Autor: Morgan Matson
Tytuł: Odkąd cię nie ma
Oryginalny tytuł: Since You've Been Gone
Przekład: Natalia Mętrak-Ruda
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 384
Zapewne każdy z was ma taką osobę, za
którą, bez zająknienia, wskoczyliście w ogień. Znacie się
od roku, dwóch lat, dziesięciu, od kołyski i nie potraficie
bez siebie żyć. Nie raz czy dwa zdarzały wam się sprzeczki,
jednak wystarczył moment, aby wyciągnąć rękę na zgodę. Nie
potraficie się na siebie gniewać. I każda minuta spędzona razem
jest dla was na wagę złota. Możecie wtedy rozmawiać od rana do
wieczora i nigdy nie zabraknie wam
tematów. Taka przyjaźń jest najcenniejsza i ukazuje, że
każdy posiada swoją bratnią duszę.
Jednak co się stanie, gdy ten przyjaciel
z dnia na dzień wyjedzie i nie pozostawi informacji, gdzie go można
szukać? Próbujecie się do niego dodzwonić, wypytujecie
wspólnych znajomych, jego rodzinę, lecz każda z tych osób
bezwładnie rozkłada ręce? To może zdarzyć się każdemu z nas. I
to właśnie spotkało ją – zwyczajną nastolatkę.
Jeszcze przed wakacjami Emily i Sloane
stworzyły sobie listę rzeczy, jakie mają zrobić przez dwa
miesiące wolnego. Chciały wykorzystać ten czas jak najlepiej i
nacieszyć się swoim towarzystwem. Typowe zachowanie papużek
nierozłączek. Tylko pewien szczegół niszczy tę idealną
przyszłość i stawia nad wszystkim ogromny znak zapytania.
Tuż przed rozpoczęciem lata Sloane
nagle znika. Emily próbuje się z nią skontaktować, lecz
każda próba kończy się fiaskiem. Jedyny ślad, jaki
pozostał po dziewczynie to tajemnicza lista, na której
widnieje trzynaście zadań, które musi wypełnić
pozostawiona sama sobie jedna z papużek. Problem jednak następuje
wtedy, gdy większość z nich to ogromny test dla nastolatki. Emily
na pewno nie podjęłaby się tego wyzwania, gdyby w jej głowie nie
sformułowała się pewna kwestia. W jej sercu rodzi się nadzieja,
że jeśli zaryzykuje i spróbuje sprostać wyznaczonym przez
swoją przyjaciółkę zadaniom, to może uda jej się natrafić
na ślad, który poprowadzi ją tam, gdzie ukrywa się Sloane.
Czy Emily podoła wyzwaniu i spełni
„ostatnią” wolę swojej przyjaciółki? Czy jej tok
myślenia nie jest zbyt dziecinny? Co, jeśli ta lista to tylko
pretekst, aby udowodnić dziewczynie, że może zrobić więcej, niż
myśli?
Jedno jest pewne – te wakacje będą
pełne szaleństw!
To moje pierwsze spotkanie z tą autorką.
Bardzo dobrze wiem, że przed [Odkąd cię nie ma] wydała jeszcze
inne książki, jednak dopiero teraz rozpoczynam z nią swoją
przygodę. Nieco obawiałam się tej historii, bo zazwyczaj bywają
ckliwe i przesłodzone do bólu. Czy moje przypuszczenia były
słuszne? A może zostałam mile zaskoczona i nie chciałam, aby mi
przeszkadzano?
„Kiedy wypełnisz listę, znajdź mnie i opowiedz mi o wszystkim.”
Już na samym początku weszłam w dziwny
konflikt z książką. Wystarczyła chwila, abym została
przytłoczona opisami, gdzieniegdzie przerywane dialogami.
To jednak nie zmienia faktu, że czułam się tak, jakby autorka
zamierzała zmieścić jak najwięcej informacji w pierwszych
rozdziałach. Dopiero po pewnym czasie zaczęła je równomiernie
rozkładać w dalszej części powieści. Także otrzymałam pewną
równowagę między opisami i dialogami, dzięki czemu – w
końcu – mogłam zacząć rozkoszować się lekturą.
Akcja powieści toczy się dwutorowo.
Teraźniejszość i zmagania Emily w celu odnalezienia przyjaciółki
łączą się z retrospekcją zdarzeń, kiedy dziewczyny spędzały
czas razem i nic nie zapowiadało tajemniczego zniknięcia Sloane. W
niektórych książkach taki zabieg
jedynie szkodzi, kiedy tutaj całkowicie się spisał. Autorka
idealnie łączyła te dwa wątki, tworząc z nich doskonałą
całość. Dzięki temu mogliśmy przeżyć całą gamę emocję,
poprzez radość, zahaczając o zaskoczenia i momenty grozy, kończąc
na pogrążaniu się w smutku. Wiele razy śmiałam się na głos,
dzięki czemu mój pies podejrzliwie mi się przyglądał.
