Autor:
A.G. Riddle
Tytuł:
Gen atlantydzki
Oryginalny
tytuł: The Atlantics Gene
Seria:
Zagadka pochodzenia
Tom:
I
Przekład:
Zuzanna Byczek
Wydawnictwo:
Jaguar
Ilość
stron: 560
Możemy
odkryć dość sporo teorii na temat ewolucji ludzkości. Historycy
od lat uczą nas, że z prostej linii wywodzimy się od małp ze
względu na mocne podobieństwa. Zanim nastała era homo sapiens
mieliśmy także tylu przodków o dziwacznych nazwach, że
ciężko je wymówić, a co dopiero zapamiętać. Religia
jednak temu zaprzecza. W Piśmie Świętym jest wyraźnie napisane,
że pierwszego człowieka – na swoją podobiznę – stworzył sam
Pan Bóg i nie ma mowy, by rasa ludzka była spokrewniona z
małpami. Prócz tego, że jesteśmy ssakami nic innego już
nas nie łączy.
Mogłabym
podać jeszcze inne przykłady, ale każdy z nich kończy się tak
samo – na domysłach. W każdym z nich odnajdziemy szczyptę
prawdy, dozę fałszu oraz kroplę sprzeczności.
A.G.
Riddle idzie o krok dalej i podsuwa nam pod nos kolejną wersję
naszej ewolucji.
Już
od wielu lat naukowcy próbują rozwikłać zagadkę związaną
z genem atlantydzkim. Wszelkie eksperymenty kończą się fiaskiem i
zawsze powracają do punktu zero. Aż w końcu nastał czas, kiedy
mogą ruszyć o krok dalej. A to wszystko za sprawą inteligentnej
pani doktor Katherine Warner, która – na pozór –
nie ma nic wspólnego z tamtymi ludźmi. Kobieta jest skupiona
na badaniach związanych z próbą zmniejszenia ilości dzieci
chorujących na autyzm i to jest jej największym priorytetem.
Tak
samo David Vale nie przypuszczał, że jego „prawie”
ustabilizowane życie zostanie zdmuchnięte niczym domek z kart.
Pracujący w tajnej organizacji zwalczającej terroryzm na świecie
będzie musiał stoczyć walkę ze swoimi dawnymi sojusznikami,
którzy zmienili front działania. Osamotniony próbuje
również rozwikłać zagadkę pozostawioną przez pewnego
człowieka.
Ziemi
grozi zagłada. Czas zdaje się płynąć zbyt szybko, przez co tych
dwoje musi zjednoczyć siły i pokonać swoich wrogów. Tylko
co może zdziałać żołnierz i lekarka? Ich dwoje kontra
tuziny niebezpiecznych oddziałów przeciwnika? To samobójcza
misja!
Czy
odnajdą kogoś, kto stanie po ich stronie i pozwoli zatrzymać
antagonistów przed zrobieniem czegoś naprawdę głupiego?
Jakie tajemnice zdążą ujrzeć światło dzienne i zniszczyć
skorupę zwaną idealnością? I jak zareaguje Kate, gdy odkryje całą
prawdę o swoim istnieniu? Czy odważy się uwierzyć w to wszystko?
I co z tym wszystkim mają wspólnego umarli czciciele nauk
Hitlera, którzy byli zafascynowani zaginioną Atlantydą?
Bo
ludzkość od zawsze stanowiła zagadkę. Nawet dla samej siebie.
Kiedy
wzięłam tę książkę w ręce to wypowiedziałam na głos pewne
niecenzuralne słowo. Może kobiecie nie wypada, ale zapewne wiele
osób tak zareagowało na to tomiszcze. Wcześniej nie
spoglądałam na typowaną ilość stron, ale ledwo co utrzymałam tę
cegiełkę w dłoniach. I ja miałam to przeczytać? Jednak dałam
radę i dziś dzielę się z wami swoją opinią. Czy lektura
przypadła mi do gustu? A może tylko [Gen atlantydzki] posłużył
jako... papierowy hantel?
