poniedziałek, 30 maja 2016

[PRZEDPREMIEROWO] Jedyny pirat na imprezie oczami Królika

Autor: Lindsey Stirling
Tytuł: Jedyny pirat na imprezie
Oryginalny tytuł: The Only Pirate at the Party
Wydawnictwo: Feeria young
Ilość stron: 296


Kiedy byłam dzieckiem, chciałam zostać pokemonem. Dokładnie tak, oczy Was nie mylą. Uwielbiałem te małe, różnorodne stworzonka i razem z kuzynem często je udawaliśmy. Właśnie w takich chwilach wyobraźnia pozwalała na spełnienie prostego, dziecięcego marzenia. Była magią, dzięki której byłam kim tylko zechciałam. Power Rangers? Nie ma problemu. Piosenkarka? Szczotka podkradziona z łazienki. Panna młoda? Nic trudnego, należało tylko dyskretnie pożyczyć firankę, po czym ułożyć ją na plecach (ewentualnie na głowie – dla mnie wystarczyły po prostu plecy, żeby welon ciągnął się po podłodze). Raz byłam nawet księdzem – komunikanty z wafelków może i nie były okrągłe, ale spełniały swoją funkcję.
Parę lat temu to właśnie marzenia były dla mnie wszystkim. Nie liczyła się wtedy szkoła ani obowiązki domowe. Byłam ja i mój świat, w którym uwielbiałam tonąć. Jednak z czasem wszystko staje się trudniejsze. Im jesteśmy starsi, tym więcej rozumiemy i mamy do zrobienia. Marzenia oddalają się na drugi plan, ważniejsza jest szkoła czy też praca.
Dlatego też tak ważne jest, aby o swoje marzenia walczyć. Nie pozwólcie, aby zatonęły w oceanie dorosłości i szarej rzeczywistości. Stańcie się piratami, kapitanami na swoim statku życia, czujnie obserwującymi majaczące gdzieś na horyzoncie cele. Wywieście flagi, łapcie wiatr w żagle i razem z Lindsey Stirling brnijcie ku marzeniom! A wtedy już na pewno nie będziecie jedynym piratem na naszej imprezie!
Jednak jak wiadomo, w oceanie czyha na nas wiele niebezpieczeństw. Krwiożercze rekiny, zwodnicze góry lodowe, które pokonały nawet Titanica, hordy niekoniecznie przyjaznych piratów. Czy [Jedyny pirat na imprezie] zdał test i szczęśliwie dopłynął do celu z zadowoloną załogą? Czy może nie potrafił zbytnio bronić się przed niebezpieczeństwami, tonąc przy pierwszej lepszej okazji?