Oczywiście nie mogę zapomnieć o elementach zaskoczenia, bo było
ich tutaj całkiem sporo. O ile wielu rzeczy nie udało mi się
domyślić, tak pewien wątek jest przewidywalny do bólu. Nie
zdradzę tutaj o jaki fragment mi chodzi. Niech ta zagadka zaprząta
wam głowy!
Nie mogę jednak zapomnieć o
najważniejszej kwestii, którą jest tutaj ta lista, jaką
Emily otrzymała listownie od Sloane. To właśnie ona stała się
podstawą całej tej historii, chociaż wiele osób uznaje ten
pomysł za oklepany. Podobno ukazał się on w [Papierowych miastach]
Johna Greena (nie czytałam książki, więc nie wiem, czy mogę
porównywać te dwie książki), ale jestem stuprocentowo
pewna, iż ukazał się on w [Co, jeśli...] Rebecci Donovan. Dobrze
– pomysł został zapożyczony od kogoś innego, ale spójrzmy
prawdzie w oczy: czy przy takim ogromie tytułów jesteśmy w
stanie stworzyć coś, co nie będzie uznawane za przerobiony schemat
czegoś innego? Dlatego też nie zwracam uwagi na te podobieństwa i
stwierdzam, że przyjemnie było obserwować, jak radzi sobie główna
bohaterka i czy jest w stanie odznaczyć każdy punkt. A muszę
przyznać, że wielu rzeczy sama bym nie zrobiła!
Moja „znajomość” z Emily nie
zaczęła się zbyt dobrze. Nie umiałam się przekonać do niej, gdy
ta rozpaczała po zaginięciu Sloane. Strasznie męczyła mnie jej
postawa. Owszem – współczułam jej tego, lecz zachowanie
głównej bohaterki doprowadzało mnie do szału! Sprawiało to
wrażenie, jakbym miała przed sobą szczeniaczka pozostawionego
samemu sobie po ucieczce matki. Powoli przekonywałam się do niej z
każdym kolejnym rozdziałem, poznając ją od całkiem innej strony.
Na moich oczach przechodziła ona pozytywną metamorfozę.
Przeistaczała się z bezbronnej gąsienicy w pięknego motyla. Tylko
trzeba pamiętać, co może się stać z tym owadem, kiedy ktoś
pochwyci go w dłonie i postanowi oderwać skrzydła...
„Myślę, że nie trzeba zrobić czegoś wielkiego, by wykazać się odwagą.”
Bardzo podobała mi się kreacja postaci
drugoplanowych. Miałam wrażenie, że to właśnie oni napędzają
lawinę przygód i pozwalają toczyć się tej fabule w dobrym
kierunku. Frank, Dawn, Beckett, Collins... uwielbiałam każdego z
nich i nie wyobrażam sobie, żeby miało ich tutaj zabraknąć.
Przyznam też, że z takich bohaterów najbardziej była mi
obojętna Sloane. Nie polubiłam jej i takie uczucie towarzyszyło mi
do końca książki. Niekiedy miałam ochotę udusić Emily, gdy
tylko o niej wspominała. Rozumiem autorkę, że właśnie tak było
w jej zamyśle, jednak moje oczy krwawiły, gdy tylko widziałam to
imię. Koszmar.
Bardzo podobało mi się powoli
rozwijające się uczucie między Emily a jednym z chłopaków.
To bardzo przyjemne, gdy możemy obserwować wszystko od początku, a
autorka nie wrzuca ich sobie w ramiona po kilku rozdziałach. Jak nie
lubię romansów, tak ten z [Odkąd cię nie ma] bardzo mi się
podobał. Nie, nie mam gorączki. Piszę serio!
Kunszt pisarski Morgan Matson przypadł
mi do gustu. Zręcznie posługuje się słowami, tworzy z nich
niesamowity obraz, który bezproblemowo ukazuje się w naszych
głowach. Czasami jednak opisy były nabrzmiałe niczym pijawka po
krwawej uczcie i nieco mnie przerastał ogrom detali. Wiem, że są
ludzie uwielbiający, gdy większość książki to jedynie
przemyślenia głównego bohatera oraz ukazanie sytuacji i
miejsc, w jakich się znajduje, jednak ja do nich nie należę.
Natomiast nie mogę odmówić autorce jednego: potrafi tak
zaciekawić czytelnika, że ten prosi swojego psa, aby pozwolił mu
dokończyć rozdział, by zaraz po tym wyjść z nim na spacer. Wiem
to z autopsji!
[Odkąd
cię nie ma] ukazuje nam, że czasami warto porzucić uprzedzenia i
spróbować czegoś nowego. Niekiedy trzeba stanąć twarzą w
twarz z przeciwnościami losu i pokazać im, że potrafimy je
pokonać. To zrozumiałe, że życie będzie stawiać na naszej
drodze przeszkody. Wystarczy jednak nauczyć się podnosić wyżej
nogi i zręcznie je wymijać. A wtedy świat stoi przed nami otworem!
Z serii
„rozkminy bluszczyny”:
I to uczucie, gdy prosisz psa o to, aby poczekał jeszcze chwilę, bo
chcesz dokończyć rozdział... Jeszcze nigdy nie spojrzała na mnie
z takim wyrzutem, jak wtedy! Nigdy tego nie róbcie! Odradzam!
