Tytuł: „Ukochany z piekła rodem”
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Melanż
Wierzycie w miłość od pierwszego
wejrzenia? Zapewne znajdzie się kilka osób, które
przytaknęło. A co powiecie, kiedy zapytam, czy wiek ma jakiekolwiek
znaczenie, gdy dwie duszyczki czują do siebie miętę? Tak myślałam.
Wiek nie ma znaczenia. A co, jeśli związek dojrzałej kobiety i
młodszego o kilkanaście lat od niej kochanka skrywa pewną
tajemnicę?
Joanna Szmidt, romansopisarka, po
ostatnich wakacjach w Zakopanem przywozi sobie pamiątkę w postaci
nowego ukochanego. Konrad, przystojny fotograf, zawraca jej w głowie
i nie mija sporo czasu, a już zamieszkują razem.
Pewnego dnia, po długotrwałym
rozdawaniu autografów fanom swoich powieści, Joasia wraca
zmęczona do domu, lecz odkrywa, że nie ma jak otworzyć drzwi.
Zrezygnowana odnajduje otwarte okno i korzysta z niestabilnej
drabiny, by dostać się do środka. Jednak nie spodziewa się, że
przywita ją tam widok mrożący krew w żyłach. Kobieta szybko
zawiadamia policję, jednak wie, że widok martwego Konrada będzie
ją prześladował przez jakiś czas.
Kim tak naprawdę był Konrad? Dlaczego
nie żyje? I co zrobi Joanna, kiedy odkryje, że... uczestniczyła w
pewnej fikcji?
Znacie to uczucie, kiedy dowiadujecie
się, że czytane przez was jakiś czas temu opowiadanie w jednym z
kolorowych czasopism zostało wydane, a ty właśnie wygrywasz tę
książkę w pewnym konkursie, na dodatek z autografem? Chyba
sprawdza się u mnie powiedzenie, iż „głupi to ma zawsze
szczęście”. Po otrzymaniu swojej nagrody przez jakiś czas nie
sięgałam po nią, ale nastał taki dzień, kiedy potrzebowałam
wyrwać się z literackiej rutyny, a że „Ukochany...” był pod
ręką, to nie pozostało nic innego, jak zacząć czytać. Czy
postąpiłam słusznie, że wtargnęłam w świat wykreowany przez
Alka Rogozińskiego?
„Ludzie często kłamią nawet wtedy, kiedy nie muszą. I niekoniecznie oznacza to, że są źli. Częściej, że zrobili coś, co chcą ukryć.”
Wraz z początkowymi rozdziałami powoli
wkraczamy w świat Joanny Szmidt, cenionej przez czytelników
autorki romansów. Kiedy wydaje nam się, że pierwsze akapity
wniosą do naszego życia sielankę i nasiąkniętą miłością
historyjkę, to grubo się mylicie. Już na sam początek zostajemy
wplątani w morderstwo ukochanego Joasi, co nasuwa pewne pytanie: Czy
życie pisarki również jest zagrożone?
Przez książkę przetacza się wiele
osób, które mają swoje pięć minut, jednak skupiamy
się tutaj najbardziej na losach autorki, dlatego też pozwolę sobie
ją opisać.
Joanna, moim zdaniem, to nastoletnia
dziewczyna zamknięta w ciele kobiety, która mogłaby być dla
swojego wewnętrznego „ja” matką. Owszem, od takiej osoby wymaga
się powagi oraz ustatkowanego życia, ale takie pojęcia nie wchodzą
w grę, gdyż główna bohaterka wyparła je ze swojego świata.
W zamian za to mamy cięty język, specyficzne poczucie humoru oraz,
momentami, niedojrzałość. Sam fakt prowadzenia śledztwa na własną
rękę nie brzmi raczej zbyt dobrze. Kto normalny porywa się z
motyką na słońce? Dobrze, że Joanna może liczyć na pomoc Betty
– swojej przyjaciółki, a zarazem menedżerki. Ten duet
wiele razy sprawiał, że nie umiałam się powstrzymać przed
uśmiechnięciem się.
Uwielbiam każdą postać w tej książce!
To może brzmieć nieco dziwnie, bo rzadko się to zdarza, lecz co ja
na to poradzę, że każdy bohater wprowadzał coś nowego. Zapewne
jest to zasługa, iż zmieszano tutaj wiele światów, które
normalnie nie lubią ze sobą współpracować. Czyste
szaleństwo!
Autor tak naprawdę bawi się
czytelnikami. Kiedy już miałam wytypowanego mordercę, to w tym
momencie dochodziły nowe fakty, a ja, zirytowana, marudziłam, że
dałam się podejść. Dopiero tuż przy samym końcu zreflektowałam
się, kto był taki dowcipny i chciał ukochanemu Joasi obciąć
włosy siekierką, przyznam że naprawdę byłam ślepa!
