wtorek, 11 kwietnia 2017

W pierścieniu ognia oczami Aleksandry

Autor: Suzanne Collins
Tytuł: W pierścieniu ognia
Tytuł oryginału: Catching Fire
Seria: Igrzyska śmierci
Tom: II
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 360

Pesymiści mają to do siebie, że choćby zdarzyło się w ich życiu coś pozytywnego, to i tak od razu wiedzą, iż lada moment się to zmieni. Podskórnie wyczuwają limit czasowy szczęścia i szybki powrót ciemnych burzowych chmur płynących nad ich głowami. I chyba są czarodziejami, bo takie życzenia szybko im się spełniają!
Całe państwo Panem nie umie wyjść z szoku po tym jak 74. Głodowe Igrzyska wygrała nie tylko szesnastoletnia Katniss Everdeen, ale również jej partner z Dystryktu Dwunastego, Peeta Mellark. I chociaż Kapitol żyje ich „związkiem”, to jednak prezydent Snow i jego ludzie nie potrafią znieść postawy dziewczyny, za co pragną jak najszybciej ją ukarać. A potrzebują to zrobić w taki sposób, by zrozumiała swój karygodny błąd w dość okrutny sposób...
Katniss, po powrocie do domu, nie potrafi się odnaleźć w znajomym otoczeniu. Żyjąca wciąż okropnymi zdarzenia z Igrzysk cierpi z powodu niedotrzymania słowa pewnej mieszkance Dystryktu Jedenastego, ale również jej uczucia stają się niezwykle zagmatwane. Na potrzeby mediów dalej odgrywa zakochaną w Peecie nastolatkę, lecz serce dziewczyny jakoś dziwnie zaczęło mocniej bić w obecności najlepszego przyjaciela, Gale'a. Każdy z nich jest dla niej ważny i nie wyobraża sobie, aby którykolwiek cierpiał przez jej decyzje.
Sprawy miłosne niezbyt długo zajmują głowę panny Everdeen, a to za sprawą kolejnych Głodowych Igrzysk. Ćwierćwiecze tej niebezpiecznej gry zawsze oznaczało dodatkową atrakcję dla pragnących mocnych wrażeń Kapitolińczyków i tym razem nie mogło być inaczej. Dlatego też do rywalizacji mają stanąć dawni zwycięzcy, aby móc wyłowić najlepszego z najlepszych. Tym samym staje się jasne, że Katniss – jako jedyna kobieta, która przetrwała tę chorą farsę z Dwunastki – musi ponownie stanąć oko w oko ze śmiercią.
Czy buntująca się systemowi władzy panna Everdeen ponownie zdoła pokonać wszystkich rywali i udowodni, że nie warto z nią zadzierać? A może zwycięzcy z innych dystryktów nawiążą ze sobą sojusz i zabiją ją, zanim ta zdoła krzyknąć? I jak zareaguje Katniss, kiedy zrozumie swoją prawdziwą rolę w tym wszystkim?
Bo czasami wystarczy iskra, aby wzniecić ogień, ale jedna kropla nie zdoła się przemienić w morze, by go ugasić.

