Oryginalny tytuł: Dinner with a vampire
Autor: Abigail Gibbs
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Wydawnictwo: MUZA
Seria: Mroczna Bohaterka
Tom: I
Ilość stron: 560
Na pewno nie ma takiej osoby, która ani razu nie umówiła
się ze swoim najlepszym przyjacielem w jakimś punkcie na mieście o
danej godzinie, aby ruszyć razem na podbój sklepów
albo bibliotek. Wybierało się wtedy miejsca, gdzie najczęściej
przebywają ludzie, aby nie czuć się nieswojo, myśląc że za
jakimś drzewem czai się jakiś morderca czy wściekły pies z
toczącą się z pyska pianą oczami mierzący nasze cztery litery.
Zazwyczaj takim punktem zostaje galeria, kawiarnia czy po prostu
rynek (w moim mieście akurat z tym byłby problem, bo my takiego
czegoś nie mamy…)
Inni jednak lubią ryzykować i jako miejsce zbiórki wybierają
wyludnione miejsca, pełne dziwnych napisów na murach, gdzie
przechodzą ludzie o nieodgadnionych wyrazach twarzy. Także godzina
spotkań wykracza ponad harmonogram bezpiecznych pór.
Zazwyczaj wtedy człowiek czeka na znajomych, by móc razem
wybrać się na imprezę czy też po prostu udać się razem na taki
wieczorny spacer w świetle księżyca. Większości z nich nic się
nie dzieje, ale zdarzają się przykrości w postaci morderstw,
gwałtów czy też po prostu porwań (czasami z żądaniem
okupu albo ktoś po prostu wykorzysta twoje ciało jako darmową
przechowalnię narządów). Trochę strasznie, prawda?
Violet należy do tej grupy ludzi, która w jakiś sposób
lubi narażać się na niebezpieczeństwo. Osamotniona oczekiwała w
parku swoich znajomych, by razem z nimi udać się do klubu i
balować, aż padnie. Nie spodziewała się jednak, że zamiast
imprezy będzie jej dane obejrzeć krwawą masakrę, z wampirami w
tle.
Ukrywając się, obserwuje jak krwiopijcy raz za razem skręcają
karki swoim ofiarom. Dziewczyna jest przerażona, lecz nie potrafi
oderwać od tego wszystkiego oczu. Ba! Nawet bawi się w komentatora,
mrucząc coś pod nosem. Nie wie ona jednak, że słyszy to wszystko
dowódca wampirów – Kaspar.
Violet próbuje stamtąd uciec, ale nie jest jej dane pobiec
zbyt daleko. Zostaje szybko schwytana i dziewczyna przeczuwa, że
skończy tak samo jak reszta ludzi. Kaspar jednak daruje jej życie,
lecz porywa ją.
Nastolatka trafia do posiadłości, która wręcz zapiera dech
w piersi. Cudowna budowla i bogactwo zalegające w każdym kącie
zaciekawiają ją, lecz nie na tyle, by nie zapominać o tym, że
jest niewolnicą wampirów. Niewolnicą, która ma wybór
– zostać tam do końca życia, albo zostać jedną z nich.
Jak postąpi Violet? Czy pozwoli
sobie na to, aby zostać krwiopijcą? A może zostanie człowiekiem i
będzie więźniem do starości? Wszystko to zależy od niej. I od
jej młodzieńczego serca, które uwielbia płatać figle.
,,Przebudź się albo zginiesz we śnie, dziewczynko.”
Kolejny raz odgrzewam starą recenzję, jednak tym razem jest to tak
jakby promocja, gdyż w listopadzie wychodzi kolejna część.
Przypomnijmy sobie, jakie miałam zdanie na temat tego dzieła.
Książkę czyta się szybko, chociaż akcja w niektórych
miejscach nieco zanudza, przez co można chcieć odłożyć ją na
półkę. Abigail może i ma talent pisarski, lecz tutaj nie
pokazała go zbyt dobrze. Dialogi, które miały mnie śmieszyć
czasami prosiły się o to, aby je wyprosić i kazać poczekać, aż
dorosną. Jedyne, co mi się podobało to wprowadzenie tutaj balów
jak za dawnych czasów i spis piosenek, które zapewne
były wykorzystywane w trakcie jego trwania. Są one lepsze niż te
dzisiejsze umc umc umc (potocznie nazywane nutą, gdyż składają
się one tylko z jednej nuty).