„Ludzka rasa to największy morderca wszechczasów.”
Na
samym początku nie było tak kolorowo. Chociaż lubię, gdy akcja
zaczyna się już od pierwszych stron, ale tutaj przeżywałam istną
mordęgę! Wszystko ruszyło z kopyta i pędziło na złamanie karku,
a wszelcy bohaterowie mienili się w oczach. Strzelaniny goniły
strzelaniny. Zastanawiałam się nad tym, czy aby dobrze trafiłam:
czy to thriller a może przykrywka dla papierowego westernu? Nie
zliczę, ile osób straciło życie w pierwszej części [Genu
atlantydzkiego]. Dopiero co o kimś mówiono... i bum! I już
tego człowieka nie ma. Jakoś dopiero przy dwusetnej stronie
zaczęłam dostrzegać spowolnienie akcji. Wszechobecny chaos powoli
się normował, a ludzie przestali robić za żywe tarcze. Zamiast
odkładać książkę – zaczęłam rozkoszować się lekturą. I
poddawać się, właściwej dla wspomnianej wcześniej tematyki,
scenerii.
Mrożące
krew w żyłach tajemnice i wszelakie próby ich rozwikłania
przez bohaterów coraz bardziej mnie intrygowały. Ja sama
starałam się znaleźć rozwiązania, lecz autor był sprytniejszy,
przez co często wodził mnie za nos. Czułam gorycz porażki, ale
nie poddawałam się. Walczyłam dalej, wchodząc w to coraz bardziej
niebezpieczne rejony wyobraźni pana Riddle. Sam fakt, że dość
mocno ukazano skutki decyzji podjętych kilkadziesiąt lat przed
właściwą akcją nadaje temu wszystkiemu smaku. Oczywiście są
również momenty, gdy możemy odetchnąć od przesytu wrażeń
i zaznać odrobiny śmiechu. Chociaż niektóre żarty nie
mogłyby na co dzień rozśmieszyć wszystkich, lecz tutaj wszystko
się zmienia. Wiem to z własnego doświadczenia! Oczywiście
nadszedł też moment rozmyśleń. Bałam się, że autor ponownie
obniży poziom lektury i końcówka zrazi mnie do siebie. A tak
nie było! Ostatnie rozdziały wręcz połykałam! Tak się
wciągnęłam, iż nawet nie dostrzegłam, kiedy nastał koniec.
Byłam zła. Wściekła! Jak pan Riddle mógł to skończyć w
tak ciekawym momencie? Chyba się pogniewamy...
Chociaż przez karty [Genu
atlantydzkiego] przewija się wielu znacznych bohaterów, ja
jednak dość szybko wytypowałam swoich ulubieńców. To
dzięki nim zdecydowałam się kontynuować lekturę. Po prostu
zżerała mnie ciekawość, co się z nimi dzieje. O kim mowa? O
agencie Davidzie oraz pani doktor Kate. Ich wątki uważam za
najciekawsze i najlepiej opisane. Każde z nich przeżyło coś
potwornego w swoim życiu i postanowiło walczyć z przeszłością w
całkiem inny sposób. Kiedy David rozmyślał o zemście na
ludziach, którzy byli winni śmierci jego ukochanej, tak Kate
– po utracie ciąży - skupiła się na pomocy dzieciom chorym na
autyzm. Nigdy nie przypuszczałam, że losy tych dwóch mogą
się jakoś połączyć, ale jak dobrze wiemy – przeciwieństwa się
przyciągają. No i ta para jest tego najlepszym przykładem!
W tak mocnej od nadmiaru akcji i krwi
książce nie mogło zabraknąć antagonistów, no bo kto by
się przyczynił do tego typu niebezpiecznych sytuacji? Każdy zły
charakter został dobrze wykreowany i za nic w świecie nie mogłabym
się przyczepić do jakiejkolwiek sztuczności, bo jej nie znalazłam.