W dzisiejszych czasach rzadko kiedy można spotkać kogoś, kto nie ma za sobą trylogii {Igrzysk śmierci}, przy której zdania są podzielone: jedni kochają ją nad życie, gdzie drudzy mieszają z błotem. Ja jeszcze pamiętam, jak po przeczytaniu pierwszego tomu, zachwycona wykreowanym światem przez Collins, pofrunęłam jak na skrzydłach do księgarni po kolejną część. Tylko czy po jej lekturze nadal chwaliłam wyobraźnię autorki? A może zapragnęłam zamienić się z Katniss miejscami i pozwolić się zabić?
Powiem szczerze, że po dość mocnych wrażeniach zafundowanych w [Igrzyskach śmierci] nie spodziewałam się, że Suzanne Collins zdoła podnieść sobie poprzeczkę i pokazać, iż stać ją na znacznie więcej. Po prostu nie byłam w stanie oderwać się od tej książki, ponieważ zachodzące tutaj wydarzenia mi na to nie pozwalały. Praktycznie od pierwszego rozdziału działo się tutaj tak wiele, że emocje sięgały zenitu!
Ponownie wkraczając na drogi Panem, nie spodziewałam się, że od momentu wygranej Katniss i Peety doszło do tak drastycznych zmian. Dziewczyna po swej prowokacyjnej akcji pobudziła ludzi do działania, co naprawdę nie przyniosło pożądanych efektów. Zamiast upragnionej swobody otrzymywali jeszcze więcej ograniczeń, co przyczyniało się do kolejnych buntów. A sytuacji nie poprawiał również fakt, że główna bohaterka ponownie miała zawalczyć o własne życie. Drżałam o nią niemiłosiernie, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że wśród tych wszystkich osób była... obca. Sama Katniss dobrze o tym wiedziała, co nie poprawiało jej samopoczucia. Ulgi nie przynosił również fakt, że towarzyszył dziewczynie sam Peeta, którego ta chciała chronić najlepiej, jak tylko mogła. Dlatego też, z przerażeniem w oczach, obserwowałam ich zmagania podczas Głodowych Igrzysk. Kiedy tylko w ich otoczeniu pojawiał się jakiś wróg, miałam nadzieję na to, że po prostu pójdzie sobie dalej, ale przecież na takie szczęście nie mogli liczyć. Rzeczywistość bywa brutalna i właśnie to autorka, po raz kolejny zresztą, mi udowodniła.
Już prawie pod koniec książki akcja nabrała takiego tempa (wcześniej też dostawałam czytelniczej zadyszki, ale nie tak ogromnej, jak tutaj), że naprawdę nie wiedziałam, czy moje oczy nadążają za tekstem. Suzanne Collins zasponsorowała mi niespodziewany wybuch bomby z niespodziewanym zwrotem akcji, który mnie oszołomił. Ale jak? Gdzie? Dlaczego? Byłam skołowana, a zarazem przeszczęśliwa takim zakończeniem. Naprawdę mnie usatysfakcjonowało, bo automatycznie zapragnęłam biec do księgarni po trzeci, a zarazem ostatni tom trylogii, a o to chyba chodziło, nieprawdaż?

Każda rewolucja zaczyna się od iskry.

Jeżeli otrzymałabym możliwość huknięcia czymś w głowę samej Katniss Everdeen – wykorzystałabym ją bez chwili wahania. Nie, nie mam teraz na myśli jej zachowania, ponieważ przywykłam już do postawy, jaką reprezentowała w pierwszym tomie. Ceniłam ją za upór i chęć udowodnienia, że nie trzeba podążać wytyczonymi przez kogoś ścieżkami, ale nie umiałam znieść jej wahania miłosnego. Rozumiałam, że miłość do Peety była jedynie odgrywana dla uciechy Kapitolińczyków, a ona sama traktowała go bardziej jak brata, niżeli chłopaka, ale nieraz mu współczułam położenia. Próbowałam to sobie tłumaczyć tym, że w ten sposób chroni nie tylko swojego towarzysza niedoli, ale również własną rodzinę, jednak i tak lekki niesmak pozostawał.
Za to inaczej miały się sprawy z nowymi bohaterami, których było mi dane poznać. Chyba nikt nie zaprzeczy, że wojownicza i zadziorna Johanna Mason czy też kochający być w centrum uwagi Finnick Odair nadali nowych barw książce swoją obecnością. Uwielbiałam cięte riposty dziewczyny oraz poczucie humoru chłopaka i każdy fragment z nimi stawał się z automatu moim ulubionym! Oczywiście nie tylko oni zostali przeze mnie zauważeni. Autorka powołała do życia jeszcze inne postaci, obdarzając je czymś charakterystycznym, przez co ciężko byłoby nie zwrócić na nie uwagi. Zapadały one w mojej pamięci, a że nie wszyscy bohaterowie w ten dobry sposób to już całkiem inna bajka!

W pewnym momencie trzeba przestać uciekać, odwrócić się i stawić czoło tym, którzy pragną twojej śmierci. Najtrudniej jest znaleźć w sobie odwagę.

Czasami media kreują dane osoby na kogoś godnego uwagi. Kogoś, kogo obdarzamy ogromną sympatią i pragniemy go naśladować. Niestety, zaślepieni tą idealnością, nie dostrzegamy tego przerysowania, jakim zostajemy obdarowani. Tak samo jest w przypadku [W pierścieniu ognia]. Nie wszyscy poznawani ludzie są tacy, za jakich ich bierzemy. Dopiero kiedy możemy lepiej poznać te osoby, jesteśmy w stanie wyrobić własną opinię, a ona nieraz bywa zaskakująca.

Podsumowując:
Czasami boimy się sięgać po kontynuację danych książek tylko ze względu na stereotyp, że będzie ona o wiele słabsza od poprzedniczki. Ja mogę śmiało powiedzieć, że [W pierścieniu ognia] z impetem niszczy te przypuszczenia. Ponownie przeżywając trudy życia w Panem z Katniss doświadczycie takich dreszczy emocji, że nie będziecie w stanie odłożyć tej książki ani na chwilę. Mimo drobnego potknięcia Suzanne Collins i tak odwaliła kawał dobrej roboty, pod czym podpisuję się rękoma i nogami.

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Książki należące do trylogii Igrzyska śmierci:
Igrzyska śmierci | W pierścieniu ognia | Kosogłos

6 komentarzy:

  1. lubię tą trylogię!<3

    Zapraszam do mnie. Obserwuję Twojego bloga. :* Z przyjemnością, będę zaglądać częściej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zdążyłam przeczytać recenzji na e-mailu to przeczytałam ją już na blogu XD. Lepiej późno niż wcale! Przynajmniej odwdzięczę się komentarzem na blogu, ha!
    Tom drugi Igrzysk jest moim ulubionym, za to nienawidzę trzeciego. Ughhh. Ale w sumie Igrzyska czytałam, gdy miałam 17 lat. Kto wie, jakbym teraz na nie zareagowała :o?
    Popieram. Wątek miłosny i te trójkąty... JEZU CHRYSTE! Sama miałam ochotę zabić Katniss za to cholerne niezdecydowanie! Pomijając to, że jako bohaterka sama w sobie nie była zła.
    Finnick i Johanna <3 byli epiccy! Te ich teksty rozszerzały mi zawsze pyśka w promiennym uśmiechu c:
    Kupiłam kiedyś 2 i 3 tom od Cleo, bo tata jest fanem Igrzysk. Czekają na mnie w domu, więc... może kiedyś zrobię sobie powtórny maraton :D!
    Nie pozdrawiam, bo i tak codziennie ze sobą rozmawiamy >D!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem tak: osobiscie zakupilam ja po tym jak udalo mi sie po dluzszym czasie dostac tom 1 w bibliotece uznalam ze ma to swoj potencjal. nawet wielki. jest specyficzna ale nie jest zla. zakupilam trylogie. przeczytalam 1 i 2 tom (o 3 nic nie powiem :P) i przyznam ze mialam podobne obawy. Czy jest gorzej? tak sie zastanawiajac dochodze do wniosk uze jak wtey czytalam to rozumialam to i owo, cos irytowalo cos denerwowalo a cos innego cieszylo. Katnis taka jest! Tak mialo byc i kropka. Dlatego jestem podobnego zdania. Jak dla mnie to dobra czesc. pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Finnick jest cudowny, ale oprócz niego uwielbiam również Peete. Tak, tak jestem #teamPeetaMellark :D Ta część chyba podobała mi się najbardziej ze wszystkich. Ogólnie uwielbiam Igrzyska :)
    Pozdrawiam, Skryta Książka

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja dawno czytałam "W pierścieniu ognia"! A chyba musiałabym nadrobić, bo to najlepsza część ze wszystkich! Pomijając irytujący trójkąt miłosny dość powszechny w książkach dla młodzieży to naprawdę przeżyłam ogromne emocje. Arena z tej części z pozoru wyglądała cudownie, ale kiedy uruchomiły się odpowiednie trybiki... wtedy była miazga! A Finnicka i Johannę pokochałam od razu! Rany, sporo tycb wykrzykników w jednej wypowiedzi... Tak czy inaczej kocham tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nic nie ciągnie mnie do tej serii, mimo że podobne klimaty w książkach lubię. Jakoś brak przyciągania. ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.