czwartek, 20 listopada 2014

Czarownica oczami #Ivy

Autor: James Patterson & Gabrielle Charbonnet
Tytuł: „Czarownica”
Oryginalny tytuł: „Witch & Wizard”
Seria: „Czarodzieje”
Tom I
Przekład: Izabela Matuszewska
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 368

Młodzież ceni sobie wolność. Nie lubi, gdy jej się dyktuje, co ma robić. Woli łamać zasady, tworzyć własny regulamin istnienia na świecie. Pierwszy pocałunek, pierwszy papieros, pierwszy kieliszek wódki. Musi spróbować wszystkiego, bo nie chce żałować utraconej szansy. Młodzież pragnie odkrywać granice swojego bytu. Przecież całe życie uczymy się na własnych błędach.
A jakby to było, gdyby pewnego dnia nastolatkowie stracili swoją wolność? Staliby się więźniami systemu, który zamyka młodych ludzi w złotych klatkach. Kontroluje każdy ich ruch, nie pozwala na wygody. Robi z nich niewolników, mogąc w każdej chwili się ich pozbyć. Wystarczy tylko jedno słowo tego Najważniejszego.
Tak właśnie dzieje się w świecie Wisty i Whita. Z niewiadomych przyczyn znikają młodzi ludzie, słuch o nich ginie pośród strachu i obaw. Każdy martwi się o swoje dzieci, chociaż bywają i tacy, którzy są skorzy do współpracy z potworami.
Pewnego dnia strażnicy przychodzą do domu nieświadomego rodzeństwa. Wyrywają ich ze snu, oskarżając o coś niemoralnego. Wisty i Whit boją się, jednak nie mogą się przeciwstawić pionkom w grze reżimu zwanego Nowym Ładem. Zostają wyprowadzeni z domu i przewiezieni do zakładu, gdzie Ten Który Jest Jedyny zdecyduje o ich losie: będą mogli żyć albo zostaną zlikwidowani.
Ale jedno jest dziwne – dlaczego dorośli ludzie boją się tych dzieci? Co jest w nich takiego, że obawia się ich sam Najważniejszy Nowego Ładu?


„Boją się zmian, a my będziemy się zmieniać. 

Boją się młodości, a my jesteśmy młodzi. 

Boją się muzyki, a muzyka jest naszym światem. 

Boją się książek, wiedzy i idei. 

A najbardziej boją się magii.”


Kiedy zauważyłam tę książkę na jednej z półek w miejskiej bibliotece to moje oczy nie umiały się od niej oderwać. Zdecydowanym ruchem sięgnęłam po nią, by móc przeczytać opis. Ostatnio nie patrzę na okładkę, bo ona potrafi dawać złudne wyobrażenie. Gdy tylko moje oczy zarejestrowały słowa o dystopijnej wizji świata byłam gotowa zanieść ją mojemu dealerowi i grzecznie wypożyczyć. Jednak czy moja radość trwała długo?
Już pierwszy rozdział potrafił mnie porwać w ten okrutny świat, jaki przedstawiają autorzy. Głównych bohaterów poznajemy wtedy, gdy mają zostać straceni. Niezbyt miłe spotkanie, aczkolwiek to tylko wstęp do zdarzeń, które pokrywają dalsze strony książki.
Wisty i Whit to rodzeństwo, które (tradycyjnie) różni się od siebie. Whit to typ sportowca, jednak bywa i tak, że jego kalectwo wysuwa się na pierwszy plan. Również niedawno stracił swą ukochaną i tęskni za nią, gdyż nie było mu dane się z nią pożegnać. Nic nie wie o jej nowym miejscu zamieszkania, a nawet nie może być pewny, czy ona jeszcze żyje. Natomiast Wisty to typ buntownika. Zbiera najgorsze oceny w szkole oraz zostaje za karę po lekcjach. Mimo takich różnych warstw społecznych w placówce łączy ich silna więź z rodzicami. To jeden z czynników, który udowadnia im, że potęgą jest miłość do bliźniego. Drugim natomiast jest coś, o czym nie zdawali sobie sprawy, dopóki strażnicy nie wtargnęli do ich domu. Jest to... magia!
Wzmianka o czarach (w końcu po coś jest taki, a nie inny tytuł) również zachęciła mnie do przeczytania tej książki, lecz praktycznie w połowie zaczynałam żałować, iż po to sięgnęłam. Rany boskie, autorzy mieli świetny pomysł na to, ale tanie sztuczki z wybuchaniem ognia na skórze czy znikaniem mogli sobie darować. Ewentualnie lepiej to rozbudować. Rodzeństwo pomyślało o czymś magicznym – pyk! Działo się. Nie jara mnie czytania o kilku sztuczkach na okrągło. Po prostu zaczynałam myśleć o czymś w stylu „oho, pewnie zabawi się w ognistą kulę”. I bingo!