Violet to dziewczyna, która nie da sobie w kaszę dmuchać.
Jest zadziorna, pyskata i nie umie się powstrzymywać przed
komentarzami. Taki typ zbuntowanej przeciw wszystkiemu i wszystkim
nastolatki, której w głowie imprezy i przyjaciele. Ja również
jestem typem buntowniczki, aczkolwiek nie interesują mnie imprezy.
Wolę domowe zacisze, ale koniec o mnie.
Na początku mi to odpowiadało, gdyż lubię wredne bohaterki,
jednak po jakimś czasie zaczęło mnie to drażnić. Było tego zbyt
dużo i miałam ochotę wziąć Violet za szmatki i kilkakrotnie
przywalić nią o ścianę. Po prostu autorka dała jej zbyt wiele
składnika „drażnienia ludzi”, przez co po jakimś czasie można
chcieć sobie panną Lee wycierać, brudne od błota, buty. Może i
pod koniec nieco się zmienia i pokazuje swoje lepsze oblicze, ale
ten niesmak dalej we mnie pozostaje.
Drugim bohaterem jest Kaspar, który od urodzenia jest
wampirem. Tutaj poznajemy go jako nieczułego drania, dla którego
śmierć innych to drobnostka, ale lepsze są panienki i seks z nimi.
Nic więcej. Nieco mi to nie pasuję, gdyż jak można się domyślić
jest on jedną z ważniejszych postaci na swoim dworze. Czy wysoko
postawiona osoba powinna mieć opinię bawidamka i seksoholika?
Raczej nie. Tak więc Kaspar łapał u mnie same minusy, dopóki
nie odkryłam dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Przeżył
coś okropnego w swym życiu i taka była reakcja na to wszystko. Nie
tłumaczy to jednak tego jak traktował dziewczynę. Do kobiet odnosi
się z szacunkiem, chyba że dobre maniery wyrzuca się za okno i
każe wynieść na śmieci…
Narratorami są tutaj dwie osoby, o których wspomniałam
wyżej. To pozwala ich poznać z każdej strony i dowiedzieć się
jak myślą na temat danej kwestii. Każde z nich wychowywało się w
innych warstwach, przez co każda nowość jest przez nich odbierana
w różny sposób. Również możemy zauważyć jak
Violet i Kaspar myślą o sobie wzajemnie i na początku nie jest to
raczej słodzenie sobie. Mogę uznać, że to strzał w dziesiątkę,
by pisać oczami tych postaci, chociaż szkoda, że autorka nie
wtrącała jeszcze innych osób.
Co mną wstrząsnęło w książce?
Wulgaryzmy. Rozumiem, że dzisiejsza młodzież lubi sobie rzucać
między sobą słowami na „k”, „ch”, „p” czy „s”, ale
czy było to konieczne, aby był ich nadmiar w tej książce?
Przecież to powieść dla młodzieży, więc powinno się ograniczać
takie coś. Tak, możecie powiedzieć, że autorka chciała wczuć
się w klimat młodziaków, bo sama nim jest, ale bez przesady.
To już bym wolała natrafiać na błędy ortograficzne, które
mnie rażą niż słońce.
„-
Związek? - powtórzyłem, rozglądając się i szukając
odpowiedzi w ścianach.
- Nie przypominam sobie,
żebyśmy byli zaręczeni.
-
Kaspar, czy ty w ogóle nie zaglądasz na Facebooka?
Zaznaczyłam tam, że jestem w związku! Z tobą!”
Podsumowując:
„Mroczna
bohaterka. Kolacja z wampirem” to niegrzeczna odpowiedź na sagę
„Zmierzch”, która tak naprawdę powinna pójść się
schować, bo nie dorównuję jej do rogów stron. Nie
mówię, że tamto to arcydzieło, lecz porównywanie
tych dwóch książek to lekkie przegięcie.