Zapewne nie będzie dla Was dużym zaskoczeniem, jeśli poinformuję, że fascynacją Lindsey Stirling zaraziła mnie Ivy. Zaczęło się to niedługo po rozpoczęciu naszej prawdziwej znajomości (czytaj: w momencie, kiedy zaczęłyśmy w miarę regularnie ze sobą rozmawiać). Cóż mogłam powiedzieć jeszcze parę dni wcześniej? Że lubię pannę Stirling, ale nie uwielbiam jej, nie słucham jej utworów każdego dnia i nie zachwycam się nad nimi za każdym razem. Kiedyś po prostu miałam krótki okres, w którym kochałam tę skrzypaczkę. Czas minął, a ja zapomniałam o Lindsey. A przynajmniej do czasu, kiedy dowiedziałam się o jej autobiografii. Nawet nie zgadniecie, kto mnie o niej poinformował…
Nigdy nie miałam ochoty zagłębiać się w życiu kogoś znanego. Nie pociągały mnie biografie sławnych osób, nie czułam potrzeby zagłębiania się w ich życie tylko po to, aby wiedzieć o tej personie więcej. Co ciekawe, z dziełem Stirling było inaczej. Od początku moje serce mówiło mi, że będzie to coś wartego uwagi. Coś, czego nie mogłam przegapić. Nakręciłam się na ten tytuł. Zaczęłam wyczekiwać go podobnie jak Ivy. Byłam wniebowzięta, kiedy po raz pierwszy przyjrzałam się z bliska okładce (i oczywiście cudownym patronatom, gdzie znalazły się Bluszczowe Recenzje – wciąż nie mogę uwierzyć w to, że to przecież my!). Ucieszyłam się jeszcze bardziej na widok sporej ilości zdjęć – już wtedy miałam pewność, że lektura nie będzie nudna.
I cóż więcej mogę powiedzieć? Nie była.
Muszę szczerze przyznać, że chwilami miałam wrażenie, jakbym czytała normalną książkę, a nie autobiografię. Nie mogłam zdać sobie sprawy z tego, że to przecież autobiografia, która zawsze kojarzyła mi się z czymś niezmierni nudnym! Przy [Jedynym piracie na imprezie] było kompletnie inaczej. Autorka wciągnęła mnie do swojego świata i przedstawiła go tak, że nie chciałam jej opuszczać. Podzieliła się swoimi wspomnieniami oraz sekretami, odsłoniła część siebie. W książce tej nie była sławną skrzypaczką. Była człowiekiem. Miała swoje problemy, miała marzenia, w które chwilami wątpiła, robiła błędy jak każdy z nas. Patrząc na Lindsey, którą widzimy w teledyskach, nie myślimy o tym, jaka jest ani jaką miała przeszłość. Widzimy ją jako kogoś popularnego, nie jako człowieka.
Z kolei podczas lektury autobiografii panny Stirling mamy zupełnie odwrotne wrażenie. Chwilami miałam ochotę jeszcze raz spojrzeć na autorkę, ze zdziwieniem myśląc: „czy to na pewno jej historia? Nie pomyliłam książek?”. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona niektórymi faktami z jej życia i sytuacjami, które przed nami ujawniła. Co jakiś czas na moich ustach wykwitał szeroki uśmiech po przeczytaniu niektórych uwag Lindsey czy jej wspomnień. Dodatkowo styl był na tyle lekki, prosty i przystępny, że pozwalał pochłonąć [Jedynego pirata na imprezie] w mgnieniu oka!
Sama lektura nie jest tylko pamiętnikiem, mającym na celu przekazanie faktów o pannie Stirling. Autorka napełnia nas energią rozpierającą jej ciało sprawia, że zarażamy nią innych. Ponadto zawiera w swoim tekście niesamowity przekaz, który czyni tę książkę wręcz magiczną. Smutek, dobry humor, wspaniałe rady – zatrzymajcie się w księgarni właśnie przy półce z autobiografią Lindsey, bo jeśli tego szukacie, to trafiliście do celu!
Muszę również przyznać, że cała wydawnicza ekipa pracująca przy tej książce spisała się znakomicie. Nie zauważyłam ani jednego błędu, a sam egzemplarz prezentuje się pięknie – zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Należałoby również pogratulować tłumaczowi, Jerzemu Bandelowi, który wykonał swoją pracę znakomicie. Właśnie takich ludzi potrzebujemy! Nic, tylko dziękować za tak świetne wydanie tak świetnej pozycji!

Podsumowując:
[Jedyny pirat na imprezie] to świetna pozycja nie tylko dla fanów Lindsey Stirling, ale praktycznie dla każdego z nas. Przy tak wspaniałym kunszcie pisarskim okraszonym świetnym, nienaciąganym humorem nie można źle się bawić! Lektura sprawiła, że polubiłam skrzypaczkę jeszcze bardziej niż wcześniej. Tym samym zrozumiałam, że do spełnienia marzeń trzeba dążyć, nawet jeśli los rzuca ci kłody pod nogi. Przenieś się na morza oceanu, wyrusz swoim statkiem na bezkresne morze, dąż wytrwale do celu, a na końcu trasy będzie na ciebie czekać prawdziwy skarb…
Piracka impreza wciąż trwa – czy zechcesz dołączyć?

Moja ocena:

Recenzja została zamieszczona również na granice.pl

Książka w sprzedaży już od 2 czerwca! 


Za egzemplarz książki, jak i też możliwość patronowania jej, ogromnie dziękuję wydawnictwu Feeria young!
Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!