„Północ, południe, zachód, wschód

Nasz dom jest najlepszy na świecie,

Stoi w środku lądów i wód

Gdy zabrzmi miłość, wejdziecie.”


Narracja jest podzielona na dwie osoby. Wiadomo od razu, o kogo chodzi, gdyż to Wisty i Whit grali pierwsze skrzypce. Chciałoby się rzec, że dzięki temu lepiej ich poznawałam i mogłam postawić się w ich sytuacji. Bzdura. Żałowałam, że mogłam wkraść się w zakamarki ich umysłu, ale o głównych powodach to za chwilę.
Poboczne postaci zostały wprowadzone tak, jakby miały zapełnić luki w tekście. Owszem, niektóre osoby były lepiej przedstawione, ale większość to tylko imiona i porównania (o nich akapit niżej).
Nie znajdziemy tutaj wyszukanych słów. Język autorów jest prosty, można rzec płaski. Łatwy w odbiorze, dlatego też czytelnik prawie nie męczy się podczas jego odbioru. Dlaczego prawie? Już mówię. Chodzi mi o... porównania. Tak, ten jeden czynnik wywoływał u mnie mdłości, ataki gniewu i irytacji, i tak w kółko. Miałam wrażenie, że książka praktycznie w połowie składa się z porównań. Rozumiem, że to miało nam, czytelnikom, przybliżyć obraz tamtego świata, ale zlitujcie się! Od tego są opisy, które można rozbudować tak, by zaciekawiły, a nie zanudzały. Również zdawało mi się, iż słownictwo bohaterów jest ubogie i poleciłabym dodatkowe lektury, by go rozbudowali. Musiałam się poskarżyć, gdyż takie coś doprowadza mnie do szału!

Podsumowując:
Autorzy mieli ciekawy pomysł na serię, ale totalnie go zmasakrowali. Aż się boję sięgać po kolejne tomy.
Nie wiem, komu mogłabym to polecić. Może tym osobom, które pragną coś przeczytać, ale nie chce im się przy tym racjonalnie myśleć i zastanawiać się nad treścią. Tak, wtedy ta książka spełnia takie wymagania. Taka prosta młodzieżówka.

Moja ocena: 
Recenzja została zamieszczona na:

31 komentarzy:

  1. No widziałam tą serię na stronie empiku ale jakoś specjalnie ona do mnie nie przemawiała. Dystopie są fajne, ale nie wszystkim autorom wychodzą ich pseude świeże pomysły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ona mnie zaciekawiła, ale wyszło jak wyszło. No i lipton. :)

      Usuń
  2. Jakim cudem w ogóle nie znam tej książki? Ale z drugiej strony, po twojej recenzji widzę, że kompletnie nie mam czego żałować. Szkoda, ze taki świetny pomysł na serię został zmarnowany. No cóż trzeba przełknąć jakoś tę gorzką pigułkę rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cyrysiu, powiem ci tak - też nie znałam tej serii. Ba, byłam zaskoczona, że takie coś w ogóle istnieje! Ale gdybym jej nie przeczytała to bym żałowała, chociaż teraz również żałuję, że na nią trafiłam. I gdzie tu logika?

      Usuń
  3. Nie słyszało się o tej książce i serii, ale chyba się nie skuszę i nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. To od Ciebie usłyszałam (a właściwie przeczytałam) o tej książce i wiedziałam, że będzie miała jakieś "ale".
    Początek recenzji wywołał u mnie myśli typu: "ciekawy pomysł - pewnie sięgnę", "dystopijny świat - może podobne do Miasta Złoczyńców? - sięgnę". Ale z każdym kolejnym zdaniem, gdy na światło dzienne wyjmujesz i wyjaśniasz niedociągnięcia tej powieści, coraz bardziej skutecznie mnie zniechęcałaś.
    A dobrze wiesz, że nie lubię czytać czegoś, co zapełni mi wieczór i przy okazji mnie ogłupi. Lubię swoją inteligencję, nie chcę jej urazić czytaniem nieodpowiedniej literatury.
    Dlatego tę pozycję sobie odpuszczę, lista książek do przeczytania się cieszy, bo na razie nie ma na niej nowości.

    Pozdrawiam gorąco! Do zobaczenia w sobotę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mi już nic nie zaszkodzi, bo moją głupotą mogłabym obdzielić całą Polskę (nie wspominając, że jedna osoba mogłaby zrobić to samo, ale na całym świecie). :D

      Do zobaczenia jutro! Już nie mogę się doczekać! :*

      Usuń
  5. Właśnie gdy widziałam tę książkę na półce, myślałam o boże muszę ją mieć, a jednak miałam w głowie niektóre recenzje, które znalazłam, a teraz i Twoja mnie w tym przekonała, że to nie jest dobry pomysł by po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja w ogóle poszłam na hardcore'a, bo nie czytałam wcześniej opisu ani recenzji. Poszłam w ciemno, ale jak widać obrałam złą drogę.

