Autor:
Veronica Roth
Tytuł:
Naznaczeni śmiercią
Oryginalny
tytuł: Carve the Mark
Seria:
?
Tom:
I
Przekład:
Zuzanna Byczek
Wydawnictwo:
Jaguar
Ilość
stron: 536
Premiera:
17.01.2016
Czy
bylibyście w stanie zaufać własnemu wrogowi?
A może wykorzystalibyście okazję, że jest na wyciągnięcie ręki
i udowodnilibyście mu, iż macie nad nim przewagę?
Witajcie w świecie, gdzie twój los jest
zapisany w nurcie i każdy może go poznać, gdy tylko osiągniesz
odpowiedni wiek. Chyba że ta informacja przecieknie nieco
wcześniej...
Cyra, odkąd poznała prawdziwe oblicze
swojego daru, nigdy nie rozstaje się z wszechogarniającym jej ciało
bólem. Żeby sobie ulżyć może się nim dzielić z innymi ludźmi,
ofiarując im niemiłosierne cierpienie, czym może doprowadzić ich
do śmierci. I właśnie dlatego jest idealną bronią własnego
brata tyrana, który robi wszystko, aby panować nie tylko nad całym
Shotet, ale nad całą galaktyką. Ryzek wykorzystuje jej dar do
torturowania swoich wrogów, nie licząc się z uczuciami własnej
siostry. Mając ją jedynie za narzędzie nie spodziewa się tego, że
gdy ten nie patrzy jej na ręce, dziewczyna doskonali swoje
umiejętności wojownicze. Także zdobywa wiedzę mogącą stać się
jej kluczem do wolności.
Akos nigdy wcześniej nie zaznał tak
okrutnego życia. Urodzony w pokojowo nastawionym narodzie Thuvhe,
niezwykle oddany swojej rodzinie, nie wiedział, że jego spokój
może zostać zmącony przez najazd żołnierzy z Shotet. Chłopak i
jego brat, Eijeh, zostali przez nich pojmani i zabrani na terytorium
wroga. To właśnie tam Akos nauczył posługiwać się bronią i
odczuwać gniew wobec tych, którzy go pojmali. Przydzielony do
niesienia ukojenia Cyrze poprzez swoją umiejętność blokowania
innych darów nurtu na początku pragnął jedynie wykorzystać
dziewczynę i zbiec z bratem do prawdziwego domu. Dopiero kiedy
zaczął poznawać prawdziwe oblicze siostry tyrana zrozumiał, że
„nie taki diabeł straszny, jak go malują”.
Oboje mają wspólny cel: Uwolnić się
spod toksycznej władzy Ryzeka. Tylko czy odwieczni wrogowie będą w
stanie sobie zaufać i stanąć ramię w ramię przeciw człowiekowi
gotowemu zrobić wszystko, aby zmienić swój przeklęty los? A może
ta wspólna misja nauczy ich nie tylko szacunku do tej drugiej osoby,
ale również zaznawania potężnych uczuć?
Oby tylko urodzili się pod szczęśliwą
gwiazdą...
To
nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością Veronici Roth. Już
parę lat temu było mi dane zapoznać się z jej debiutem
literackim, jakim był pierwszy tom trylogii Niezgodna. Wtedy
oczekiwałam po tej książce czegoś naprawdę dobrego. Czegoś, co
zmieli moje serce i zmusi do wysłania listu do autorki, aby ta
naprawiła wyrządzone przez siebie szkody. Skończyło się to
jednak na neutralnej reakcji, która z każdym kolejnym tomem
zamieniała się w zniesmaczenie oraz ogromną chęć wytknięcia
pani Roth tego, że nic nie wyniosła ze swoich studiów.
