Autor: Nina Reichter
Tytuł: „Ostatnia Spowiedź”
Tom: III
Wydawnictwo: NovaeRes
Ilość stron: 374
Zazwyczaj po burzy wychodzi słońce. Rozpycha swymi paluchami
nabrzmiałe chmury, przepędza jak w najdalsze zakątki, byle tylko
się ich pozbyć. Majestatycznie wisi na niebie, rozkłada swe
ramiona, darząc nas swoim zadowoleniem.
W życiu również zdarzają się takie dni, kiedy zachodzi
słońce i wiszą nad nami ciężkie chmury, zwiastujące potworną
burzę. Bywa jednak tak, że potrafimy zlikwidować przyczynę swoich
problemów i znowu cieszyć się życiem. Śmiać się,
uśmiechać do obcych ludzi. Przekazujemy dobrą energią każdemu.
Po prostu odżywamy!
Tak właśnie jest w życiu Ally. Okropne dni są już dawno za nią
i może ponownie cieszyć się związkiem z Bradinem. Są pewni tego,
iż pozostaną ze sobą do końca swych dni i nikt im w tym nie
przeszkodzi. Czyżby?
Wystarczy jeden gest, kilka wypowiedzianych słów, by to, co
zostało odbudowane, znów rozsypało się jak domek z kart.
Wystarczy tylko chęć zemsty za wszelkie zło, aby zniweczyć
marzenia i zakopać je głęboko w ziemi.
Jak poradziła sobie z tym wszystkim Ally podczas swej ostatniej
spowiedzi? Czy zdołała się uchwycić czyjejś pomocnej dłoni, gdy
spadała ze szczytu szczęścia?
„Ale ja przy tobie już nie boję się wieczności.”
Ponownie wkroczyłam w zwariowany świat, gdzie show-biznes ma swoje
prawa i nikt nie powinien ich łamać. Na nowo odkrywałam szaleńczą
miłość Bradina i Ally, która wręcz przesycała pierwsze
strony powieści.
Narracja w ogóle się nie zmieniła. Dalej wysłuchujemy
ostatniej spowiedzi z pomocą wypowiedzi w trzeciej osobie.
Chciałabym powiedzieć, że dawno nie miałam z taką styczności,
ale skłamałabym, a ten grzech byłby tak ciężki do rozgrzeszenia,
że... Dobra, powróćmy do głównego tematu.
Możemy obserwować poczynania głównych bohaterów,
cieszyć oczy tym, iż mamy tutaj więcej wątków z Tomem. Po
pierwszym tomie nie przepadałam za nim, ale teraz to się zmieniło.
Wręcz go ubóstwiam. Także ubóstwiam postać Violet,
chociaż jej także nie lubiłam. Na jej przykładzie można
zobaczyć, na co jest gotowa kobieta, byle tylko mieć swego
ukochanego blisko siebie. Po prostu każda postać, jaka się
przewinęła w tej książce miała swój cel i zakończyła go
sukcesem. No, może prawie każda...
Początkowo obawiałam się powtórki z rozrywki z II tomu,
jednak tutaj zaskoczyło mnie to, iż miałam przed sobą kobietę
mocniej stąpającą po ziemi i potrafiącą się sprzeciwić.
Owszem, nie zmieniła się diametralnie, bo to by było zbyt
naciągane, a zarazem dziwne, jednak podobało mi się to, że Ally
wreszcie ma swoje zdanie! Może było to spowodowane tym, że
zamieniła się swoją rolą z Bradinem? Tak mi się to wydawało.
Dusze zmieniły swoje ciała. Jest możliwe coś takiego? Tak czy
siak miałam ochotę nakopać temu panu do czterech liter.
Nie, to nie jest mój fetysz... Chyba.
Książka młodzieżowa nie byłaby młodzieżową, gdybyśmy nie
mieli tradycyjnego trójkąta miłosnego. Można było się
spodziewać, iż Tom nie odpuści i nie porzuci myśli o Ally. Jego
serce bije tylko dla niej, tak samo jak i Bradina. Rywalizacja braci
o jedną kobietę ukazuje, że nie trzeba tak wiele, by poróżnić
rodzeństwo. Wystarczy ten jeden aspekt i już mamy dwóch
kowbojów gotowych wystrzelić wszystkie kule ze swojego rewolweru, by tylko zdobyć damę. Na szczęście tutaj akcja obyła
się bez tego.
