Autor: Wanda Szymanowska
Tytuł: Zaina
Ilustracje: Ilona Matykiewicz
Wydawnictwo: Białe Pióro
Ilość stron: 50
Zaina, z powodu paskudnej
wojny panoszącej się na terenach Syrii, musiała zostawić za sobą
dotychczasowe życie i, wraz z rodziną, opuścić ukochaną
ojczyznę. Swoje nowe miejsce na ziemi odnajduje w Polsce, która
przyjmuje ich z szeroko otwartymi ramionami, zapewniając bezpieczną
przystań. Cała familia powoli przyzwyczaja się do myśli, że nic
im nie grozi, a dotychczasowe zagrożenie odeszło w zapomnienie.
Powoli, ponieważ Zaina natrafia na wiele przeszkód
uniemożliwiających jej się zaaklimatyzować.
Koleżanka z klasy,
Jadzia, nie potrafi zaakceptować faktu, że Zaina posiada
ciemniejszy odcień skóry, nie do końca poprawny akcent oraz tego,
iż ta nie przywdziewa modnych ubranek z wyższej półki. To
powoduje, że dziewczynka staje się obiektem drwin. A to jeszcze nie
wszystko. Buntująca się z powodu odmienności „nowej” nastawia
przeciw niej prawie całą klasę, przez co ta czuje się nieco
odizolowana od rówieśników. Na całe szczęście Zaina może
liczyć na wsparcie pulchniutkiego Wojtka, który jako jedyny nie boi
się przeciwstawić rządom Jadzi i przeciwstawia się jej „władzy”.
Tylko co się stanie,
kiedy Jadzia zniknie na parę dni z powodu choroby? Czy nastąpi
wtedy ogromna zmiana w zachowaniu uczniów? Czy inni przestaną
słuchać słów Jadzi i postanowią dać szansę Zainie? A może tak
naprawdę przyczyna tkwi znacznie... głębiej?
Bo najczęściej boimy
się tego, co jest nam nieznane.
U każdego książkoholika
przychodzi taki etap w życiu, że potężne tomiszcza uginające
półki zaczynają odstraszać swoimi gabarytami, przez co z nadzieją
poszukujemy czegoś lekkiego. Czegoś, co pozwoli wyzwolić się od
skomplikowanych sytuacji, ogromu pułapek zastawionych przez pisarza
oraz wielu rozterek głównego bohatera. U mnie właśnie nastąpił
taki moment w życiu, ale dzięki pomocy pani Wandy Szymanowskiej,
która była miła i ofiarowała mi do lektury egzemplarz [Zainy] szybko odnalazłam to, czego tak bardzo pragnęłam.
Nieprzyjemna atmosfera
panująca w Syrii spowodowała, że rodzice Zainy zdecydowali o
przeprowadzce do Polski, skąd pochodziła matka dziewczynki. W ten
sposób pragnęli zagwarantować jej bezpieczeństwo oraz lepszy
start w życie, lecz żadne z nich nie przypuszczało, iż pomimo
tylu haseł propagujących pomoc uchodźcom, ich córka zostanie
objęta zbiorowym ostracyzmem. Całkowicie odizolowana od przykrych
skutków wojny Zaina nie mogła liczyć na wsparcie większości
kolegów z klasy. Przecież każdy doskonale zdaje sobie sprawę z
tego, iż początki w nowym miejscu bywają trudne i
zaaklimatyzowanie się trwa trochę czasu, to jednak dzieci nie
dopuszczały jej do siebie, raz za razem izolując ją, jakby samo
przebywanie w tym samym pomieszczeniu, co ona i tak już przekraczało
ich możliwości akceptacji. Było mi z tego powodu przykro, a
jeszcze bardziej, kiedy poznaje się prawdziwy powód ich zachowania.
To całe zapatrzenie w Jadzię i traktowanie tego, co ona powie za
święte, jest dość typowym zjawiskiem, które rozprzestrzenia się
jak wirus. Wyczuwałam, że każdy bał się przeciwstawić
buntującej wszystkich koleżance i kiedy ta znajdowała się w ich
zasięgu, to woleli nie ryzykować podpadnięciem. Ale i tak nieraz
miałam ochotę wkraść się na karty książki i samodzielnie im
wytłumaczyć, iż nie powinny tak się zachowywać. Jako że sama
wielokrotnie bywałam obiektem drwin w szkole, doskonale rozumiałam
położenie głównej bohaterki. Z całego serca współczułam
Zainie tego całego zamieszania wokół jej osoby. Na szczęście
mogła ona liczyć na wsparcie Wojtka, który jako pierwszy odważył
się przeciwstawić Jadzi i pokazać, że nie obchodzi go odmienność
koleżanki. Z ogromnym zaciekawieniem słuchał (a ja czytałam), jak
ta opowiada o swojej ojczyźnie z czułością i z wyczuwalną
tęsknotą w głosie. Pokazała, że pomimo trudnej sytuacji potrafi
docenić każdą wspaniałą chwilę, gdzie większości
społeczeństwa nawet się nie śniło, aby cieszyć się z tego, że
nie muszą borykać się z aż tak ogromnymi problemami.
Oczywiście drobnym
minusem okazała się przewidywalność niektórych zdarzeń, ale w
moim przypadku warto wspomnieć, że jest to zupełnie naturalne. W
swoim dwudziestokilkuletnim życiu przeczytałam kilkaset książek,
gdzie autorzy muszą naprawdę się postarać, aby mnie zaskoczyć, a
jako że [Zaina] jest skierowana do znacznie młodszej grupy
odbiorców, z ogromną przyjemnością przymknę na to oko. Również
zachowam się w ten sposób ze względu na skromne opisy oraz dialogi
prowadzone między bohaterami. Wiadomo – chętnie zagłębiłabym
się w danym świecie, zachłysnęłabym się nim bez opamiętania, a
przecież trzeba brać poprawkę na to, iż nie każde dziecko będzie
w stanie przyswoić ogrom informacji, dlatego ta forma przedstawienia
losów Zainy jest ogromnym ułatwieniem.
