Autor: Soman Chainani
Tytuł: „Akademia Dobra I Zła”
Oryginalny tytuł: „School of Good and Evil”
Tom: I
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 496
Za oknem świecą gwiazdy, sowy
pohukują z gałęzi drzew przy akompaniamencie świerszczy, zimne powietrze
wdziera się do pokoju przez uchylone okno. Ciepła kołdra grzeje Twoje ciało,
ciemność zalewa pomieszczenie, jednak mimo tego dobrze wiesz, gdzie znajduje
się toaletka z nieco pobrudzonym lustrem, gdzie półka na książki, gdzie szafa z
świeżo pachnącymi ubraniami. Jednak w tym spokojnym obrazie coś jest nie tak.
Co konkretnie? Świadomość, że tej właśnie nocy możesz zostać porwana.
W prastarej puszczy trwa
Akademia Dobra i Zła.
Bliźniacze wieże jak dwie głowy,
Jedna dla szlachetnych,
Druga dla podłych.
Ucieczka z niej niemożliwa.
Jedyna droga wyjścia
W baśni się ukrywa.
Co cztery lata jedenastej nocy
jedenastego miesiąca z Gawalonu znika dwójka dzieci. Jedno, piękne, z
zachowania przypominające anioła, drugie, obrzydliwe, diabła, jedno o sercu
czystym, drugie o zakłamanym i czarnym niczym noc. Sprawcą jest Dyrektor
Akademii, który wybiera kolejną parę dzieci do swojej szkoły, aby następnie
umieścić je w baśni.
Dzieci drżą z przerażenia, kuląc
się pod kołdrami i błagając o to, aby wybór nie padł na nich, rodzice ostrzą
miecze i zabijają okna deskami, byleby tylko nie stracić swoich pociech.
Wszyscy boją się nadchodzącej nocy.
Wszyscy, ale nie Sofia. Blondynka
ma już spakowane walizki i tylko czeka, aż Dyrektor Akademii wybierze właśnie
ją – bo kogóż innego? Przed ważną dla jej życia nocą udaje się do swojej
przyjaciółki mieszkającej na cmentarzu – uprzedzę domysły: nie jest ona trupem,
nawet jeśli cerę ma do niego podobną – aby pokazać wszystkim, jaka to jest
dobra i kochana. Agatha, bo tak nazywa się mieszkanka domu na wzgórzu, jest
dokładnym przeciwieństwem Sofii. Uwielbia przebywać ze swoim kotem Rozpruwaczem
– nie mam informacji o jego pierwszym czy drugim imieniu, ale zapewne
brzmiałoby ono Kuba – i nie dba o wygląd i dobre uczynki, tak jak jej
przyjaciółka.
Aż wreszcie nadchodzi ta
upragniona noc. Sofia tylko czeka na swojego porywacza, który ma być
jednocześnie jej wybawicielem, podczas gdy Agatha stara się sprawić, aby jej
przyjaciółka została w Gawalonie.
– Może czarne charaktery nie czynią Zła w niedziele?
Tak się jednak nie staje, jak
można wywnioskować. Dziewczynki zostają porwane przez Dyrektora Akademii i
rozdzielone do Dobra i Zła – tyle że Sofia ląduje w szkole innej, niż
oczekiwała, tak samo jak Agatha. Blondynka musi ubierać się w czarne, workowate
suknie i uczyć się przepisów gotowania dzieci, podczas gdy jej przyjaciółka
zmuszona jest do chodzenia w różowych sukniach i wysłuchiwania porad o
pielęgnowaniu włosów. Obydwie uważają, że została popełniona wielka pomyłka,
jednak czy aby na pewno?
Po tym przydługim wstępie można
przejść do recenzji, w której będę miała co pisać. Może na pierwszy ogień
skomentuję dopisek na okładce: „znakomita lektura dla fanek serii Rywalki”.