Jest to kolejna historia o wampirach nic nie wnosząca do świata
fantastyki. Było o niej głośno i znowu będzie, bo w listopadzie wchodzi drugi tom - Jesienna Róża.
Ta kolacja była dla mnie niesmaczna. Gdybym wiedziała, że skończy
się to zgagą to bym tego nie skosztowała.
Moja ocena: 2-/5
Recenzja znajduje się również tutaj:
Oj, nie sięgnęłabym na pewno. Nie mój gatunek, a poza tym nic wybitnego
OdpowiedzUsuńJak widać po moim przykładzie - nie ocenia się książki po okładce. ;)
UsuńHahaha, muszę to napisać: Najbardziej na świecie czekałam na Twoją recenzję tej książki! :D
OdpowiedzUsuńI nie obchodzi mnie, że już ją zjechałyśmy w prywatnych rozmowach na fejsie, przeczytam :D
Jesienna Róża niedługo... Nie wiem, czy chcę ją przeczytać. Choć Róża jest bardziej ogarnięta od Violet, co stwierdzam po jej epizodzie w Mrocznej bohaterce.
Może i u Ciebie nie ma rynku, za to jest przystanek za Urzędem Miasta... <3
Och, to kasparowe "dziewczynko" i violetowe "kutas" tak mnie wkurzały podczas lektury, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę, ale wtedy to by mnie z empika na zbity pysk wywalili (czytanie w empiku takie świetne ^^).
Violet.Już dawno żadna bohaterka tak mnie nie denerwowała jak ona. Może i buntowniczka, ale tak wredna i kpiarska, że chętnie bym jej przywaliła w twarz.
Kaspar. Może i przeżył coś strasznego (wciąż pamiętam ten list matki...), ale też mnie wkurzał i to potwornie! Za nic mieć życie innych, bawić się ludźmi, nie mieć szacunku do innych wampirów... I ty chcesz być władcą? Jedyna dobra scena - niedopuszczenie do gwałtu.
Moja ocen identyczna. Dwója z minusem. Zmierzch był lepiej napisany i mniej nużył.
Czekam na kolejną recenzję ;)
Tylko w rozmowach na fejsie? A pogawędka przy fontannie? A nie, tam była mowa o Niezgodnej. XD
UsuńA ja z chęcią przeczytam, by sprawdzić jak się zmienił (o ile się zmienił) styl tworzenia panny Gibbs.
W Zmierzchu nawet przekleństwa były skrywane, byle tylko nie dopuścić ich na światło dzienne. :)
Kolejna recenzja będzie w wykonaniu Akime. :P
Już sam tytuł mnie zniesmaczył, a po Twojej recenzji to wiem, że kijem nie tknę tej książki.
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Czasami trzeba coś robić na przekór. A może tobie się ta książka spodoba? ;)
UsuńMam wrażenie jakbyśmy zupełnie inną książkę czytały, bo mnie akurat ''Mroczna bohaterka'' bardzo przypadła do gustu. Co prawda ma wiele niedociągnięć, ale jak na debiut i to tak młodej pisarki (14 lat miała, jak pisała) to jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńA co do wulgaryzmów, mnie akurat one nie przeszkadzały.
Mnie wulgaryzmy irytowały, bo starałam się, staram i będę się starać zlikwidować ze swojego życia. Ciekawe, czy mi się uda. ;)
UsuńTobie przypadła do gustu, a mi nie. To świadczy o tym, że ludzie są różni i lubią inne gatunki czy też książki danych autorów.
Oj nawet nie wiedziałam, że jest, aż tak słaba, mam ją na półce i na pewno przeczytam, ale chyba teraz podejdę do niej z lekkim dystansem
OdpowiedzUsuńNo ja myślałam, że będzie lekturą, przy której będę się świetnie bawić. I co? I kicha. Więcej wkurzania się, niżeli radości. Ale nie wiadomo jak to będzie z Tobą. :)
UsuńCzytałam to jakiś czas temu i zgadzam się z twoją opinią. Moja siostra chciała to przeczytać, ale gdy jej powiedziałam, że są przekleństwa to powiedziała, że już nie chce. I dobrze. Niech młoda się nie uczy głupot z takich książek.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, możnaby rzec, że lepiej napisana niż książka.