„Więc znów rozkładam przed Tobą talię kart, a Ty losuj. Wybieraj między miłością, wiarą i nadzieją. Zobacz prawdę tylko po to, by wspomnienia nabrały jaśniejszego znaczenia i byś mógł przyznać, że były przepiękne – choć to, co się stało potem, sprawia, że odwracasz od nich wzrok. Zobacz prawdę, byś jak zwykle pominął fakt, że ma ona różne oblicza, a to jedno jedyne, które dostrzegasz, jest tylko jej obrazem odbijającym się w Twoich oczach.”
Nina Reichter bawi się słowami. Wrzuca je na pięciolinie
twórczości i pozwala im komponować swoją melodię. Żaden
dźwięk nie brzmi fałszywie, dzięki czemu utwór jest łatwy
w odbiorze. Opisy są kształtne, kolorowe i nie wyczuwa się tego,
iż coś mamy tutaj w nadmiarze. Dodatkowo czujemy się tak, jakbyśmy
sami byli wewnątrz akcji i odczuwali ją na sobie. Strony przesycone
miłością, przyjaźnią, intrygami i kłamstwami nie obciążają,
wręcz przeciwnie – dostarczają wrażeń czytelnikowi.
Poszczególne rozdziały dostarczają nam rozrywki, gdy inne
doprowadzają do płaczu. Sama nieźle się bawiłam w takich
momentach, ale nie umiałam płakać. Możliwe, iż czekałam na to,
aż stanie się coś takiego. Po prostu odczuwałam, że będzie mi
dane przeczytać o tej sytuacji. Wszyscy, którzy mają ten tom
już za sobą, pewnie wiedzą, o jakim moment chodzi. Możecie mnie
uznać za kobietę bez serca, lecz ta osoba powoli mnie wkurzała. I
to bardzo.
Końcówka nie była dla mnie zaskoczeniem. Też się
spodziewałam przeczytać właśnie o tym. A o czym mówię?
Zapraszam do zapoznania się z książką. :)
Podsumowując:
Polecam całą trylogię tym, którzy jeszcze nie mieli z nią
do czynienia. Mogę ją również polecić wszystkim tym
osobom, które pragną poznać słodki smak ostatniej spowiedzi
nasiąkniętej miłością. Trochę mi ciężko z tą myślą, że to
już koniec, ale mam w zwyczaju wracać do przeczytanych książek. I
ta trylogia kiedyś na pewno odżyje na nowo. Dodatkowo pani Nina planuje napisać kolejną powieść, co mnie bardzo cieszy. Czekam niecierpliwie!
Bo prawdziwa miłość nigdy nie umiera. Ona żyje z nami, w naszych
sercach.
Moja ocena: 4+/5
Recenzja została zamieszczona na:
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu
NovaeRes oraz panu Tomkowi.
Fanpage książki: >klik<
Fanpage wydawnictwa: >klik<
Jestem po przeczytaniu 1 i 2 części, nie wiem dlaczego, ale mnie zbytnio jakoś nie zachęciła do siebie, w sensie jest to dobra książka, ale mi się wydała dość przeciętna, po trzecią część sięgnę z ciekawości, może jednak tę część pokocham bardziej :)
OdpowiedzUsuńNo ja powinnam się zrazić po drugim tomie, ale jak widać zdecydowałam się przeczytać ostatnią część i nie żałuję. :)
Usuń* "Wszelkie obawy próbowałam zostawiłam za sobą, by móc w spokoju delektować się słowami." - "próbowałam zostawić".
OdpowiedzUsuń* "Na nowo odkrywałam szaleńczą miłość Bradina i Ally, która wręcz przesycałam pierwsze strony powieści." - "przesycała"
* "Tak czy siak miałam ochotę nakopać temu panu nakopać do czterech liter." - zdublowane "nakopać"
Zaczęłam się bawić w wyłapywanie błędów w Pokoju, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe ;)
Cóż mogę powiedzieć o samej recenzji? Jak zwykle świetnie napisana. Wyraziłaś swoją opinię w ciekawy sposób (te porównania. A tekst o kowbojach? <3) i zachęcający innych do lektury :)
Cytaty strasznie mnie zaintrygowały. Może w przyszłości sięgnę po tę trylogię, ale to może, mam za dużo na liście "do przeczytania".
