Tytuł: „Uczeń Carpzova”
Ilość stron: 322
Wielu
z nas uwielbia zagadki kryminalne. Uzbrojeni w czysty umysł
zasiadamy przy książkach czy serialach związanych z tą tematyką,
by wraz z głównymi bohaterami wytyczać ścieżki w sprawie i
odhaczać punkty, które zostały wykonane. Niecierpliwimy się,
gdy odkrywamy zabójcę tuż przed postaciami z fikcji lub
wydajemy okrzyk zaskoczenia, gdy nasze domysły okazują się być
wyssane z palca. Później i tak jesteście z tego dumni, iż
udało wam się przeżyć wspaniałą przygodę, nie wychodząc z
domu.
Jednak
to jest nic w porównaniu z książką Bartłomieja Basiury.
Ona nie pozwoli ci usiedzieć w miejscu, a tytułowy Uczeń Carpzova
będzie udowadniał, że nie potrzeba tak wiele, by zmylić tropy.
Dlatego też miej silną wolę i poznaj historię, gdzie nowożytne
tortury odżywają i pozwalają udowodnić, iż są one bardzo
okrutne!
To
druga w mojej historii seria, którą zaczynam od środka.
Niegdyś odważyłam się tak zacząć sagę „Zmierzch”, a teraz
tę kryminalną trylogię. Dobrze wiem, że postawienie obok siebie
dwóch przeciwnych koło siebie książek to czysta kpina z
mojej strony, aczkolwiek w pewien sposób łączy je jeden
szczegół – dwa. Tak, obydwie serie zaczęłam od drugiego
tomu. Cóż za ironia, czyż nie?
Zajmijmy
się jednak „Uczniem Carpzova”. Jest to książka, której
akcja toczy się na ziemiach wiecznie kojarzonych z przemysłem
kopalnianym i węglem kamiennym. Mowa tutaj o śląskich
miejscowościach, gdzie bezwzględny morderca bawi się w kotka i
myszkę ze społecznością. Ludzi paraliżuje strach przed potworem,
a policja próbuje wszelki metod, by pochwycić człowieka
odpowiedzialnego za morderstwa, które przerażają samą
jednostkę z serca Katowic. Czy będzie im dane pokonać Ucznia
Carpzova? A może on ich przechytrzy i zdąży uciec? Tego dowiecie
się w książce!
„Śmierć to tylko początek.”
Przyznam
szczerze, że na samym początku nie umiałam się wgryźć w fabułę.
Odrzucała mnie treść, jednak postanowiłam brnąć dalej.
Tłumaczyłam samej sobie, że początki bywają trudne i już
wkrótce na pewno zacznę wsiąkać w treść tak bardzo, iż
nawet nie zauważę szybkiego upływu czasu.
Czy
miałam rację? Owszem! Moja intuicja mnie nie zawiodła. Totalnie
przepadłam, jednak nie obyło się bez zgrzytów, lecz o nich
za chwilę.
Autor
wspomniał, że może nam się wydawać, iż głównym
bohaterem może być ktoś nawiązujący do literackiej fikcji,
jednak tak naprawdę to my, czytelnicy, stajemy się tymi
najważniejszymi. Zgadzam się z tym całkowicie, gdyż pan
Bartłomiej Basiura nieźle bawił się naszymi emocjami i myślami.
Wiele razy wydawało mi się, iż już wiem, co nastąpi w kolejnych
akapitach, kiedy niespodziewanie następował zwrot akcji, przy
którym czułam dezorientację i irytację, że dałam się tak
łatwo podpuścić. Z czasem jednak, gdy lepiej poznałam zagrywki
autora, byłam w stanie przewidzieć część odpowiedzi na nieme
zagadki i byłam wniebowzięta, kiedy moje domysły okazywały się
słuszne.
Każda
postać przenikająca przez karty „Ucznia Carpzova” miała swoje
zadanie i nie ma mowy tutaj o tak zwanych zapychaczach. Również
status społeczny, płeć czy też wiek bohaterów nie ma
żadnego znaczenia, gdyż cała historia udowadnia nam, iż różne
osoby mogą odegrać znaczącą rolę w naszym życiu. Można udawać,
iż tego nie widzimy, jednak prawda zawsze wychodzi na wierzch.
Wspominałam
wcześniej o zgrzytach, które nieco wytrącały mnie z rytmu
czytania. Nie chodzi tutaj o fabułę, lecz o... literówki.
Tak, natknęłam się na kilka takich wykroczeń. Ci, co czytali moje
wcześniejsze recenzje to wiedzą, jakie mam zdanie na ich temat.
Rozumiem, że to nie jest wina autora, jednak czasami warto
przeczytać powieść kilka razy, by je wyeliminować. Owszem,
możecie mi śmiało wytknąć, iż w wielu książkach zdarzają się
takie przestępstwa. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że coś
takiego występuje w literaturze, jednak nikt nie zmieni mojego
nastawienia, które zostało mi wpojone w szkole podstawowej.
Literówki, błędy ortograficzne czy też powtórzenia
(chociaż to ostatnie to także mój demon) to wrogowie
publiczni czytelników, jak i samych autorów. Rany,
rozpisałam się na ten temat, jednak najwyższy czas go zakończyć.