Autorka
ponownie powróciła na pisarskie tory. Tym razem odcięła się od
dystopijnych klimatów i zajęła się typowym science-fiction. I
chociaż nieco się wahałam to jednak zaryzykowałam i podjęłam
się przedpremierowego zrecenzowania [Naznaczonych śmiercią] –
książki, której fabuła krążyła po głowie Veronici Roth już
od nastoletnich czasów. Ale czy ta przerwa zadziałała na jej
korzyść, dzięki czemu mogłam płynąć przez lekturę niczym
przez nurt? A może osiadła na laurach, przez co pragnęłam, aby
mieszkańcy Shotet wzięli mnie za zdrajczynię i szybko pozbawili
życia?
Litość (...) to tylko brak szacunku zapakowany w uprzejmość.
Jak
wcześniej wyczuwałam, że przy tworzeniu trylogii Niezgodnej
autorka miała nieco ograniczone pole manewru względem kreacji
świata, tak w [Naznaczonych śmiercią] mogła sobie pozwolić na
odrobinę szaleństwa, udowadniając, iż wyobraźnia tak naprawdę
nie posiada granic. Tym samym pokazała mi, że jednak umie napisać
coś takiego, co będę w stanie określić mianem dobrej lektury!
Tym samym przymknęłam oko na trudny początek, gdzie imiona
bohaterów czy nazwy planet zlewały mi się w ciemną plamę. Po
prostu musiałam się do nich przyzwyczaić. I udało mi się, choć
niekiedy nie wiedziałam, jak wymawiać dane słowa. Spójrzcie
tylko: Shotet, Thuvhe... można to podciągnąć
pod angielskie brzmienie, ale czy nie lepiej nadać im nowego
wydźwięku? Dobrze, to jednak nie zmienia faktu, że lgnęłam
do tego międzygalaktycznego świata jak ćma do światła! Byłam
wręcz zaintrygowana całkiem odmiennymi standardami życia swoich
pobratymców. Nieraz staczałam bój z emocjami przejmującymi władzę
nad moim umysłem i ciałem. Przerażenie, zaskoczenie czy też
rozczulenie – to jedne z niewielu reakcji, jakie towarzyszyły mi w
trakcie pochłaniania książki. Dzięki temu Veronica Roth
udowodniła mi, że stać ją na więcej. O wiele więcej, niż
mogłabym przypuszczać. Także zostawałam wiele razy wystawiana na
ciężką próbę własnej wyobraźni. Kreśląc w głowie
potencjalne scenariusze nie spodziewałam się, że pomimo tylu
pomysłów coś może potoczyć się jeszcze inaczej. Nawet pod sam
koniec, kiedy już myślałam, że cała historia powoli wkracza na
idyllistyczne ścieżki rzucono mi bombę pod nogi, która swoim
wybuchem wywołała u mnie ogromny natłok myśli. Aż chce się
porwać autorkę i torturować, aby powiedziała, co wydarzy się w
kolejnym tomie!
Oczywiście
nie obyło się bez drobnych wpadek. I nie mam tutaj na myśli
niektórych nużących scen, przy których człowiek może usnąć na
siedząco, bo z takimi też miałam tutaj do czynienia. Może się to
przydarzyć każdemu pisarzowi, ale żeby bohaterowie nie zostawali
objęci żałobą po utracie bardzo bliskich osób?
Mam tutaj na myśli konkretną osobę, która zachowywała się, jakby nie obejmowały ją żadne smutne nastroje. Być może cierpiała ona w samotności, ale przy jej kreacji brakowało mi nieco człowieczeństwa. Halo – jesteśmy tylko ludźmi i nawet te najtwardsze sztuki nieraz nie wytrzymują tak ogromnej ilości skrywanych uczuć, przy czym tama pęka i świat poznaje ich odmienne oblicza. Mam nadzieję, że ten jakże okrutny błąd zostanie naprawiony!
Mam tutaj na myśli konkretną osobę, która zachowywała się, jakby nie obejmowały ją żadne smutne nastroje. Być może cierpiała ona w samotności, ale przy jej kreacji brakowało mi nieco człowieczeństwa. Halo – jesteśmy tylko ludźmi i nawet te najtwardsze sztuki nieraz nie wytrzymują tak ogromnej ilości skrywanych uczuć, przy czym tama pęka i świat poznaje ich odmienne oblicza. Mam nadzieję, że ten jakże okrutny błąd zostanie naprawiony!