To samo dotyczyło zwykłych bohaterów. Mogli się nawet
pojawić na parę sekund, a ich rola została spełniona. Nie było
sztucznych zapychaczy. Nawet ci wspomniani mają w [Genie
atlantydzkim] swój określony cel. Tylko jaki? Tego musicie
dowiedzieć się już sami!
„Wielcy przywódcy hartują się w ogniu trudnych decyzji.”
Mogłoby się wydawać, że styl pisania
A.G. Riddle jest prosty i zrozumiały, ale wystarczy przeczytać parę
rozdziałów, aby zrozumieć swoją omyłkę. Ja sama musiałam zmierzyć się z tą prawdą. Wystarczy jednak zawalczyć i wgryźć
się w to wszystko. Wtedy człowiek przyzwyczaja się do kunsztu
autora i może, bezproblemowo, rozkoszować się fabułą. Wiecie, że
nawet przez chwilę możemy utożsamiać się z samym twórcą
[Genu atlantydzkiego]? Pan Riddle może ma smykałkę do kreowania
genialnej fabuły, ale z początku sam się w niej gubił (co już
skomentowałam wcześniej). Potrzebował nieco czasu, aby samemu
wyjść z tego chaosu. To tak jakby zżywanie się z czytelnikiem! No
dobra... Ja tak to sobie tłumaczę.
[Gen atlantydzki] nakierowuje czytelników
na kolejną z wielu teorii ewolucji rasy ludzkiej i pozwala nam
zrozumieć tę nieco dziwaczną strukturę. Stawia przed nami kolejne
pytania, na które warto szukać odpowiedzi. Ukazuje również
fakt, że wszelkie domysły na temat naszej przeszłości mogą mieć
wiele wspólnych punktów i dość mocno nachodzić na
siebie. Czasami warto przyjrzeć się nie tylko swojemu odbiciu w
lustrze, a także zaprzyjaźnić się z historią, która wcale
nie jest taka straszna. Nawet nie wiecie, ile ciekawych faktów
można w niej odnaleźć!
Podsumowując:
Chociaż początkowy chaos może nieco
zaćmić nasze umysły i próbować zniechęcić do dalszej
lektury, tak ci wytrwali odkryją drogę do czegoś niesamowitego.
[Gen atlantydzki] ma wiele do zaoferowania, a wszechogarniające
każdą stronę tajemnice nie pozwalają odłożyć tej książki
choćby na chwilę! Dlatego warto przecierpieć żmudny początek, by
uzyskać genialną nagrodę i wiele godzin przy trzymającym w
napięciu thrillerze! A kto wie – może wy też jesteście
nosicielami genu atlantydzkiego?
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
***
Jako że wybiło nam ponad 50 000
wyświetleń bloga, a Bluszczowych Czytelników jest już 200
(a nawet i więcej), dlatego też warto to uczcić! Jestem dumną
posiadaczką dwóch egzemplarzy [Genu atlantydzkiego] A.G.
Riddle, dlatego też podzielę się jednym z nich. Tak – ogłaszam
KONKURS!
Co
trzeba zrobić, aby zdobyć tę książkę?
W
komentarzu należy wyrazić chęć udziału w konkursie, odpowiedzieć
na pytanie konkursowe, pozostawić po sobie kontakt w postaci adresu bloga (lub innej strony) oraz informację, gdzie umieszczono baner konkursowy (blog, fanpage, google+...). Spośród
osób, które udzielą najkreatywniejszych odpowiedzi wybiorę jedną i to właśnie z nią skontaktuję się (mam swoje sposoby), aby móc
dokończyć wszelkie formalności związane z przesyłką.
Pytanie
konkursowe brzmi następująco:
Z czym kojarzy Wam się Atlantyda?
