Autor: Rafał Cichowski
Tytuł: „2049”
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 284
Jak to jest, że jednego dnia niczego nam
nie brakuje, gdy kolejnego możemy to wszystko jedynie wspominać?
Jesteśmy na szczycie, a chwilę później z niego upadamy,
doznając uszczerbku... Czy taka kolej losu może w ogóle
istnieć?
Robert Welkin mieszkał w Ketrze, w
strefie A od zawsze. Dlatego też nie miał problemu z wykształceniem
oraz pracą. Także nie musiał się martwić pustym portfelem, gdyż
takie coś było jedynie mitem. Robert mógł się obracać w
doborowym towarzystwie i cieszyć się wspaniałym życiem, za które
ktoś inny był gotowy zabić.
Pewnego dnia sielanka zostaje przerwana,
a Welkin zostaje usytuowany w strefie B, o której jedynie
słyszał. Tam musi zmierzyć się ze swoją przyszłością, a jego
pech mu w tym nie pomaga. Już pierwszego dnia wpada na człowieka
znanego z brudnego światka tamtego miejsca, by kilkadziesiąt godzin
później odkryć, że będzie musiał dla niego pracować. Z
deszczu pod rynnę, czyż nie?
Czy Robert da radę przetrwać w nowym
miejscu? Czy jest gotowy na to, co zgotuje mu los? I czy przydzielona
mu psychoterapeutka będzie dla niego kimś więcej, niżeli obcą
kobietą pouczającą o życiu?
Książkę przeczytałam jeszcze w maju,
ale nie miałam jakoś samozaparcia, aby zasiąść i napisać o niej
parę zdań. Nie chodzi tutaj o moje lenistwo (a może chodzi –
któż to wie), ale o stanowisko. Do końca nie umiałam
zdecydować, po której stronie stanąć: czy mam zaatakować
swym jadem, czy może tak zasłodzić „2049”, że będziecie
mogli sobie uzupełnić zapasy cukru na parę miesięcy. Na co się w
końcu zdecydowałam? Zaraz się o tym przekonacie...
„Tylko gdy stracisz wszystko, możesz stać się każdym.”
Niedaleka przyszłość. Rok 2049. Miasto
Ketra jest podzielony na dwie strefy: A – wychwalanej pod niebiosa
(w końcu znajdowała się w chmurach), gdzie pogoda jest wiecznie
programowana, o pieniądze nie trzeba się martwić, a tamtejsze
warunki sprzyjają tworzeniu jeszcze lepszych wynalazków oraz
wzbogacaniu swej wiedzy; B – zacofanej o kilka lat, gdzie można
zginąć o każdej porze dnia i nocy, a mieszkańcy czekają tylko,
aż zostaną wylosowani, byle tylko wyrwać się z tej dziury i
sięgnąć tego co najlepsze.
Te dwa światy było dane poznać
głównemu bohaterowi, Robertowi, który początkowo nie
umie przyzwyczaić się do tej myśli, iż został wygnany z
nowoczesnego raju. Cóż... już po pierwszych stronach książki
można przypuszczać, iż los z niego drwi i wpada z jednego bagna w
jeszcze większe. To istota, która mogła ukazać, iż tak
naprawdę nic nie jest idealne, a w każdym cudzie jest wada
fabryczna, której nie da się przerobić.
Przyznam szczerze, że na początku
postać Roberta strasznie mnie irytowała. Te jego specyficzne
postrzeganie świata nie przemawiało do mnie, lecz z czasem
zrozumiałam, iż sama nie myślałabym racjonalnie w takiej
sytuacji. Również jego decyzje odnalazły swój sens i
szybko go nie traciły. Mogłabym się jednak przyczepić do tego, że
zbyt wiele kłopotów spadło na niego w tak krótkim
czasie. Chociaż dla niektórych to naturalne, więc może
lepiej to zostawię w spokoju.
Zwróćmy jednak uwagę na
nowoczesną technologię, która przeplata się na kartach
„2049” bardzo często. Można śmiało powiedzieć, że
zdominowała ona nasze życie, prawie nas wypierając. Odczytuję w
tym wszystkim cichą przestrogę, że być może lada moment może
spotkać nas to samo. Już dzisiaj większość jest nazywana
„dziećmi smartfonów”, więc jesteśmy coraz bliżsi tego,
iż zapomnimy do czego mamy ręce oraz umysły. Damy się pożreć
elektronice.
„To życie jest jak szpital, a my jesteśmy jego pacjentami i wiecznie marzymy o zmianie łózek.”
Autor wykorzystał narrację, która
staje się coraz bardziej popularniejsza w książkach, czyli
pierwszoosobową w czasie teraźniejszym. To trudna sztuka utrzymać
ją przez cały czas. Skąd o tym wiem? Sama pisząc swoje
opowiadania ją wykorzystałam i trzeba się mocno pilnować, żeby
nie przeskoczyć na czas przeszły.
