czwartek, 3 grudnia 2015

Hopeless oczami Królika

Autor: Colleen Hoover
Tytuł: „Hopeless”
Oryginalny tytuł: „Hopeless”
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 392


Dzisiaj raczej krótko o Hopeless, bo trudno będzie pisać recenzję bez tych wszystkich spoilerów.
Na pierwszy ogień polecą bohaterowie, którzy są naprawdę świetnie wykreowani. Nawet postacie drugoplanowe mają tutaj swoją niebanalną historię, co jest dość dużym plusem dla powieści Hoover. Jeśli chodzi o Sky, czyli naszą główną bohaterkę – nie polubiłam jej, ale też nie znienawidziłam. Właściwie tak można opisać moje relacje z każdym bohaterem występującym w tej książce. Byli dla mnie po prostu neutralni, nawet jeśli czasem miałam ochotę ich wyściskać, czasem wydrzeć się na nich za ich zachowanie. Taką samą sytuację mam z Holderem vel Deanem – a właściwie Deanem Holderem, może z tą małą różnicą, że nie miałam ochoty mu przywalić. Jednak uczucia te minęły i zmieniły się w neutralność gdzieś w połowie książki, gdzie wszystko zaczęło się wyjaśniać.
Jedną z rzeczy, za które kocham książki, jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. [..] Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech.
Fabuła nie jest oklepana, znajduje się w niej dość dużo akcji, ale również dużo, dużo miłości, co zapewne spodoba się fanatykom romansów. Chwilami więź między Sky i Holderem – bo nie oszukujmy się, każdy wie, że będą razem już przed samym rozpoczęciem lektury – wydawała mi się przesłodzona. Może mam tak dlatego, że w Obsydianie, którego czytałam wcześniej, wątek romantyczny był delikatny i ludzie nie całowali się co najmniej co jakieś dwie – trzy strony (mowa tutaj o akcji po spiknięciu się ze sobą, rzecz jasna).
Sam pomysł jest moim zdaniem dobry, ale nic więcej nie mam tutaj do powiedzenia. Książka jest przepełniona dramatem na każdym kroku, w pewnym momencie pojawia się również ciężki temat. I tak jak w pewnym momencie ilość płaczu, żalu, bólu i tym podobnych jest jeszcze w porządku, tak pod koniec dramat wylewa się już z kielicha.
Styl autorki nie jest przesadnie lekki, ale też nie można nazwać go ciężkim. Plasuje się gdzieś pomiędzy, dlatego też nie jest raczej lekturą, którą można swobodnie przeczytać bez jakichś malutkich rozważań na temat przeszłości Sky.
Osobiście muszę przyznać, że rozczarowałam się Hopeless. Pierwszy raz z twórczością Colleen Hoover spotkałam się w „Pułapce uczuć”, która była naprawdę, naprawdę świetna i tego samego spodziewałam się po tejże książce – że nie wspomnę o masie dobrych recenzji o ogólnym szału na jej punkcie. Niektórzy sądzą nawet, że jest to najlepsza książka Hoover – osobiście uważam, że „Pułapka uczuć” była o wiele lepsza.

Podsumowując:
Hopeless nie jest lekką lekturą, którą można przeczytać ot, na odmóżdżeni mózgu po ciężkiej książce. Akcja jest doba, nie licząc wielkich dramatów, które tutaj występują. Jeśli ktoś chciałby zapoznać się z twórczością Hoover, od razu poleciłabym mu nie Hopeless, a „Pułapkę uczuć”. Dużym plusem są z kolei dopracowani bohaterowie, którzy mogą kusić swoją ciekawą przeszłością.

Książka ma więc swoje wady i zalety, jak każda inna, jednak zawsze warto przeczytać ją chociażby po to, aby wyrobić sobie własną opinię.

Moja ocena:

10 komentarzy:

  1. Mi "Pułapka uczuć" oraz "Maybe someday" bardziej podobały się od "Hopeless". Największy zawód przeżyłam jednak czytając "Losing Hope" które jest dokładnym streszczeniem pierwszego tomu, tylko że historię poznajemy z punktu widzenia Holdera. Naprawdę nie tej książki polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie Hopeless było ok, ale za to moja koleżanka teraz ją czyta i już się w niej zakochała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hopeless jest jedną z moich ulubionych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się Hopeless podobało, choć nie było idealne :D
    Pozdrawiam, love-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Hopeless i myślę, że mogę ją zaliczyć do jednej z moich ulubionych powieści tego gatunku ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka bardzo mnie urzekła, ale wciąż obawiam się sięgnąć po Losing Hope ;)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem przeciwniczką romansów i wątek miłosny w książkach irytuje mnie jak tylko może ;-; Dziękuję, że dopowiedziałaś o rozpoczęciu z Pułapką uczuć, bo od razu trafiłabym na coś ciężkiego :)

    Pozdrawiam,
    Księgarz Cmentarny

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie się baardzo podobała. Wręcz mnie zaskoczyło, że aż tak. A jeszcze bardziej lubię Maybe someday ;)

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam na półce, ale niestety jeszcze jej nie czytałam - muszę wreszcie po nią sięgnąć :))

    OdpowiedzUsuń
  10. "Hopeless" czeka na przeczytanie, jednak myślę, że będzie dosyć nietuzinkowa i się na niej nie zawiodę :)
    Świetna recenzja :))
    Pozdrawiam serdecznie,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.