Autor:
Janusz Lasgórski
Tytuł:
Zbuntowani
Seria:
Piętno Pielgrzyma
Tom:
I
Wydawnictwo:
Javiko
Ilość
stron: 552
Świat
niemal w całości poddał się władzy tych, którzy opanowali do
perfekcji umiejętność manipulacji jednostkami stojącymi w
hierarchii niżej od nich, drżących na sam dźwięk ich sporo
znaczących nazwisk. Uważający się za Nadludzi królowie korupcji
pragną za wszelką cenę utrzymać swoją pozycję, przez co każdy
ruch mogący strącić ich z tronu bywa tragiczny w skutkach, przez
co mieszkańcy Ziemi obawiają się wszczynania buntów. Przecież
każdy, komu zależy na życiu, zdążył się już nauczyć żyć
według nowych zasad, nie wychylając się i egzystować zgodnie z
ofiarowanymi standardami.
Na
nieszczęście tejże władzy istnieje jednak pewna grupa ludzi,
która nie zamierza tolerować takiego rozwoju spraw i pragnie
ukrócić panujące dotąd porządki. Zbuntowani, największe
zagrożenie dla zajmujących najwyższe stołki, są niczym plaga
szczurów, która wkrada się niepostrzeżenie w ich szeregi,
niszcząc wszystko, co stanie na drodze, byle tylko narobić jak
najwięcej szkód. A jak wiadomo, każdy szkodnik powinien liczyć
się z tym, że kiedyś jego niszczycielskie działania zostaną
ukrócone. Prędzej czy później Zbuntowanym może podwinąć się
noga, a wprowadzany przez nich zamęt zamilknie. Niestety władza
dość szybko się tego nie doczeka, bo ci w tej grze również mają
wiele do powiedzenia.
Rozpoczyna
się ostra walka między przymusowym niewolnictwem ustroju a
wolnością słowa i umysłów. Do zaciętej rywalizacji zostają
wciągnięci przypadkowi ludzie, których umiejętności, dziwnym
zbiegiem okoliczności, doskonale współgrają z zagraniami Andera –
jednego z szefów buntującej się jednostki. I chociaż ich losy
przeplatają się w miejscach, o które nikt by nikogo nie
podejrzewał, to i tak wszystko zaczyna się kręcić wokół jednej
sfery – przyszłości.
Jak
zakończy się ta potworna rywalizacja? Czy dość szybko odnajdzie
ona swój finał? A może Ander przekona do siebie potencjalnych
nowych członków swojego ugrupowania i dzięki nim zyska przewagę?
Jedno
jest pewne – nikt nie zamierza pierwszy złożyć broni.
Po
pochłonięciu mrocznego, ociekającego brutalnością prologu wprost
nie mogłam się doczekać, aż wczytam się w dalszą część
[Zbuntowanych]. Myślałam wtedy, że jestem już gotowa na wszystko
i nic mnie nie zaskoczy, ale kiedy tylko wkroczyłam do tej właściwej
historii... och, czemu nikt mnie nie przygotował na taką bombę?
W
jednej chwili porzuciłam swój zwyczajny z wyglądu pokój i
przeniosłam się do niedalekiej przyszłości, gdzie wystarczył
jeden zły ruch, aby zostać wrogiem publicznym. Odczułam ten
brutalizm otoczenia na własnej skórze, kiedy to przebywając z
postaciami i – poznając ich od różnych stron – sama mogłam
ocenić, czy aby na pewno są oni na tyle groźni, by inni pragnęli
ich zlikwidować. Panujący tam ustrój mroził krew w żyłach,
wywołując współczucie, lecz nie obejmowało ono tych osób, które
miałam przyjemność tutaj poznać. Oni akurat – moim zdaniem –
odgrywali tutaj nieistotną rolę, kiedy w grę wchodził otaczający
mnie zewsząd wyimaginowany świat, który mnie oczarował. Pragnąc
chłonąć jak najwięcej, brnęłam dalej, aż nie odczułam skutków
ubocznych tej decyzji. Otóż po pewnym czasie poczułam się
przytłoczona tym wszystkim, a to, co mnie fascynowało, zaczęło
osaczać. Naprawdę cieszyło mnie to, że Janusz Lasgórski pragnął
jak najbardziej urzeczywistnić swoją wyobraźnię, lecz czasami
warto było zachować umiar. Także warto zwrócić uwagę na
dialogi, kiedy rozmów bohaterów nawiązywała do systemu mającego
nad nimi „władzę”, co pomagało mi w oswojeniu się z ich
niecodziennymi decyzjami, jednak tutaj też panował przesyt
informacji. Tylko niewiele konwersacji zostało powiązanych z
normalnymi rozmowami międzyludzkimi, nad czym ogromnie ubolewałam.