Nie ma normalnego życia pośród ruin, bez elektryczności, wody, lekarstw, szkoły, sklepów. Człowiek potrzebuje normalności, każdy człowiek, szczególnie jednak dziecko. A jak się nie bać bombardowań, eksplozji, strzelaniny, gwałtownych hałasów?
Zaina, pomimo dość
młodego wieku, wielokrotnie zdołała udowodnić, że jest znacznie
silniejsza psychicznie od wielu dorosłych osób. Pokazała to
poprzez pozostanie sobą i pielęgnowanie zwyczajów towarzyszących
jej w Syrii, kiedy większość zapewne poddałaby się wpływowi
przykrych słów i spróbowała przypodobać się swoim oprawcom.
Dziewczynka wykazała się również ogromną dojrzałością, kiedy
w kryzysowej sytuacji swojego „wroga” zachowała zimną krew,
wyciągając do Jadzi pomocną dłoń. Nie można jednak zapominać,
że nadal jest ona dzieckiem, które potrzebuje zdrowego kontaktu z
rówieśnikami. I wtedy, niczym Anioł Stróż, wkracza przyjazny,
pełny optymizmu Wojtek. Chłopiec odrzucił na bok wszelkie
uprzedzenia i z ogromną radością zaprzyjaźnił się z Zainą, tym
samym również wykazując się odwagą. Niestety przykro się
robiło, kiedy Jadzia raz za razem próbowała zniszczyć szczęśliwe
chwile dziewczynce i jej druhowi poprzez swoje zachowanie. Tylko
tutaj nie można winić aż nadto dziecka, ponieważ to właśnie
rodzice są najbardziej odpowiedzialni za to, by nauczyć swoją
pociechę szacunku do innych. Taką wiedzę wynosi się właśnie z
domu, znikąd indziej.
To moje pierwsze
spotkanie z twórczością pani Wandy Szymanowskiej i muszę
stwierdzić, że jest całkiem udane. Autorka zadbała o to, aby
odbiór przedstawianej przez niej historii i przekazywana przez jej
treść lekcja była akceptowalna dla młodszych czytelników i
słuchaczy. Dzieci bez problemu wsiąkną w lekturę, a pomocne w tym
ilustracje oraz cieszące oko zdobienia stron znacznie bardziej
przyciągną ich uwagę. Rodzice również nie będą zawiedzeni!
Otóż mogą oni bez problemu sprawdzić wiedzę wyniesioną przez
swoje pociechy poprzez liczne zadania znajdujące się na ostatnich
stronach [Zainy]. Moim zdaniem to doskonała okazja, aby
przećwiczyć z nimi umiejętność zrozumienia tekstu, która będzie
potrzebna w dalszych etapach życia.
Podsumowując:
Pomimo skromnej
objętości, [Zaina] uczy młodszych czytelników, że każdy,
niezależnie od koloru skóry, wagi, wieku, płci czy innych
widocznych różnic w wyglądzie bez żadnego „ale” zasługuje na
szacunek oraz możliwość przedstawienia się we właściwy sposób.
Książka uświadamia również rodziców, że warto rozmawiać z
pociechami na takie tematy, aby nigdy nie powtórzyła się taka sama
historia, jak w przypadku Zainy i Jadzi.
MOJA OCENA:
RECENZJA ZOSTAŁA
ZAMIESZCZONA NA:
PRZECZYTAM 52 KSIĄŻKI W
2017 ROKU
Może książka przekazuje ważne treści, ale ja aktualnie nie zamierzam jej przeczytać. Możliwe, że kiedyś dam jej szansę, ale nie dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku, kochana :)
Och, rozumiem. Oczywiście nie będę cię zmuszać, ale cieszę się, że zamierzasz dać jej szansę. :)
UsuńDziękuję ślicznie! Tobie również życzę Szczęśliwego Nowego Roku. Oby Ci przyniósł wiele pozytywnych wrażeń i niespodzianek. :)
To jedna z najlepszych książek jaką przeczytałam w tym roku.
OdpowiedzUsuńO, no widzisz. :)
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do książek dla dzieci, ale po przeczytaniu Twojej opinii na temat "Zainy" stwierdziłam, że warto dać jej szansę. Poruszonana tutaj tematyka jest tego na pewno warta :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy! :)
UsuńNie wiem nie wiem.. No jeszcze sie zastananowie nad tą książką bo jakoś kusi ta mała ilość stron.:D
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas.<33
teczowabiblioteczka.blogspot.com
W takim razie czekam na informację z ostateczną decyzją! ;)
UsuńNiestety, pomimo tylu ciepłych słów okraszających książkę, ja zdecydowanie spasuję ^.^
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, ale szanuję Twoją decyzję. :)
UsuńPomyślałam, że to książka dobra dla mojej małej kuzynki, ale ostatecznie sprawię ją sobie ;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji stwierdzam, że mogłabym ją polecić młodszym krewnym do przeczytania, może pomogłaby im nauczyć się, co jest ważne i że każdego należy szanować, co nie zawsze zostaje przekazane przez współczesne media.
OdpowiedzUsuńSama też z chęcią się z nią zapoznam, jeśli trafi się okazja.
Pozdrawiam :)
#CleoMCullen