wtorek, 28 października 2014

Kolacja z wampirem oczami #Ivy


     Tytuł: Kolacja z wampirem
Oryginalny tytuł: Dinner with a vampire
Autor: Abigail Gibbs
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Wydawnictwo: MUZA
Seria: Mroczna Bohaterka
Tom: I
Ilość stron: 560


Na pewno nie ma takiej osoby, która ani razu nie umówiła się ze swoim najlepszym przyjacielem w jakimś punkcie na mieście o danej godzinie, aby ruszyć razem na podbój sklepów albo bibliotek. Wybierało się wtedy miejsca, gdzie najczęściej przebywają ludzie, aby nie czuć się nieswojo, myśląc że za jakimś drzewem czai się jakiś morderca czy wściekły pies z toczącą się z pyska pianą oczami mierzący nasze cztery litery. Zazwyczaj takim punktem zostaje galeria, kawiarnia czy po prostu rynek (w moim mieście akurat z tym byłby problem, bo my takiego czegoś nie mamy…)
Inni jednak lubią ryzykować i jako miejsce zbiórki wybierają wyludnione miejsca, pełne dziwnych napisów na murach, gdzie przechodzą ludzie o nieodgadnionych wyrazach twarzy. Także godzina spotkań wykracza ponad harmonogram bezpiecznych pór. Zazwyczaj wtedy człowiek czeka na znajomych, by móc razem wybrać się na imprezę czy też po prostu udać się razem na taki wieczorny spacer w świetle księżyca. Większości z nich nic się nie dzieje, ale zdarzają się przykrości w postaci morderstw, gwałtów czy też po prostu porwań (czasami z żądaniem okupu albo ktoś po prostu wykorzysta twoje ciało jako darmową przechowalnię narządów). Trochę strasznie, prawda?
Violet należy do tej grupy ludzi, która w jakiś sposób lubi narażać się na niebezpieczeństwo. Osamotniona oczekiwała w parku swoich znajomych, by razem z nimi udać się do klubu i balować, aż padnie. Nie spodziewała się jednak, że zamiast imprezy będzie jej dane obejrzeć krwawą masakrę, z wampirami w tle.
Ukrywając się, obserwuje jak krwiopijcy raz za razem skręcają karki swoim ofiarom. Dziewczyna jest przerażona, lecz nie potrafi oderwać od tego wszystkiego oczu. Ba! Nawet bawi się w komentatora, mrucząc coś pod nosem. Nie wie ona jednak, że słyszy to wszystko dowódca wampirów – Kaspar.
Violet próbuje stamtąd uciec, ale nie jest jej dane pobiec zbyt daleko. Zostaje szybko schwytana i dziewczyna przeczuwa, że skończy tak samo jak reszta ludzi. Kaspar jednak daruje jej życie, lecz porywa ją.
Nastolatka trafia do posiadłości, która wręcz zapiera dech w piersi. Cudowna budowla i bogactwo zalegające w każdym kącie zaciekawiają ją, lecz nie na tyle, by nie zapominać o tym, że jest niewolnicą wampirów. Niewolnicą, która ma wybór – zostać tam do końca życia, albo zostać jedną z nich.
Jak postąpi Violet? Czy pozwoli sobie na to, aby zostać krwiopijcą? A może zostanie człowiekiem i będzie więźniem do starości? Wszystko to zależy od niej. I od jej młodzieńczego serca, które uwielbia płatać figle.

,,Przebudź się albo zginiesz we śnie, dziewczynko.”