Rafał Cichowski stworzył taki świat,
że z łatwością możemy go sobie wyobrazić. Pomagają nam w tym
opisy, dzięki czemu wnikamy w akcję i towarzyszymy bohaterowi na
każdym kroku. Autor także zatroszczył się o to, żebyśmy mogli
lepiej poznać historię strefy A, gdy jesteśmy poziom niżej,
jednak jestem zdania, że mogłoby to być opisane w lżejszym
klimacie, bo ja bardziej się na tym męczyłam, niżeli byłam
zaciekawiona. Nad tym można popracować. Sama końcówka
nasuwa tyle pytań, iż jestem ciekawa, czy wyjdzie kontynuacja.
No i wątek miłosny. Na szczęście nie
był przesłodzony, więc nie musiałam robić tego czegoś, co
zazwyczaj jest łączone z tęczą. Zapewne już się domyślacie, o
co mi chodzi. A jak nie to... śmiało pytajcie. Doinformuję
każdego!
Z serii: „rozkminy bluszczyny”:
Gdybym miała taki sprzęt, jakim dysponował nasz bohater to czy
szybko bym skminiła, jak co działa? Obstawiam jednak wersję
pesymistyczną...
Podsumowując:
Jeżeli twierdzisz, że nie ma dobrego
polskiego sci-fi to jesteś w błędzie. „2049” obroni się
treścią i przyrzekam, iż ten świat pochłonie cię szybciej, niż
tylko o tym pomyślisz. Dlatego też nie planuj niczego innego, gdy
się za nią zabierzesz – po prostu mi zaufaj!
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki dziękuję
wydawnictwu Novae Res
Książka przeczytana w ramach akcji
Polacy nie gęsi i swoich autorów mają!
Fragment książki na youtube
Czuję się dziwnie zaintrygowana :) Choć gdy spojrzałam na tytuł książki, nasunął mi się na myśl Orwell i pojawiło przeczucie, że mogłabym nieco nieświadomie porównywać dwie książki.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką polskiej literatury, rzadko (a wręcz wcale) po nią sięgam, ale "2049" ma szansę to zmienić.
Dorzuć do stosika! :D
Ściskam! :*
A ja ostatnio czytam sporo książek, które wyszły spod pióra naszych rodaków i zauważam coraz więcej utalentowanych osób. ^^
UsuńDobrze, dorzucę do stosika. :D
Uwierz mi, że Polacy mają niesamowitą wyobraźnię ;)
UsuńDla mnie literatura polska jest zawsze na pierwszym miejscu!
Polecam np. Małgorzatę Gutowską-Adamczyk, Annę Łacinę, Dorotę Terakowską, Katarzynę Kwiatkowską, Ewę Nowak, Ninę Reichter... Same Polki! :D
Możnaby tak wymieniać tych autorów. Wystarczy tylko poszukać tego, co nas interesuje i tyle. :D
UsuńOd pewnego czasu chcę się zapoznać właśnie z taką literaturą, wiec jak 2049 wpadnie mi w moje czytelnicze szpony z pewnością przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńOby to szybko nastało. :)
UsuńTeż miałam problem z tą książką. I to ogromny, ale doszłam do bardzo podobnego wniosku jak Twój. :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz! Jednak dwie Ole się zgadzają w kwestii tej książki. :D
UsuńAż jestem ciekawa, po której ja stronie stanę. Z chęcią książkę przeczytam. Powodzenia w pisaniu opowiadań :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania... dawno żadnego nie napisałam, ale muszę to nadrobić. ;)
UsuńMiałam okazję poznać tę książkę, ale z niej nie skorzystałam. Po prostu nie przepadam za sci-fi , dlatego na co dzień wybieram inny gatunek.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Jak widać przepadamy za różnymi gatunkami książkowymi. :D
UsuńBabo, bo już się o Ciebie bałam :D
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się ciekawa. Chociaż nie ufam polskim sci-fi, to i tak jestem chętna, by to przeczytać :)
O mnie nie trzeba się martwić. Ja pojawiam się i znikam, a jak znikam to mam ważne ku temu powody. ^^ Tym razem były problemy z komputerem. :P
UsuńCzasami trzeba zaufać takim książkom. :D
Bardzo chętnie przeczytam, dlaczego nie? :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
:)
UsuńJa nie lubię sci-fi - książka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ajj ta różnica gatunkowa... :D
Usuńwszyscy tak zachwalają tak książkę, a ja nadal nie jestem pewna, czy po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńco prawda sci-fi uwielbiam, ale do polskiej wersji mnie nie ciągnie :)
przy okazji zapraszam na konkurs: http://lustrzananadzieja.blogspot.com/2015/06/konkurs-urodzinowy
A czasami warto dać szansę. ;)
UsuńJuż pod postem związanym z konkursem pisałam, że życzę powodzenia pozostałym. :D
Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją i narobiłaś mi ogromnej ochoty na tą książkę. Jestem bardzo ciekawa tej książki i mam wrażenie, że przypadłaby mi do gustu :))
OdpowiedzUsuńA cytaty są niesamowite :))
Znając Twoje upodobania na pewno ta książka przypadnie ci do gustu. :)
Usuń