A mogłaś jej dać przeczytać. Skąd możesz wiedzieć, że Twoja siostra się nauczy przekleństw z książki? :D
UsuńLepiej napisana, niż książka? Ojj, słodzisz mi. :3
Ooo, prezent od Dżoany. :D Pamiętam że ta książka cię irytowała. Ale sama chciałaś. :D
OdpowiedzUsuńWiem, że chciałam. :D Ale wiesz - ocenianie po okładce zawsze szkodzi. Zawsze. Ale opis również mnie przyciągnął. :P
UsuńJuż samo słowo wampir w tytule sprawiło, że nie chciałam sięgnąć po tą książkę, gdy miałam okazję, a teraz, po przeczytaniu Twojej recenzji jestem pewna swojej decyzji. Bardzo dobra recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA u mnie słowo wampir zachęca do czytania, ale niektóre książki mnie załamują. :)
UsuńSerio jest dobra? O__u
A ja z chęcią sięgnę po tę powieść :P Jakoś do tej pory nie miałam na to zbytniej ochoty jednak Twoja recenzja rozbudziła moją przekorność :P
OdpowiedzUsuńNo widzisz. Często robimy wszystko na odwrót, byle tylko o czymś się przekonać. :D
UsuńJa również nie lubię, kiedy jest za dużo przekleństw w książce. Poza tym nie chce czytać kolejnej powieści o wampirach, więc sobie odpuszczę, żeby nie dostać zgagi :)
OdpowiedzUsuńNo mnie przeraziło to, że jest ich tyle w książce uznawanej za młodzieżową. Dodatkowo autorka miała 14 lat, gdy ją napisała, to jeszcze bardziej mnie przeraża skąd taka zabawa słowna! ;)
UsuńJa za wampirami średnio przepadam, jedyne co w nich lubiłam do Iana Somerhaldera w Pamiętnikach Wampirów :P zmierzchu nie cierpię, a każda jego nędzna podróba jest dla mnie po prostu śmieszna :) tez bym nisko oceniła taka książkę, tym bardziej jak mówisz że duzo w niej przekleństw... Takie niby to cwaniackie a jednak nie :( ale na czymś takim w dzisiejszym świecie zbija sie hajs i taka jest smutna prawda :(
OdpowiedzUsuńJa akurat mam jakiś sentyment do Zmierzchu, bo to od nich zaczął się mój romans z wampirami. Owszem, nie jest zbyt wybitny, ale cóż...
UsuńAle kto to widział, by czternastolatka (autorka miała tyle lat, gdy to napisała) używała takich słów?
Ja też mam sentyment do Zmierzchu - może nie jest to seria, dzięki której pokochałam czytanie, ale 12 ja po prostu pokochała ten cykl. :) 18-letnia już nie za bardzo. Mimo to "Mroczna bohaterka" całkiem mi się spodobała, bo wampiry nie były cukierkowe. Fakt, chwilami bywała irytująca, zanudzała, ale o ile przymykało się oko na te szczegóły, to można się w nią wciągnąć. Czekam obecnie na drugi tom:)
OdpowiedzUsuńJa Zmierzch czytałam w gimnazjum. Nawet pamiętam, że wydałam na tę sagę zbierane na coś innego kieszonkowe. ;)
UsuńNo ja wtedy nie mogłam się dobrze bawić przy lekturze, ale również czekam na drugi tom, by znaleźć jakiekolwiek zmiany w tworzeniu. ^^
Hm, współczesne powieści o wampirach to nie dla mnie. Ciężko znaleźć coś dobrego, a i pamiętam wydźwięk Twej poprzedniej recenzji o Mrocznej bohaterce... Nie, choćby i z nożem na gardle po tę książkę nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńTy tam wracaj do zombie, bo cię wzywają. :D
UsuńĆśś! Bo jeszcze się dowiedzą, gdzie jestem! I nie będzie prezentu urodzinowego :P
UsuńWystarczy, że wystawisz jedzenie studenckie na parapet. Wtedy im się odechce szukać Twojej osoby. :D
Usuń