Hej! :)
W połowie maja na blogu pojawił się post, w którym po raz drugi mogliście zadawać pytania skierowane do mnie lub #Ivy. Podobnie jak wcześniej, teraz także wykazaliście się kreatywnością i ogromną ilością pytań! Odpowiedzi znów zostaną podzielone na dwie części, żeby nie straszyć ogromem treści. ;) Nie przedłużając - zapraszam na pierwszą z nich!
Matylda B.:
Co byście zrobiły, gdyby na
świecie zabrakło dobrych książek? Po prostu nie ma żadnych godnych polecenia,
są tylko tragiczne tytuły, które stanowią kwintesencje grafomaństwa.
#Ivy: Przyznam szczerze, że jest mi ciężko
odpowiedzieć na to pytanie. Aktualnie jestem przyzwyczajona do wyboru w
książkach, ale żeby tylko mieć możliwość czytania grafomańskich „dzieł”? Założę
się, iż rozpoczęłaby się rewolucja i ludzie zakochani w dobrej literaturze
walczyliby o swoje prawa. Fani gniotów staraliby się nas zlikwidować, ale my –
ci nauczeni poprawnej pisowni i doskonałego wykorzystywania jej – byśmy się nie
dali. Hmm... Bardzo ciekawy pomysł na książkę, nieprawdaż? Od razu napiszę –
nie, nie zamierzam tego pisać. Matyldo, może Ty się skusisz? :)
Królik: Jak dobrze, że to pytanie jest jedynie
gdybaniem. Bo czym byłby świat bez dobrych książek? Czym byłby bez wspaniałych
klasyków książkoholika? Ludzie nie mogliby karmić swojego umysłu tragicznymi
tytułami, ich zakres słownictwa zmniejszałby się z każdym kolejnym rokiem,
wyobraźnia obumierała z powodu marnych opisów. Brrr, nie chciałabym żyć w takim
świecie. Dlatego należy cieszyć się, że na szczęście istnieje jeszcze wiele
wspaniałych książek!
Idalia Idalia:
Czy miałaś jakieś
uprzedzenia do przyjęcia Królika do bloga?
#Ivy: Gdybym miała jakiekolwiek uprzedzenia,
to na pewno nie poprosiłabym panny Królik o wspólne prowadzenie bloga. Wiadomo,
że z początku miałam wątpliwości, ale związane z tym, czy da sobie radę. Ale
jak widać nadal współpracujemy, jednak skłamałabym, gdybym napisała, iż
przebiega ona bezkonfliktowo. Zdarza nam się sprzeczać w sprawie bloga, ale to
jest całkowicie normalne – przecież nikt się nie zgadza z drugą osobą w stu
procentach!
A ty, Króliku? Czy
zgodziłaś się od razu na współpracę?
Królik: Szczerze mówiąc – tak. Zawsze uważałam
blog i związane z nim sprawy za zabawę. Dlaczego miałabym się nie zgodzić? Ja?
Kto nie próbuje, ten nie triumfuje! Odpowiedź na pytanie #Ivy padła
natychmiast. W końcu znałyśmy się już jakiś czas a kontakt między nami był
dobry. Bluszczowe Recenzje połączyły nas jeszcze mocniej. Teraz nie jestem już
pewna, czy z tych więzów byłabym w stanie się uwolnić… :D
Jak reagowali ludzie, gdy
mówiłyście im o prowadzeniu bloga? I kiedy powiedziałyście? A może wcale nie
mówiłyście?
#Ivy: Z początku bałam się mówić o moim małym
miejscu w internecie, bo moje towarzystwo nie potrafiło zrozumieć mojej pasji.
