Autor:
Rachel Cohn
Tytuł:
Beta
Tytuł
oryginału: BETA
Seria:
Annex
Tom:
1
Przekład:
Berenika Janczarska
Wydawnictwo:
Czarna owca
Ilość
stron: 316
Porywająca
i niezapomniana historia o odwadze i miłości w niemoralnym świecie.
Elizję
stworzono po to, by służyła mieszkańcom Dominium, rajskiej wyspy,
na której mieszkają najbogatsi ludzie na Ziemi. Szesnastolatka jest
klonem bez emocji, które mogłyby ją odrywać od bycia opiekunką
dzieci gubernatora.
Kiedy
jednak spotyka Tahira, wspaniałego, enigmatycznego młodzieńca,
pochodzącego z jednej z najbardziej wpływowych rodzin,
niespodziewane emocje zaczynają pojawiać się w jej umyśle. Elizja
nie rozumie, co się z nią dzieje, nie wie, jak sobie radzić z
czymś, czego nigdy się nie spodziewała.
Jeżeli
inni dowiedzą się o tym, że Elizja potrafi kochać, czeka ją
przerażający los. Ale pożądanie do Tahira jest zbyt silne, by móc
je ignorować. Gdy okrutny los ich rozdziela, dziewczyna postanawia
uciec, bez względu na koszty!
Pomimo
posiadania sporej ilości nowości czytelniczych, postanowiłam
ponownie przejrzeć zawartość domowej biblioteczki, aby sięgnąć
po coś, co czeka na moją uwagę od dawien dawna i nie potrafi się
doczekać. Tym samym w moje ręce trafiła [Beta] autorstwa Rachel
Cohn (prezent urodzinowy sprzed kilku lat) i czym prędzej zasiadłam
do czytania...
Jako
że pogoda nas nie rozpieszcza, śnieg z deszczem znaczą swoje
terytorium, wiecznie słoneczne, przepełnione feerią barw Dominium
stanowiło doskonałą odskocznię od listopadowej pluchy. I jak też
zazwyczaj nie marzę o luksusach i korzyściach, jakie te niosą ze
sobą, odczuwałam drobne rozczarowanie, że ja sama nie mogę tam
zamieszkać! Tamtejszy klimat, przepiękny krajobraz, liczne
udogodnienia oraz wszechobecny spokój pozwoliłyby odpocząć
człowiekowi od problemów i – w końcu – odseparować od reszty
świata. Tak samo, jak Elizja, z sekundy na sekundę czułam się
zaintrygowana tą rzeczywistością i zachłannie chłonęłam ją
pełnymi garściami. Prawie że zazdrościłam naszej replikantce
możliwości przebywania w tym raju! Prawie, bo wszystko, co piękne,
szybko się skończyła. Dotąd przyjazna dla ludzkości wyspa z
aniołka przeistoczyła się w krwiożerczego demona, ukazując coraz
to więcej, ponoć dobrze strzeżonych sekretów. Pozornie przyjaźni
mieszkańcy zmieniali swoje zachowania jak w kalejdoskopie,
utwierdzając mnie w przekonaniu, że niekiedy nadmierny dostęp do
luksusów ma właściwości psujące, znacznie silniejsze, niż
środki owadobójcze. Także ja sama ocknęłam się z letargu,
dzięki czemu zaczęłam dostrzegać znacznie więcej paskudnych
rzeczy. Jak wcześniej pojmowałam ideę posiadania klonów, które
przejęły sporą część obowiązków ludzi (gdzie doskonale się
spisywały), tak olśniło mnie, że przecież ci – ponoć
pozbawieni dusz – replikanci nie zasługują na masę okropieństw,
na jakie je skazywano. Drwiny, wyżywanie się na nich z powodu
własnych niepowodzeń, nadgminnie wykorzystywanie w innych celach,
niż te, do których zostali zaprogramowani... nic dziwnego, że
klony zmieniały swoje nastawienie, tym samym dodając historii
atrakcyjności.
Nigdy
też nie mogłam czuć się pewnie w kwestii nieplanowanych
niespodzianek, których znalazłam tutaj aż nadto. Ich liczba
wzrastała w zdrowym tempie, zapewniając mi wiele wrażeń, jednakże
to, co stało się na sam koniec, śmiało uznam za kpinę. Po tak
długim budowaniu napięcia nastąpiła jakaś awaria systemu, przez
co wszelkie wysiłki autorki spełzły na niczym. Jak tutaj wczuwałam
się w akcję, dawałam się jej raz za razem porywać, tak tutaj
pragnęłam odłożyć książkę na bok i dać sobie z nią święty
spokój. Owszem, ponownie mnie zaskoczono, ale nie na tyle, abym
powiedziała: Ja i moje domysły musimy się rozstać, bo ten związek
nie ma sensu... W tej kwestii odczuwam olbrzymi niedosyt.
Aby przeżyć, muszę pozostać ich zabawką.
Elizja,
od początku książki, przeszła olbrzymią metamorfozę. Ze
spokojnej, niewinnej i potulnej replikantki, która starała się jak
mogła, aby nie skompromitować się w oczach swojej „rodziny”
powoli przeistaczała się w pewną siebie, pragnącą posiadania
własnego zdania nastolatkę. Zanim jednak zaczęła racjonalnie
myśleć oraz dostrzegać prawdziwy obraz świata, w którym przyszło
jej żyć, wielokrotnie przyszło mi powstrzymywać się od śmiechu,
kiedy ta dawała pokaz swojej zaprogramowanej inteligencji. No i,
rzecz jasna, ta zmiana odbywała się stopniowo, ale Elizja najwięcej
postępów uczyniła, gdy na jej drodze stanął słynny Tahir. To
właśnie ten wycofany, niezbyt rozmowny nastolatek sprawił, że
zapragnęła innego życia, a co więcej – zapragnęła zaznać
miłości. Czułam się potwornie, kiedy dziewczyna kombinowała ile
wlezie, aby ten zwrócił na nią uwagę, co niestety nie działało.
