Autor:
Tara Hudson
Tytuł:
Pomiędzy
Tytuł
oryginału: Hereafter
Tom:
I
Seria:
Hereafter
Przekład:
Natalia Mętrak
Wydawnictwo:
Jaguar
Ilość
stron: 344
Gdyby
kiedykolwiek Amelia odważyłaby udać się do jakiegokolwiek lekarza
ze swoim problemem zdrowotnym, to ten z miejsca postawiłby tylko
jedną i najbardziej wytłumaczalną diagnozę jej niecodziennego
stanu – amnezja. Trudno się temu dziwić, skoro dziewczyna
niewiele pamięta ze swojego krótkiego życia, a każda próba
przypomnienia go sobie kończy się fiaskiem. Ale wizyta u
specjalisty i chęć podjęcia kroków w tej sprawie jest zupełnie
wykluczona. Uniemożliwia to jeden ważny szczegół: Przecież żaden
lekarz nie będzie w stanie porozumieć się z... duchem!
Jedyne
wspomnienia, jakie zachowała Amelia, są powiązane ze wzburzonymi
wodami rzeki, gdzie właśnie pożegnała się ze swoim życiem.
Nawet nie potrafi sobie przypomnieć okoliczności, w jakich doszło
do tak tragicznego wydarzenia. Nie zważając na szybko upływający
czas, błąka się samotna, pogrążona w bólu, smutku i
niepewności, całkowicie niewidoczna dla świata, do którego
niegdyś przynależała.
Czarna
rozpacz traci swoją moc w chwili, kiedy dziewczyna dostrzega w
felernej rzece tonącego chłopaka. Pomimo ograniczeń, jakie są na
nią nałożone, postanawia nie dopuścić do tego, aby niebezpieczny
nurt przyczynił się do śmierci kolejnej niewinnej osoby. W jakiś
niewytłumaczalny sposób jej się to udaje. I na tym zwycięstwie
mogłaby zakończyć się cała ta historia, gdyby uratowany
nastolatek, Joshua, zdołał zapomnieć o swoim „Aniele Stróżu”
i nie postanowił wszcząć poszukiwań tajemniczej, ciemnowłosej
wybawicielki. Po krótkotrwałych oporach i zwalczeniu lęku przed
czymś zapomnianym Amelia zgadza się nawiązać bliższą znajomość
z chłopakiem. Razem próbują rozwikłać zagadkę, jaką jest
tożsamość dziewczyny, ale nawet nie przeczuwają, że ta wspólna
misja spowoduje, iż z dnia na dzień staną się sobie coraz
bliżsi...
Czy
związek między człowiekiem a duchem jest w ogóle możliwy? A może
to rozkwitające, zakazane uczucie zostanie wystawione na ciężką
próbę, kiedy Amelia pozna rodzinną tajemnicę Joshui? I co zrobi
dziewczyna, gdy skryte dotąd w cieniu zło, które jedynie ją
obserwowało, postanowi się w końcu ujawnić?
Przypuszczałam,
że [Pomiędzy] rozdrażni mnie banalnym wstępem, gdzie do
rozwinięcia ciekawszych wątków zostanę skazana na tak zwane
„lanie wody”, ale ogromnie się myliłam. Z impetem zostałam
wciągnięta w jeden z wielu koszmarów, jakie nawiedzają Amelię,
gdzie te nie pozwalają jej zapomnieć o tym, w jaki sposób zginęła
i jak wiele wycierpiała, nim wydała z siebie ostatnie tchnienie.
Mroczne, bolesne wspomnienia owijały ją sobie wokół palca, przez
co groźna atmosfera przejmowała pałeczkę, uniemożliwiając
dziewczynie ujrzeć jasne strony wiecznego życia między światami.
Ogromny przełom nastąpił dopiero w momencie, kiedy niespodziewanie
na drodze dziewczyny stanął Joshua. Chociaż przygnębiająca
samotność powoli ją dręczyła, to nie wyobrażała sobie, aby
ktoś – tak samo, jak ona – zginął w odmętach zdradzieckiej
wody. I właśnie decyzja o uratowaniu życia chłopaka spowodowała,
że niebiosa postanowiły ją wynagrodzić. Z przyjemnością
patrzyłam na rodzącą się zażyłość między tą dwójką,
chociaż niektóre jej aspekty uwierały mnie znacznie gorzej, niżeli
upierdliwy, maleńki kamień wewnątrz noszonego buta. Strasznie
ciężko jest mi uwierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia (nawet
jako nastolatka w nią nie wierzyłam), a właśnie to spotyka Amelię
i Josha. Oczywiście powinnam się tego spodziewać, bo przecież
oficjalny opis wyraźnie wskazywał na tego typu nadzieję, ale
właśnie w tej materii liczyłam na zupełnie inny scenariusz. Na
szczęście nadmiar słodyczy wyciekający z kartek książki
zniwelowały pewne czynniki, które nieraz zagrażały naszym
bohaterom. Z przerażeniem w oczach poznawałam ciemniejsze strony
życia pozagrobowego, gdzie jego zakamarki w żadnym stopniu nie
przypominały tego, co już zdążyliśmy poznać w trakcie bycia
człowiekiem. A żeby było mało, to również w rzeczywistości
zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu niebezpieczeństwa, których
celem było odesłanie zbłąkanych dusz w ich właściwe miejsce
spoczynku. Cała ta mieszanka powodowała, że nigdy nie mogłam
poczuć się pewnie, bo przecież w każdej chwili mógł nastąpić
zwrot akcji niepozwalający choćby na chwilę oderwać się od
książki. I tak teoretycznie działo się do samego końca.
Teoretycznie, bo w praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. Owszem,
ponownie otrzymałam dawkę niezapomnianych wrażeń i w większym
stopniu czułam się usatysfakcjonowana, ale jednak brakowało tego
czegoś, co wbije mnie w fotel i nie będę w stanie się z niego
wydostać przez długie godziny.
Godziny mogą ciągnąć się niczym lata, kiedy się na coś czeka niecierpliwie. Zwłaszcza na coś, czego się jednocześnie pragnie i bardzo obawia.
Nic
nie wskazywało na to, że jakkolwiek polubię Amelię. Wiecznie
ubolewająca nad swoim marnym bytem jedynie wzbudzała we mnie
współczucie, nic poza tym. Dopiero znajomość z Joshem
spowodowała, że poznałam ją zupełnie od innej strony. Dotąd
pesymistycznie nastawiona do wszystkich i wszystkiego, przesiąknięta
bólem i porażką, powoli odzyskiwała radość „życia”
(wybaczcie, ale w przypadku ducha strasznie ciężko użyć tego
stwierdzenia). I chociaż to powodowało, że musiałam znosić
wyidealizowanego Josha, który jako nieliczny potrafił ją dostrzec
i się z nią porozumieć, to i tak miło było patrzeć na tę
transformację. Również odzyskiwała straconą pewność siebie, co
pozwoliło jej stanąć twarzą w twarz z wieloma przeciwieństwami
losu i niebezpieczeństwami, jakie czyhały na nią, ale również na
ukochanego. Niestety zupełnie inaczej było w przypadku
antagonistów, którzy czasami, zamiast mnie przerazić do tego
stopnia, że bałabym się nawet własnego cienia, to wzbudzali
jedynie politowanie. Możliwe, że mają na to wpływ znacznie
brutalniejsze książki, gdzie stykałam się z takimi czarnymi
charakterami, że w ich obecności strach byłoby oddychać, co nie
zmienia faktu, że mogli zostać znacznie lepiej wykreowani.
To
moje pierwsze spotkanie z Tarą Hudson i przypuszczam, że gdybym
przeczytała [Pomiędzy] kilka lat temu, tuż zaraz po jej premierze,
to zapewne z miejsca zakochałabym się w lekkim piórze autorki oraz
wykreowanym przez nią świecie, przez co walczyłabym z wydawnictwem
o wydanie kolejnych części. Aktualnie jestem jedynie zauroczona jej
kunsztem pisarskim oraz tym, że tej książki się nie czyta –
przez nią się płynie. Także Tara Hudson ukazuje, iż życie
potrafi nas zaskakiwać w najmniej spodziewanych momentach.
Niestety, oprócz nieudanej kreacji kilku bohaterów, natknęłam się
również na wiele schematów, które powodują, że zgrzytam zębami,
chociaż ten temat powinnam sobie odpuścić z racji, że od 2011
roku minęło już sporo czasu i wtedy to, na co natknęłam się w
[Pomiędzy] było nowością na rynku, od której część fali
rozpoznawalnych motywów mogła się rozpocząć.
Podsumowując:
Chociaż
[Pomiędzy] Tary Hudson skrywa w sobie paranormalny romans, który
parę lat po swojej premierze nie jest już w stanie aż nadto
zaskoczyć książkowych wyjadaczy, to jednak jestem zdania, że
każdy rozpoczynający swoją przygodę z tego typu literaturą
dostrzeże w niej potencjał. Ja sama mile spędziłam z tą
powieścią czas i, pomimo drobnych „waśni”, nie żałuję tego,
że dałam jej szansę!