Alek Rogoziński, z powodu większej
ilości postaci, postanowił wybrać narrację trzecioosobową, co
było dobrym pomysłem. Przy tego typu zabiegach lepiej nie bawić
się w pierwszoosobową, bo to może nieźle namieszać i czasami
autor traci rachubę (a później korekta i trafiają nam się
byki).
Świat wykreowany w „Ukochanym...”
nie jest trudny do wyobrażenia, a to za sprawą prostego języka i
zgrabnego sformułowania zdań. Książkę czyta się lekko, a
zawarty w każdym rozdziale humor rozpogodzi każdego smutasa.
Przykro mi jednak z powodu przedstawienia na samym początku postaci
poprzez krótkie opisy. Wolę sama określić, co jaka osoba
sobą reprezentuje. To taki drobny minus, bo nie będę wspominać o
literówkach czy zjedzonych słowach, bo to mi się chyba
zdarzyło z trzy razy podczas czytania.
Podsumowując:
Jeżeli doskwiera ci nuda lub nie wiesz,
jaką książkę wziąć ze sobą na wakacje, to mam dla ciebie
odpowiedź: wybierz „Ukochanego z piekła rodem”. Ten
„humorystyczny kryminał” nie pozwoli na to, by spędzać godziny
na lenistwie. Wartka akcja, oryginalne postaci – czego chcieć
więcej?
Z niecierpliwością czekam na
„Morderstwo na Korfu”.
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Fanpage autora.
Fragment książki.
Przyznam, że pierwszy raz słyszę o tym tytule :)
OdpowiedzUsuńA dzięki mnie odkryłaś coś nowego. :)
UsuńJak ostatnio pisałam, nie jestem fanką polskiej literatury. Ale "Ukochany z piekła rodem" chodzi już za mną od jakiegoś czasu. Bo kryminał. Bo nietypowy. Bo być może genialny. Ale tego jeszcze nie udało mi się ocenić. Brałam bawet u pana Alka udział w konkursie na tę książkę, niestety, nie poszczęściło mi się.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zapisać: uzbierać pieniądze na tę książkę. Bo jestem nią naprawdę zaintrygowana :)
Ten pierwszy cytat - kurde, coś w nim naprawdę jest! Chyba go wykorzystam w którymś z rozdziałów (z oczywistym zaznaczeniem, skąd pochodzi ;)).
"mamy cięty język, specyficzne poczucie humoru oraz, momentami, niedojrzałość" - jakieś to dziwnie znajome :D
Tak, wiem, już wspominałaś, że ta książka chodzi za Tobą i chodzi, ale nigdy nie wejdzie za próg domu. ^^
UsuńNo ja nie wiem, o co ci chodzi. Do kogo jeszcze chcesz dopisać te cechy... :P
No wiesz, Calanthe od Naff z WC Nathiela mi przychodzi na myśl.
UsuńMasz czytelnicze braki w opowiadaniach, to się za nie weź! :P
Gdybym umiała, tak jak kiedyś, czytać godzinami coś na komputerze, to bym to zrobiła. Teraz jednak jest to niemożliwe. Ale nadrobię, spokojnie. ;)
UsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała - świetna rozrywka :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńUwielbiam się śmiać i kocham kryminały, więc ta książka wydaję mi się być po prostu idealna.
OdpowiedzUsuńGratuluję autografu!
Dorzuć jeszcze fakt, że to książka naszego rodaka i mamy pakiet doskonały. ;)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale wydaje się interesująca. Mam nadzieję, że będę miała okazję ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda ci się przeczytać. :)
UsuńChętnie chętnie! :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa też się świetnie bawiłam podczas lektury. Więc czekamy na kolejne, już nie debiutanckie, wydanie Alka.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję, że będzie nieco dłuższe, by przeżywać dłuższą przygodę. :)
Usuńmam tę książkę na półce (i też z dedykacją) - czeka na swoją kolej :))
OdpowiedzUsuńLiczę na dobrą zabawę :))
O, to super! :D
UsuńI będzie ci ona dana! :)
Nie jestem do końca przekonana co do książki, ale jeśli się gdzieś znajdzie to nie odmówię ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Czasami warto zaryzykować. ;)
UsuńJa już od jakiegoś czasu mam w planach tą książkę i naprawdę bardzo się cieszę, że Ci się podobała :))
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że mi się podobała. :D
UsuńFajnie, że wpadłam u Ciebie na recenzję tej książki - ostatnio na FB zauważyłam kolejny konkurs z nią związany i zastanawiałam się, czy wziąć udział. Teraz już wiem, co robić :)
OdpowiedzUsuń