Tytuł: [Dwór cierni i róż]
Oryginalny tytuł: [A court of thorns and roses]
Tom: 1
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 524
Z potrawami jest już tak, że jeśli jedna z nich nam
zasmakuje, powracamy do niej jak najczęściej. Myślimy o cudownym smaku, jaki
pozostawia nam na języku i uczuciu, które towarzyszy nam przy lub też po jedzeniu.
Przyjemność zasiana w naszym wnętrzu jest czymś niezmiernie miłym, daje nam
cudowną świadomość tego, że jeśli znów zatęsknimy za ukochanym smakiem, zawsze
możemy do niego wrócić.
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam sok pomarańczowy. To, że w
zależności od owoców powstaje różny smak. Słodki? Kwaśny? A może…
słodko–kwaśny? Reakcja naszych kubków smakowych zawsze pozostaje nieznana do
momentu, aż nie spróbujemy. Mamy jakieś oczekiwania, ale końcowy rezultat
zawsze zostaje niespodzianką. Nawet w głębinie słodkości można wyczuć nutkę
kwasu, a w rozległym oceanie gorzkości – odrobinę słodyczy.
Właśnie tak można określić [Dwór cierni i róż] – porównując
go do mojego ukochanego soku pomarańczowego. W środku znalazłam wiele różnych
aromatów, atakujących kubki smakowe mojego czytelniczego zmysłu. Mieszankę
słodyczy, kwasu czy też goryczy. Jednak… czy ta mieszanka nie była zbyt różnorodna?
Feyra urodziła się w dość zamożnej rodzinie. Razem z dwiema
starszymi siostrami zasmakowała bogactwa i luksusu. Słodyczy, jakie wokół siebie
roztaczają. Dlatego też trudno było jej przyzwyczaić się do ubóstwa, do jakiej
przyszło im żyć po nieudanej próbie inwestycji ojca. Rodzina dziewczyny poznała
co to głód, niepewność jutra, przeciskający się przez szczeliny domu zimny
wiatr.
Myślicie pewnie, że głowa rodziny zajęła się swoimi córkami
w odpowiedni sposób, zapewniła im chociaż minimalną ilość jedzenia do przeżycia
czy też inne warunki. Otóż… nie. Nie zajęły się tym nawet starsze siostry
Feyry, ale ona sama. Obietnica złożona jej matce leżącej na łożu śmierci
przykazywała jej opiekę nad rodziną. Bohaterka nauczyła się polować i tak
codziennie udawała się do lasu na poszukiwanie pożywienia.
To właśnie tam ujrzała wilka, którego zabicie odmieniło całe
jej życie już na zawsze. Bo już następnego dnia, już po sprzedaniu cennej skóry
zabitego zwierzęcia do niewielkiej chatki Feyry zawitał niespodziewany gość.
Kolejny wilk. Dokładniej – fae, czarodziejska istota, w jego postaci. Żąda jej
życia za życie swojego przyjaciela, którego zabiła. Rozkazuje dziewczynie iść z
nim poza Mur, dzielący krainę ludzi od krainy fae.
Każdy z nas zna opowieść o Pięknej i Bestii. Nie trzeba jej
nawet opisywać, aby zrozumieć ogólny koncept zawarty w tej historii. Najnowsze
dzieło pani J. Maas opisuje się jako połączenie tejże baśni z legendami o
czarodziejskich istotach. Miksujemy oba składniki i otrzymujemy cudowny
egzemplarz [Dworu cierni i róż], liczący sobie nieco ponad pięćset stron. Jest
to nasza potrawa przygotowana do konsumpcji. Mamy pewne oczekiwania wobec jej smaku,
ale – jak już wcześniej wspominałam – wynik zostaje niespodzianką.
Lepiej umrzeć z uniesioną głową, niż płaszcząc się niczym nędzny robak.
Z twórczością Sary J. Maas spotkałam się po raz pierwszy.
Tak, na półce już od jakiegoś pół roku czeka [Szklany tron], a koleżanka
przypomina o tym, że miałam ten tytuł przeczytać już dawno. Ale książka ta
zaginęła gdzieś wśród nowszych pozycji, potem pojawiły się dodatkowe lektury, a
pierwszy tom popularnej serii autorki zostawiłam odłożony na wakacje razem z
pozostałą jej twórczością. Do czasu, aż wśród majowych zapowiedzi nie pojawił
się [Dwór cierni i róż].
Muszę przyznać – z początku byłam do tego tytułu nastawiona
dość sceptycznie. Opinie zachęcały, podobnie jak oceny na książkowych
portalach, ale czegoś mi brakowało w opisie. A przynajmniej do czasu, aż nie
przestudiowałam go po raz enty. Dopiero wtedy spostrzegłam, że najnowsze dzieło
pani J. Maas zapowiada się świetnie! Dlatego też nie czekałam dłużej z decyzją
zakupu przy okazji Światowego Dnia Książki. Tym razem egzemplarz ten nie czekał
na swoją opinię zbyt długo – postanowiłam przeczytać go jak najszybciej, aby
uniknąć spoilerów (który, swoją drogą, i tak zafundowała mi koleżanka). Ale… co
z moją opinią?
