Cześć wszystkim,
Z racji tego, że mamy już prawie połowę kwietnia – co naprawdę mnie zaskoczyło – to wypadałoby się ogarnąć w sobie i zaprezentować kolejny post z serii, która jakimś cudem przypadła Wam do gustu. Oczywiście mam nadzieję, że wszelkie pozytywne słowa skierowane w jej słowa są szczere, bo inaczej zamknę się w sobie i zniszczę kluczyk! A tak na serio to ta część wydaje mi się być najkrótsza, co nieco mnie smuci. Naprawdę miałam przy niej niewiele pracy, co jest nad wyraz dziwne. Przytoczenie fragmentów z jedenastu recenzji to pikuś w porównaniu z miesiącami, kiedy to ich było dwa razy więcej! Czyżby dieta wspomagająca zrzucić zbędne słowa?
[Pax] to świetna, wzruszająca powieść przeznaczona zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. Nie będziecie się nudzić przy lekturze pomimo braku wartkiej akcji, ciekawi bohaterowie nie pozwolą oderwać się od tekstu. Zakończenie ściśnie wasze serce i będzie nękało wasze myśli jeszcze przez najbliższych czas. Ale z pewnością nie będziecie żałować!
[PS. I like you] to urocza młodzieżówka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Raczej nie zaskoczy nas nagłymi zwrotami akcji czy też wielkimi tajemnicami, ale z pewnością wywoła uśmiech na naszej twarzy. Dużym plusem są oryginalne pomysły autorki oraz teksty piosenek głównej bohaterki. Nie jest cukierkowo, jednak nie można też nazwać całej historii gorzką powieścią miłosną. Mimo wszystko jestem jednak zdania, że warto przeczytać tę powieść – będzie idealna na odpoczynek po ciężkiej lekturze!
[Tajemne miasto] to kolejna z wielu książek uderzających mnie w twarz i krzyczących, że kontynuacje serii naprawdę mogą być dobre. Dlatego też, zapominając o niezbyt miłym czytelniczym posmaku związanym z pierwszymi stronami, mogę śmiało powiedzieć, że ten tytuł trzyma poziom swojej poprzedniczki. Ba – nawet nieco podniósł poprzeczkę! Ponowne zetknięcie się z tym pełnym magii światem zasponsorowało mi wiele wspaniałych godzin spędzonych z lekturą. Prędkość akcji może nie dorównuje formule jeden, ale gdybyśmy ją wypuścili na ulicę to fotoradary nie nadążałyby z robieniem zdjęć!
Naprawdę nie żałuję ani chwili, kiedy to postanowiłam dać drugie życie tej książce. [Love, Rosie] zapewniło mi wiele godzin wyśmienitej lektury. Może ta czytelnicza płyta miała drobne rysy, przez co jej odbiór nie działał zawsze na mnie kojąco to zaserwowana playlista podbiła moje serce, nie pozwalając mi dość długo o sobie zapomnieć. Dlaczego ja wcześniej nie umiałam sięgnąć po twórczość Cecelii Ahern?
Jeśli miałabym wybrać, który tom jest lepszy, nie zrobiłabym tego tak szybko. Ostatecznie wskazałabym chyba na kontynuację serii ze względu na bardziej rozwiniętą akcję. Dałam się parę razy zaskoczyć, ale w niektórych momentach nieprzewidywalność autorek na mnie nie zadziałała. Mimo wszystko serię czytało się przyjemnie. Jej treść pokazuje, że nie warto się poddawać. Niezależnie od tego, jak beznadziejna jest sytuacja, zawsze powinniśmy mieć nadzieję.
W moim odczuciu ta książka nie ma prawa być porównywana do [Małego Księcia], bo jak dla mnie bije ją o głowę. Możecie mnie teraz wybatożyć, ale [Pax] przemawia do mnie bardziej, a uczucia, jakie żywię do Petera i Paxa są nad wyraz głębokie i szczere. Już dawno tak nie miałam, aby z pozoru zwyczajna opowieść poruszyła mnie bez reszty i nie pozwalała normalnie funkcjonować. I już się nie dziwię, iż zdobywa tyle nagród – bo jest ich warta. Polecam tę powieść całym, obolałym od zranień sercem!
Zazwyczaj powieści kryminalne mają tylko na celu wywoływać dreszcze na całym ciele oraz potęgować ciekawość prowadzącą nas ku nieznanemu. Chwil wytchnienia w postaci rozładowania nerwów poprzez śmiech można ze świecą szukać, ale nie w tym przypadku. Alek Rogoziński raz jeszcze udowodnił, że te dwa odmienne stany mogą się uzupełniać, tworząc mrożącą krew w żyłach fabułę, gdzie szczęka prosi o emeryturę z powodu jej nadwyrężenia przy niepowstrzymywanym chichocie. Dlatego jeżeli jeszcze nie znacie Róży Krull to radzę wszystkim zmienić ten status, bo naprawdę warto. Obiecuję, że z tą kobietą nie będziecie w stanie się nudzić!
[Wyśnione miejsca] to w moim odczuciu lektura, której raczej nie poleciłabym nikomu, gdyby spytał o dobrą książkę. Jest tu parę dobrych elementów, aczkolwiek przeważają nad nimi wady. Irytujący jest tutaj absurd, o którym już wspominałam przy okazji Marshalla oraz jego miłości do pęcherzy. Cieszę się, że jednak nie dałam skusić się na piękną okładkę i nie zakupiłam własnego egzemplarza.
Naprawdę ciężko mi zaakceptować fakt, że [Czarny klucz] jest zakończeniem przygód zbuntowanej Violet i jej świty. Chociaż pierwszy tom nie zapowiadał tego, ale naprawdę przywiązałam się do wykreowanego przez autorkę świata oraz pokochałam jej wyobraźnię i bohaterów przeniesionych z niej na papier. Tym bardziej nie umiem się pożegnać z tą serią, gdyż ten tom wniósł jeszcze więcej intryg oraz zawiłych spraw mających zaskakujące rozwiązania. Jeżeli więc zakończyliście czytanie tej serii na pierwszej części lub w ogóle nie znacie panny Lasting to musicie to koniecznie zmienić. Warto!
Ta książka to jedna wielka niewiadoma. Na każdym kroku można się wręcz potknąć o wystające z kątów tajemnice, lecz kiedy tylko pozwolimy sobie na to, by przejęły nad nami kontrolę, możemy uzyskać naprawdę zaskakujące zwroty akcji. Tak właśnie było w moim przypadku. Pragnę z całych sił, byście sami odczuli na własnej skórze te wszystkie wrażenia, dlatego też moja opinia nie przypomina tych, do których was przyzwyczaiłam. Ale kiedy tylko poznacie losy Savage to zapewne mi za to podziękujecie. Bo będzie za co!
Jeżeli cały czas się wahacie i nie jesteście pewni, czy aby na pewno warto sięgnąć po tę książkę, odpowiadam: Warto! Nie bójcie stawić się czoła dziesięciolatkowi, którego mądrości nieraz was zaskoczą, powodując natychmiastowe zażenowanie z powodu swej „głupoty”. Jeżeli ja sama byłam w stanie przeboleć uderzającą z liścia prawdę o życiu, to wy także zdołacie tego dokonać. A jeżeli już sięgniecie po [Oskara i panią Różę] – nie zapomnijcie położyć w zasięgu ręki paczki chusteczek!
A teraz odrobina prywaty:
W tych szczególnych dniach pragnę życzyć wszystkim czytelnikom Bluszczowych Recenzji zdrowych, pogodnych i szczęśliwych świąt Wielkanocnych spędzonych w gronie najbliższych osób. Uważajcie jednak, aby nie umazać książek jedzeniem czy też nie zamoczyć ich w Lany Poniedziałek. Co jak co, ale one nie znoszą tej tradycji i mogą się pogniewać, kiedy zignorujecie to ostrzeżenie. ;)
Wesołego Alleluja!
-***-
-***-
Wesołych świąt
OdpowiedzUsuńJa czytałam ps i like you i mi się podobala, bardzo lubię książki tej autorki mój blog
Generalnie, przeżyłam mały szok, jak ogarnęłam, że Tajemne miasto i Pax jest dwa razy, ale po 4-krotnym przewinięciu strony nareszcie zauważyłam, ze różnią się kolorami, co za daltonistka ze mnie :D
OdpowiedzUsuńLany poniedziałek to już nie to samo... :( Nie ma pogody, aby się bardzo oblewać :(
Ja też jestem w szoku, że ten czas tak szybko leci! Ale u mnie ostatnio ciągnął się jak szalony...
OdpowiedzUsuńFajna inicjatywa. W wolnej chwili odwiedzę recenzję, których nie czytałam i je nadrobię. I tak te święta jakoś mnie nie "inspirują". Zlewając to pragnę ci życzyć smacznego jajka oraz mokrego dyngusa!
Teraz mam ogromną ochotę na "Pax" :)
OdpowiedzUsuńWesołego Alleluja! Radosnego, rodzinnego i oczywiście mokrego Dyngusa! ;)
OdpowiedzUsuńIle rozmaitych książek! ;) Miło było prześledzić w skrócie ostatnie miesiące. ;)
OdpowiedzUsuń