Autor: Rainbow Rowell
Tytuł: Fangirl
Oryginalny tytuł: Fangirl
Wydawnictwo: Moondrive
Ilość stron: 455
Cath to prawdziwy mól książkowy. Woli
spędzać czas z nosem w książkach, fantazjując na temat
fikcyjnych bohaterów albo zajmować się pisaniem swojego fanficka.
Świat zewnętrzny wręcz ją przeraża – kiedy rozpoczyna naukę w
collage’u, nie ma tej potrzeby poznania innych osób. Jej siostra
Wren ma zupełnie inne plany. Chce imprezować, spotykać nowych
ludzi, bawić się! Nierozłączne kiedyś siostry wybierają różne
ścieżki i rozdzielają się.
Jak Cath poradzi sobie z nową sytuacją?
Czy poznawanie nowych ludzi nie będzie dla niej zbyt wielkim
wyzwaniem? Może lepiej byłoby dla niej zrezygnować z collage’u?
Wtedy mogłaby przecież zajmować się swoim ukochanym fanfickiem
przez cały czas! Ale z drugiej strony… Czy nie byłoby to ucieczką
od nowych wyzwań?
[Fangirl] przez długi czas cieszyło się
sporą popularnością. Było o niej głośno nie tylko na blogach,
ale także na booktubie. Gdziekolwiek się nie ruszyłam, słyszałam
o niej mnóstwo pozytywnych opinii i stwierdzenia, że czytelnicy
utożsamiają się z główną bohaterką, która jest do nich tak
bardzo podobna! Jako że czasem nie potrafię przejść obojętnie
obok tytułu zyskującego tak dobre opinie, zdecydowałam się sama
zbadać wielki fenomen historii Cath. Jakie były moje wrażenia?
Recenzowany tytuł był moim pierwszym
spotkaniem z twórczością Rainbow Rowell. Muszę przyznać, że
miałam wobec niego duże oczekiwania – nie chodziło tylko o
pozytywne opinie na temat książki, ale także o spory rozgłos,
jakiego nabawiła się autorka.
Do [Fangirl] miałam dwa podejścia. Za
pierwszym razem dałam sobie spokój po jakiejś setnej stronie, po
prostu nie chciałam tego czytać dalej. Odstawiłam więc ją na
rzecz innej książki. Po raz drugi postanowiłam zabrać się za nią
w te wakacje. I nawet jeśli parę razy miałam ochotę znów ją
odłożyć, nie poddawałam się. Dotrwałam do końca.
- Po co piszemy? – powtórzyła profesor Piper.
Cath spojrzała na swój notatnik.„Żeby zniknąć”.
Trudno będzie mi mówić o tej książce.
Mam co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony lektura mi się
podobała, z drugiej nie. Chwilami czytanie nudziło mnie, nie mogłam
się przełamać, aby brnąć w akcję dalej. Ale jednocześnie
niektóre fragmenty rozczulały moje serce. I jak tutaj zadecydować
o końcowej ocenie?
Na początek może trochę o bohaterach.
Cath faktycznie jest molem książkowym, jednak ja osobiście nie
mogłabym się z nią utożsamić. Według mnie była nieco za bardzo
odizolowana od świata, przedkładała ponad niego pisanie fanficka.
Czasem irytowała, innym razem nie rozumiałam jej zachowania, kiedy
indziej miałam ochotę po prostu chwycić za patelnię i przyczaić
się na nią za kątem.
Levi był całkiem uroczy. I… to chyba
wszystko, co mogłabym o nim powiedzieć. Nie zawładnął moim
sercem nawet w najmniejszym stopniu. Plusem było to, że nie
irytował. To raczej prosty, nieskomplikowany bohater. Podobnie było
z Reagan. Tyle, że ona nie była urocza. Ani trochę.
Co do stylu Rainbow Rowell… Nie umiem
nawet określić, czy mi się podobał, czy też nie. Nie nazwałabym
go świetnym, ale z drugiej strony nie mam do czego się przyczepić.
Muszę za to pogratulować autorce ciekawych pomysłów. Niektóre z
nich były naprawdę cudowne!
- Przeczytaj mi swoje tajne sprośne opowieści fanowskie.
- Nie są sprośne.- Trudno, i tak mi przeczytaj.
Niektórym czytelnikom przeszkadzały
wstawki fragmentów z serii Simona Snowa czy też fanficka Cath, ale
moim zdaniem był to dobry pomysł. Dzięki nim mogliśmy przeczytać
chociaż trochę twórczości głównej bohaterki czy też poznać
książkowego Simona i Baza.
Pozostaje pytanie: czy pomysł na powieść
był dobry? Według mnie… tak. Mimo wszystko Rowell wykazała się
oryginalnością – w końcu nikt inny nie wpadł wcześniej na
pomysł, żeby napisać książkę o kimś tak zwyczajnym, tak
bliskim czytelnikom. Może to właśnie dlatego tytuł ten cieszy się
tak sporym uznaniem?
Podsumowując:
[Fangirl] to dobra książka, aby
odpocząć od poważniejszych, wymagających uwagi historii. Czyta
się ją całkiem przyjemnie, pomimo że główna bohaterka czasem
irytuje. Wstawki z serii Simona Snowa są ciekawym dodatkiem, a styl
Rainbow Rowell nie pozostawia nam wiele do życzenia. Nawet jeśli
powieść nie jest do końca idealna, to zapada w pamięć dzięki
oryginalności i świetnym poczuciu humoru autorki.
Moja ocena:
Mnie osobiście Fangirl nie zachwyciła, wręcz się nudziłam podczas jej czytania :/ a to świąteczne wydanie, to moim zdaniem strata pieniędzy
OdpowiedzUsuńMi się bardziej podoba pierwotna wersja (miętowa), więc nawet się nie zastanawiałam nad inna wersją na półce :)
OdpowiedzUsuńJuż od pierwszych stron jestem zakochana w książce, wracałam do niej kilka razy i bardzo, bardzo mi się podoba!
Mam na półce i chcę do niej podejść na luzie, żeby się czasem nie rozczarować.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię autorkę ale jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z "Fangirl". Mam ją w dalszych planach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
onlybooks-jdb.blogspot.com
"Fangirl" poprawiło mi humor, kiedy tego najbardziej potrzebowałam, więc jak najbardziej miło wspominam tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Miałam na razie jedno podejście i nie wiem, czy jeszcze kiedyś spróbuję. Okropnie nudziła.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się Eleonora i Park tej autorki, więc chętnie bym sięgnęła i po Fangirl, ale właśnie słyszałam, że to książka lekka i tyle. Nic specjalnego. Jednak czasami mam humor na właśnie takie lekkie książki, więc może kiedyś dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie, jeszcze raz nie. Miałam już styczność z piórem tej autorki i uważam, że pisze strasznie nudno i infantylnie. Tymczasowo mam dość i omijam to nazwisko szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.