Dopiero po jakimś czasie stałam się pewniejsza siebie i – w końcu – im to
zdradziłam. Śmiali się ze mnie, a ja wtedy postanowiłam zmienić znajomych. I to
wyszło mi na dobre, bo oni sami posiadali blogi. Chociaż większość z nich już
nie istnieje (oczywiście mówię o stronach internetowych, a nie o ludziach), to
i tak łączyło nas coś więcej, niż mnie z tamtą lożą szyderców. A rodzina? Oni
wiedzieli o blogu od samego początku i akceptowała go pod jednym warunkiem –
nie ma kolidować ze szkołą. Tylko tyle. ;)
Królik: Przez długi czas nie chciałam mówić
ludziom o tym, ze prowadzę bloga. W Internecie byłam czasem inną osobą i
wolałam, żeby tak pozostało. Ale wydoroślałam i blogosfera przestała być
całkowicie innym światem. Zaczęłam bardziej otwierać się na ludzi. Powiedziałam
koleżankom, które nie zareagowały jakoś specjalnie – po prostu to przyjęły. Z kolei
około pół roku temu oficjalnie przyznałam się do tego poloniście. A tydzień
temu zdecydowałam się pochwalić mu zarówno nazwą bloga jak i najnowszym
patronatem. On także nie zareagował jakoś nadzwyczajnie, ale ja poczułam się
jakoś dumniej.
Co robicie, żeby mieć dobry
dzień?
#Ivy: Tak naprawdę nie ma dobrego przepisu na
dobry dzień. Czasami jest tak, że skaczę z radości i nie mogę uwierzyć w ten
pozytywny akcent w swoim życiu, a po chwili jedna informacja może zmienić tę
sytuację. Wtedy zazwyczaj ratuję się muzyką, ale nie zawsze to pomaga. To po
prostu zależy od sytuacji. No i samego dnia.
Królik: Podobnie jak #Ivy, nie mam przepisu na
dobry dzień. Zazwyczaj nie próbuję go też na siłę takim uczynić. Ale jeśli już,
najczęściej składają się na niego spotkania z przyjaciółmi. Przykładowo –
ubiegła sobota spędzona w kinie razem ze Słoneczkiem i masa pozytywnych
wspomnień. Bo dobry dzień tworzą w głównej mierze my i ludzie!
Jesteście stereotypowym,
cichym i nieśmiałym książkoholikiem czy nietypowym szalonym molem książkowym?
#Ivy: Szczerze? Mam w sobie mieszankę tych
dwóch odsłon książkoholika. Jeżeli jestem w dobrze mi znanym towarzystwie to
potrafię dość mocno ukazać swoje szalone oblicze, ale kiedy znajduję się wśród
obcych to się wycofuję. Po prostu znajome tłumy mnie nie ośmielają, jak obce.
Taka moja natura!
Królik: Muszę przyznać, że mam podobnie jak
#Ivy! Jeśli rozmawiam z osobą, która uwielbia czytać tak samo jak ja, nie mogę
przestać mówić o świetnych książkach i bohaterach, za którym mogłabym wyjść. Z
kolei na co dzień nie obchodzę się jakoś z tym, że jestem książkoholikiem.
Czasem lepiej jest się nie wychylać.
Czy przyjaźnicie się na
zasadzie „przeciwieństwa się przyciągają” czy jesteście podobne?
#Ivy: Definitywnie obstawiam tę pierwszą
wersję.
Królik: … a ja popieram #Ivy!
Czy macie skrajnie różne
zdania na jakiś temat?
#Ivy: Oczywiście, że tak! Nieraz miałyśmy tak
zwane „ciche dni”, kiedy pokłóciłyśmy w jakiejś sprawie, ale w końcu szłyśmy na
kompromis i wyciągałyśmy do siebie ręce na zgodę. W tej sferze oddziałuje na
nas różnica wiekowa (aż sześć lat!), ale musimy się w czymś zgadzać, skoro się
przyjaźnimy. ;)
Królik: Nie ma ludzi, którzy nigdy by się o nim
nie pokłócili. :) I pomimo tego, jak wyglądamy razem na Bluszczowych
Recenzjach, prawda nie zawsze bywa taka kolorowa. Plusem jest to, że zawsze
wraca do swojego stałego kształtu, dzięki czemu nie zanika pod wpływem
konfliktów.