Nawet ucieszyłabym się z pogadanki o pogodzie, bo wtedy książka
nabrałaby realnych barw. Nie mogę również zapomnieć o niewielkim
nawiązaniu do prologu, gdzie naprawdę liczyłam na jeszcze większe
rozwinięcie tego wątku. Został on potraktowany po macoszemu, jakby
po prostu zastępował na półce brakujący asortyment. A chyba nie
o to chodzi, kiedy wprowadzamy taki wstęp do powieści, nieprawdaż?
Każdy dobry człowiek jest odrobinę naiwny i przez to niestety skazany na wymarcie.
Spoglądając
na przewijających się przez całą powieść bohaterów, nasuwa mi
się tylko jedno: efekt kalki. Nie umiem tego inaczej określić.
Otóż prawie każdy mężczyzna wydawał się taki nijaki,
praktycznie niewyróżniający się na tle pozostałych. Owszem,
niektórzy ukazali się od całkiem innej strony, wydostali się
jedną nogą z przepastnego worka, ale to nie zmienia faktu, że
nadal pozostawali... ciapowaci? Nawet sam Ander nie wydawał mi się
interesującą postacią, a powinien, skoro życie każdego w
[Zbuntowanych] w jakimś stopniu wiązało się z jego osobą.
Natomiast panie cierpiały na syndrom typowej zbuntowanej nastolatki z onetowskich czy Wattpadowych opowiadań, gdzie te nieraz same nie wiedzą, czego chcą. Kleo i Alka wręcz nim kipiały. Raz prawie warczały na faceta, że ten zrobił coś nie po ich myśli, by za chwilę niemal zatopić zęby w ciałach towarzyszy, bo jednak zasugerowali się danymi wskazówkami. Doprowadzały mnie tym do szału! I ten tok rozumowania tych bohaterek... Aż miałam ochotę je przytulić. Trującym bluszczem. Nawet nie dałabym im żadnych szans na ucieczkę!
Natomiast panie cierpiały na syndrom typowej zbuntowanej nastolatki z onetowskich czy Wattpadowych opowiadań, gdzie te nieraz same nie wiedzą, czego chcą. Kleo i Alka wręcz nim kipiały. Raz prawie warczały na faceta, że ten zrobił coś nie po ich myśli, by za chwilę niemal zatopić zęby w ciałach towarzyszy, bo jednak zasugerowali się danymi wskazówkami. Doprowadzały mnie tym do szału! I ten tok rozumowania tych bohaterek... Aż miałam ochotę je przytulić. Trującym bluszczem. Nawet nie dałabym im żadnych szans na ucieczkę!
Janusz
Lasgórski doskonale odnajduje się w narracji trzecioosobowej, gdzie
jednym z ważnych aspektów jest umiejętność opisania otaczającego
świata w dość przyswajalny sposób. Wykreowany przez niego
krajobraz zachwycał swym pięknem, że nieraz naprawdę czułam się
tak, jakbym przemierzała dane szlaki wraz z postaciami. Niestety w
tejże materii także można się zagalopować, na co już zdążyłam
zwrócić uwagę. Także kreacja bohaterów wymaga nieco poprawek,
aby ci wydawali się bardziej... ludzcy. Ale nad tym wszystkim można
popracować, bo to akurat jest łatwe do wyćwiczenia. Może w
kolejnym tomie zajdzie taka zmiana? Tak, to taka moja cicha prośba w
stronę autora. Nawet w tym momencie robię oczy niczym kot z pewnego
filmu animowanego!