Również
brakowało mi dokładniejszych opisów stosowanych tortur.
Owszem, były wspomniane, jednak wolałabym je odkrywać tuż przy
próbie zabójstwa. Wiem, to brzmi bardzo dziwnie, jednak
nie od dziś wiadomo, że jestem nieco świrnięta!
„Są rzeczy ważne i ważniejsze”
Autor
nie stosuje trudnych wyrażeń. Język wypowiedzi jest zrozumiały
dla czytelnika, a wszelkie niejasności zostają wytłumaczone.
Dodatkowo książka została napisana w trzeciej osobie czasu
przeszłego, czyli mamy do czynienia z wszechwiedzącym narratorem.
Pozwala nam to poznać głównych bohaterów „Ucznia
Carpzova” i odczuwać ich emocje (chociaż przy pewnej osobie
wolałam to uniknąć).
Podsumowując:
Jeżeli
liczycie na coś niewymagającego wysiłku umysłowego oraz
zamierzacie czytać to nieskończenie długo – mylicie się! Ta
książka, pomimo ciężkiego wstępu, nie pozwoli Wam się odłożyć.
Dodatkowo jeszcze bardziej pokochacie polskich pisarzy, bo „cudze
chwalicie, swego nie znacie!”
Moja
ocena: 3+/5
Recenzja
została zamieszczona na:
Książka
przeczytana w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają!
Za
możliwość przeczytania dziękuję samemu autorowi!
~***~
No tak, faktycznie,dziwne upodobanie z tymi torturami ;D literówki to już błąd wydawnictwa, niestety. Książki nie czytałam, mam nadzieję, że będę mieć kiedyś dość cierpliwosci ;)
OdpowiedzUsuńOooo, też bym chciała więcej poczytać o torturach *.* Rzadko czytam kryminały, ale bardzo je lubię. Nie zmienia to faktu, że stanowią jakieś 5% ogółu czytanych i posiadanych książek... Co do tego powyższego kryminału - jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńFajnie, że powracasz Ivy :3
DżejEr, kochana, a co cię w ogóle przekonuje? :D
UsuńMoże, może... Uwielbiam kryminały, więc większość tytułów z tego gatunku mnie kusi i może kiedyś po tę pozycję również sięgnę. Świetna okładka.
OdpowiedzUsuńTak, okładka robi wrażenie. Oddaje charakter tego, co znajdziemy wewnątrz książki. :)
UsuńMasz rację, zastanawialiśmy się gdzie cię wcięło. Część - na przykład ja - zaczynała się już martwić. No ale najważniejsze, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńJestem, żyję, jeszcze oddycham (chociaż z trudem, ale to moja choroba robi ze mną, co chce).
UsuńTak, powróciłam i już powoli szykuję niespodziankę na blogu, ale więcej informacji w Lutym. ;)
Jak można zaczynać serię od środka! Grzech niewybaczalny! Nawet nie wiesz jakie katusze przeżywałam kiedy z dziesięciotomowej serii brakowało mi tylko drugiego tomu, a się w niej zakochałam "od pierwszego wejrzenia" A mimo to nie ruszyłam reszty, aż w końcu w moje ręce wpadł drugi tom.
OdpowiedzUsuńKsiążkę jednak chętnie przeczytam.
No zobacz - a ja dałam radę. Możesz mnie pociąć szarym mydłem za ten wielki grzech! :D
UsuńUwielbiam kryminały, a polskich autorów nie czytuję, jednak Ty mnie do tego namawiasz i dobrze Ci to wychodzi :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam nietuzinkowe książki, w których autorzy udowadniają, że skupienie się jest czymś ważnym, że żeby odkryć tajemnicę, trzeba poświęcić na to odkrywanie odrobinę czasu i uwagi
A to, że akcja dzieje się w naszym województwie, przekonuje mnie jeszcze bardziej :)
Buziaki :*
Tak, promowanie polskich autorów to jest to, co aktualnie stało się moim priorytetem. ;)
UsuńTaa, to nasze województwo jest sławne! :D
Jak zaczęłam czytać o torturach, to już widziałam, że książka nie dla mnie. I literówki mnie odpychają.
OdpowiedzUsuńTe tortury są opisane do pewnej warstwy, nie ma tutaj aż tak drastycznych scen (a szkoda). :C
UsuńWitaj w klubie, bo ja też lubię dokładniejsze opisy stosowanych tortur. Wiem, jak to makabrycznie brzmi, ale odczuwam wtedy jakąś niezdrową fascynację. Ale wiem na pewno, że nie mam zadatków na psychopatkę :)
OdpowiedzUsuńCo do powyższej książki, będę mieć ją na uwadze, gdyż poprzednia pozycja autora bardzo mi się podobała.
Cieszę się, że jest więcej osób, które uwielbiają dokładniejsze opisy tortur i tak dalej. A co w kwestii bycia psychopatką to mi daleko do tego... chyba. ^^
UsuńNie za często sięgam po polskie kryminały, ale też nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńCzasami warto sięgnąć po coś naszego, rodzimego, ale nikogo nie zmuszam, by to zrobił. ;)
Usuń