Zgłaszam
się!
Atlantyda
kojarzy mi się z (...)
Adres bloga:
Baner
został wstawiony tutaj i tutaj. Tam też.
A żeby
nie było, to musiał przyjść moment na chwilę formalności,
czyli...
Bluszczowy
Regulamin:
1.
Organizatorką konkursu jest jedna z administratorek bloga BLUSZCZOWE
RECENZJE - #Ivy.
2.
Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Jaguar.
3.
Osobą odpowiedzialną za wysłanie nagrody jest jedna z
administratorek bloga BLUSZCZOWE RECENZJE - #Ivy.
4.
Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest wyrażenie chęci udziału w
konkursie, udzielenie odpowiedzi na pytanie konkursowe, pozostawienie
po sobie kontaktu w formie adresu bloga (lub innej strony) oraz informacji o tym, gdzie
został zamieszczony banner konkursowy.
5.
Konkurs trwa od 15 czerwca 2016 roku do 12 lipca 2016 roku, do
godziny 23:59.
6.
Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi do – maksymalnie – 7 dni od
zakończenia konkursu.
7.
Nagrodą jest jeden egzemplarz [Genu Atlantydzkiego] autorstwa A.G.
Riddle.
8. W
konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowi czytelnicy (o ile posiadają jakieś strony z możliwością późniejszego kontaktu w razie wygranej).
9.
Konkurs jest skierowany do osób posiadających adres
zamieszkania w Polsce.
10. Ze
zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy
zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość mam prawo
wylosować innego szczęśliwca.
11.
Organizatorka konkursu nie odpowiada za szkody wyrządzone paczce przez firmę przesyłkową lub kiedy ona zaginie w czasoprzestrzeni.
12.
Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o
grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z
późn. zm.)!
Powodzenia!
***
Sczerze mówiąc, to mnie zbytnio do tej książki nie ciągnie i wątpię, bym kiedykolwiek po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej pozycji, ale niestety nie zachęca mnie zbytnio do siebie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Skryta Książka
Czuję się bardzo zaintrygowana i chyba rozejrzę się za egzemplarzem dla siebie :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie gustuję w takich książkach i nie mam na nią ochoty...
OdpowiedzUsuńAle to nie zmienia faktu, że napisałaś, świetną recenzję, kochana! Bardzo mi się podobała ;)
Czekam oczywiście z niecierpliwością na więcej. Myślę, że zostanę z tobą na dłużej i zaobserwuję waszego bloga ;)
Pozdrawiam z całego serduszka i zapraszam do mnie na recenzję 'Tajemnego Ognia' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Przyznam ze recenzja bardzo mnie zaciekawila pierwsze chyba slysze o tej ksiazce pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNigdy jakoś specjalnie nie interesował mnie temat ewolucji, ale zaintrygowałaś mnie tą ksiażką. Z tego co widzę, mogłaby mi się spodobać :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
Świetna recenzja, jednak nie mam jakoś ochoty na wzięcie udziału w konkursie. Ta powieść do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nową recenzję,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Ciekawa książka, cały czas zastanawiałam się czy jej nie kupić. Teraz wezmę udział w konkursie :)
OdpowiedzUsuńZ tego co słyszałam, jest to ostatnio jedna z najpopularniejszych powieści, więc dużo się po niej spodziewam. Motyw Atlantydy uważam za bardzo ciekawy, niestety łatwo go zepsuć. Na pewno kiedyś sięgnę po tę książkę i oby mi też się spodobała. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już od dawna mnie kusi, dlatego też spróbuję swoich sił w konkursie. :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się!
Atlantyda kojarzy mi się z krainą, gdzie wszystko było możliwe. Technologia osiągnęła najwyższy poziom, a dla ludzi liczyła się przede wszystkim wiedza. Chcieli więcej, o wiele więcej. I zostali za to ukarani.
