Autor: Anna Herbich
Tytuł: „Dziewczyny z Syberii”
Cykl: Prawdziwe historie
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Ilość stron: 304
Znacie to stwierdzenie, iż kobieta to
piękna, aczkolwiek słaba płeć? Zapewne tak. To nieuniknione,
skoro wiele osób na świecie tak twierdzi. Ten stereotyp
ciągnie się za nami, kobieta, od wielu lat. Owszem, do tego
pierwszego stwierdzenia nie mam zastrzeżeń, jednak ta druga pozycja
opisująca płeć żeńską jest nieco... naciągana. Czy mam jak to
udowodnić? Bez żadnego problemu. Tutaj Anna Herbich wyciąga swoją
pomocną dłoń i przedstawia kobiety, które mogą zamknąć
niektórym usta.
Dziesięć kobiet. Dziesięć historii,
które napisał los. Dzieliło je tak wiele, jednak jedna rzecz
sprawiła, iż ich życie zostało spisane i przedstawione w formie
pożegnania ze złymi wspomnieniami. Rozpamiętywanie bolesnych
zdarzeń otwiera na nowo zabliźnione rany, jednak one się odważyły
raz jeszcze je rozdrapać.
I to one udowodnią, że kobiety są
silne!
Kiedy nadarzyła się możliwość
przeczytania tej książki nieco się wahałam. Jak dobrze wiadomo
moją głowę zakrzątały terminy zdawania egzaminów
maturalnych, a co za tym idzie – umysłowy rozgardiasz. Mimo tak
napiętego grafiku zwyciężyła moja niedawno odkryta miłość do
historycznych zdarzeń i dałam się skusić na egzemplarz „Dziewczyn
z Syberii”. Zaczęłam czytać tę książkę tego samego dnia, gdy
ją odebrałam z rąk kuriera i już wiedziałam, że wszystko inne
musi zejść na dalszy plan. Ale jakie wrażenie wywarła na mnie
książka?
„Polka? Od razu widać, po
charakterze!”
Jak już wcześniej wspominałam
„Dziewczyny z Syberii” to zbiór dziesięciu opowiadań,
którymi podzieliły się z nami kobiety, które przeżyły
najgorszy koszmar – zesłanie na Sybir. Bohaterki książki musiały
się zmierzyć z surowymi warunkami, jakie panowały w tamtym
miejscu: upały tak ogromne, że mimo braku wiatru można było
widzieć wibrujące obiekty; mrozy tak ogromne, iż sięgały one
nawet do sześćdziesięciu stopni na minusie. Do tego wszystkiego
dochodzą niedożywienie, choroby oraz walka o każdy kolejny dzień.
Czytelniku - wyobrażasz to sobie, że
pewnego dnia ktoś puka do twojego domu i każe twojej rodzinie
spakować się w pięć minut, by później zaprowadzić do
bydlęcego wagonu, w którym spędzicie kilka tygodni,
podróżując w nieznane? A co, jeżeli zostaniesz rozdzielony
z rodziną? Co to będzie, gdy twoi rodzice umrą, a ty zostaniesz
pozostawiony samemu sobie? A jak to jest walczyć z głodem, który
wyniszcza twoje ciało? I jak tutaj walczyć z wszami i pluskwami,
kiedy barakowe warunki niesamowicie im sprzyjają? Ciężko to sobie
wyobrazić, jednak odczuwamy przerażenie, a nasze serce bije
znacznie szybciej. A pomyśl, że te kobiety musiały przez to
przejść. I wygrały tę walkę.
„Gdyby Bóg zechciał wskrzesić
wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji
podniosłaby się ziemia.”
Cieszę się ogromnie, że sama autorka
książki nie wprowadziła swoich przemyśleń między wiersze
historii, bo coś czuję, że to popsułoby klimat. Pozostawienie
faktów to najlepszy zabieg, jaki można było wykorzystać. W
ten sposób czytelnik czuje się tak, jakby siedział naprzeciw
takiej osoby, a ona opowiadałaby mu to wszystko. Zdania naładowane
emocjami potrafią wzbudzić poruszenie, przez co jeszcze bardziej
chcemy poznać całą prawdę o tamtym czasie.
Książka jest również wzbogacona
w zdjęcia z prywatnych albumów tytułowych dziewczyn.
Spoglądając na te fotografię ciężko sobie wyobrazić, iż te
niewinne istoty przeszły przez takie piekło. Mam jednak
zastrzeżenie co do ich ilości, bo nieco odciągały one od tekstu.
Przyznam szczerze, że czasami musiałam je zasłaniać czystą
kartką, by mnie nie dekoncentrowały.
„Dziewczyny z Syberii” zmuszają nas,
byśmy przystanęli chociaż na chwilę i zastanowili się nad tym,
czy naprawdę jest nam tak źle, jak to sobie wmawiamy. Skąd możemy
mieć pewność, że ta uśmiechnięta staruszka, którą
codziennie mijamy w drodze do szkoły lub pracy nie musiała przejść
przez piekło, jakie przedstawiono w tej książce?
Podsumowując:
Jeżeli chcecie poznać więcej
szczegółów życia w łagrach, ponieważ lekcje
historii potraktowały ten temat powierzchownie to ten tytuł jest w
sam raz dla ciebie! Tutaj nie znajdziecie suchych faktów.
„Dziewczyny z Syberii” opowiedzą ci o brutalnym czasie i pokażą,
jak pokonały ten koszmar.
Gorąco polecam!
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję
Wydawnictwu Znak Horyzont!
Kobiety może kiedyś były słabe, ale nie teraz XXI wiek należy do NAS :) Książka jednak nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa też często słyszę to stwierdzenie i się z nim nie zgadzam! Lubię zbiory opowiadań, a zdjęcia jeszcze bardziej przyciągają moją uwagę. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam wielką ochotę sięgnąć po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńO podobnej tematyce czytałam "Szare śniegi Syberii" i bardzo mi się podobała :D
Żadnej książce nie mówię "nie" (no dobra, Greyowi...) i myślę, że z zaciekawieniem sięgnęłabym po Dziewczyny z Syberii. Warto sięgnąć po coś innego, niż na codzień. Może byśmy się zgadały na jakąś pożyczkę...?
OdpowiedzUsuńU mnie ten temat był bardzo rozwinięty na polskim, ale z chęcią uzupełnię wiedzę z tą książką :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę oraz poprzednią książkę autorki.
OdpowiedzUsuńZ Anną Herbich już miałam do czynienia, dlatego też ta książka jest moim celen numer jeden podczas jutrzejszych zakupów. Mam nadzieję, że jej nikt nie wykupił, bo będę musiała ją zamawiać...
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam tę książkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń