sobota, 24 stycznia 2015

Uczeń Carpzova oczami #Ivy

Autor: Bartłomiej Basiura
Tytuł: „Uczeń Carpzova”
Ilość stron: 322


Wielu z nas uwielbia zagadki kryminalne. Uzbrojeni w czysty umysł zasiadamy przy książkach czy serialach związanych z tą tematyką, by wraz z głównymi bohaterami wytyczać ścieżki w sprawie i odhaczać punkty, które zostały wykonane. Niecierpliwimy się, gdy odkrywamy zabójcę tuż przed postaciami z fikcji lub wydajemy okrzyk zaskoczenia, gdy nasze domysły okazują się być wyssane z palca. Później i tak jesteście z tego dumni, iż udało wam się przeżyć wspaniałą przygodę, nie wychodząc z domu.
Jednak to jest nic w porównaniu z książką Bartłomieja Basiury. Ona nie pozwoli ci usiedzieć w miejscu, a tytułowy Uczeń Carpzova będzie udowadniał, że nie potrzeba tak wiele, by zmylić tropy. Dlatego też miej silną wolę i poznaj historię, gdzie nowożytne tortury odżywają i pozwalają udowodnić, iż są one bardzo okrutne!



To druga w mojej historii seria, którą zaczynam od środka. Niegdyś odważyłam się tak zacząć sagę „Zmierzch”, a teraz tę kryminalną trylogię. Dobrze wiem, że postawienie obok siebie dwóch przeciwnych koło siebie książek to czysta kpina z mojej strony, aczkolwiek w pewien sposób łączy je jeden szczegół – dwa. Tak, obydwie serie zaczęłam od drugiego tomu. Cóż za ironia, czyż nie?
Zajmijmy się jednak „Uczniem Carpzova”. Jest to książka, której akcja toczy się na ziemiach wiecznie kojarzonych z przemysłem kopalnianym i węglem kamiennym. Mowa tutaj o śląskich miejscowościach, gdzie bezwzględny morderca bawi się w kotka i myszkę ze społecznością. Ludzi paraliżuje strach przed potworem, a policja próbuje wszelki metod, by pochwycić człowieka odpowiedzialnego za morderstwa, które przerażają samą jednostkę z serca Katowic. Czy będzie im dane pokonać Ucznia Carpzova? A może on ich przechytrzy i zdąży uciec? Tego dowiecie się w książce!

Śmierć to tylko początek.”

Przyznam szczerze, że na samym początku nie umiałam się wgryźć w fabułę. Odrzucała mnie treść, jednak postanowiłam brnąć dalej. Tłumaczyłam samej sobie, że początki bywają trudne i już wkrótce na pewno zacznę wsiąkać w treść tak bardzo, iż nawet nie zauważę szybkiego upływu czasu.
Czy miałam rację? Owszem! Moja intuicja mnie nie zawiodła. Totalnie przepadłam, jednak nie obyło się bez zgrzytów, lecz o nich za chwilę.
Autor wspomniał, że może nam się wydawać, iż głównym bohaterem może być ktoś nawiązujący do literackiej fikcji, jednak tak naprawdę to my, czytelnicy, stajemy się tymi najważniejszymi. Zgadzam się z tym całkowicie, gdyż pan Bartłomiej Basiura nieźle bawił się naszymi emocjami i myślami. Wiele razy wydawało mi się, iż już wiem, co nastąpi w kolejnych akapitach, kiedy niespodziewanie następował zwrot akcji, przy którym czułam dezorientację i irytację, że dałam się tak łatwo podpuścić. Z czasem jednak, gdy lepiej poznałam zagrywki autora, byłam w stanie przewidzieć część odpowiedzi na nieme zagadki i byłam wniebowzięta, kiedy moje domysły okazywały się słuszne.
Każda postać przenikająca przez karty „Ucznia Carpzova” miała swoje zadanie i nie ma mowy tutaj o tak zwanych zapychaczach. Również status społeczny, płeć czy też wiek bohaterów nie ma żadnego znaczenia, gdyż cała historia udowadnia nam, iż różne osoby mogą odegrać znaczącą rolę w naszym życiu. Można udawać, iż tego nie widzimy, jednak prawda zawsze wychodzi na wierzch.
Wspominałam wcześniej o zgrzytach, które nieco wytrącały mnie z rytmu czytania. Nie chodzi tutaj o fabułę, lecz o... literówki. Tak, natknęłam się na kilka takich wykroczeń. Ci, co czytali moje wcześniejsze recenzje to wiedzą, jakie mam zdanie na ich temat. Rozumiem, że to nie jest wina autora, jednak czasami warto przeczytać powieść kilka razy, by je wyeliminować. Owszem, możecie mi śmiało wytknąć, iż w wielu książkach zdarzają się takie przestępstwa. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że coś takiego występuje w literaturze, jednak nikt nie zmieni mojego nastawienia, które zostało mi wpojone w szkole podstawowej. Literówki, błędy ortograficzne czy też powtórzenia (chociaż to ostatnie to także mój demon) to wrogowie publiczni czytelników, jak i samych autorów. Rany, rozpisałam się na ten temat, jednak najwyższy czas go zakończyć.
Również brakowało mi dokładniejszych opisów stosowanych tortur. Owszem, były wspomniane, jednak wolałabym je odkrywać tuż przy próbie zabójstwa. Wiem, to brzmi bardzo dziwnie, jednak nie od dziś wiadomo, że jestem nieco świrnięta!

