Cześć,
Niby
mamy maj, a pogoda za oknem uświadamia nas, że jednak nasze
kalendarze mogą lada moment zostać wyrzucone. Bo spójrzmy prawdzie w
oczy: Byliśmy tak zagonieni, że wiosna i lato przeminęły jak
biczem strzelił i ponownie mamy jesień! A tak na serio, to jeżeli
te wahania pogodowe nie zaprzestaną knucia, to moja głowa
eksploduje z powodu nagłych ataków bólu. I jak przy czymś takim
normalnie funkcjonować?
Dobrze,
chyba wystarczy tego narzekania, bo za chwilę kursory waszych myszek
powędrują ku czerwonemu kwadracikowi z magicznym „X”. Przejdę
do najważniejszej kwestii tego wpisu, aby niepotrzebnie go nie
przedłużać. Oczywiście mam na myśli...
Czy
jesteście gotowi na podwójną dawkę informacji?
W
kwietniu udało mi się przeczytać:
Amy Ewing ― [Dom Kamienia. Garnet]
(PATRONAT)
Jak
widać ponownie nie zaszalałam pod kątem pochłaniania książek,
ale naprawdę cieszę się, że nie natrafiłam na wybitnie
masakrujący moje zmysły czytelnicze tytuł. Owszem, miałam kilka
„ale” względem [Zbuntowanych], jednak ―
jakby nie patrzeć ― spędziłam
z nią trochę miłych chwil, więc nie mogę aż nadto narzekać.
Także znalazłam kilka minusów przy [Doskonałej pomyłce], lecz
ostatecznie wsiąknęłam w historię Katie Agnew i naprawdę nie
żałuję, że w ogóle po nią sięgnęłam. No i [Dom Kamienia.
Garnet]... dlaczego ta książka tak szybko się skończyła? Ja
chciałam więcej i więcej! Amy Ewing narobiła mi ogromnego apetytu
na kontynuację losów Violet i Garneta (gdzie to oni są
narratorami)!
W
kwietniu udało mi się również nadrobić co nieco zaległości,
dzięki czemu mogliście przeczytać moje opinie o takich książkach,
jak:
Oczywiście
Bluszczowe Recenzje nie samymi recenzjami żyją, dlatego też
mogliście zapoznać się z:
Przecież
podsumowania danego miesiąca są na porządku dziennym prawie
każdego bloga, dlatego jeżeli chcesz dowiedzieć się o moich
„osiągnięciach” w marcu, to możecie śmiało na nie zerknąć!
Och,
przecież nie mogłam sobie odmówić zareklamowania dodatku do
trylogii {Klejnot}, gdzie tę książkę Bluszczowe Recenzje objęły
patronatem medialnym. Oczywiście pamiętam, co obiecywałam w
sprawie tegoż tytułu i obiecuję, że ―
w końcu ― podejmę decyzję w
sprawie KONKURSU lub BOOK TOUR. :)
Kto by
pomyślał, że to już piąty odcinek podsumowań danych kwartałów,
gdzie raczę wszystkich fragmentami recenzji zamieszczonych na blogu
oraz zamieszczam link, byście mogli zapoznać się z całą opinią?
Jak widać dobrze mu na Bluszczu i nie zamierza się z niego
eksmitować!
Jako
że było mi dane nieco poznać Marię Zdybską (znaną na Wattpadzie
jako Elise Blackpool), dlatego też niesamowicie zaciekawiła mnie
jej książka, której premiera jest już 15 maja! Dlatego też
zerknijcie na reklamę tego tytułu i sprawdźcie, czy czasem sami
nie zapragniecie jej posiadać!
Niektóre
popularne tagi książkowe wychodzą mi bokiem i nie mogę już na
nie patrzeć, dlatego też staram się zdobywać nominację do tych
świeżych, które dopiero rozpoczynają swoją karierę w
blogosferze. I tym razem mi się udało. Jeżeli chcecie dowiedzieć
się, jakiego bohatera uznaję za przereklamowanego czy dobrego do
szpiku kości ― wpis stoi z
otwartymi ramionami!