Kiedy
tylko sobie przypomnę, jak boli stłuczony nadgarstek
to automatycznie włącza mi się tryb odseparowania od tych myśli.
A co ma powiedzieć Cyra, która „przyjaźni” się z bólem,
odkąd jej dar nurtu dał o sobie znać? Strasznie ciężko było
dzielić z nią to uczucie, przez co wiecznie jej współczułam.
Jednakże ona tego nie oczekiwała. Nauczyła się na pewien sposób
współpracować z tą paskudną mocą. Ale czasami potrzebowała
odetchnąć, a ten rodzaj ulgi niósł jej sam Akos – początkowo
sługa, a późniejszy przyjaciel. Chłopak jako jedyny nie oceniał
siostry największego tyrana pod względem plotek. Oboje poznali się
od całkiem innych stron i zrozumieli, że ofiarując sobie wzajemną
pomoc będą w stanie przeciwstawić się swoim wrogom oraz sami
zrozumieć własne, popełniane dotychczas, błędy.
Przez [Naznaczonych śmiercią] przewija
się wielu pobocznych bohaterów, którzy mają większe lub mniejsze
znaczenie dla fabuły, jednak ich pojawienie się oznaczało tylko
jedno – będzie grubo! Każda postać nie była jedynie zwyczajnym
imieniem użytym w ramach opisania danych zdarzeń, wszyscy posiadali
charakterystyczne cechy i wnosili do historii wiele ważnych
elementów. To całkiem miła odmiana po dość słabo nakreślonych
bohaterach w... Dobra, już nie będę wracać do tamtych książek,
obiecuję!
– Cóż, każdy z nas czasem czuje strach. – Westchnęłam. – Ci gniewni nawet częściej niż pozostali.
Nigdy nie przypuszczałam, że do tego
dojdzie, ale jednak jestem zmuszona to napisać: Veronica Roth
oczarowała mnie i aktualnie rozpływam się nad jej wyobraźnią i
kunsztem pisarskim. Pióro tej autorki przeszło drastyczną zmianę,
co uważam za ogromny plus. Wzbogaciła ona bowiem swoje słownictwo,
dzięki czemu tekst nie jest ubogi w opisy, a dialogi nie mają
sztucznego wydźwięku. Także zdawałoby się, że stworzenie
książki o kolejnym konflikcie międzygalaktycznym to strzał w
kolano, bo tak naprawdę wszystko już było i nie da się wyciągnąć
czegoś nowego, a pani Roth tego dokonała. Stworzyła coś świeżego,
a ten czytelniczy aromat jeszcze bardziej wzmaga mój apetyt na
więcej i więcej!
[Naznaczeni śmiercią] to książka
przesiąknięta brutalnością, która zrodziła się z niedomówień.
Tym samym zostaje ukazane, jak pewne niedomówienia mogą mieć w
niedalekiej przyszłości krwawe konsekwencje. Można byłoby temu
zapobiec, gdyby zapragnięto szczerej rozmowy, a nie opierano się
jedynie na wzajemnych oskarżeniach. A tyran zawsze znajdzie wymówkę,
byle tylko móc spełnić swoje chore fantazje...
Podsumowując:
Mimo wcześniejszych obaw nie żałuję
ani chwili, kiedy postanowiłam sięgnąć po [Naznaczonych
śmiercią]. Dzięki tej książce udało mi się oderwać całkowicie
od rzeczywistości i gdyby nie rodzina to na pewno utkwiłabym w niej
na nieco dłużej. Mogę również śmiało powiedzieć, że ta
międzygalaktyczna przygoda wywołała u mnie efekt kaca książkowego,
który występuje u mnie tylko po NAPRAWDĘ ŚWIETNYCH dziełach.
Veronica Roth odrobiła lekcje na ocenę celującą.
