„Czasem ludzie docierają na rozdroże i tam już zostają... Bo
wiedzą, że którąkolwiek drogę by obrali, dojdą donikąd.”
Tytuł: „Ostatnia Spowiedź”
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 352
Tom: II
Format: EPUB
Wiele razy zdarzyło się, że zadurzałyśmy/zadurzaliśmy się w
swoich idolach/idolkach. Nasze pokoje były obklejone plakatami z
nimi, bilety z koncertów czy z wizyt w kinie stojące
oprawione w ramki na komodzie przy łóżku, a setki wycinków
z gazet przyklejonych w zeszycie zawsze leżały pod łóżkiem
lub poduszką.
Jednak nic nie mogłoby przebić spotkania swego idola na żywo.
Dotknięcia go, wymienienia z nim kilku słów, a nawet
spędzenia jakiegoś czasu (a nawet wieczności). Byłyśmy/byliśmy
gotowi zrobić wszystko, by to uzyskać.
W życiu również bywa tak, że spotykamy na ulicy, w sklepie
czy w pociągu kogoś, kto nas całkowicie nie interesuje. Stoimy
przy nim na światłach, zajmujemy miejsce za tym kimś w kolejce do
kasy czy nawet siadamy naprzeciw na fotelach, by zająć się czymś
innym.
Ally nie wiedziała, kim jest Bradin, gdy go poznała. Zakochała się
w nim, nie domyślając tego, że to gwiazda rocka.
Zaczęło się jak w bajce. Zauroczenie, miłość, walka o swoje
szczęście. Budowany przez wiele miesięcy most został zrujnowany
jednego dnia. Wystarczyła maleńka bomba, by naruszyć jego
konstrukcję.
Co zrobi Ally, by odbudować ten most? A czy Bradin stanie po drugiej
stronie, aby wyjść na spotkanie komuś innemu?
Wróćmy do historii, gdzie opis nie pozwala nam odkryć prawdy
o wszystkim zawartym w książce. I nawet dobrze – człowiek musi
się wgłębić w lekturę, by poznać jej środek.
„A czy mówiłem ci już, że oddychanie ma sens tylko wtedy,
gdy jesteś obok?”
Kiedy dowiedziałam się, że będzie mi dane przeczytać drugi tom
powieści, która towarzyszyła mi w czasach zawodówki –
aż skakałam z radości. Tego zachwytu nie zdołał zniszczyć fakt,
iż otrzymałam egzemplarz w formie elektronicznej. Ale co z treścią
książki?
Z powrotem powracamy do świata Ally, Bradina i Toma, którzy
tym razem tworzą trio godne napisania powieści „Jak można
zrujnować relację w jeden wieczór”. I tak wkoło. Naprawdę
nie lubię, gdy w historii zaczyna tworzyć się trójkącik
uczuciowy. Czy naprawdę nie można się bez tego obejść? Dobra,
powróćmy jednak do pytania z końca wcześniejszego akapitu.
Myślałam, że nic i nikt nie będzie w stanie popsuć mi frajdy
podczas czytania tego tomu. I powiem szczerze, że diabelnie się
myliłam. Nie chcę kłamać, bo kłamstwo ma krótkie nogi, a
ja i tak już jestem niska. Wiele aspektów, które
spotkałam w książce, chętnie bym wyrzuciła do kosza i spaliła.
Na pierwszy ogień wezmę uczucie Ally i Bradina. Nadmierna czułość,
publiczne obściskiwanie się, erotyzm. Nie tego się spodziewałam
po książce, która zasługuje na tytuł młodzieżowej. W
trakcie czytania zaczynałam tęsknić za wcześniejszym tomem, gdzie
to uczucie kwitło powoli, rozwijało swe pąki i dawało rozkosz
przepięknie pachnącymi płatkami. A tutaj czułam się tak, jakby
wiecznie wpychano mi pod nos odurzający bukiet róż, których
nie znoszę. Gdzie ta delikatność, którą już zdążyłam
poznać? Do którego pociągu wsiadła? Gdzie odjechała? Czy
jest jej dobrze gdzieś indziej? Nie wiem. Na to pytanie może kiedyś
uzyskam odpowiedź, ale na dzień dzisiejszy pytania pozostaną dla
samych siebie.