Czy czytacie tylko blogi
książkowe czy urodowe/lifestylowe też?
#Ivy: Preferuję blogi książkowe, ale także
takie, gdzie można znaleźć bardzo dobre opowiadania. Chyba nie muszę po raz
kolejny wspominać, że to właśnie dzięki temu drugiemu gatunkowi stron
internetowych poznałam swoje przyjaciółki? Oczywiście blog recenzencki również
posłużył za dobry motyw do rozpoczęcia rozmowy. DżejEr, pamiętasz te stare,
dobre czasy? :)
Królik: Nie mam wyboru, przyznaję się bez bicia
– bardzo długo nie odwiedzałam regularnie blogów. Jakiś rok temu dopadła mnie
dziwna przypadłość, która odciąga mnie od tego. Stąd też ta irytacja #Ivy, o
której zresztą potem przeczytacie. ;) Jednakże odpowiadając na pytanie: czytuję
tylko blogi z opowiadaniami czy też recenzenckie. Nie przepadam za tematyką lifestyle
– Internet stał się nią wręcz przepełniony!
Jakimi zasadami/mottami
kierujecie się w życiu? A może uważacie takie rzeczy za totalne głupoty?
#Ivy: Sama nie kieruję się tego typu
mądrościami w życiu, ale nie krytykuję tych, którzy to robią. Każdy ma prawo
żyć po swojemu i nic mi do tego, że ktoś argumentuje swoje czyny jakimś
cytatem. Wiadomo jednak, iż nie będę pochwalać ludzi broniących się mottami
przy sprawie sądowej związanej z morderstwem dokonanych przez nich. Wtedy
byłabym już naprawdę szalona!
Królik: Carpe
diem, chwytaj dzień! To właśnie moje motto. Najczęściej przywołuję je w
złych momentach lub przed nieprzyjemnymi wydarzeniami. Być może to głupie, ale
te dwa słowa sprawiają, że czuję się odrobinę lepiej.
Tea:
Żyjesz w średniowiecznej
Anglii. Jesteś bardzo daleko spokrewniona z rodziną królewską. Twoja rodzina
chce Cię wydać za mąż, oczywiście jak najbardziej korzystnie. Masz więc do
wyboru małżeństwo z bogatym lordem czegoś tam, który nie jest może urodziwy,
nie jest inteligentny, nie jest zabawny, nie jest uroczy, ale za to wiesz, że
„lepsza partia” ci się nie trafi. Dodam jeszcze, że Twój „wybranek” nie jest
najmłodszy. Ale dostałaś ultimatum od rodziny – albo zgodzisz się na małżeństwo
i będziesz dobrą żoną, albo wyślą cię do zakonu, gdzie będziesz żyła w
odosobnieniu i złożysz śluby milczenia. Co wybierasz?
#Ivy: Gdyby jeszcze ten lord czegoś tam miał
jakieś pozytywne cechy charakteru, to jeszcze bym się mogła zdecydować, ale
tak? Wybieram zakon, ale tak nie do końca. W drodze do niego zrobiłabym
wszystko, aby zbiec i skryć się w lesie. Może zginęłabym już pierwszego dnia,
ale wolna. Wiem, że kobiety nie miały wtedy żadnych praw, jednak byłabym tym
typem kobiety buntującej się. Nikt nie ma prawa skazywać mnie na śluby
milczenia! I życie w samotności? Lubię od czasu do czasu posiedzieć sama ze
sobą, ale nie cały czas! Hańba mojej nieistniejącej rodzinie! Hańba!
Królik: Mimo wszystko wolałabym chyba życie
zakonnicy niż nieszczęśliwą pseudo miłość, do której zmusili mnie inni. Być
może spróbowałabym uwolnić się od swojego losu w sposób podobny do tego
opisanego do #Ivy. Swoją drogą: wiecie, że przez jakieś dwa dni naprawdę
chciałam zostać zakonnicą?
