Witajcie!
Jeśli tym razem spodziewaliście się z mojej strony recenzji,
to muszę Was niestety rozczarować. Ze względu na to, że ostatnimi czasy jestem
zawalona po brzegi – głównie nauką – nie mam zbyt wiele czasu na czytanie, a
czasem także na fanpage, dlatego też w niektóre dni milczę. W tym tygodniu
musiałam także przerobić lekturę, co wykluczyło także czytanie tego, co chcę,
jednak spokojnie – w ruch poszło „Po drugiej stronie kartki” i jestem już w
jakiejś… jednej czwartej całości? Ktoś mógłby spytać, dlaczego to tak wszystko
wyjaśniam i w ogóle, ale… hej! To w końcu jakiś fakt o mnie! Dodatkowo czuję
się w takiej sytuacji trochę winna, zostawiając w sumie sporą część zajęć
blogowych #Ivy. Zapewne po egzaminach będzie już lepiej, tak.
Nie chcę jednak Was zanudzać (cóż, jeśli jeszcze tutaj macie
chęć do dalszego czytania, to zapewne nuda zaatakuje na faktach, bo cóż – nie
jestem chyba ciekawą osobą), przechodzę więc do sedna sprawy, czyli ośmiu
faktów o mnie…
1.
Nawet na początku mojej
działalności na bluszczach, nie powiedziałam Wam o sobie wiele, dlatego parę
podstawowych informacji podam tutaj. Otóż… wciąż jestem osobą niepełnoletnią.
Niektórzy mogą twierdzić, że moja ambitność kiedyś mnie wykończy, bo przyjmuję
na siebie sporo rzeczy – na przykład w tym roku zgłosiłam się do czterech
konkursów kuratoryjnych, do rejonu przeszłam z trzech: angielskiego, biologii i
geografii, co zresztą jest też jednym z powodów, przez który nie mogę tak dużo
czytać. Jeśli chodzi o mój wygląd, jakby kogoś miał interesować, to… o, tutaj
może wyzwanie dla Was. Napiszcie, jak sobie mnie wyobrażacie! Jakiego jestem
wzrostu (niska/średniego wzrostu/wysoka), jaki kolor mam włosów i oczu! Może
ktoś zgadnie? :D
2. Nie lubię dzielić się z
innymi muzyką, którą słucham. Zawsze mam wrażenie, że mnie skrytykują i wolę
nie ryzykować, jednak jako że są to fakty o mnie, wypadałoby zdradzić chociaż
trochę. Otóż nie mam ulubionych zespołów ani piosenek, bo trudno mi wybrać
spośród paru, ale lubię słuchać Muse, podobnie jak #Ivy zresztą, Bring me the Horizon,
Sixx: A.M, Set it off (moje ostatnie odkrycie), Fall Out Boy, Skillet, Three
Days Grace czy też Phedora. Z lubianych przeze mnie piosenek (nie od
wymienionych wyżej zespołów) mogę podać na przykład You’re gonna go far kid od
Offspring, Breed 77 – Zombie, We the kings – Sad song, Ashes Remain – On my
own.
3.
Piszę. Robię to od
prawie 2,5 lat, zaczęłam w szóstej klasie w sumie dzięki koleżance. Zaczęło się od pracy z polskiego, z której to dostałam szóstkę od nauczycielki,
która ich nie daje. Na drugi dzień znajoma wyznała mi, że zaczęła pisać,
widząc, że nauczycielka doceniła jej starania w tej pracy, przeczytała
mi nawet to, co napisała. Pamiętam, byłyśmy wtedy na przystanku, a ja pamiętam
z tego tylko to, że było jakieś rozpoczęcie roku szkolnego, a gdzieś w tekście
pojawiło się słowo „gówniara”. Wróciłam wtedy do domu i sama stwierdziłam: a
gdyby tak też zacząć pisać?
Pierwsze próby były… specyficzne.
Tak samo jak pierwsze pomysły, które usuwałam po napisaniu może piętnastu zdań.
Pisałam kiedyś tekst (lub inaczej: próbowałam pisać, bo prawie natychmiast
usunęłam to, co stworzyłam) o gwieździe rocka, która spotkała zwykłą dziewczynę
i takie tam duperele. Ogólnie pierwsze pomysły były do bani, aż przyszedł…
*famfary* pomysł na „Ocalonych”, czyli moje pierwsze opowiadanie na dłuższą
metę. Nie ma co go szukać w Internecie, kiedyś go publikowałam, rok temu
usunęłam blog, bo historia była okropna. Opowiadała bodajże o dziewczynie,
która była aniołem (chyba) i spotkała chłopaka, innego anioła! No, i tak się
razem poznawali i jakiś diabeł też tam był. Już nie pamiętam, bo w połowie
historii wpadłam na inny pomysł – „Śmiertelnej myśli”, którą już w Internecie
szukać możecie, ale nie musicie. Inaczej, jeśli chcecie, to mogę pod jakimś
komentarzem, który chciałby spojrzeć na mojego pierwszego poważnego bloga z
pierwszą poważną historią, napisać linka. Opowiada o Lucy, która jest Śmiercią.