Podsumowując:
[Odkąd cię nie ma] uświadamia każdego
czytelnika, że warto stawiać sobie poprzeczki i pokonywać je.
Wejdźcie śmiało do świata Emily i, wraz z nią, stawiajcie
pierwsze kroki ku lepszej przyszłości. Pomogą wam w tym
nietuzinkowi bohaterowie oraz przyjemne wakacyjne klimaty, których
teraz nam brakuje. I nie zrażajcie się na samym początku, bo
możecie stracić szansę na całkiem przyjemną lekturę!
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
***
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale zarys fabuły wydaje się być naprawdę interesujący!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
Pozdrawiam ;)
bookowe-love.blogspot.com
Zarys fabuły nieco oklepany, ale muszę przyznać, że dobrze pociągnięta historia. :)
UsuńRównież pozdrawiam!
Haha, na szczęście nie muszę psa wyprowadzać na spacer (jak chce, to sam chodzi - mieszkam na wsi), więc nie będę miała z tym problemu. A książkę mam w planach od kiedy pojawiła się w zapowiedziach wydawniczych :)
OdpowiedzUsuńNo u nas też psy biegają luzem i to mnie bardzo denerwuje, bo później łażą za moją Norą i nie potrafią się odczepić. Taka drobna informacja. :)
UsuńRadzę jak najszybciej zmienić plany w rzeczywistość i jak najszybciej sięgnąć po książkę. ;)
Przeczytałam pozostale książki pani Matson i bardzo je lubię, po tą też zapewne sięgnę. Uwielbiam takie wątki.
OdpowiedzUsuńwithcoffeeandbooks.blogspot.com
A ja muszę nadrobić inne książki tej autorki. :)
UsuńSłyszałam o tej książce dużo i w sumie, mam na nią dużą ochotę. Muszę ją tylko kupić i zabieram się do czytania ;) Okładka jest świetna! Mega mi się podoba. Buziak ;*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Ja zaś czytałam na jednej stronie zażalenia pewnej osoby co do okładki. Stwierdziła, że jest okropna. Jak dla mnie jest normalna, ale widzę, iż można znaleźć kogoś, komu ona się podoba. ;)
UsuńMoże kiedyś jak ta książka trafi w moje czytelnicze łapki to przeczytam, ale jakoś nie będę na nią polować. Całuski <3
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Rozumiem. Sama tak mam z niektórymi książkami. :)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale bardzo mnie zaciekawiła. Fajnie, że autorce udało się z czasem wprowadzić równowagę między dialogami a opisami, bo na to często zwracam uwagę ;)
OdpowiedzUsuńNo mnie też ten fakt ucieszył. Nie lubię, gdy przez większość książki jedno przeważa nad drugim. To jest okropne!
UsuńMam mieszane uczucie... myślę, że też mogłabym nie zakochać się od razu w stylu autorki, ale jednak na plus przemawia ta budowa postaci i ogólny zarys fabuły. Może jednak kiedyś się skuszę?
OdpowiedzUsuńA to już zależy od Ciebie, czy dasz szansę tej książce. Ja dałam i nie żałuję tej decyzji (o czym świadczy moja recenzja). :)
UsuńMuszę ją w końcu gdzieś złapać. ;)
OdpowiedzUsuńTylko nie łap ją za wrażliwe miejsca. ;)
UsuńPo raz pierwszy o tej książce słyszę, ale wydaje się być wartą uwagi. Postaram się w niedalekiej przyszłości ją nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńJak widać nie masz częstego wglądu na fanpage wydawnictwa, bo ten tytuł był wiele razy reklamowany poprzez cudowne zdjęcia. :)
UsuńCzytałam kiedyś inną książkę tej autorki i bardzo mi się podobała, dlatego na tę pozycję chętnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie muszę nadrobić inne książki tej autorki. :)
UsuńZapowiada się ciekawie. Bardzo intryguje mnie wątek przyjaźni w dzisiejszej literaturze młodzieżowej. Poznałam ich naprawdę niewiele i chcę wiedzieć w tym zakresie o wiele więcej.
OdpowiedzUsuńRecenzja i opis intryguje. Coraz częściej przemawiają do mnie książki tej kategorii, chociaż niezbyt za nimi przepadam.
Mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć.
Ściskam Was obie,
Izzy
Z książkami przy kawie
Gdybyś się rozejrzała to znalazłabyś sporo książek, gdzie taka przyjaźń jest dobrze ukazana, a krytycy cenią sobie ten zarys. ;)
UsuńNajwyraźniej zmienia ci się gust literacki. To normalne.
Również ściskam. :)
Nie lubie, kiedy główny bohater danej książki jest jakoś uzależniony od drugiej osoby, ale z checią siegnełabym po tą książke.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Również za tym nie przepadam (co można zauważyć w mojej recenzji), ale zagryzłam zęby i dałam autorce czas, aby to zmieniła. I jak widać po mojej opinii coś zostało poprawione. ;)
UsuńRównież pozdrawiam!
No właśnie zauważyłam :)
Usuń