Kolejny raz odgrzewam starą recenzję, jednak tym razem jest to tak jakby promocja, gdyż w listopadzie wychodzi kolejna część. Przypomnijmy sobie, jakie miałam zdanie na temat tego dzieła.
Książkę czyta się szybko, chociaż akcja w niektórych miejscach nieco zanudza, przez co można chcieć odłożyć ją na półkę. Abigail może i ma talent pisarski, lecz tutaj nie pokazała go zbyt dobrze. Dialogi, które miały mnie śmieszyć czasami prosiły się o to, aby je wyprosić i kazać poczekać, aż dorosną. Jedyne, co mi się podobało to wprowadzenie tutaj balów jak za dawnych czasów i spis piosenek, które zapewne były wykorzystywane w trakcie jego trwania. Są one lepsze niż te dzisiejsze umc umc umc (potocznie nazywane nutą, gdyż składają się one tylko z jednej nuty).
Violet to dziewczyna, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Jest zadziorna, pyskata i nie umie się powstrzymywać przed komentarzami. Taki typ zbuntowanej przeciw wszystkiemu i wszystkim nastolatki, której w głowie imprezy i przyjaciele. Ja również jestem typem buntowniczki, aczkolwiek nie interesują mnie imprezy. Wolę domowe zacisze, ale koniec o mnie.
Na początku mi to odpowiadało, gdyż lubię wredne bohaterki, jednak po jakimś czasie zaczęło mnie to drażnić. Było tego zbyt dużo i miałam ochotę wziąć Violet za szmatki i kilkakrotnie przywalić nią o ścianę. Po prostu autorka dała jej zbyt wiele składnika „drażnienia ludzi”, przez co po jakimś czasie można chcieć sobie panną Lee wycierać, brudne od błota, buty. Może i pod koniec nieco się zmienia i pokazuje swoje lepsze oblicze, ale ten niesmak dalej we mnie pozostaje.
Drugim bohaterem jest Kaspar, który od urodzenia jest wampirem. Tutaj poznajemy go jako nieczułego drania, dla którego śmierć innych to drobnostka, ale lepsze są panienki i seks z nimi. Nic więcej. Nieco mi to nie pasuję, gdyż jak można się domyślić jest on jedną z ważniejszych postaci na swoim dworze. Czy wysoko postawiona osoba powinna mieć opinię bawidamka i seksoholika? Raczej nie. Tak więc Kaspar łapał u mnie same minusy, dopóki nie odkryłam dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Przeżył coś okropnego w swym życiu i taka była reakcja na to wszystko. Nie tłumaczy to jednak tego jak traktował dziewczynę. Do kobiet odnosi się z szacunkiem, chyba że dobre maniery wyrzuca się za okno i każe wynieść na śmieci…
Narratorami są tutaj dwie osoby, o których wspomniałam wyżej. To pozwala ich poznać z każdej strony i dowiedzieć się jak myślą na temat danej kwestii. Każde z nich wychowywało się w innych warstwach, przez co każda nowość jest przez nich odbierana w różny sposób. Również możemy zauważyć jak Violet i Kaspar myślą o sobie wzajemnie i na początku nie jest to raczej słodzenie sobie. Mogę uznać, że to strzał w dziesiątkę, by pisać oczami tych postaci, chociaż szkoda, że autorka nie wtrącała jeszcze innych osób.
Co mną wstrząsnęło w książce? Wulgaryzmy. Rozumiem, że dzisiejsza młodzież lubi sobie rzucać między sobą słowami na „k”, „ch”, „p” czy „s”, ale czy było to konieczne, aby był ich nadmiar w tej książce? Przecież to powieść dla młodzieży, więc powinno się ograniczać takie coś. Tak, możecie powiedzieć, że autorka chciała wczuć się w klimat młodziaków, bo sama nim jest, ale bez przesady. To już bym wolała natrafiać na błędy ortograficzne, które mnie rażą niż słońce.

- Związek? - powtórzyłem, rozglądając się i szukając odpowiedzi w ścianach.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli zaręczeni.
- Kaspar, czy ty w ogóle nie zaglądasz na Facebooka? Zaznaczyłam tam, że jestem w związku! Z tobą!”


Podsumowując:
Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem” to niegrzeczna odpowiedź na sagę „Zmierzch”, która tak naprawdę powinna pójść się schować, bo nie dorównuję jej do rogów stron. Nie mówię, że tamto to arcydzieło, lecz porównywanie tych dwóch książek to lekkie przegięcie.
Jest to kolejna historia o wampirach nic nie wnosząca do świata fantastyki. Było o niej głośno i znowu będzie, bo w listopadzie wchodzi drugi tom - Jesienna Róża.
Ta kolacja była dla mnie niesmaczna. Gdybym wiedziała, że skończy się to zgagą to bym tego nie skosztowała.
Moja ocena: 2-/5

Recenzja znajduje się również tutaj:

28 komentarzy:

  1. Oj, nie sięgnęłabym na pewno. Nie mój gatunek, a poza tym nic wybitnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać po moim przykładzie - nie ocenia się książki po okładce. ;)

      Usuń
  2. Hahaha, muszę to napisać: Najbardziej na świecie czekałam na Twoją recenzję tej książki! :D
    I nie obchodzi mnie, że już ją zjechałyśmy w prywatnych rozmowach na fejsie, przeczytam :D
    Jesienna Róża niedługo... Nie wiem, czy chcę ją przeczytać. Choć Róża jest bardziej ogarnięta od Violet, co stwierdzam po jej epizodzie w Mrocznej bohaterce.
    Może i u Ciebie nie ma rynku, za to jest przystanek za Urzędem Miasta... <3
    Och, to kasparowe "dziewczynko" i violetowe "kutas" tak mnie wkurzały podczas lektury, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę, ale wtedy to by mnie z empika na zbity pysk wywalili (czytanie w empiku takie świetne ^^).
    Violet.Już dawno żadna bohaterka tak mnie nie denerwowała jak ona. Może i buntowniczka, ale tak wredna i kpiarska, że chętnie bym jej przywaliła w twarz.
    Kaspar. Może i przeżył coś strasznego (wciąż pamiętam ten list matki...), ale też mnie wkurzał i to potwornie! Za nic mieć życie innych, bawić się ludźmi, nie mieć szacunku do innych wampirów... I ty chcesz być władcą? Jedyna dobra scena - niedopuszczenie do gwałtu.
    Moja ocen identyczna. Dwója z minusem. Zmierzch był lepiej napisany i mniej nużył.

    Czekam na kolejną recenzję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko w rozmowach na fejsie? A pogawędka przy fontannie? A nie, tam była mowa o Niezgodnej. XD
      A ja z chęcią przeczytam, by sprawdzić jak się zmienił (o ile się zmienił) styl tworzenia panny Gibbs.
      W Zmierzchu nawet przekleństwa były skrywane, byle tylko nie dopuścić ich na światło dzienne. :)
      Kolejna recenzja będzie w wykonaniu Akime. :P

      Usuń
  3. Już sam tytuł mnie zniesmaczył, a po Twojej recenzji to wiem, że kijem nie tknę tej książki.

    namalowac-swiat-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami trzeba coś robić na przekór. A może tobie się ta książka spodoba? ;)

      Usuń
  4. Mam wrażenie jakbyśmy zupełnie inną książkę czytały, bo mnie akurat ''Mroczna bohaterka'' bardzo przypadła do gustu. Co prawda ma wiele niedociągnięć, ale jak na debiut i to tak młodej pisarki (14 lat miała, jak pisała) to jestem pod wrażeniem.
    A co do wulgaryzmów, mnie akurat one nie przeszkadzały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wulgaryzmy irytowały, bo starałam się, staram i będę się starać zlikwidować ze swojego życia. Ciekawe, czy mi się uda. ;)
      Tobie przypadła do gustu, a mi nie. To świadczy o tym, że ludzie są różni i lubią inne gatunki czy też książki danych autorów.

      Usuń
  5. Oj nawet nie wiedziałam, że jest, aż tak słaba, mam ją na półce i na pewno przeczytam, ale chyba teraz podejdę do niej z lekkim dystansem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja myślałam, że będzie lekturą, przy której będę się świetnie bawić. I co? I kicha. Więcej wkurzania się, niżeli radości. Ale nie wiadomo jak to będzie z Tobą. :)

      Usuń
  6. Czytałam to jakiś czas temu i zgadzam się z twoją opinią. Moja siostra chciała to przeczytać, ale gdy jej powiedziałam, że są przekleństwa to powiedziała, że już nie chce. I dobrze. Niech młoda się nie uczy głupot z takich książek.
    Świetna recenzja, możnaby rzec, że lepiej napisana niż książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogłaś jej dać przeczytać. Skąd możesz wiedzieć, że Twoja siostra się nauczy przekleństw z książki? :D
      Lepiej napisana, niż książka? Ojj, słodzisz mi. :3

      Usuń
  7. Ooo, prezent od Dżoany. :D Pamiętam że ta książka cię irytowała. Ale sama chciałaś. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że chciałam. :D Ale wiesz - ocenianie po okładce zawsze szkodzi. Zawsze. Ale opis również mnie przyciągnął. :P

      Usuń
  8. Już samo słowo wampir w tytule sprawiło, że nie chciałam sięgnąć po tą książkę, gdy miałam okazję, a teraz, po przeczytaniu Twojej recenzji jestem pewna swojej decyzji. Bardzo dobra recenzja. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie słowo wampir zachęca do czytania, ale niektóre książki mnie załamują. :)
      Serio jest dobra? O__u

      Usuń
  9. A ja z chęcią sięgnę po tę powieść :P Jakoś do tej pory nie miałam na to zbytniej ochoty jednak Twoja recenzja rozbudziła moją przekorność :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz. Często robimy wszystko na odwrót, byle tylko o czymś się przekonać. :D

      Usuń
  10. Ja również nie lubię, kiedy jest za dużo przekleństw w książce. Poza tym nie chce czytać kolejnej powieści o wampirach, więc sobie odpuszczę, żeby nie dostać zgagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie przeraziło to, że jest ich tyle w książce uznawanej za młodzieżową. Dodatkowo autorka miała 14 lat, gdy ją napisała, to jeszcze bardziej mnie przeraża skąd taka zabawa słowna! ;)

      Usuń
  11. Ja za wampirami średnio przepadam, jedyne co w nich lubiłam do Iana Somerhaldera w Pamiętnikach Wampirów :P zmierzchu nie cierpię, a każda jego nędzna podróba jest dla mnie po prostu śmieszna :) tez bym nisko oceniła taka książkę, tym bardziej jak mówisz że duzo w niej przekleństw... Takie niby to cwaniackie a jednak nie :( ale na czymś takim w dzisiejszym świecie zbija sie hajs i taka jest smutna prawda :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat mam jakiś sentyment do Zmierzchu, bo to od nich zaczął się mój romans z wampirami. Owszem, nie jest zbyt wybitny, ale cóż...
      Ale kto to widział, by czternastolatka (autorka miała tyle lat, gdy to napisała) używała takich słów?

      Usuń
  12. Ja też mam sentyment do Zmierzchu - może nie jest to seria, dzięki której pokochałam czytanie, ale 12 ja po prostu pokochała ten cykl. :) 18-letnia już nie za bardzo. Mimo to "Mroczna bohaterka" całkiem mi się spodobała, bo wampiry nie były cukierkowe. Fakt, chwilami bywała irytująca, zanudzała, ale o ile przymykało się oko na te szczegóły, to można się w nią wciągnąć. Czekam obecnie na drugi tom:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Zmierzch czytałam w gimnazjum. Nawet pamiętam, że wydałam na tę sagę zbierane na coś innego kieszonkowe. ;)
      No ja wtedy nie mogłam się dobrze bawić przy lekturze, ale również czekam na drugi tom, by znaleźć jakiekolwiek zmiany w tworzeniu. ^^

      Usuń
  13. Hm, współczesne powieści o wampirach to nie dla mnie. Ciężko znaleźć coś dobrego, a i pamiętam wydźwięk Twej poprzedniej recenzji o Mrocznej bohaterce... Nie, choćby i z nożem na gardle po tę książkę nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty tam wracaj do zombie, bo cię wzywają. :D

      Usuń
    2. Ćśś! Bo jeszcze się dowiedzą, gdzie jestem! I nie będzie prezentu urodzinowego :P

      Usuń
    3. Wystarczy, że wystawisz jedzenie studenckie na parapet. Wtedy im się odechce szukać Twojej osoby. :D

      Usuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.