I mam drobne ostrzeżenie dla ludzi,
których mogę mijać na ulicy: Jeżeli przechodzę obok was z głową
uniesioną wysoko ku górze – uważajcie, abym nie wpadła pod
samochód. Właśnie w tym momencie mogę już być u boku Cyry i
Akosa, przeżywając z nimi przygody!
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za przedpremierowy egzemplarz książki
oraz za ogromne zaufanie dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Wiesz już, że bardzo chcę tę książkę przeczytać, więc ucieszyła mnie ta recenzja. ;) Trochę się obawiam, jaka będzie moja reakcja na tego bezuczuciowego bohatera, ale mam nadzieję, że jakoś go zdzierżę. ;) Będzie to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, więc oby okazało się udane! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Olu za tę recenzję - po niej czuję, że wręcz muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Malwina
Teraz to ty zmusiłaś mnie do wysłania takiego listu :D Choć po książki z tego gatunku sięgam rzadko to ta od początku mi się spodobała - okładka piękna & opis super. Po prostu coś dla mnie. Później przeczytałam, że to autorka Niezgodnej jest za to odpowiedzialna i uśmiech mi zbladł. Co prawda jej poprzedniej serii nie czytałam, ale za to sporo się nasłuchałam od ludzi, którzy mieli podobne opinie jak twoja. Po tej recenzji nie mogę się już doczekać♥ Nie wiem jak dotrwam do 17. Pozdrawiam, zdruzgotana Wielopasja
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że jestem zdziwiona. Kto by pomyślał, że Veronika Roth zdoła cie zaskoczyć i to pozytywnie. Może też tak być, że tutaj nie miała żadnych granic względem tworzenia tego świata co wyszło jej na korzyść. A twoje zachwyty powodują, że mam ochote siegnąć po tą książke. Ciekawe czy ja także bede zachwycona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życze Szcześliwego Nowego Roku ;*
Szczerze? Książka może okazać się nie w moim guście, ale mam na nią wielką ochotę. ;)
OdpowiedzUsuńhm hm hm... no to ok. poczulam sie zaciekawiona. nie przpeadam za jej trylogia laem oze to bedzie cos innego? dlatego bym sie skusila :D pozdrawiam i zapraszam na recenzje ksiazki dla dzieciach o dzieciach i o tym jak trzeba uwazac :)
OdpowiedzUsuńNiezgodna była rewelacyjna, więc tej historii też nie odmówię ;)
OdpowiedzUsuńKiedy tylko o niej usłyszałam, postanowiłam, że ją przeczytam. I wciąż trzymam się przy swoim :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
gabRysiek recenzuje
Mam na te książkę wielką ochotę, ale najpierw chciałabym przeczytać "Niezgodną". Jak tylko to zrobię zabiorę się za tą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam Bookwormscity
Uwielbiam twórczość Roth (Niezgodna to jedna z moich ulubionych serii) więc kiedyś i po tę pozycje na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
No, to tak jak obiecałam, zabieram się za reckę. Już mi się nie chce przelogowywać z konta na konto, ale przecież wiesz kim jestem!
OdpowiedzUsuńJuż sam opis fabuły cholernie mi się podoba! A że twoja recenzja jest pozytywna... tym bardziej czuję się zachęcona. Nie czytałam Niezgodnej, bo stwierdziłam, że nie warto, ale raz miałam małe zetknięcie z twórczością pani Roth. Czytałam jej opowiadanie do antologii, które totalnie mnie rozpieprzyło emocjami i nie mogłam się pozbierać, dlatego uznałam, że kiedy jakaś książka wyjdzie u nas w Polsce, na pewno się za nia chwycę - i proszę! Byle do 17 stycznia!
Wczoraj skapnęłam się, że pani Roth wydała nową książkę i teraz czytam wszystkie recenzje, zanim się do niej dorwę. Twoja jest jedną z ciekawszych, zachęciłaś mnie☺
OdpowiedzUsuń