Następnie wezmę się za ten nawał uczuć, który na nas
zrzuciła autorka. Płacz, zgrzytanie zębów, nerwowość,
śmiech, radość z życia i znowu płacz. I takie kółko.
Przez pewien czas miałam wrażenie, że pani Reichter nie miała
pomysłu na historię, więc plątała wszystko, by tylko zapełnić
lukę. Gubiłam się w tych uczuciach. Mam instynkt opiekuńczy, ale
tym razem Ally dostałaby ode mnie kopa w tyłek na ogarnięcie się.
A co do plątania to również wątki innych osób
wplątane w całą historię. Dobrze, przez pisanie w trzeciej
osobie poznajemy więcej szczegółów, ale na litość
boską dlaczego powpychano tutaj tak wiele osób? Tak, wiem.
Dla podkręcenia akcji i pokazania, że jest połączona z naszymi
bohaterami. Tutaj przyznaję rację. Oni byli nadzwyczaj potrzebni.
Cholewkowo potrzebni. Zdziwieni tym pozytywnym aspektem? ;) Dodatkowo
czarne charaktery nadały tej historii pikanterii, którą tak
uwielbiam. Niecierpliwie czekam momentu, gdy Violet ostro namiesza.
Dlaczego akurat ona? Cóż... uwielbiam, gdy to kobiety robią.
Nic nie jest w stanie przebić naszego sprytu – wybaczcie panowie.
:)
I w tym tomie nie brakuje cudownych opisów, przepięknych
porównań, które zmiękczą każdego człowieka, który
nienawidzi dynamiki. To one rekompensują ten nawał akcji. Nawet
zwykły dzień pracy można zamienić w coś, co nabiera tęczowych
barw. Pani Reichter – gratuluję. Tutaj moje serce bije dla pani.
Ale w tym tomie – tylko tutaj. Ale moje serce prawie pękało, gdy
widziałam zwroty grzecznościowe z dużej w dialogach. Teraz tego
nie znajdę, bo na moim czytniku mam ponad 900 stron do przejrzenia.
A mogłam to zapisać. Mądry Polak po szkodzie, czyż nie?
I okładka. Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła na nią
uwagi. Jakoś nie umiem jej zgrać z akcją książki. Chociaż...
Tak. Tutaj rozgardiasz, to okładka również zyskuje ten
akcent. Rozgardiasz. Uwielbiam to słowo. Za to jest plusik!
„Zaufanie to cząstka duszy, którą oddajesz komuś w
nadziei, że nadal pozostanie twoja.”
Podsumowując:
Zawiodłam się na tej części, jednak znalazłam pozytywne aspekty.
W każdym negatywie trzeba ujrzeć jakieś piękno. To jest bardzo
znaczne dla nas wszystkich.
Czekam na trzeci tom, błagając w myślach o zmniejszenie tej
prędkości uczuć i zdarzeń. Ten pociąg miał za dużo zakrętów,
ta karuzela prawie straciła swoje wagony.
Za możliwość przeczytania ogromnie dziękuję wydawnictwu Novae
Res oraz panu Tomaszowi. :)
Recenzja zamieszczona również na:
Wszelkie cytaty pochodzą z książki, ale zostały zaczerpnięte ze strony
http://lubimyczytac.pl/
Jak to "brak komentarzy"? Czyżbym była pierwsza?
OdpowiedzUsuńFajnie :D
Nie miałam tej książki w ręce, ani jej poprzedniej części, więc nie mogę poprowadzić z Tobą dyskusji (a szkoda). Ale raczej po nią nie sięgnę. Jeśli jest tak, jak piszesz - dużo osób, natłok przeróżnych uczuć, to ja podziękuję. Uczucia są ważne, ale wplatanie ich w co drugi akapit albo ich eksploatacja co rusz w miejscach publicznych wywołuje u mnie odruch wymiotny. Rozumiem jeden bardziej uroczy dialog na rozdział czy nawet trzy, ale jeśli co chwila ktoś płacze, krzyczy, śmieje się, etc., to mam ochotę wysłać taką osobę do psychiatryka.
Zła kobieta to Violet. Dla mnie Violet zawsze kojarzyć się będzie z "Mroczną bohaterką", której recenzja w twoim wykonaniu nastawiła mnie na lekturę i się nie myliłaś - miałam wtedy takie same odczucia, jak Ty.
Recenzja świetna, a to, jak opisujesz swoje odczucia - ujęte genialnie!