A właściwie wnuczką Śmierci. Ma swojego własnego gadającego pingwinka, który
uwielbia żelki (6 klasa, pamiętajcie) i pewnego dnia do jej biura wpada Emil,
czyli czarnowłosy nastolatek bojący się kotletów (tak, kotletów – w sumie to z
tym jest też związany jeden malutki fakt, ale kończę zanudzać o opowiadaniach,
bo dużo tego). I tak zaczyna się w sumie fabuła całości! Mojego pierwszego
skończonego opowiadania, które doczekało się drugiej części – Łowcy Czasu,
aktualnie prowadzonego przeze mnie bloga!
4.
Skoro już o blogowaniu
mowa, to blogować zaczęłam, kiedy miałam 13 lat. Mieliśmy wtedy w szkole
informatyczne zajęcia unijne, a na jednych z nich mieliśmy założyć bloga. Tak
powstał „Drinking tea”, mój pierwszy blog o… niczym. Wstawiałam tam
chyba zdjęcia jakiś herbat (6 klasa, pamiętajcie). Upadł chyba po pół roku i
był beznadziejny, ale od niego wzięła się moja obecna nazwa. Z teabunny
przemieniłam się w Królika, który w sumie nijak ma się do mojej osoby!
5. Nie mam jednego z
czterech siekaczy. Górnego lewego. Bodajże w pierwszej gimnazjum podczas lekcji
wychowania fizycznego i zabawy w berka lawinę, pociągnęli mnie z obu stron i
pobiegli do przodu, przez co upadłam na podłogę. Skutek? Brak prawie połowy
zęba, który umarł po pół roku, jednak nadal jest w mojej buzi. Nazywam go
czasami zombie, bo niby martwy, ale jednak żywy, funkcjonuje sobie dalej.
6.
Jak poznałam #Ivy? Cóż,
znalazła mnie – do tej pory nie wiem jak, nie wiem, dlaczego nigdy jej o to nie
pytałam – na „Śmiertelnej myśli” właśnie i była pierwszą osobą (na tym blogu),
która powiedziała mi, co zmienić. Dzięki niej dzisiaj poprawnie zapisuję
dialogi (a przynajmniej w miarę poprawnie) i stosuję akapity. Pierwszą osobą,
która zamiast pochwały zawarła także krytykę, była Aleksji, która jednak nie
zawitała do mnie więcej, jednak jej opinia była pierwszym komentarzem ogólnie w
całym moim blogowaniu! Pamiętam tą radość, kiedy go czytałam, oh. <3 Takie
piękne. Aż się cieplej robi na serduszku, jak się takie rzeczy przypomina.
7.
W dzieciństwie byłam…
dziwnym dzieckiem. Kiedyś ukąpałam chomika po nałogowym oglądaniu z siostrą „Zakochanego
Kundla 2”. Bawiłam się często z kuzynem bioniclami (ktoś jeszcze je pamięta?),
lego, w pokemony (nasza ulubiona zabawa, bo kochaliśmy pokemony), w Power Rangers.
Każdy z moich znajomych zna też w sumie wielką historię mojej pierwszej miłości
z piaskownicy, ale co Was będę zanudzać! ;)
8.
Fakt ósmy, więc ostatni,
o blogowych znajomościach. Około trzy lata temu poznałam dwie osoby, z którymi
utrzymuję dobry kontakt do dziś. Blogerki, z którymi łączy mnie w sumie to samo
– pisanie. Były to Naff i #Ivy, wtedy jeszcze pod innym pseudonimem, którym i
tak nazywam ją do dziś (chociaż oficjalnie mam przykazane, żeby mówić do niej
tak, jak nazywa się teraz, ale ciii). Z obydwoma utrzymuję świetny kontakt,
chociaż czasami, trzeba przyznać, jest trochę gorzej. Ale tak bywa – raz na
górze, raz na dole, to raczej jasne. Naff odwiedziła mnie w te wakacje i był to
pierwszy raz, kiedy odwiedziła mnie internetowa znajoma. Musiałam długo
przekonywać rodziców, ale stało się! Do tej pory nie żałuję (ba, nie mogę
żałować) tych cudownie spędzonych dwóch dni, ale o tym też nie ma się co
rozpisywać. Z #Ivy nie spotkałam się na żywo jeszcze nigdy i nie zapowiada się
na to, żeby stało się to w najbliższym czasie (niepełnoletność czasem boli),
ale nie ma źle! Dwa lata wcześniej poznałam też Cleo M. Cullen, z którą
oczywiście także utrzymuję kontakt! Z nią również się nie widziałam, ale mam
właśnie takie małe marzenie, żeby kiedyś tak spotkać tą trójkę – jedyną,
najwspanialszą, blogową trójkę, z którą trzymam się już od dawna (i nie wiem,
jak one ze mną wytrzymują). Jeźdźcy Chaosu, zawsze.