Podsumowując:
Nie
potrafię wpisać [Zbuntowanych] na listę tych złych, niszczących
opinię na temat rodzimych dzieł książek, jednakże również
nieco jej brakuje na posadzenie pomiędzy perełkami, które do tej
pory stanęły na mojej drodze. Chociaż wykreowany przez Janusza
Lasgórskiego świat posiada wiele tajemnic, a oprowadzenie mnie po
nim było niesamowitą przygodą, to pewne mankamenty uwielbiały
psuć tę idyllę, przez co zbaczałam z bezpiecznych ścieżek i
trafiałam na te bolesne. Dlatego też, jeżeli nie przeszkadzają
wam wytknięte przeze mnie błędy i pragniecie poznać nieodległą
przyszłość przedstawioną przez autora, to możecie śmiało
sięgnąć po ten tytuł! W końcu warto wziąć pod uwagę, że to
debiut. Może przy kolejnym tomie autor, wyposażony w nową wiedzę,
zdoła nas zaskoczyć?
Moja
ocena:
Recenzja
została zamieszczona na:
Książki
z serii Piętno Pielgrzyma
Zbuntowani
| Naznaczona (w przygotowaniu)
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Javiko!
Książka
ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017
roku!
Ja mam zupełnie negatywną opinię o tej książce, ale to już wiesz :P
OdpowiedzUsuńA Anka i Kleo, wrrrr...
Okładka bardzo mi się podoba, a że jestem wzrokowcem to bez tej recenzji, zobaczywszy ją tylko na półce w księgarni na pewno bym ją kupiła. Jednak zagłębiając się bardziej w twoją recenzję ta ochota trochę mi przeszła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Cmentarz Zapomnianych Książek
Szczególnie okładka przykuła moją uwagę. Nawet mi się podoba, chociaż twarz tego.. Nawet nie wiem jak go nazwać, olbrzyma? XD Przypomina tą emotkę🌚 no, może trochę bardziej agresywną haha. Najbardziej obawiam się bohaterów, bo jeśli są tacy, jak opisałaś, to raczej nie będzie miło XD
OdpowiedzUsuńAle ogólnie mnie zachęciłaś do sięgnięcia po tę książkę, więc może za jakiś czas to zrobię.
Pozdrawiam cieplutko!
http://biblioteczkapati.blogspot.com/2017/05/cakiem-obcy-czowiek.html?m=1
Opis wydaje się bć bardzo ciekawy, ale po twojej recenzji (i po recenzji Kitty)zdecydowanie nie mam na nią ochoty :/ A szkoda, no wydaje mi się, że miała potencjał...
OdpowiedzUsuńNie wygląda to zachęcająco. Nie mam ochtoy na książkę aż z tyloma wadami.
OdpowiedzUsuńRaczej jej nie przeczytam, niby moje klimaty, ale do tej książki mnie nie ciągnie. (Chociaż "moje klimaty" to szerokie pojęcie :)
OdpowiedzUsuńPlus, bardzo zwracam uwagę na wykreowanie bohaterów, więc nie będę się zmuszać :D.
Mnie zupełnie na odwrót zachwyciła xd
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się nic co stworzył autor, a język jest tak ciężki ze ledwo idzie to czytać :(
Tym razem podziękuje. Obawiam się, że nijacy bohaterowie mogą równać się z nijaką książką. Jakoś ta pozycja w ogóle nie wydaje mi się interesująca, nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Pomimo chęci zapoznawania się z polską literaturą to jednak tej książce podziękuję. Wyczuwam że mogłabym mieć z nią sporo kłopotów przy czytaniu :)
OdpowiedzUsuńWstęp sprawiał, że niemal zdecydowałam wrzucić tę książkę na listę do przeczytania, ale im dalej w recenzję, tym bardziej przekonywałam się, że lepiej sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam