Autor:
Natasha Preston
Tytuł:
Silence
Tytuł
oryginału: Silence
Seria:
Silence
Tom:
I
Przekład:
Karolina Pawlik
Wydawnictwo:
Feeria (Feeria young)
Ilość
stron: 360
Oakley
od jedenastu lat nie wypowiedziała ani jednego słowa. Byłoby to
zupełnie naturalne, gdyby w wyniku jakiegoś urazu lub przewlekłej
choroby jej krtań została uszkodzona. Niestety przyczyna tkwi
znacznie głębiej i nikt – nawet wykwalifikowani lekarze – nie
są w stanie dociec, co takiego się stało, że piętnastolatka
postanowiła komunikować się ze światem jedynie za pomocą
drobnych gestów, gdzie nie zawsze nawet taka forma „rozmowy”
jest przez nią inicjowana.
Oakley
strzeże bardzo bolesnej tajemnicy, gdzie strach przed jej
ujawnieniem powoduje, że nawet bycie uznawaną za dziwadło jest
znacznie lepsze od możliwego odwrócenia się najbliższych jej
osób. Przecież O N powtarzał jak mantrę, że powinna być cicho,
bo przecież nikt jej nie uwierzy, więc dlaczego miałoby być
zupełnie inaczej? O N nigdy się nie mylił. Przecież był zbyt
doskonały, aby móc go posądzać o taki czyn! I nawet miłość,
jaką obdarzała ją mama czy ukochany Cole nie mogła tego zmienić.
Tylko
co, jeśli skrywany przez tyle lat sekret zacznie olbrzymie ciążyć?
Czy Oakley odważy się przerwać raz na zawsze milczenie, uwalniając
się od niego, ryzykując utratę bliskich? A może zacznie odsuwać
od siebie wszystkich, aby ich nie skrzywdzić?
Milczenie
bywa złotem, ale niekiedy nie warto poświęcać dla niego całego
swojego życia.
Po
opisie książki spodziewałam się poznać bohaterkę, która z dnia
na dzień coraz bardziej pogrąża się w swoim stanie, powoli
wycofując się z życia. Bohaterkę, która oplata się bolesnymi
wspomnieniami, gdzie jej rodzina i ukochany praktycznie stają na
rzęsach, aby uratować ją przed samozagładą. Niestety, zamiast
dołującej, wyciskającej łzy historii otrzymałam... romansidło
dla nastolatków.
Główny
wątek postanowił bawić się z nami w kotka i myszkę, a na czas
jego droczenia się z nami na przód wkroczyła dojrzewająca miłość
między Oakley a jej przyjacielem. Owszem, cieszyło mnie to, że
pomimo przeciwności losu oraz „odmienności” dziewczyny, znalazł
się ktoś, kto był w stanie zaakceptować ją taką, jaka jest, ale
– na litość boską! – to już przechodziło ludzkie pojęcie!
Nadmiar czułości, słodkich słówek, jakimi Cole raczył swoją
wybrankę serca, nieco mnie mdliło. Przewracałam oczami za każdym
wypowiedzianym „Kocham cię”, jakby same czyny już nie
wystarczały jako dowód tychże ognistych uczuć. Gdyby nie
wtrącenia powiązane z długoletnim milczeniem Oakley, to kompletnie
zapomniałabym, co jest tutaj głównym wątkiem. W sumie
przypominało mi to takie wdrążanie reklam w trakcie trwania
seansu. Niekiedy również absurd sytuacji gonił jeszcze inny
absurd, gdzie wyścigi trwały w najlepsze! Natasha Preston miała
dobry pomysł, bo poruszanie tematów tej natury jest ważne, by
zwrócić uwagę społeczeństwa, że takie problemy rzeczywiście
istnieją i nieraz osiągają krytyczny poziom. Jednakże nie dała
mu takiej siły rażenia, jakiej było trzeba. Jak już wspominałam,
przez większość powieści traktowała go jako drobne
przypomnienie, by dopiero na sam koniec pozwolić mu rozwinąć
skrzydła. Ponoć przez właśnie ten zabieg wielu czytelników
zalewało się łzami, kiedy ja pozostałam... obojętna? Nie, źle
to określiłam. Popadłam nieco w ponury nastrój, ale nie na tyle,
aby wypłakiwać sobie oczy. Naprawdę byłoby zupełnie inaczej,
gdyby autorka podłożyła dyskretnie masywną bombę informacji,
która po wybuchu zmiotłaby mnie z ziemi, a kulminacyjny moment
okazał się jedynie poparzeniem pierwszego stopnia. Przyjęłam to
na spokojnie, jakby ktoś obwieścił, że pada śnieg. To źle
zabrzmiało, ale pozwoliło wywnioskować dwie istotne rzeczy: albo
naczytałam się za wiele książek o podobnej tematyce i oczekuję
czegoś nowego, pachnącego kreatywnością, a zarazem
autentycznością, albo – co gorsza – zaczynam się starzeć i
uwielbiane przeze mnie powieści młodzieżowe nie dają mi już tyle
frajdy, co kiedyś...