Czekam na kolejną recenzję.
Buziaki :*
Jeżeli chciałabyś się zapoznać z tomem I Ostatniej Spowiedzi to nie ma problemu - posiadam ją. Powiedz tylko, kiedy chcesz ją pożyczyć to ci ją przygotuję. ;) Ostatnio nikt jej nie czytał, a ona czeka na kogoś, by ją na nowo pochwycił w swe palce. ;)
UsuńImię Violet kojarzy ci się z Mroczną Bohaterką. To miłe, aczkolwiek nie katalogujmy imion. Niech dalej obiegają świat!
Bardzo się cieszę, że recenzja się spodobała. Już myślałam, że wyszłam z obiegu, ale jak widać dalej potrafię opisywać swoje emocje po przeczytanej powieści. :)
Dziękuję za komentarz. :*
#Ivy
Miałam okazję czytać wszystkie trzy tomy tej serii dostępne w Polsce i muszę przyznać, że osobiście oceniam je bardzo pozytywnie. Szczególnie pierwsza część serii mnie zachwyciła, druga także, choć nieco mniej, za to trzecia choć znacznie spokojniejsza, pozostawiła we mnie spore poczucie niedosytu. Jak dla mnie było zbyt spokojnie i słodko, ale może to tylko takie moje indywidualne odczucie. Niemniej jednak w ogólnym rozrachunku i tak wspominam miło uczuciowe zawirowania Ally, Bradina i (mojego ulubionego) Toma :)
OdpowiedzUsuńMi jeszcze nie było dane przeczytać tomu III, chociaż mam nadzieję, że kiedyś mi się uda. :)
UsuńTak, Tom to cholernie sympatyczny facet, chociaż jego cięty język potrafi działać na nerwy. Już sobie wyobrażam, jakby wyglądały nasze kłótnie!
Dziękuję ci, cyrysiu, za komentarz. :)
#Ivy
Nie przeczytałam żadnej książki z tej serii, lecz miałam ogromną ochoty. Ty zrobiłaś mi jeszcze większego smaka! :D Muszę przyznać recenzja jest napisana w bardzo dobry sposób, ciekawy, a do tego uwzględnia wszystkie potrzebne jej "części". Chciałabym umieć pisać jak ty...:/ Niby też dziś założyłam swojego bloga i umieściłam pierwszą recenzje, ale ona poziomem nie umywa się do twojej. :( Oby tak dalej! Będę często tu zaglądała.
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam serię książek pani Niny Reichter, gdyż wciągają jako mało które powieści. :D
UsuńNa samym początku też pisałam tak, że dzisiaj aż łapię się za głowę. Powiem jednak, że z każdą kolejną recenzją wyrabiałam w sobie tę umiejętność. U Ciebie będzie tak samo, zobaczysz. Jeszcze mnie przegonisz z tworzeniem za pomocą słów tak idealnych opinii. :)
Szkoda, że nie zostawiłaś żadnego linka do siebie, bo z przyjemnością bym przeczytała coś od Ciebie. :)
Bardzo dziękuję za komentarz. :3
#Ivy
Moim zdaniem również, część druga była gorsza od pierwszej, ale nie zmienia to faktu, że i tak się wciągnęłam! Nie mogę się doczekać ostatniej części!
OdpowiedzUsuńRównież niecierpliwie czekam na tom III. :)
UsuńDziękuję za komentarz! :)
#Ivy
Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale opis mnie zaciekawił. Być może kiedyś sięgnę po tę serię :)
OdpowiedzUsuńHanna A. J. Białas :)
PS. Obserwuję cię na lubimyczytac.pl <3
Serdecznie polecam. Pewnie w Bradinie rozpoznasz pewnego wokalistę sławnego zespołu, ale więcej ci nie powiem. :D
UsuńWidziałam, że obserwujesz. ;)
Dziękuję za komentarz. <3
#Ivy
A ja nigdy nie podkochiwałam się w kimś znanym, jakoś mnie to ominęło (od czasu do czasu tylko jakaś aktorka robi na mnie piorunujące wrażenie, teraz np. Eva Green tak mi się spodobała w serialu, że nawet mi się przyśniła; no i mam plakat z Angeliną w roli Maleficent!). :) Recenzowana książka, niestety, nie wydaje się w moim guście, ten cytat o oddychaniu („A czy mówiłem ci już, że oddychanie ma sens tylko wtedy, gdy jesteś obok?”) uderza w zbyt wysokie tony, nie przepadam za tym. ;)
OdpowiedzUsuńMi się raz zdarzyło zauroczyć jednym aktorem, ale szybko mi to przeszło. Przecież co mi da wzdychanie do kogoś kto mieszka tyyyle kilometrów ode mnie? ;)
UsuńNo cóż. Każdy ma swój gust, a o nim się nie dyskutuje. W końcu jeszcze nie ma nic takiego, co by zadowoliło wszystkich. ;)
Dziękuję za komentarz. :)
#Ivy
Pierwsza część pozostawiła po sobie niesmak. Bardzo mi się nie podobała. To taka pseudofilozoficzna książka z wymuszonymi dramatami. Na pewno nie sięgnę po kontynuację, a widzę, że mało stracę.