Są rzeczy ważne i ważniejsze”

Autor nie stosuje trudnych wyrażeń. Język wypowiedzi jest zrozumiały dla czytelnika, a wszelkie niejasności zostają wytłumaczone. Dodatkowo książka została napisana w trzeciej osobie czasu przeszłego, czyli mamy do czynienia z wszechwiedzącym narratorem. Pozwala nam to poznać głównych bohaterów „Ucznia Carpzova” i odczuwać ich emocje (chociaż przy pewnej osobie wolałam to uniknąć).

Podsumowując:
Jeżeli liczycie na coś niewymagającego wysiłku umysłowego oraz zamierzacie czytać to nieskończenie długo – mylicie się! Ta książka, pomimo ciężkiego wstępu, nie pozwoli Wam się odłożyć. Dodatkowo jeszcze bardziej pokochacie polskich pisarzy, bo „cudze chwalicie, swego nie znacie!”
Moja ocena: 3+/5

Recenzja została zamieszczona na:

Książka przeczytana w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają!
Za możliwość przeczytania dziękuję samemu autorowi

~***~

17 komentarzy:

  1. No tak, faktycznie,dziwne upodobanie z tymi torturami ;D literówki to już błąd wydawnictwa, niestety. Książki nie czytałam, mam nadzieję, że będę mieć kiedyś dość cierpliwosci ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, też bym chciała więcej poczytać o torturach *.* Rzadko czytam kryminały, ale bardzo je lubię. Nie zmienia to faktu, że stanowią jakieś 5% ogółu czytanych i posiadanych książek... Co do tego powyższego kryminału - jakoś mnie nie przekonuje.
    Fajnie, że powracasz Ivy :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Może, może... Uwielbiam kryminały, więc większość tytułów z tego gatunku mnie kusi i może kiedyś po tę pozycję również sięgnę. Świetna okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okładka robi wrażenie. Oddaje charakter tego, co znajdziemy wewnątrz książki. :)

      Usuń
  4. Masz rację, zastanawialiśmy się gdzie cię wcięło. Część - na przykład ja - zaczynała się już martwić. No ale najważniejsze, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, żyję, jeszcze oddycham (chociaż z trudem, ale to moja choroba robi ze mną, co chce).
      Tak, powróciłam i już powoli szykuję niespodziankę na blogu, ale więcej informacji w Lutym. ;)

      Usuń
  5. Jak można zaczynać serię od środka! Grzech niewybaczalny! Nawet nie wiesz jakie katusze przeżywałam kiedy z dziesięciotomowej serii brakowało mi tylko drugiego tomu, a się w niej zakochałam "od pierwszego wejrzenia" A mimo to nie ruszyłam reszty, aż w końcu w moje ręce wpadł drugi tom.
    Książkę jednak chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobacz - a ja dałam radę. Możesz mnie pociąć szarym mydłem za ten wielki grzech! :D

      Usuń
  6. Uwielbiam kryminały, a polskich autorów nie czytuję, jednak Ty mnie do tego namawiasz i dobrze Ci to wychodzi :D
    Uwielbiam nietuzinkowe książki, w których autorzy udowadniają, że skupienie się jest czymś ważnym, że żeby odkryć tajemnicę, trzeba poświęcić na to odkrywanie odrobinę czasu i uwagi
    A to, że akcja dzieje się w naszym województwie, przekonuje mnie jeszcze bardziej :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, promowanie polskich autorów to jest to, co aktualnie stało się moim priorytetem. ;)
      Taa, to nasze województwo jest sławne! :D

      Usuń
  7. Jak zaczęłam czytać o torturach, to już widziałam, że książka nie dla mnie. I literówki mnie odpychają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te tortury są opisane do pewnej warstwy, nie ma tutaj aż tak drastycznych scen (a szkoda). :C

      Usuń
  8. Witaj w klubie, bo ja też lubię dokładniejsze opisy stosowanych tortur. Wiem, jak to makabrycznie brzmi, ale odczuwam wtedy jakąś niezdrową fascynację. Ale wiem na pewno, że nie mam zadatków na psychopatkę :)
    Co do powyższej książki, będę mieć ją na uwadze, gdyż poprzednia pozycja autora bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jest więcej osób, które uwielbiają dokładniejsze opisy tortur i tak dalej. A co w kwestii bycia psychopatką to mi daleko do tego... chyba. ^^

      Usuń
  9. Nie za często sięgam po polskie kryminały, ale też nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto sięgnąć po coś naszego, rodzimego, ale nikogo nie zmuszam, by to zrobił. ;)

      Usuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.