I żeby
tradycji stało się zadość, to przedstawię najnowsze statystyki:
Ilość
wpisów: 10 (w tym 5 recenzji)
Ilość
obserwatorów: 277 (wcześniej 266)
Ilość
wyświetleń: 147267 (wcześniej 136065)
A
teraz, pozwólcie, że przejdę do kolejnej części tego wpisu, a
mianowicie PODSUMOWANIA BLUSZCZOWEGO BOOK TOUR #2, gdzie na wycieczkę
pomiędzy blogerami (a raczej blogerkami) krążyła książka
[Tytany] autorstwa Victorii Scott. I już opowiadam o swoich
wrażeniach.
Kiedy
otworzyłam paczuszkę z [Tytanami], byłam ogromnie zaskoczona, a
zarazem przeszczęśliwa. Ogromna ilość zakładek indeksujących,
nadmiar komentarzy znajdujących się wewnątrz książki (gdzie
nawet toczyły się rozmowy między czytelniczkami)... prawie się
rozpłakałam z radości! Dziewczyny przeszły same siebie! Żeby
przeczytać wszelkie wpisy, musiałam na to poświęcić ponad pół
godziny, bo w międzyczasie hamowałam śmiech, który pobudzał się
za każdym razem, gdy ponownie zerkałam na zapisane strony. Właśnie
o taki efekt mi chodziło! Oczywiście niektórzy czują niechęć,
jeżeli chodzi o mazanie po książkach, ale pamiętajcie ―
trzeba przełamywać bariery!
Z tego
miejsca pragnę podziękować WiktoriaCzytaRazemZWami, KittyAilla,
Meredith, Cleo M. Cullen oraz Marcie Wieteska (nie odmieniam
nazwiska, bo nie wiem, czy można) za poświęcenie tygodnia ze
swojego życia i wzięcie udziału w tej zabawie. Widziałam, że
pomimo różnego odbioru książki i bohaterów, jednak [Tytany]
zostały odebrane pozytywnie, o czym świadczą Wasze recenzje oraz
opinie zamieszczone na wewnętrznej tylnej okładce czy podkreślone
ulubione cytaty. Jesteście niesamowite!
A oto
fragmenty opinii tych dam!
Język i styl autorki kojarzę już z serii „Ogień i woda”, ale jednak tutaj jest on już moim zdaniem bardziej dopracowany i autorka skupiła się bardziej na rozwinięciu wielu wątków, a nie tylko głównego. A jeśli ktoś ma problem wdrążyć się w historię, to tutaj raczej mu to nie dolega. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale jak sięgam po książkę tej autorki to siedzę, póki jej nie skończę. One pochłaniają czytelnika do reszty!
Akcja skupia się nie tylko wokół wyścigów tytanów oraz treningów (sądzę, że autorka bardzo mało czasu poświęciła treningom, a szkoda), ale również dotyka relacji rodzinnych Astrid. Czasami wydawało mi się, że to stanowiło główny wątek książki, a nie Derby. Kiedy jednak dochodziłam do scen ścigania się, byłam niezwykle usatysfakcjonowana.
Autorka wplotła do fabuły, oprócz wartkiej akcji, wątek przyjaźni, rodziny i chęci jej ochrony. Victoria Scott pokazuje nam, jak bardzo rodzina jest ważna i jak łatwo można ją zniszczyć, a także, że warto starać się o jej przetrwanie. Co jeszcze ― coś, co niektórych bardzo ucieszy ― nie ma tu wątku miłosnego!
Postaci drugoplanowe to to, co autorce naprawdę wyszło. Różnorodni, z charakterkami i celami, do których w swoim życiu dążą. Nikogo nie powinno dziwić, że moją ulubioną postacią został Gałgan, właściwie Rasty, staruszek, który ukrywa tytana pierwszej generacji i jest strasznie wredny. Spodobał mi się jego styl, a wszechobecny sarkazm jego wypowiedzi szczególnie do mnie przemówił. Gdyby to było możliwe, chciałabym mieć takiego wujka, co by było gdzie i do kogo uciekać przed światem.