Wspomnianą serię – a właściwie jej pierwszy tom – miałam przyjemność przeczytać
przed lekturą Akademii, jednak jakoś nie zgodzę się z tym stwierdzeniem.
Dlaczego? Osobiście uważam, że powieść ta jest o wiele lepsza i oryginalniejsza.
– Kiedy działo się coś strasznego, mój tatuś mówił zawsze "Jedz".
Akcja tutaj jest niczym prąd rzeki
– chwilami szybki i rwący, innym razem spokojny, przy czym w żadnym przypadku
nie jest to wadą książki. Fabuła chwyciła mnie w swoje szpony i nie wypuściła
aż do końca. Tak, może i była chwilami przewidywalna, ale nie psuło to całości.
Pomysł nie jest do końca
oryginalny, ale z całą pewnością ciekawy i przyjemny w odbiorze. Moim zdaniem
autor powieści musi mieć naprawdę bujną wyobraźnię, co tylko jest dla niego
ułatwieniem w pisaniu takiej książki. Masa świetnych pomysłów chwilami
potrafiła mnie wręcz zachwycić. Niektórzy porównują całość do „Rywalek” – ja
tutaj widzę tylko podobieństwo w kwestii księcia i księżniczki – lub do serii o
Harrym Potterze – tutaj już znaleźć można więcej podobnych kwestii, jednak ja
wciąż uważam, że Akademia jest czymś zupełnie, zupełnie innym.
Zdaniem Agaty wybałuszone oczy nauczycielki i intensywnie żółte włosy, w tym samym kolorze co suknia, nadawały jej wygląd psychotycznego kanarka.
Bohaterowie jak najbardziej
przypadli mi do gustu, chociaż każdy z nich miał jakieś swoje wady i zalety.
Ściśle określony z początku charakter Sofii ulegał zmianie, aż w końcu nie
wiedziałam, jaką w końcu jest osobą. Wydawałoby się, że to coś złego, a jednak
wręcz przeciwnie, gdyż ukazano tym samym tą zmianę, jaka zaszła w niej po
wielkiej pomyłce. Tak samo było z Agathą, za której teksty miałam czasami ochotę
przybić jej piątkę. Pozostali, drugoplanowi bohaterowie również mieli swoją
historię i nawet jeśli część z nich irytowała – a chyba miała irytować i ukazać
to, że dobrzy nie muszą być chorobliwie dobrzy, tak samo jak zresztą źli – to
nie było to jakąś wielką wadą. Co spodobało mi się szczególnie? Fakt, że
dzieciaki z obu Akademii za rodziców mieli postacie bajkowe – zalatuje Wyspą
Potępionych, co? Może i trochę, ale i tak będę upierać się przy fakcie, że
bohaterowie są świetni.
Humor w powieści występował i to
dość często, głównie dzięki zabawnym zachowaniom bohaterów czy sarkazmowi
Agathy – dzięki niej wkładałam głowę do piekarnika i to już na pierwszych
stronach (dosłownie, aczkolwiek oczywiście piekarnik był wyłączony, spokojnie. Żaden królik nie ucierpiał).
– Powiedz mi, jeśli zobaczysz jakiś piekarnik.– Czemu? – Mam ochotę wsadzić do niego głowę.
Styl pisania pana Somana Chainani
jest luźny i zrozumiały. Przypadł mi do gustu i muszę przyznać, że jest
naprawdę dobry.
Książkę tak naprawdę zdobyłam
dzięki łasce mojej młodszej, jedenastoletniej siostry. Jak konkretnie?
Poleciłam jej ją, mówiąc, że będzie naprawdę świetna – kierowałam się przy tym
oceną na lubimyczytac. Za pierwszym razem odmówiła i mówiła, że będzie nudna,
za drugim razem uległa (tak też właśnie zdobyłam Więźnia labiryntu) i
mimo tego, że jest jeszcze praktycznie dzieckiem, Akademię Dobra i Zła
pokochała. Wierząc jej opinii, zakupiłam dla niej – i równocześnie dla siebie –
drugą część. Dziś tego nie żałuję, bo całość skończyła się niesamowicie
niezrozumiale i chyba nie wytrzymałabym, gdybym musiała czekać na drugą część,
która obecnie czeka grzecznie na mojej półeczce.
Komu są potrzebni książęta w naszej baśni?
Podsumowując:
Jedenasta noc jedenastego miesiąca
wciąż przed nami. W planach mam już wyciąganie walizki i pakowanie się w razie
czego, gdybym to właśnie ja została wybrana – nie mam tylko pojęcia czy jako
wiedźma, czy księżniczka.
Akademia Dobra i Zła jest luźną,
naprawdę przyjemną i kreatywną powieścią, którą czyta się szybko i z uśmiechem
na ustach. Dużo akcji, delikatnie zarysowany wątek romantyczny, przyjaźń z
pozoru niemożliwa, humor i przede wszystkim – pomysł!
Moja ocena:
Trailer książki:
Mimo Twojej pozytywnej opinii nie jestem jeszcze przekonana co do tej książki :)
OdpowiedzUsuńCóż, może kiedyś sięgniesz po Akademię, kto wie! :)
UsuńKorci mnie ta książka, jej luźność nawet do mnie przemawia :D Gdy będzie mi smutno, podczytującywać jakieś filozoficzne teksty, sięgnę po nią :D
OdpowiedzUsuńZachęcam do tego. :)
UsuńOczywiście książka znajduje się na mojej liście :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, bo naprawdę warto ją przeczytać! :)
UsuńMyślę, że mogłabym się skusić na książkę ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBłagam nie namawiaj mnie do tego, bym odłożyła powieść, którą obecnie czytam i zajęła się Akademią Dobra i zła. Już od dłuższego czasu korci mnie, by to zrobić, a twoja recenzja jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że ADiZ to niesamowita książka, którą muszę jak najszybciej przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSzczerze - z początku nie chciałam jakoś szybko wziąć się za lekturę Akademii, ale kiedy już zaczęłam to poszło szybko. :) Dlatego kończ obecnie czytaną książkę i zacznij ADiZ!
UsuńChoć wiekowo książka nie dla mnie, to jednak bardzo jestem ciekawa fabuły :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBrzmi dość ciekawie, jednak na razie raczej nie sięgnę po tę książkę, ponieważ mam już kilka innych w planach. Ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Akademia Dobra i Zła nie ucieknie w razie czego. :)
UsuńKsiążkę mam już u siebie na półce i na pewno jak znajdę wolną chwilę, to się za nią zabiorę. Bardzo się cieszę, że Tobie się spodobała :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń"Akademia" wydaje się niezwykle ciekawa i już od dawna chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs na moim blogu :) stronapierwsza.blogspot.com
Czytaj, warto. :)
UsuńNa bloga zajrzę! ;)
Jakoś nie mam ochoty sięgać po tę książkę, ale może kiedyś - kto wie!
OdpowiedzUsuńRecenzandia
Jeśli tylko miałabyś taką okazję - gorąco polecam! :)
UsuńNie przepadam za tym gatunkiem, a ta przewidywalność jeszcze bardziej mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńJak kto woli, do niczego nie zmuszam. :)
UsuńJak na początku zobaczyłam okładkę to myślałam że ta czarnowłosa postać to chłopak ;)
OdpowiedzUsuńhttp://czytamwiecjestemcaxianelim.blogspot.com/?m=0
Okładka może nie przemawia, ale treść - owszem!
UsuńCzytałam :D
OdpowiedzUsuńI niebawem przeczytam drugi i trzeci tom na raz :D
Drugi mam w posiadaniu, trzeci... trzeci jest już w Polsce? :o Czy może będziesz czytać w oryginale? :)
UsuńLubie tego typu książki i szczerze pisząc mam nadzieje, że będzie mi dane przeczytać tą pozycje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
O tak, polecam. :)
Usuń