***

20 komentarzy:

  1. Uwielbiam Lindsey <3 Kiedy tylko dowiedziałam się o jej biografii wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Założę się, że w dzień premiery będę po nią biec jak głupia ;)

    http://naturaniezaksiazkowana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff, jakie szczęście że mam dziś urodziny to mogę sobie w czerwcu pozwolić na wydatki książkowe. Już idę ustawić się w kolejce po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja Ci zazdroszczę! Uwielbiam Lindsay - jest świetna! Musze kiedyś przeczytać tą książkę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja, i bardzo zachęciłas mnie do książki! Dorwę jak najszybciej ;) Osobiscie również lubię Lindsay, ale nie uwielbiam, i może ta książka to zmieni :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, jak ja uwielbiam Lindsey! Wyczekuję na premierę tej książki, a potem lecę do księgarni ją kupić! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam Lidsey, jest bardzo utalentowaną dziewczyną. Bardzo zachęcająca recenzja, aż mam ochotę sięgnąć po tę pozycję!
    Pozdrawiam!:))
    http://natalie-and-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam muzykę, którą tworzy Lindsey. Ona i skrzypce to coś niesamowitego :3 Mam ogromną ochotę na przeczytanie tej książki! ;)
    Buziaki ;*
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję ogromnie patronatu, a o tej książce jeszcze nie miałam szansy usłyszeć na innym blogu, więc jest to dla mnie nowość. Pozycja wydaje się interesująca :)
    Pozdrawiam, Skryta Książka

    OdpowiedzUsuń
  9. A to mnie zaciekawiłaś, nie spodziewałam się takiej dobrej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratulacje patronatu :*
    Wcześniej w ogóle nie zwracałam uwagi na tę książkę, mimo tego, że ciągle widuję zdjęcia, bo premiera tuż tuż.Ogromnie mnie zachęciłaś:)
    Zostaję na dłużej, pozdrawiam :*
    www.biblioteczkapati.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam o niej, ale już googluję!
    Zwykle nie czyta biografii, ale po tej recenzji czuję że po nią sięgnę :)
    Pozdrawiam!
    http://fanofbooks7.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka już na półce i czeka na swoją kolej :) Już nie mogę doczekać się czytania :)
    Pozdrawiam,
    Książkomania

    OdpowiedzUsuń
  13. Gajdgakgdiua.
    Muszę to przeczytać. *^*
    Lindsay <3

    Zapraszam też na dopiero rozwijający się blog:
    zamknietawpozytywce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam nigdy o tej autorce jednak książka wydaje się ciekawa być może ją przeczytam gdy dorwe :)

    Truskaweczka

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie miałam styczności z Lindsey, więc się jeszcze zastanowię, czy jest to książka dla mnie. :) Ale zaciekawiłaś mnie jej postacią i muszę sprawdzić jej nagrania. :)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&tvseries&films

    OdpowiedzUsuń
  16. znam ta pania i az sama bym sobie przeczytala co i jak :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja Lindsey słuchałam, jeszcze zanim było na niej wielkie BUM! :D
    A to dlatego że miałam epizod z skrzypcami - uwielbiam ich dźwięk!
    Podziwiam ją za talent ale i za trud - każdy kto grał na skrzypcach wie, że to wcale nie takie łatwe !

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja właśnie bardzo lubię czytać biografie, a Lindsey to tak niezwykła osóbka, że po prostu muszę o niej przeczytać :D
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam tą utalentowaną kobietę! Jej twórczości słucham już od bardzo dawna i za każdym razem pozytywnie mnie zaskakuje. Muszę sięgnąć po tą pozycje.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Kolejny raz pogratuluje wam patronatu! To ogromny zaszczyt objąć taką książke patronatem kiedy jedna z recenzentek na blogu ma bzika na punkcie Lindsey Stirling. Tak Ivy - mówie tutaj o tobie!
    Recenzja świetna, zacheca do przeczytania książki. Ja sama zamierzam ją kupić :)
    Pozdrawiam cie Króliczku :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.