Ale miłość to nie jest wystarczająco dobry powód, żeby pozwalać komuś sobą poniewierać.
Zanim
jednak udam się do fryzjera, coby zakryć pierwsze siwe pasma,
pozwolę sobie przejść do głównych bohaterów, których kreacja
również do mnie nie przemawiała. Oakley zadziwiała wewnętrzną
siłą, która pozwalała jej nosić w sobie ciężar przeszłości,
gdzie ten w pewnym momencie zaczął ją przytłaczać. Jednakże,
pomimo tego bólu, nadal pozostawała zamknięta w swojej skorupie,
co utrudniały wielu rozmówcom komunikację z nią. Dziewczyna ani
odrobinę nie ułatwiała zadania, ponieważ wysyłanie SMS-ów czy
pisanie liścików również nie wchodziło w rachubę. Tylko
nieliczni potrafili zaakceptować taki stan rzeczy, a jedną z takich
osób był Cole, najlepszy przyjaciel dziewczyny. To właśnie on
wspierał ją jak inny. Stanowił dla Oakley ogromne wsparcie i
naprawdę nie dziwiłam się, że ta relacja przerodziła się w coś
głębszego. Jednakże dziwiło mnie to, iż ona pozwoliła mu się
aż tak zbliżyć do siebie. Nie pojmowałam, jakim cudem pozwala mu
na tyle rzeczy. Przecież... Nie, to nie miało dla mnie sensu. Także
nie potrafiłam zrozumieć, czemu nie dręczą ją koszmary, które
dodałyby nieco autentyczności tej postaci. U mnie wystarczyło to,
że zawaliłam kartkówkę i już takowe mnie dręczyły przez parę
nocy! A sam Cole był zbyt... idealny. Dlaczego Natasha Preston nie
obdarowała tego nastolatka jakąś wadą? Wystarczyłoby nawet
jakieś uzależnienie i już byłabym usatysfakcjonowana. Już przed
wejściem w związek z Oakley bywał nieznośny z tą doskonałością,
a kiedy tylko nastąpiła ta ważna chwila w jego życiu, to już w
ogóle cuchnął schematycznością. No i zyskał zacny tytuł
pantoflarza, bo był DOSŁOWNIE gotowy zrobić wszystko, aby
uszczęśliwić wybrankę.
Inaczej
już było w przypadku postaci drugoplanowych. Okazały się one
bardziej ludzkie od tych głównych, co ogromnie mnie cieszyło, bo
męczyła mnie ta sztuczność na pierwszym planie. Szczególnie
zapadła mi w pamięci mama Oakley, która desperacko walczyła o to,
aby „odzyskać” ukochaną córeczkę. Może próbowała tego
dokonać na siłę, co niekiedy wzbudzało mieszane uczucia, ale
powiedzcie mi – która rodzicielka nie chciałaby poznać
prawdziwego powodu milczenia swojej pociechy? Kto nie chciałby
pomóc, jeżeli wyczuwał, że za jakimś stanem może stać coś
bardzo poważnego? Również rodzeństwo Oakley i Cole'a zdobyło
moją sympatię swoją „inteligencją” (Jasper, brat głównej
bohaterki) oraz pogubieniem z powodu problemów miłosnych (Również
on, jak i Mia, siostra pana idealnego). Jedynie największy potwór
wyłamał się z tej elity, irytując mnie swoją bezpłciowością.
Po nim nawet nie było widać, że jest wilkiem w owczej skórze!
Gdyby tylko autorka skupiła się na jego kreacji, podkreśliła jego
rolę w tym wszystkim, mogłoby to nieco uratować sytuację.
Niestety mogę o tym jedynie pomarzyć.