      Usuń
  6. Opis brzmi naprawdę super, ale szkoda, wielka szkoda, że książka jest taka słaba ;< zmarnowany pomysł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też żałuję, że zniszczono tak świetny pomysł.

      Usuń
  7. Jaka szkoda. Okładka jest niesamowicie hipnotyzująca i pewnie, gdybym zobaczyła ją w bibliotece, bądź księgarni, to długo bym się nie zastanawiała nad jej przeczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też żałuję, iż się zawiodłam. Dlatego działamy ze znanym hasełkiem "Nie oceniaj książki po okładce".

      Usuń
  8. Miałam zamiar to przeczytać i chyba się nie skuszę. Zobaczę jeszcze. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już Twoja decyzja. Każdy ma odmienny gust, więc komuś mogłoby się to spodobać. Na przykład Tobie. :)

      Usuń
  9. Teraz to lepiej książek nie krytykować, bo wyjdzie z tego afera :D
    a tak na poważnie - szkoda, że zmarnowali taką serię. Okładka fajna, pomysł na książkę też. Szkoda tylko, że autorom nie wyszło.

    Pozdrawiam, naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słyszałam o tej aferze i powiem, że nikt nie będzie specjalnie pisał laurek, gdy książka, według osoby tworzącej opinię, się nie spodobała. A niech mnie hejtują - trzeba to przyjąć na klatę. :)
      Ja niedawno zauważyłam, iż kolejne części są tworzone przez Pattersona z różnymi autorami. Może to jakoś wpłynie na jakość dalszych tomów? Przekonam się o tym, gdy spotkam kolejne tomy i zaryzykuję, by je przeczytać. :D

      Usuń
  10. Mnie pewnie też przyciągnęły by te czary, gdyby nie ta recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świat stworzony w nutką magii przyciąga czytelników, jakby ktoś rzucał na ludzi czary. Może tak jest? :D

      Usuń
  11. Aż tak mi się nie nudzi, żeby takie słab książki czytać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem twoje obawy, aczkolwiek gdybyś zmieniła zdanie i sama chciała ocenić, czy się ze mną zgadzasz to zawsze możesz wypożyczyć książkę i przeczytać. :)

      Usuń
  12. Nie słyszałam jeszcze o tej książce i to pewnie dobrze. Twoja recenzja niezbyt zachęca do przeczytania jej i raczej tego nie zrobię. Tak mało czasu, tak wiele książek - lepiej nie marnować go na takie beznadziejne powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało osób słyszało o tej książce, gdyż praktycznie nie było żadnej reklamy. Ten świat jest tak stworzony, że trzeba do czegoś zachęcić, by ludzie to zauważyli. Reklama dźwignią handlu. :)
      Zgadzam się z tym stwierdzeniem, iż tak mało czasu, tak wiele książek. Nasz rynek ma ich multum i mamy w czym wybierać, aczkolwiek wybór bywa trudny. :)

      Usuń
  13. Kurczę, wielka szkoda. Gdy książka miała swoją premierę, chciałam się w nią zaopatrzyć, bo lubię motyw czarów w powieściach. Ale nie spodziewałam się, że wszystko wyjdzie aż tak płasko i nieprzekonująco. Zdecydowanie nie sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja akurat swego czasu byłam wyłączona ze świata zapowiedzi i premier, więc nie wiedziałam, że wyjdzie akurat taka książka. Oczywiście czary przyciągają, ale pewne rzeczy odpychają. :)

      Usuń
  14. Boisz się sięgać po kolejne tomy, ale jednak zamierzasz to zrobić? :D Ja bym sobie odpuścił po przyznaniu tak miażdżącej noty końcowej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, może się boję, aczkolwiek informacja o tym, iż Patterson przy kolejnych tomach współpracował z innymi autorami daje mi nutkę nadziei, że znajdę więcej pozytywów. Dlatego stwierdziłam, iż zamierzam kiedyś do tego wrócić. A to kiedyś może trwać wiecznie. ;)

      Usuń
  15. Nie słyszałam o tej serii, ale z Twojej recenzji wynika, że nie muszę tego żałować. Smutne jest to, że powstał naprawdę dobry pomysł na fabułę i został on zmarnowany. Można było go świetnie wykorzystać. Nie wiem czy będę chciała przeczytać chociaż pierwszą część. Raczej nie.
    Pozdrawiam,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że wiele osób nie słyszało o tej serii. Rozumiem to, bo jak wcześniej wspominałam to nie widziałam jakiejkolwiek reklamy tej powieści.
      No tak, to smutne, że tak zmarnowano pomysł.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  16. Jak większość nie czytałam tej powieści, nawet o niej nie słyszałam. Z tego co piszesz na szczęście wiele nie straciłam :) Okładka rzeczywiście paraliżująca. Szkoda, że sama powieść już nie, potencjał niewykorzystany.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.