poniedziałek, 23 października 2017

A czy wy wierzycie w duchy? [Tara Hudson – Pomiędzy]

Autor: Tara Hudson
Tytuł: Pomiędzy
Tytuł oryginału: Hereafter
Tom: I
Seria: Hereafter
Przekład: Natalia Mętrak
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 344

Gdyby kiedykolwiek Amelia odważyłaby udać się do jakiegokolwiek lekarza ze swoim problemem zdrowotnym, to ten z miejsca postawiłby tylko jedną i najbardziej wytłumaczalną diagnozę jej niecodziennego stanu – amnezja. Trudno się temu dziwić, skoro dziewczyna niewiele pamięta ze swojego krótkiego życia, a każda próba przypomnienia go sobie kończy się fiaskiem. Ale wizyta u specjalisty i chęć podjęcia kroków w tej sprawie jest zupełnie wykluczona. Uniemożliwia to jeden ważny szczegół: Przecież żaden lekarz nie będzie w stanie porozumieć się z... duchem!
Jedyne wspomnienia, jakie zachowała Amelia, są powiązane ze wzburzonymi wodami rzeki, gdzie właśnie pożegnała się ze swoim życiem. Nawet nie potrafi sobie przypomnieć okoliczności, w jakich doszło do tak tragicznego wydarzenia. Nie zważając na szybko upływający czas, błąka się samotna, pogrążona w bólu, smutku i niepewności, całkowicie niewidoczna dla świata, do którego niegdyś przynależała.
Czarna rozpacz traci swoją moc w chwili, kiedy dziewczyna dostrzega w felernej rzece tonącego chłopaka. Pomimo ograniczeń, jakie są na nią nałożone, postanawia nie dopuścić do tego, aby niebezpieczny nurt przyczynił się do śmierci kolejnej niewinnej osoby. W jakiś niewytłumaczalny sposób jej się to udaje. I na tym zwycięstwie mogłaby zakończyć się cała ta historia, gdyby uratowany nastolatek, Joshua, zdołał zapomnieć o swoim „Aniele Stróżu” i nie postanowił wszcząć poszukiwań tajemniczej, ciemnowłosej wybawicielki. Po krótkotrwałych oporach i zwalczeniu lęku przed czymś zapomnianym Amelia zgadza się nawiązać bliższą znajomość z chłopakiem. Razem próbują rozwikłać zagadkę, jaką jest tożsamość dziewczyny, ale nawet nie przeczuwają, że ta wspólna misja spowoduje, iż z dnia na dzień staną się sobie coraz bliżsi...
Czy związek między człowiekiem a duchem jest w ogóle możliwy? A może to rozkwitające, zakazane uczucie zostanie wystawione na ciężką próbę, kiedy Amelia pozna rodzinną tajemnicę Joshui? I co zrobi dziewczyna, gdy skryte dotąd w cieniu zło, które jedynie ją obserwowało, postanowi się w końcu ujawnić?

Przypuszczałam, że [Pomiędzy] rozdrażni mnie banalnym wstępem, gdzie do rozwinięcia ciekawszych wątków zostanę skazana na tak zwane „lanie wody”, ale ogromnie się myliłam. Z impetem zostałam wciągnięta w jeden z wielu koszmarów, jakie nawiedzają Amelię, gdzie te nie pozwalają jej zapomnieć o tym, w jaki sposób zginęła i jak wiele wycierpiała, nim wydała z siebie ostatnie tchnienie. Mroczne, bolesne wspomnienia owijały ją sobie wokół palca, przez co groźna atmosfera przejmowała pałeczkę, uniemożliwiając dziewczynie ujrzeć jasne strony wiecznego życia między światami. Ogromny przełom nastąpił dopiero w momencie, kiedy niespodziewanie na drodze dziewczyny stanął Joshua. Chociaż przygnębiająca samotność powoli ją dręczyła, to nie wyobrażała sobie, aby ktoś – tak samo, jak ona – zginął w odmętach zdradzieckiej wody. I właśnie decyzja o uratowaniu życia chłopaka spowodowała, że niebiosa postanowiły ją wynagrodzić. Z przyjemnością patrzyłam na rodzącą się zażyłość między tą dwójką, chociaż niektóre jej aspekty uwierały mnie znacznie gorzej, niżeli upierdliwy, maleńki kamień wewnątrz noszonego buta. Strasznie ciężko jest mi uwierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia (nawet jako nastolatka w nią nie wierzyłam), a właśnie to spotyka Amelię i Josha. Oczywiście powinnam się tego spodziewać, bo przecież oficjalny opis wyraźnie wskazywał na tego typu nadzieję, ale właśnie w tej materii liczyłam na zupełnie inny scenariusz. Na szczęście nadmiar słodyczy wyciekający z kartek książki zniwelowały pewne czynniki, które nieraz zagrażały naszym bohaterom. Z przerażeniem w oczach poznawałam ciemniejsze strony życia pozagrobowego, gdzie jego zakamarki w żadnym stopniu nie przypominały tego, co już zdążyliśmy poznać w trakcie bycia człowiekiem. A żeby było mało, to również w rzeczywistości zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu niebezpieczeństwa, których celem było odesłanie zbłąkanych dusz w ich właściwe miejsce spoczynku. Cała ta mieszanka powodowała, że nigdy nie mogłam poczuć się pewnie, bo przecież w każdej chwili mógł nastąpić zwrot akcji niepozwalający choćby na chwilę oderwać się od książki. I tak teoretycznie działo się do samego końca. Teoretycznie, bo w praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. Owszem, ponownie otrzymałam dawkę niezapomnianych wrażeń i w większym stopniu czułam się usatysfakcjonowana, ale jednak brakowało tego czegoś, co wbije mnie w fotel i nie będę w stanie się z niego wydostać przez długie godziny.

