Autor: Ewa Seno
Tytuł: W ogień
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron: 344
Data wydania: 7 lipca 2016 roku
Zemsta jest podstępną bestią. Z początku funkcjonuje jako
ziarenko, obecne w każdym z nas. Karmione bólem, cierpieniem i wrażeniem
niesprawiedliwości rośnie, aż w końcu staje się czymś, czego trudno jest się
pozbyć. Korzenie mocno trzymają się ziemi, kwiaty kuszą swoim pięknem,
ukrywając prawdziwe intencje. Chęć zemsty okazuje się nagle jedyną myślą, która
krąży po naszej głowie. Zatruwa nas, nie pozwala normalnie funkcjonować.
Przyjaźń jest dla Emily czymś niesamowicie ważnym. Kiedy wszystko
idzie nie tak, wartość ta jest dla niej przebłyskiem słońca pomiędzy chmurami.
Dlatego tak bardzo kocha Emmę. Dlatego tak bardzo boli ją jej niesprawiedliwa
śmierć. Próbuje zrobić wszystko, aby prawda wyszła na jaw, a mordercy jej
przyjaciółki dostali zasłużoną karę. Jednak w małym miasteczku, gdzie
stanowisko burmistrza można by porównać z tytułem władcy, nikt nie chce jej
słuchać. I właśnie kiedy jest już przekonana, że nie zdziała kompletnie nic, w
jej życiu pojawia się Michael. Który, swoją drogą, jest diabłem. Obiecuje jej
pomoc w zemście w zamian za jej duszę.
Jednak… czy nie jest to zbyt wysoka cena?
Już na początku lektury nie oczekiwałam od tej książki
niczego specjalnego. Nie nastawiałam się na wielki zachwyt ani pochwały, które
zamieszczałabym w recenzji. Opis zaciekawił mnie w niewielkim stopniu. Głównym
powodem, dla którego zdecydowałam się sięgnąć po tę książka była tematyka
diabła, który uwielbiam.
Pomimo tego, że nie przepadam za polskimi autorami,
postanowiłam dać Ewie Seno szansę. Ciekawa okładka kusi, aby zajrzeć do wnętrza
książki i zostać na dłużej. Podobnie jak początkowe zdania, zapowiadające bez
wątpienia coś, co nie pozwoli się nudzić. Ale… czy pierwsze wrażenie nie
okazało się złudne?
Po kolei.
Fabuła sama w sobie jest niezła. Akcja toczy się cały czas,
daje nam tylko krótkie chwile wytchnienia, w czasie których przygotowujemy się
na kolejną dawkę emocji. Nie będzie tu pościgów, wybuchów, strzelanin ani
morderstw. Będą diabły, szkoła i oczywiście zemsta. Może nie brzmi zbyt
zachęcająco, ale w praktyce te zagadnienia komponują się i tworzą spójną
całość. Czasem wyrywamy się ze spokojnego świata Anklow do Los Angeles, ale
dzięki temu cały czas dostarczamy naszemu umysłowi rozrywki. Wędrujemy pomiędzy
szkołą, a mieszkaniem Emily, czasem po drodze zabłądzimy na klif. Dzięki temu
niegroźna nam nuda.
Tak jak mogłam pochwalić panią Seno za utrzymanie akcji, tak
niestety nie mogę do końca zachwalić jej pomysłu na powieść. Czy tylko dla mnie
motyw diabła–przedsiębiorcy stał się odrobinę… oklepany? Różki znikają razem z
ogonkiem, a sam demon okazuje się piekielnie przystojnym mężczyzną, który nagle
w towarzystwie cudownej głównej bohaterki zmienia się na dobre. Przyznam, że do
Michaela pasował mi jednak bardziej ten bezwzględny, okrutny charakter, którego
– mam nadzieję – będzie więcej w części drugiej.
Skoro już mowa o bohaterach, muszę wspomnieć nieco o głównej
bohaterce. Emily początkowo była szarą myszką o wyglądzie, który nie
przyciągnąłby zbyt wiele facetów. A potem… puf! Michael wyświadczył jej
przysługę i nagle stała się ślicznotką przyciągającą wzrok wszystkich w
promieniu kilometra. Przez chwilę miałam nikłe nadzieje, że autorka jednak
pozwoli, aby Emily sama zmieniła swój wygląd, może bardziej zadbała o siebie i
stopniowo stała się kimś piękniejszym. Dodałoby to w jakiś sposób chociaż
troszkę realności do całej historii. Ale…
po co nam coś takiego skoro mamy diabelskie sztuczki?
Wracając jednak do Emily – niestety cały czas w asyście
musiałam mieć coś tępego lub ciężkiego, aby upomnieć ją za jej zachowanie.
Zwłaszcza na początku książki. Rozumiem, że umarła jej przyjaciółka, rozumiem,
że jej mordercy nie zostali ukarani, ale… żeby posuwać się aż do utraty duszy?
I te jej wszystkie działania, aby na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Czy
tylko ja miałam wrażenie, że były one nieco… głupie? Bo co za dziewczyna wygarnia
burmistrzowi na komisariacie, że niby jego synalek zabił jej przyjaciółkę? Rozpacz
Emily po stracie Emmy wydawała mi się odrobinę zbyt dramatyczna. Ale być może
to tylko moje zdanie.