Adres bloga: http://msmagi18.blogspot.com/
Baner został wstawiony tutaj: https://plus.google.com/109443195806607439941/posts/d3KWKfYuAdL
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńAtlantyda kojarzy mi się z bardzo zaawansowaną jak na dane czasy techniką. Z wysoko rozwiniętą kulturą, która przepadła bez śladu.
Adres bloga: www.nietylkobestsellery.blogspot.com
Baner został wstawiony https://web.facebook.com/nietylkobestsellery/posts/1756917141210145
Hej!
OdpowiedzUsuńByłam nieco zła za usuniecie mojego komentarza ale po zapoznaniu sie z problemem - wybaczam! Jakoś mi sie nie widzi zostać ofiarą kogokolwiek kto zawedzi mój adres email i wykorzysta go do swoich celów spamowych. Dlatego też zaprezentuje stary komentarz, przy czym dziekuje za zrzut ekranu :*
Rozbroiłaś mnie tym porównaniem do westernu! Jako dzieciak chciałam je oglądać z tatą ale mama mi zabraniała bo za dużo strzelanek i dziwnych treści.. Musze sobie obejrzeć pare filmów z tego gatunku. Z tatą oczywiście. On wie, które są najlepsze! :)
A co do książki to jestem jej ogromnie ciekawa. Uwielbiam wszelkiego typu tajemnice, także ten..
No i przyszedł czas na kwestie: Biore udział w konkursie!
Atlantyda kojarzy mi sie z czymś zagubionym. Jest niczym moje skarpetki które znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Jeżeli nie zostaną pożarte przez pralke to musze ich wyszukiwać pod łóżkiem. A jak tam ich nie ma.. przepadają! Tak samo kiedyś przepadła Atlantyda. Po za tym Atlantyda kojarzy mi sie ze słynnym tekstem z kabaretu Neo-nówka, skeczu 'Niebo'. Cytuje (nie dokładnie, ale wiekszość sie zgadza): Polacy oddali wszystko, co mieli. Atlantyda sie znalazła!
Mój fan page: https://www.facebook.com/CocoLusda-874265709328394/
I właśnie tam odnajdziesz baner wraz z linkiem :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńMnie się Atlantyda kojarzy z bajką, którą moja młodsza o osiem lat siostrzyczka potrafiła oglądać non stop. W ramach prezentu urodzinowego rodzice kupili jej kasetę VHS z bajką "Atlantyda. Zaginiony ląd" a rok później kontynuację bajki "Atlantyda. Powrót Milo". Pamiętam dni jak nasz stary i wysłużony magnetowid na okrągło odtwarzał te dwie bajki. A ja oglądałam je razem z siostrą.
Dziś, kilkanaście lat po tym zdarzeniu, ten konkurs przypomniał, o czym bardzo ważnym. O wspólnym spędzaniu czasu z siostrą. Mimo że dzieli nas znaczna różnica wieku, w młodości częściej spędzałyśmy czas razem, niż teraz, gdy każda z nas zajęta jest swoim życiem. Może zaproszę siostrę do siebie na noc i zrobimy sobie maraton z bajkami Atlantyda. Myślę, że ten pomysł się jej spodoba. Co jak co, ale w każdym człowieku od czasu do czasu budzi się dziecko :)
Udostępniłam: https://www.facebook.com/agnieszkamonikac/posts/156702158066865?pnref=story
Obserwuję jako: Agnes C.
Lubię na FB jako Agnieszka Monika
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać i uczyć się o ewolucji (kilka pozycji już za mną), jest fascynująca.
Atlantyda kojarzy mi się głównie z grami Indiana Jones i Tomb Raider (akcja dzieje się m.in. na Atlantydzie), które uwielbiam, z mitologią i z kapitanem Nemo :)
Można mnie znaleźć na fb jako: Dagmara Męcina
Baner został wstawiony tutaj: https://plus.google.com/u/0/114865288098540414815/posts