Ostrzegę już na początku: jeśli spodziewasz się z mojej
strony krytyki, możesz wyjść. Drzwi są tam. [Dworu cierni i róż] chyba nie da
się odpowiednio zasypać wadami, które w nim występują. Głównie dlatego, że tych
wad tutaj nie znajdziemy.
Styl autorki nie jest prosty, ale czyta się go lekko i
przyjemnie. Już na pierwszych stronach widać, że J. Maas celowo rzucała
gdzieniegdzie przestarzałymi słowami, dając nam odczuć klimat powieści.
Znajdziemy tu krztynę humoru, która sprawi, że uśmiechniemy się pod nosem. Ale
jak dobrze wiemy, nie ma słodyczy bez goryczy – nie zabraknie tutaj także
sytuacji, przywołujących łzy na spotkanie ze światem zewnętrznym. Wielkim
plusem, o którym nie mogłabym nie wspomnieć są opisy. Gdyby określić je jednym
słowem, byłoby to „cudowne”. Nasz umysł sam podsuwa nam odpowiednie obrazy.
Język użyty przy opisywaniu jest barwny oraz obrazowy, a słownictwo nie
pozostawia nic do życzenia. Mając do czynienia z tak wspaniałym kunsztem
pisarskim, każde kolejne słowo wydaje się być dla nas dziełem sztuki.
Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość.
Ponadto miałam do czynienia z kolejną lekturą zawierającą
nietuzinkowych bohaterów. Pod tym względem mogłabym zacząć całować autorkę po
rękach – głównie za Rhysanda, ukochanego, cudownego Rhysanda, któremu
pozostało mi tylko oddać szczątki mojego serca. Zaczęłam jednak od tyłu,
dlatego też szybko powracam do początku – głównej bohaterki.
Feyra jest jedną z naprawdę nielicznych żeńskich postaci,
którym nie trzeba co parę stron przypominać za pomocą patelni o godności, jaką
przecież posiada. Muszę wręcz przyznać, że przez większość czasu naprawdę ją
polubiłam. Nie zapominała o porzuconej z konieczności rodzinie, martwiła się o
nią i dotrzymywała złożonej tajemnicy, a jednocześnie nie pozwalała popychać
się wszystkim wokół czy robić z siebie kozła ofiarnego. Zadziorna, o ciętym
języku, który bardzo przypadł mi do gustu, kamiennym sercu i chwilami głupoty,
którymi mnie irytowała. Ale były to przecież tylko chwile. Można je spokojnie wybaczyć,
zważając na ogólny zarys powieści.
Głównym bohaterem męskim jest tutaj Tamlin, kolejny fikcyjny
mąż do mojej powiększającej się kolekcji. Fae wysokiego rodu, książę Dworu
Wiosny, skryty przed światem pod maską, podobnie jak wszyscy inni jego poddani.
Nie umiem opisać charakteru tego fae, ale bez wątpienia mogę uznać go za wspaniały –
w końcu nie bez powodu chłopak zdobył moje serce i teraz walczy o nie razem z
Rhysem. Jesteście ciekawi, kto wygra? Cóż, ja też. Ale skoro już mowa o Rhysandzie…
Nie wiem jak innym, ale mi postać wspomnianego już parę razy
Rhysa niesamowicie się spodobała. Pięknego, jednak niebezpiecznego, uwikłanego
w swoje własne gierki, ukryte przed innymi. Niektórym może będzie przeszkadzać
jego charakter i pochodzenie, w końcu był on w jakiś sposób kreowany na „tego
złego”. Jak niektórzy dobrze wiedzą – kocham dobrze wykreowane czarne
charaktery. Fakt faktem, że tutaj była nią raczej inna postać, aczkolwiek muszę
przyznać, że ją też polubiłam. Mogłabym mówić więcej na ten temat, ale…
spoilery krzyczą! Grzechem byłoby zdradzić parę ważnych faktów z tak genialnej
książki!
Jeśli chodzi o bohaterów, warto także wspomnieć o nietuzinkowych
drugoplanowcach, takich jak Lucien – kolejna postać, której chyba nie da się
nie lubić. W porządku, przyznaję – z początku za nim nie przepadałam. Ale w
miarę jak Feyra nabierała do niego zaufania, robiłam to także ja, aż w końcu
mogłam nazwać rudowłosego fae swoim książkowym przyjacielem.
Sam pomysł na powieść może wydawać się z początku niezbyt
oryginalny. Jednak nie pozwólcie się zwieść i dajcie fabule szansę, a nie
pożałujecie. Znajdziecie doskonały, nieprzesłodzony wątek miłosny, doskonale wykreowany
magiczny świat, akcję oraz liczne niespodzianki. Niektóre rzeczy dało się
przewidzieć, aczkolwiek nie zepsuło to mojego ogólnego odbioru. Zakończenie
nadrabiało wszystko. Niby jasne, ale… nie do końca. Dlatego też niecierpliwie
będę czekać na drugą część. Mam szczerą nadzieję, że w Polsce ukaże się ona
najpóźniej w przyszłym roku, nawet jeśli chciałabym poznać dalsze losy
bohaterów już teraz. Właśnie to jest najgorsze w czytaniu nowo wydanych książek
– jesteśmy zmuszeni czekać na kolejną część.