Żeby
nie było, że potrafię jedynie syczeć i prychać, niekiedy
pozwalając sobie na szaleństwo w postaci pochwały, przejdę teraz
do pozytywnych aspektów tej książki, ponieważ takie również
można tutaj znaleźć. Jednym z nich – bez dwóch zdań – jest
lekkie pióro Natashy Preston, które powoduje, że człowiek nawet
nie wie, kiedy przeczytał już książkę, skoro zaczynał ją
dopiero chwilę temu. Po prostu nie mogę odmówić autorce talentu w
tej dziedzinie, dlatego też dziwiłam się, iż na tak prostej
drodze do zachwycającej, porywającej serce powieści sama postawiła
sobie tyle przeszkód uniemożliwiających dotarcie do upragnionej
mety.
Podsumowując:
Powielanie
schematów w dość popularnych w powieściach młodzieżowych może
być kluczem do sukcesu, jednakże, żeby pasował on do właściwego
zamka, trzeba go odpowiednio wyprofilować poprzez wprowadzenie
czegoś całkowicie świeżego. W przypadku [Silence] Natashy Preston
zabrakło właśnie tej obróbki, aby móc w pełni rozkoszować się
lekturą. Dlatego też, jeżeli problemy natury psychologicznej
stanowią dla was problem i boicie się, że mogą was przygnieść,
śmiało możecie zapoznać się z tym tytułem. Obiecuję, że
zupełnie inny wątek pozwoli wam zapomnieć o tym lęku. A czy wam
taki zabieg przypadnie do gustu? To już musicie sami ocenić.
MOJA
OCENA:
RECENZJA
ZOSTAŁA ZAMIESZCZONA NA:
PRZECZYTAM
52 KSIĄŻKI W 2018 ROKU
Planuję przeczytać tę książkę. Jestem ciekawa własnych odczuć.:)
OdpowiedzUsuńSpotkałam kilka właśnie podobnych do Twojej opinii, że książka raczej szału nie robi. Nie byłam nią zbytnio zainteresowana, więc tym bardziej sobie ją podaruje.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że miałam ochotę na te powieść. Teraz trochę się obawiam... Lubię młodzieżówki, choć niektóre, też już wydaja mi się zbyt trywialne, albo co gorsza patrząc okiem matki widzę tematykę nieodpowiednią dla młodych, np w "Panice" - po co naszym polskim dzieciakom podsówać pomysł na tak chorą "zabawę"? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA mi przypadła do gustu. Podobnie jak wcześniejsza książka autorki. Nie jest zła, dobrze się czyta moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńKiedyś sięgnę po te pozycje, pomimo schematow :-)
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie przemawia do mnie ta książka. Rozumiem, że autorka chciała w łagodny sposób przedstawić trudny temat, ale niekiedy potrzeba większego kopa aby dotrzeć do młodych umysłów.
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar przeczytać tę książkę właśnie po to, by nacieszyć się czymś świeżym w literaturze młodzieżowej, a tu taki klops. Raczej odmówię tej powieści.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam tę książkę na pewno, bo bardzo lubię trudne tematy w książkach - jakkolwiek to brzmi. Jednak ja poczekam na kontynuację, by potem (jeśli mi się spodoba) nie zostać w zawieszeniu. Trochę mnie jednak zmartwiłaś, że bohater jest tak idealny i sztuczny. A właściwie oboje. Przez to obawiam się, że będzie tak jak w przypadku "Tysiąca pocałunków", gdzie to przez idealność i zbyt dojrzałą miłość, nie mogłam skończyć tej książki i teraz mam "wstręt" do śmiertelnych chorób w książkach. Mam nadzieje, że w tym przypadku aż tak źle nie będzie. A nawet że w ogóle dla mnie źle nie będzie :D
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle sama tematyka nie przyciąga do tej książki! Młodzieżowy romans? Nie wiem co musiałoby się stać, abym po coś takiego sięgnęła. Nie, zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńO matko, to, co najbardziej mnie dołuje w książkach młodzieżowych... Słodkość ponad granice wytrzymałości i omijanie głównego wątku, który mógł się okazać wielkim uderzeniem w twarz. Z tego, co piszesz, to nawet główna bohaterka nie wydaje mi się być wiarygodna. I ten idealny facet, który się nią zainteresował, no kurna przecież, w końcu to młodzieżówka. Jakoś nie jestem zachęcona do tej przygody, a szkoda, bo opis mnie intrygował ;_____;
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Dobrze, że ta książka jest tak przeciętna, chciałam po nią sięgnąć, a to byłby tylko dodatkowy ciężar dla mojego portfela, hahaha. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Iza z Heavy Books