Czekam na kolejną Twoją recenzję ^^
Ściskam mocno! :*
Nie mam ci tego za złe, wolałabym jednak, byś to robiła na prywatnym czacie. :)
UsuńJa i świetna recenzja? Chyba pomyliłaś kierunki. :)
No to zmniejszaj liczbę książek do przeczytania, wtedy będziesz mogła zapisywać kolejne tytuły. ;)
Nie potrafię być obiektywna do tego tomu. Jest tak przeładowany emocjami, że wszelkie mankamenty (o ile były) zostały przyćmione. Poprzednie części podobały mi się, ale nawet w połowie nie są tak świetne jak końcówka trylogii.
OdpowiedzUsuńOwszem, zgadzam się. Jest przeładowany emocjami, jednak ja spędziłam kilka godzin, by zanalizować wszystko, co tutaj się działo i jakoś dałam radę. Dodatkowym faktem jest to, iż się obawiałam powtórki z rozrywki, o czym już wspominałam. :)
UsuńCieszę się, że w tym tomie jest mniej trójkącika.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam :)
No mnie też to cieszyło. :)
UsuńPamiętam siebie jak kartkowałam pierwszy tom OS w matrasie :) i nie kupiłam, a że wtedy nie kupiłam, to później było mi trudniej i trudniej... hm. raczej wątpię bym kiedykolwiek przeczytała tę serię, ale nie mówie nie ;)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze nadarzy się okazja. :)
UsuńNie lubię tej pisarki. Strasznie czekałam na "Ostatnią spowiedź" i gdy w końcu dotarła do mnie cała i zdrowa z wymiany jedyne, co czułam w trakcie jej czytania to rozczarowanie i nudę. ;)
OdpowiedzUsuńNo ja, mimo wcześniejszej fascynacji wampirami i innymi stworami, jestem zachwycona twórczością tej pisarki. No ale jak to mówią: każdy ma swój gust i nie można nikogo z tego powodu krytykować. :)
UsuńJa jeszcze pierwszej części nie przeczytałam, która czeka cierpliwie na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńMożna stwierdzić, że dojrzewa i czeka na skonsumowanie. :)
UsuńRecenzja Twoja zachęcająco brzmi, ale ja i tak nie mam nawet w planach Ostatniej spowiedzi. Ciekawe, czy kiedyś się to zmieni? To chyba trochę jak z Tobą i Grą o tron. Tylko, ze słyszałam, ze chcesz czytać w przyszłym roku Martina. Chwali się!
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, ktoś tu skońćzył czytać Pierwszy grób po prawej :3
Na dzień dzisiejszy znowu nie mam ochoty na Grę o Tron. Takie tam wahania... :3
UsuńNo to gratulację. Po tylu latach w końcu umiesz składać sylaby w słowa. :D
Rzadko sięgam po książki, które są podzielone na tomy. Może kiedyś się skuszę na tą serię. :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Ciekawy, klimatyczny blog. Trafiając tutaj czułam się jakbym przekroczyła jakąś magiczną bramę. Będę zaglądać. :-)
No czasami dobrze jest się wtopić w jakąś powieść, która ma kilka części. Mamy więcej pewnych postaci! :3
UsuńDziękujemy za komplement. :)
Bardzo fajny post. Piękny, rzeczowy blog.
OdpowiedzUsuńJestem blogerem modowym, ale na moim blogu pojawił się post o książce.
Szczególnie zależy mi na komentarzu kogoś takiego jak ty - z doświadczeniem.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie. ~ http://gabriel-data.blogspot.com/
Dziękujemy za komplement.
UsuńJak tylko znajdę czas to zajrzę i przeczytam. Obiecuję, że szczerze powytykam błędy.
Cała trylogia przede mną. Mam nadzieję, iż kiedyś będę miała okazję ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZapewne nadarzy się taka okazja. :)
UsuńGdybym miała wiecej czasu to pożyczyłabym sobie te książki od ciebie, ale sama wiesz.. praca. xd
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, staruszko. :)
UsuńMoże kiedyś zajrzę do tej serii, ale nie jestem przekonana. Nie przepadam raczej za takimi klimatami.
OdpowiedzUsuńNo każdy lubi co innego, ale czasami jakaś zmiana jest przydatna. Sama wiem coś o tym. :)
Usuń