Trudno jest mi pisać tę recenzję. Dlaczego? Bo w książkach,
które nam się nie spodobały, wytkniemy odpowiednie błędy i ponarzekamy trochę
na styl. Z kolei świetne powieści wywołujące w nas burzę uczuć jest niełatwo
opisać. Należy ubrać emocje w słowa. Mogę w tej recenzji zachwalać [Dwór cierni
i róż] ile tylko zechcę, ale i tak nie zdołam dokładnie odzwierciedlić tego,
jak bardzo lektura powieści Sary J. Maas mi się spodobało. Dlatego podsumuję to
w paru słowach: jesteś fanem powieści fantastycznych, romansu, niesamowitego
stylu czy też dobrze wykreowanych bohaterów? Czy na twojej półce czeka już
najnowsze dzieło pani J. Maas? Nie?
W takim razie narzucaj na siebie płaszcz, zdobądź pieniądze
(napadnij na bank czy coś w tym stylu) i leć do najbliższej księgarni. A potem
pozwól tamtemu światu pochłonąć się bez reszty…
- Czy nie sypiasz nocami, aby przygotować sobie świeży zapas ciętych ripost na kolejny dzień?
Podsumowując:
[Dwór cierni i róż] to doskonała lektura dla każdego fana
fantastyki i nie tylko. Mamy do czynienia ze świetnym stylem autorki,
niesamowitą historią oraz nietuzinkowymi, realnymi bohaterami, którzy nie są
ideałami, ale ludźmi (czy też fae) popełniającymi błędy. Powieść pozostawia po
sobie czytelniczego kaca, który będzie trwał do premiery drugiej części w
Polsce, jednak warto narazić się na takie niebezpieczeństwo i poznać przedstawione
w książce losy Feyry.
Moja ocena:
Książki należące do serii Program:
∙ [Dwór cierni i róż] ∙ [Dwór mgły i furii] (w przygotowaniu) ∙ [???]
Książka ma zaszczyt brać udział w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku.
Przypominam o poście z Q&A, w którym możecie zadawać nam pytania! Macie czas do końca maja. :)
***
Uwielbiam tę książkę. Bohaterowie są niesamowici. Wątek miłosny jest świetny, ale w drugim tomie zapowiada się tragedia. Jeśli autorka zdecyduje się na to, na co myślę, że się zdecyduje, to się zdenerwuje...
OdpowiedzUsuńOk już nie marudzę ;) Pierwszy tom czytałam z niekłamaną przyjemnością :D
Pozdrawiam serdecznie.
houseofreaders.blogspot.com
Po pierwsze to narobiłaś mi ochoty na sok pomarańczowy :P
OdpowiedzUsuńA teraz do rzeczy... nie czytałam ,,szklanego trony" (fajnie, że również go nie czytałaś przynajmniej nie czuje się odosobniona :P), ale pozycji ,,dwór cierni i róż" już słyszałam kilka pozytywnych zdań. Spodobało mi się Twoje porównanie do ,,Pięknej i Bestii" to niewątpliwie przekonuje mnie do sięgnięcia po tę lekturę. Również przekonuje mnie to, że opisy scenerii są tak rzeczywiste, lubię kiedy moja wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach!
Pozostałe zalety, jak kreacja bohaterów i wątki przeplatane w fabule, utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto sięgnąć po tę pozycje! Dziękuję Ci za recenzję pełną emocji
Ps. Przepraszam od razu za spam, chciałam Cię powiadomić, że organizuję wyzwanie i może miałabyś ochotę zerknąć, czy Wam się spodoba.
Pozdrawiam :*
Książka totalnie mnie oczarowala <3 a Rhysand skradł moje serce <3 czekam niecierpliwie na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńMam już swój egzemplarz i niebawem zabieram się do lektury. Uwielbiam twórczość autorki!
OdpowiedzUsuńTakiego kaca to ja mogę mieć! Tytuł zapisuję i będę się bardzo bacznie za książką rozglądać, bo coś wyczuwam, że jest dla mnie idealna :D
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się świetna, ogółem żałuję, że jeszcze nie miałam okazji przeczytać nic tej autorki. Ale nadrobię to i zacznę od "Szklanego tronu" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Czytałam już wiele recenzji, a Twoja utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że warto po nią sięgnąć. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka bez wad? W takim razie nie mam innego wyjścia - muszę po nią sięgnąć. Po przeczytaniu "Szklanego tronu" wiem, że autorka potrafi wykreować naprawdę świetne historie ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze pokochałam tę książkę, a myślałam, że to niemożliwe po ,,Szklanym Tronie". Autorka aktualnie jest jedną z moich ulubionych. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&tvseries&films
mnie ta ksiazka przesladuej co w chodze do skiegarni ja widze :D i spsialam sobie na liste do przeczytania i co i co? i znow ja widze i tu taka recenzje ze hoho i teraz chyba napadne na bank xD
OdpowiedzUsuń