Mogę was jednak pocieszyć. Bywają chwilę, kiedy Emily da się
trochę lubić. Nieliczne, ale istnieją. Właśnie w tej chwili myślicie, że nie
warto sięgać po ten tytuł z powodu irytującej głównej bohaterki? Poczekajcie!
Bo mamy tu także Michaela. Diabła–przedsiębiorcę, który chwilami przypominał mi
Lucifera Morningstar’a z Lucifera.
Chwilami. Bo ten z serialu był jednak o niebo lepszy.
Mimo wszystko Michael stał się jedną z moich ulubionych
postaci w tej książce. Bezwzględny i okrutny, a jednak czasem okazał serce (w
porządku, to też czasem było irytujące, bo mógłby być ostrzejszy). Razem z nim
stoi na podium Nathaniel. To właśnie on wnosi do tej historii dobry humor i
sprawia, że na naszej twarzy wykwita uśmiech.
Poboczni bohaterowie nie zrobili na mnie większego wrażenia.
Nie mieli własnej historii, a żaden z nich nieszczególnie wdał się w moje
łaski. W większości byli to w końcu pośredni mordercy Emily, których czytelnik
chyba powinien nie lubić, więc dlaczego by nie pójść za tłumem?
Styl autorki jest prosty, a opisy… wystarczająco obrazowe. Nie
zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, ale wystarczyły, abym ujrzała w wyobraźni
wymagany krajobraz czy osobę. Świat wykreowany przez Ewę Seno mnie nie
zachwycił, ale bez wątpienia mogę nazwać go ciekawym. Znajdziemy tu odrobinę
humoru, jednak w całej historii króluje wątek przyjaźni, której nawet śmierć
nie zdołała rozłączyć.
Podsumowując:
[W ogień] autorstwa Ewy Seno to powieść napisana lekkim stylem, która idealnie nadaje się jako odpoczynek po lekturze czegoś
poważniejszego. Książkę czyta się szybko, przedstawiona w niej historia wciąga,
jednak według mnie jest ona dobra. Nie wywołała u mnie zbyt wielkich emocji,
większość rzeczy była przewidywalna, ale mimo wszystko czytało się ją
przyjemnie.
Moja ocena:
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria young!
Książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Słyszałam kiedyś, że książki tej autorki są raczej średnie i bardzo mnie to zniechęciło do czytania jej powieści. Teraz też nie czuję się jakoś specjalnie zachęcona. Realność to to, co cenię sobie w książkach. Może kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
gabRysiek recenzuje
Właśnie o Luciferze Morningstarze (dlaczego ja mam ochotę pisać Morgenstern?) z Lucifera pomyślałam przy opisie. Zgodzę się, serial jest świetny (tak, nadrobiłam i czekam na sezon 2, bo chcę wiedzieć, kim jest Mama). Też lubię tematykę diabła, ale musi przy tym być dobra otoczka, a nie sprzedawanie duszy, akcja, ale brak konkretnych postaci. Po Twoich odczuciach sądzę, że rzuciłabym książką w ścianę. Aczkolwiek nie obiecuję sobie, że nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
zniewolone-trescia.blogspot.com
Ja sobie odpuściłam. Przeczytałam wcześniej recenzję tej książki, w której znalazłam, że styl autorki w jej pierwszej trylogii a styl w tej powieści zbytnio się nie zmienił... także odpuszczam ;)
OdpowiedzUsuńOt, takie przyjemne lekkie czytadło, które z przyjemnością przeczytałabym jako przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami ;)
OdpowiedzUsuńTak samo pomyślałam jak zobaczyłam tą książkę w empiku. Opis mnie nie zainteresował, za to diabeł... huehuehue, jak najbardziej >D. Jednak... chyba nie chce marnowac na nią swojego czasu. Jest o wiele więcej wspaniałych książek.
OdpowiedzUsuń#SadisticWrirer vel Marlu (bo lenistwo i nie chciało mi się przelogować lol)
Jeszcze nic nie czytałam tej autorki i... nieszczególnie do niej mnie ciągnie.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa. Chętnie się przekonam co się kryje za tą okładką i czy mi się spodoba. Chętnie będę miała na nią oko :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Ewy Seno jest mi dobrze znana, ale pod kątem negatywnym. Jakoś nie jestem przekonana do jej kunsztu pisarskiego czy historii, jakie opisuje. Poza tym żaden z wykreowanych przez tę autorkę bohaterów nigdy nie zyskiwał u mnie sympatii. A tę książkę sobie daruję. I dziwię się, że wystawiono jej tak wysoką ocenę, skoro jest sporo zgrzytów.
OdpowiedzUsuń~ Wagabunda🌺
Bardzo chciałabym przeczytać tą książkę, z własnej ciekawości. Opis wydał się dla mnie ciekawy, a jak książka jest napisana lekko i przyjemnie, to czuję, że się w niej odnajdę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Skryta Książka
Może kiedyś złapię za tę książkę, jako niezobowiązującą lekturę.
OdpowiedzUsuńZbytni dramatyzm... Ugh... Zastanawiam się, czy na pewno warto to czytać.
Ale recenzja świetna, poważne Króliczku, normalnie przez nią płynęłam, zupełnie jak przez rzekę.
Pozdrawiam gorąco i zapraszam na recenzję "Jak najdalej stąd",
Izzy
Z książkami przy kawie