Godziny mogą ciągnąć się niczym lata, kiedy się na coś czeka niecierpliwie. Zwłaszcza na coś, czego się jednocześnie pragnie i bardzo obawia.

Nic nie wskazywało na to, że jakkolwiek polubię Amelię. Wiecznie ubolewająca nad swoim marnym bytem jedynie wzbudzała we mnie współczucie, nic poza tym. Dopiero znajomość z Joshem spowodowała, że poznałam ją zupełnie od innej strony. Dotąd pesymistycznie nastawiona do wszystkich i wszystkiego, przesiąknięta bólem i porażką, powoli odzyskiwała radość „życia” (wybaczcie, ale w przypadku ducha strasznie ciężko użyć tego stwierdzenia). I chociaż to powodowało, że musiałam znosić wyidealizowanego Josha, który jako nieliczny potrafił ją dostrzec i się z nią porozumieć, to i tak miło było patrzeć na tę transformację. Również odzyskiwała straconą pewność siebie, co pozwoliło jej stanąć twarzą w twarz z wieloma przeciwieństwami losu i niebezpieczeństwami, jakie czyhały na nią, ale również na ukochanego. Niestety zupełnie inaczej było w przypadku antagonistów, którzy czasami, zamiast mnie przerazić do tego stopnia, że bałabym się nawet własnego cienia, to wzbudzali jedynie politowanie. Możliwe, że mają na to wpływ znacznie brutalniejsze książki, gdzie stykałam się z takimi czarnymi charakterami, że w ich obecności strach byłoby oddychać, co nie zmienia faktu, że mogli zostać znacznie lepiej wykreowani.
To moje pierwsze spotkanie z Tarą Hudson i przypuszczam, że gdybym przeczytała [Pomiędzy] kilka lat temu, tuż zaraz po jej premierze, to zapewne z miejsca zakochałabym się w lekkim piórze autorki oraz wykreowanym przez nią świecie, przez co walczyłabym z wydawnictwem o wydanie kolejnych części. Aktualnie jestem jedynie zauroczona jej kunsztem pisarskim oraz tym, że tej książki się nie czyta – przez nią się płynie. Także Tara Hudson ukazuje, iż życie potrafi nas zaskakiwać w najmniej spodziewanych momentach. Niestety, oprócz nieudanej kreacji kilku bohaterów, natknęłam się również na wiele schematów, które powodują, że zgrzytam zębami, chociaż ten temat powinnam sobie odpuścić z racji, że od 2011 roku minęło już sporo czasu i wtedy to, na co natknęłam się w [Pomiędzy] było nowością na rynku, od której część fali rozpoznawalnych motywów mogła się rozpocząć.

Podsumowując:
Chociaż [Pomiędzy] Tary Hudson skrywa w sobie paranormalny romans, który parę lat po swojej premierze nie jest już w stanie aż nadto zaskoczyć książkowych wyjadaczy, to jednak jestem zdania, że każdy rozpoczynający swoją przygodę z tego typu literaturą dostrzeże w niej potencjał. Ja sama mile spędziłam z tą powieścią czas i, pomimo drobnych „waśni”, nie żałuję tego, że dałam jej szansę!