Akcja pędzi jak tytułowe pół-konie, pół-maszyny. Dynamiczne dialogi, często doprowadzające do uśmiechu na twarzy, niebezpieczne opisy poczynań na Torze Cyklon podczas wyścigów, czy treningów. Widzimy, jak Astrid coraz bardziej zaprzyjaźnia się ze Skoblem, co dodaje uroku tej książce. To na pewno najlepszy element tej pozycji, chociaż umie złamać serce w najmniej spodziewanym momencie. Autorka ma cudowne pióro, więc czego możemy się więcej spodziewać, niż idealnej akcji?
Bardzo mi się podoba to w jaki sposób piszesz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
http://xonlywayofk.blogspot.com/
Oj taak, ta pogoda jest bardzo niezachęcająca i odbierająca chęci do życia. Z utęsknieniem czekam już na ciepłe wakacje, bo wtedy zawsze mam czas na poczytanie większej ilość książek, bo u mnie w kwietniu również bardzo kolorowo nie było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękną statystykę masz, gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tej edycji BookToura, świetnie się przy niej bawiłam!
Ściskam <3
Najważniejsze to czytać, nie liczy się ile :) Choć wynik bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym poczytać takie zapiski innych czytelniczek :)
OdpowiedzUsuńMasz rację z tymi kalendarzami - świat oszalał, że już mamy maj! :D
OdpowiedzUsuńZaczytanego tego maja zatem życzę! :)
3 książki to bardzo dobry wynik ^_^
OdpowiedzUsuńTytany! :D Cieszę się, że zapiski Ci się spodobały i w ogóle <3 Ja zawsze sporo piszę na tych książkach z BT, także fajnie, że czytanie tego dało ci frajdę <3 I dziękuję za możliwość przeczytania ^_^ ^_^
No tak, solidarność jajników przy cytacie o chodzeniu parami do wc :D
OdpowiedzUsuńGeneralnie to miałaś i tak niezły miesiąc, choć dla mnie Zbuntowani nie byli przyjemną lekturą... :D
Czekam na więcej zdjęć z BT <3
Bardzo ciekawy kwiecień, u mnie troszkę mniej przeczytanych pozycji, ale powoli wracam :).
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wcześniej nie dowiedziałam się o Booktourze, bo Tytany naprawdę chętnie bym przeczytała :) Ale coż, może będą inne okazje :D
Gratulacje wyników (mało książek nie oznacza, że jest źle :D W końcu Zbuntowani w tym są więc ja Cię podziwiam!) i powodzenia w maju! :D (miałam mówić kwietniu xD chyba coś się cofam w czasie xD)
OdpowiedzUsuńRaaany książki z Book Tourów są genialne ! *-*
Pierwszy raz brałam udział w BT i bardzo mi się spodobało:3 Jestem chętna na następną akcję! Dynamiczne rozmowy między nami były serio bardzo komiczne i aż szkoda, że nie wszystkie miały możliwość odczytania tego, co potem ktoś dopisał. No i kocham Cię za to, że nie odmieniłaś mojego nazwiska ���� Będę wielbić przez wieki.
OdpowiedzUsuńCałusy// Marta z ksiazkiwpiekle.blogspot.com
Trylogię "Klejnot" już od dawna chciałam przeczytać, choć trochę zniechęciły mnie te okładki, łudząco podobne do serii "Selekcja" (ostatnio takie wydania są bardzo popularne). Ale za to słyszałam, że "Klejnot" jest znacznie brutalniejszy i trochę dojrzalszy, więc może przy okazji przeczytam tę książkę, a skoro objęłaś dodatek patronatem, to mam dodatkową zachętę :)
OdpowiedzUsuńBook Toury są świetne, sama ostatnio zaczęłam się przekonywać :D Ale "Tytanów" raczej bym nie przeczytała, bo "Ogień i woda" tej autorki był dość rozczarowujący.
Zaksiążkowana
Book tour to świetna inicjatywa, sama miałam okazję wziąć udział w jednym i z chęcią przeżyłabym to jeszcze raz.:D
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Book Tour'y, świetna pamiątka od koleżanek-blogerek. Może i jak kiedyś wezmę udział, albo wyślę swoją książkę w świat ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
U mnie w kwietniu 4 książki, ale jak na fakt, że czasu na czytanie było mało, to i tak jestem zadowolona. ;)
OdpowiedzUsuńZaczytanego maja życzę! ;)