Wiedziałam, że to zrozumiałe, bo klony nie powinny marzyć o czymś
takim, ponieważ związki między nimi a ludźmi nie miały prawa
istnieć, ale prawda wyglądała zupełnie inaczej. Kiedy ją
poznałam, poczułam się tak głupio, że aż zrobiłam popularnego
facepalma. Przecież mogłam domyślić się przyczyny tego
zachowania znacznie wcześniej, ale zaślepiona tamtą formułą nie
myślałam racjonalnie. Co nie zmienia faktu, że polubiłam tę
dwójkę i z przyjemnością poznawałam ich dalsze losy, czego nie
mogę powiedzieć o większości członków rodziny, która zakupiła
Elizję. To właśnie ich najmocniej zobowiązuje to stwierdzenie,
jakiego użyłam we wcześniejszej części recenzji. Nie powiem –
z początku ich uwielbiałam, ale z każdym kolejnym rozdziałem moje
nastawienie zmieniało się, aż przerodziło się w nienawiść. I
zasługiwali na nią, bo to, co zgotowali Elizji... Na samą myśl o
tym mam ochotę rozszarpać te wyimaginowane potwory!
Każdy
sporo wymagający czytelnik raczej nie czułby się zachwycony
kunsztem pisarskim Rachel Cohn, jednakże ci, którzy tylko pragną
przeczytać coś dla relaksu, nie natykając się co rusz na trudne
określenia i mocno pokręconą fabułę znajdą to w [Becie].
Autorka posługuje się prostym, zrozumiałym językiem, a opisywaną
przez nią rzeczywistość można sobie wyobrazić bez jakichkolwiek
problemów. Także kreacja bohaterów jest na dobrym poziomie, co
gwarantuje, że nie zetkniemy się z samymi ideałami. Nawet sama
historia dostarcza wielu wrażeń, gdzie człowiek pragnie
nieprzerwanie śledzić rozwój zdarzeń, lecz zapewne każdy może
poczuć się rozczarowany zakończeniem, o którym również już
zdążyłam co nieco napisać...
Podsumowując:
[Beta]
to książka, która nie jest pozbawiona wad, bo można ich co nieco
znaleźć, ale doskonale sprawdza się jako środek relaksujący po
ciężkim dniu w szkole lub pracy. Dlatego też, jeżeli nie wymagasz
zbyt wiele i pragniesz po prostu oderwać się od rzeczywistości, to
czym prędzej zabezpiecz się w ciepłą herbatkę, koc w kratę
(można też wybrać w inne wzory, także spokojnie), własny
egzemplarz dzieła Rachel Cohn i zasiąść gdziekolwiek, aby
rozpocząć nową przygodę. Gwarantuję, że Elizja zrobi wszystko,
aby wam to ułatwić!
MOJA
OCENA:
RECENZJA
ZOSTAŁA ZAMIESZCZONA NA:
PRZECZYTAM
52 KSIĄŻKI W 2017 ROKU
Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, gdy będę mieć ochotę na coś niewymagającego. ;)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś przyjdzie odpowiedni czas dla tej książki.:)
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę na półce przez dłuższy czas. W końcu jednak pomyślałam, że się tylko kurzy a ja jej i tak nie przeczytam, dlatego podałam dalej w świat. I w sumie nie żałuję tej decyzji, bo chyba by mnie nie wciągnęła.
OdpowiedzUsuńTa książka od jakiegoś roku stoi na mojej półce, ale za nic nie mogę się za nią zabrać, po prostu nie potrafię. Może ta recenzja mnie do tego zmotywuje, bo ja już nie wiem, czy oddać ją do biblioteki, czy sprzedać, bo jakoś niespecjalnie chciało mi się ją czytać. A z tego, co słyszałam, książka ta powinna zakończyć się na pierwszym tomie, bo drugi jest podobno o wiele, wiele słabszy. :(
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Izzy z Heavy Books
Myślę, że przeczytam jak nawinie mi się pod ręce, bo w sumie to temat jest ciekawy. :)
OdpowiedzUsuńCzasem odnoszę wrażenie, że po ciężkim dniu za taką właśnie książkę mogłabym oddać całe swoje Królestwo! :D Więc książkę podkradnę i będę ją miała na uwadze! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Narobiłaś mi smaczka na tą książke, aj aj aj.. Nie ładnie, na prawdę nie ładnie mi tak robić..:(:*
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas bo dawno nas nie odwiedzałaś a ja czekam na twoje komentarzyki.:D<33
https://teczowabiblioteczka.blogspot.com/
Ciekawi mnie ten klimat, który jest w tej książce. Aż się prosi o przeczytanie w taką pogodę xD Może jak będę miała wolną chwilę to sobie o niej przypomnę, ale na razie jestem zawalona stosem książek do czytania xD
OdpowiedzUsuńKsiążka może nie jest wysokich lotów, ale przyjemnie spędziłam z nią czas :-)
OdpowiedzUsuńCoś w sobie ma, że ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki i jakoś nie mam ochoty tego zmieniać. Tego typu lektury mam już od dawna za sobą :)
OdpowiedzUsuńGatunek może nie do końca mój, ale... Pierwsze zdanie recenzji ogromnie mnie zachęciło. To Twoje słowa czy fragment opisu od wydawcy?
OdpowiedzUsuńCześć,
Usuńtutaj wyjątkowo skorzystałam z opisu, które zostało wykonane przez specjalistę dla wydawnictwa. :)