MOJA OCENA:
RECENZJA ZOSTAŁA ZAMIESZCZONA NA:

PRZECZYTAM 52 KSIĄŻKI W 2017 ROKU


16 komentarzy:

  1. Recenzja świetna, ale kompletnie nie mój gust czytelniczy.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę - i jestem pewna, że gdybym to wtedy zrobiła, to "Pomiędzy" totalnie wpadłoby w moje gusta. Ale teraz nie sądzę, że ta powieść zrobiłaby na mnie takie wrażenie... już nie ta grupa wiekowa :(

    pozdrawiam! ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam czasy kiedy było głośno o tej powieści. Mnie ominęła i nie jestem pewna czy kiedyś do niej wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tą książke w planach!!!:D
    Buziaczki i zapraszam do nas na pierwszą recenzje.<333
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, kiedy ja tą książkę czytałam.. Pamiętam, jak nie potrafiłam przyjąć jej krytyki i atakowałam każdego, kto miał odmienne zdanie! Byłam młoda i głupia... A teraz zapewne inaczej bym ją odebrała, ale chętnie do niej powróce. Ku chwale sentymentów :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka wpadłaby w moje gusta gdybym czytała ją kilka lat temu. Teraz jednak myślę, że nie pokochałabym jej całym sercem. Jednak nie szkodzi się przekonać przez praktykę :)

    http://laggingbooklover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie pierwszy raz o niej słyszę, ale raczej mimo to nie zamierzam czytać :/

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tak czytałam ten początek, to mi się przypomniało moje ulubione anime. Też o duchu z amnezją. Co prawda pojawiło się na świecie później od pomiędzy, ale po twojej recenzji mam wrażenie, że jednak jest zdecydowanie lepsze i ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, to akurat kompletnie nie moje tereny. Ta miłość od pierwszego wejrzenia skutecznie mnie zazwyczaj odstrasza :P
    Chociaż sam pomysł z przedstawieniem życia pozagrobowego na plus!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam jak kilka lat temu szukałam książek do zamówienia (oczywiście tych w promocji) i wypatrzyłam tę za 4zł. Od razu się nią zainteresowałam i chciałam wrzucić do koszyka. Niestety była już wykupiona. Szukałam potem przez jakiś czas tego tytułu w promocji, ale znajdywałam tylko po ok. 20zł. Pomyślałam zatem, że w końcu trafię na nią w końcu i odpuściłam. I również zapomniałam :D Dzięki za recenzję, bo tylko utwierdziłaś mnie w tym, że jeśli znowu na nią trafię to muszę ją kupić (oczywiście też jeśli będzie za grosze :)) Może nie jest wybitna, ale myślę że będzie fajna na wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie z opisu wychodzi na to, że książka jest banalna, ale... nie zawsze każdy banał musi być banalny! *brawa dla mnie za epicko mądre teksty, juhu >D!*. Ja też nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Moim zdaniem nie ma od razu miłości! Czasem pojawia się ktoś, na kogo widok szybciej zabije nam serce, ale moim zdaniem nazywaniem tego "miłością od pierwszego wejrzenia" jest dziwne D: bo miłość to powolne poznawanie swoich zalet, wad i... bla bla bla >D. Także no.
    Smutno, że zabrakło akcji i smutno, że nie polubiłaś Amelii - mnie by to jej narzekanie i ubolewanie nad życiem pewnie zaczęło mocno irytować. No i ten wyidealizowany Josh. Wszystko się jednak wydaje po twojej recenzji trochę... typowe i banalne, dlatego podejrzewam, że jako osoba szukająca nonstop nowych wrażeń i czegoś oryginalnego, nie oceniłabym wysoko tej książki. No, ale to się okaże, prawda >D?
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja sobie ten tytuł odpuszczę ;)
    https://justboooks.blogspot.com/2017/10/dominic-la-casey.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam z tym do czynienia niestety ;)
    Zapraszam do mnie, mogłabym prosić o kliknięcie w link w tym poście? Byłabym bardzo wdzięczna :)
    Przy okazji zachęcam do wspólnej obserwacji :)

    http://veronicalucy.blogspot.com/2017/10/lace-up-skirt.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam i jak dla mnie bardzo fajna książka,lubię takie klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nieco banalna historia, ale mam do niej sentyment :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.