MOJA
OCENA:
RECENZJA
ZOSTAŁA ZAMIESZCZONA NA:
PRZECZYTAM
52 KSIĄŻKI W 2017 ROKU
Recenzja świetna, ale kompletnie nie mój gust czytelniczy.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę - i jestem pewna, że gdybym to wtedy zrobiła, to "Pomiędzy" totalnie wpadłoby w moje gusta. Ale teraz nie sądzę, że ta powieść zrobiłaby na mnie takie wrażenie... już nie ta grupa wiekowa :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Pamiętam czasy kiedy było głośno o tej powieści. Mnie ominęła i nie jestem pewna czy kiedyś do niej wrócę ;)
OdpowiedzUsuńMam tą książke w planach!!!:D
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas na pierwszą recenzje.<333
http://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Rany, kiedy ja tą książkę czytałam.. Pamiętam, jak nie potrafiłam przyjąć jej krytyki i atakowałam każdego, kto miał odmienne zdanie! Byłam młoda i głupia... A teraz zapewne inaczej bym ją odebrała, ale chętnie do niej powróce. Ku chwale sentymentów :).
OdpowiedzUsuńKsiążka wpadłaby w moje gusta gdybym czytała ją kilka lat temu. Teraz jednak myślę, że nie pokochałabym jej całym sercem. Jednak nie szkodzi się przekonać przez praktykę :)
OdpowiedzUsuńhttp://laggingbooklover.blogspot.com/
W sumie pierwszy raz o niej słyszę, ale raczej mimo to nie zamierzam czytać :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Jak tak czytałam ten początek, to mi się przypomniało moje ulubione anime. Też o duchu z amnezją. Co prawda pojawiło się na świecie później od pomiędzy, ale po twojej recenzji mam wrażenie, że jednak jest zdecydowanie lepsze i ciekawsze.
OdpowiedzUsuńNiestety, to akurat kompletnie nie moje tereny. Ta miłość od pierwszego wejrzenia skutecznie mnie zazwyczaj odstrasza :P
OdpowiedzUsuńChociaż sam pomysł z przedstawieniem życia pozagrobowego na plus!
Pamiętam jak kilka lat temu szukałam książek do zamówienia (oczywiście tych w promocji) i wypatrzyłam tę za 4zł. Od razu się nią zainteresowałam i chciałam wrzucić do koszyka. Niestety była już wykupiona. Szukałam potem przez jakiś czas tego tytułu w promocji, ale znajdywałam tylko po ok. 20zł. Pomyślałam zatem, że w końcu trafię na nią w końcu i odpuściłam. I również zapomniałam :D Dzięki za recenzję, bo tylko utwierdziłaś mnie w tym, że jeśli znowu na nią trafię to muszę ją kupić (oczywiście też jeśli będzie za grosze :)) Może nie jest wybitna, ale myślę że będzie fajna na wieczór :)
OdpowiedzUsuńW sumie z opisu wychodzi na to, że książka jest banalna, ale... nie zawsze każdy banał musi być banalny! *brawa dla mnie za epicko mądre teksty, juhu >D!*. Ja też nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Moim zdaniem nie ma od razu miłości! Czasem pojawia się ktoś, na kogo widok szybciej zabije nam serce, ale moim zdaniem nazywaniem tego "miłością od pierwszego wejrzenia" jest dziwne D: bo miłość to powolne poznawanie swoich zalet, wad i... bla bla bla >D. Także no.
OdpowiedzUsuńSmutno, że zabrakło akcji i smutno, że nie polubiłaś Amelii - mnie by to jej narzekanie i ubolewanie nad życiem pewnie zaczęło mocno irytować. No i ten wyidealizowany Josh. Wszystko się jednak wydaje po twojej recenzji trochę... typowe i banalne, dlatego podejrzewam, że jako osoba szukająca nonstop nowych wrażeń i czegoś oryginalnego, nie oceniłabym wysoko tej książki. No, ale to się okaże, prawda >D?
#SadisticWriter
Ja sobie ten tytuł odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńhttps://justboooks.blogspot.com/2017/10/dominic-la-casey.html
Nie miałam z tym do czynienia niestety ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, mogłabym prosić o kliknięcie w link w tym poście? Byłabym bardzo wdzięczna :)
Przy okazji zachęcam do wspólnej obserwacji :)
http://veronicalucy.blogspot.com/2017/10/lace-up-skirt.html
To wcale nie brzmi głupio!
OdpowiedzUsuńCzytałam i jak dla mnie bardzo fajna książka,lubię takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńNieco banalna historia, ale mam do niej sentyment :-)
OdpowiedzUsuń