Wolisz samotny spacer po
górskich szlakach czy pełen przygód rejs po morzach i oceanach z całą załogą
pirackiego statku?
#Ivy: Już wcześniej napisałam o moich
upodobaniach, jeżeli chodzi o samotność, dlatego też druga opcja bardziej mi
odpowiada. Stałabym się piratem (nie jedynym na imprezie, ale to można wyciąć)
i zwiedziłabym dość spory kawałek świata. Nieważne, że musiałabym kraść i inni
uznawaliby mnie za zło wcielone – liczyłaby się dobra zabawa ze zgraną załogą.
Arr!
Królik: Uwielbiam podróże i towarzystwo ludzi,
ale z kolei nie przepadam za ryzykiem. Mimo wszystko… dołączyłabym do #Ivy na
jej pirackim statku, żeby jej potowarzyszyć (ponarzekać razem z nią, poirytować).
Z drugiej strony gdyby spacer po górach nie był samotny, być może bym się
skusiła?
Z jaką postacią z książki
mogłabyś się utożsamić?
#Ivy: W pierwszej edycji Q&A wspominałam,
że wolę być samą sobą i nie wchodzić w czyjąś skórę i utożsamiać się z kimś
innym. Dlatego też pozwolisz, iż zostawię to pytanie z taką krótką odpowiedzią.
:)
Królik: Sama nie wiem. Nie znalazłam jeszcze
żadnego bohatera książkowego, w którym mogłabym się całkowicie utożsamić. ;)
Wymień trzy przymiotniki,
które opisują Twoją osobę.
#Ivy: Tylko trzy? No to mnie załatwiłaś!
Spróbuję jednak się dopasować. Zabawna, szczera, niecierpliwa. I wyobraź sobie,
że siedziałam przy tym dobre dziesięć minut!
Królik: Przyznam szczerze, że nie przepadam za
opisywaniem siebie. Ale skoro już padło takie pytanie – podołam mu! Proszę
bardzo: ambitna (czasem aż za bardzo), wesoła, kreatywna.
cdn.
Widze, że moje pytania bedą dopiero w kolejnej cześci ale to nic :)
OdpowiedzUsuńNiby jesteście różne od siebie ale Królik pare razy przyznaje Ivy racje, co nieco to wyklucza. Dopiero po czasie można dostrzec te różnice.
A ja w przeciwieństwie do was wolałabym to małżeństwo. Może jestem dziwna ale cóż.. Wtedy liczyło sie to jaki kto ma tytuł, czyli miała bym dobrze. No i wybrałabym samotną wycieczke po górach bo morza i oceany jakoś mnie ostatnio przerażają i nie wiem dlaczego..
Pozdrawiam :*
pytania sa... ciekawe a odpwoeidz szczere a to lubie najbardziej ^^
OdpowiedzUsuńMoi znajomi na szczęści zaakceptowali to, że prowadzę bloga :) co więcej - sami mnie zachęcają do recenzowania konkretnych tytułów, bo chcą je potem przeczytać ^^
OdpowiedzUsuńPamiętam stare dobre czasy :D A sama czytuję czasem blogi lifestylowe, tak o, bo ktoś fajnie pisze.
OdpowiedzUsuńDobrze, że w miarę spoko Wam się współpracuje dziewczyny :) W ogóle wpadłam na pytanie, które pewnie zapomnę do ewentualnego kolejnego maratonu z pytaniami, ale cóż zrobić, muszę czekać :(
Pytań ogromnie dużo, a wy dajecie radę! Jestem z Was dumna, dziewczęta ♥♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nową recenzję,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Dziękuję za odpowiedź na moje pytanie :D Przyznam szczerze, że odpowiedź Ivy mnie ujęła :D Cóż, taka wojna byłaby piękna, takie postapo, bohaterska bibliotekarka na czele rewolucji, już to widzę! :D
OdpowiedzUsuń