Cóż,
to by było na tyle faktów o mnie! Matko, musiałam Was zanudzić. Gratuluję
każdemu, który wytrwał do końca, chociaż zapewne nie ma takich dużo. Ogólnie to
wciąż czuję się na bluszczach trochę nieswojo, bo bądź co bądź założycielką
jest tu #Ivy i to do niej bardziej jesteście przyzwyczajeni, ja jestem raczej
takim małym skrzatem, który doda coś raz za czas!
Rozpisałam
się, wiem. Jakoś tak samo przyszło. W sumie to często się rozpisuję (nawyk po
pisaniu). Jeśli fakty się spodobają i będziecie chcieli więcej, może kiedyś
dodam coś innego! A jeśli ktoś ma jeszcze jakieś pytanie, to zapraszam w
komentarzu lub na fanpage! ;)
A ja Cię spróbuję opisać! Blondynka, ok. 1,7 m wzrostu, jasnozielone oczy. Nie lubisz marchewek, choć jesteś Króliczkiem.
OdpowiedzUsuńMam wiele wspomnień z Power Rangers - dla tego serialu wstawałam z rodzeństwem w niedzielę o 7 rano! Cóż to było za poświęcenie :3
Skoro wspominasz o Łowcy... Kiedy rozdział? :)
Ściskam Cię mocno! Liczę na to, że kiedyś się spotkamy na żywo ;) <3
Huehue, trafiłaś. >DDD Tak bardzo.
UsuńPower rangers było świetneee!
A rozdział na Łowcy pewnie dopiero po świętach. Bu.
O, dość ciekawy post. Nie tylko Ty masz takie ambicje, ale coś o nich wiem, poza tym gratuluję, że się dostałaś. Herbaty, mniam! Jestem herbatomaniaczką o ile istnieje taki wyraz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Też byłam dziwnym dzieckiem, ale ja chyba z tego nie wyrosłam ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Fajne ciekawostki.
OdpowiedzUsuńCo do opisania - może średniego wzrostu szatynka o brązowych oczach? :)
Też kiedyś pisałam blogi z opowiadaniami, też jak byłam niepełnoletnia. Nawet dobrze mi szło, ale szybko stwierdzałam, że to co napisałam było za słabe :P I w końcu zostały pomysły w głowie, ale już nigdy nie zostaną zapisane.
Jak opisała mnie Cleo *menda mała, bo mnie ma w znajomych na fejsie >D* - blondynka, około 175 cm wzrostu, zielone oczy! :D Wtf, więksozść obstawiała u mnie ciemne włosy.
UsuńJa tak często twierdzę, ale bloga dalej trzymam i dalej piszę! Booo... bo jest fajnie!
Też słucham TDG nawet byłam w tym roku na koncercie ;)
OdpowiedzUsuńNie ma co się wstydzić własnej muzyki, każdy ma inny gust :P
Z przyjemnością poczytałabym te Twoje opowiadania :D Troszkę Ci zazdroszczę takich znajomości, dobrze mieć kogoś, z kim możemy się dzielić pasją ;)
OdpowiedzUsuńCo do wyglądu to strzelam, że jesteś piwnooką szatynką średniego wzrostu ;)
Emmm... to linka dodam Tobie i osobie poniżej, która jeszcze coś takiego mówiła, o! Śmiertelną masz tutaj:
Usuńhttp://smiertelnamysl.blogspot.com/
(i te piękne znaki, bo usunęło mi chyba zdjęcia. Może je wstawię, jak mi się uda!)
A Łowcę tutaj!
http://lowcaczasu.blogspot.com/
(Tutaj już wszystko w miarę huhu)
Możesz dać znać, czy ci się w miarę spodobało! :)
A znajomości nie zamieniłabym na inne. <3
Ja chcę przeczytać twoje opowiadanie! Co do opisu to... średniego wzrostu, piwne oczy, brunetka. Trafiłam z czymś? :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku startowałam do dwóch olimpiad kuratoryjnych, jednak z żadnej nie udało mi się przejść. Z historii test był straszny i napisałam tylko ok. połowę, z polskiego zabrakło mi 1 punktu! Na szczęście mogę jeszcze spróbować za rok.
I muszę Ci przyznać rację - w niektórych sytuacjach bycie niepełnoletnim jest beznadziejne :D
To tutaj skopiuję z komentarza wyżej. :D
UsuńŚmiertelną masz tutaj:
http://smiertelnamysl.blogspot.com/
(i te piękne znaki, bo usunęło mi chyba zdjęcia. Może je wstawię, jak mi się uda!)
A Łowcę tutaj!
http://lowcaczasu.blogspot.com/
(Tutaj już wszystko w miarę huhu)
Ty przynajmniej masz szansę startować w przyszłym roku, ja już niekoniecznie. :D A z polskiego też miałam iść, ale zrezygnowałam!
Uwielbiam takie posty, bo dzięki nim można trochę więcej dowiedzieć się o osobie, która prowadzi danego bloga ;)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś prowadziłam kilka blogów z opowiadaniami, które nie były zbyt dobre, ale na szczęście już nie istnieją :D