OdpowiedzUsuńMi się akurat tom I podobał, gdy II potrzaskała mi kości. Oby się zrosły przy III. :)
UsuńDziękuję za komentarz. :)
#Ivy
Pierwszy tom jeszcze przede mną, więc w recenzję się nie zagłębiam. Troszkę się obawiam, że i ja się na niej rozczaruję... No ale - pożyjemy, poczytamy, zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńAsh- era, to koniecznie sięgnij po tom I, by się rozkoszować tą historią. :) A może też być tak, że akurat Tobie się spodoba kolejna część. ;)
UsuńDziękuję za komentarz. ;*
#Ivy
Mam na swojej półce pierwszą część - jeszcze jej nie przeczytałam. Jak mi się ona spodoba to na pewno rozejrzę się za 2 choć szkoda, że jest słabsza od 1.
OdpowiedzUsuńTo jest tylko moje zdanie. Może się okazać, że Tobie się spodoba. :)
UsuńDziękuję za komentarz. :)
#Ivy
Mam na półce tom I jak mi się spodoba, to wówczas sięgnę po drugi :)
OdpowiedzUsuńTom I polecam całą sobą. Koniecznie przeczytaj. :D
UsuńDziękuję za komentarz.
#Ivy
Nie jestem przekonana do Ostatniej spowiedzi... Nie moje klimaty, pewnie się domyślasz.
OdpowiedzUsuńTeż tęskniłam! No, a książki nie kupiłam bo też nie miałam do tego weny. Trochę jak Ty do innych rzeczy ;) Witam Cię w blogosferze pod nową postacią :*
Wiem, wiem. Wolisz inne klimaty. A w szczególności książki z zombie czy z krwistymi akcjami. Zgaduję, że trzymasz jednego zombie pod łóżkiem. Czy nie jest tak? :D
UsuńTęsknota, ach tęsknota. Co ona z nami robi? :D
Dziękuję za komentarz. :*
#Ivy
Nie czytałam i chyba za bardzo mnie nie pociąga. Cóż, ja idola nigdy nie miałam, za nikim nie szalałam, chyba, że liczą się smoki;) Gustuję raczej w fantasy i s-f. Ale samą recenzję dobrze się czyta ;)
OdpowiedzUsuńSmoki są cudowne! Sama chciałabym mieć jednego. <3 Ale ważne, że mam dwa koty. :)
UsuńDziękuję za komplement, jak i komentarz. :)
#Ivy
Nigdy nie słyszałam o tej książce, a opis mnie zbytnio nie zaciekawił. Ale recenzja świetna! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
http://alpakowerecenzje.blogspot.com/
Masz prawo nie słyszeć o jakiejś książce, gdyż mamy ich aż nadto na rynku... nie, nie narzekam. :D Fajnie, że jest ich tyle!
UsuńDziękuję za komplement i komentarz. :D
No cóż... Sama jestem jeszcze przed lekturą drugiego tomu, ale szczerze mówiąc już pierwszy nie
OdpowiedzUsuńwzbudził we mnie zachwytów. Nie wiem czy sięgać po drugą część skoro nawet fani pani Reichter mogą czuć się nieco zawiedzenia. To co ze mną? Czy jest sens dawać kolejną szansę?
Powiem to tak - to już zależy od Ciebie. Nie dowiesz się, gdy nie zaryzykujesz, ale to Ty podejmujesz decyzję. :)
Usuń