Autor: Rebecca Donovan
Tytuł: "Powód by oddychać"
Oryginalny tytuł: "Reason to breathe"
Tom: I
Seria: Oddechy
Wydawnictwo: Feeria young
Ilość stron: 494
Gdybym miała wybrać jakąś książkę, która reprezentowałaby
ogień i wodę, zupełne przeciwieństwa, a jednocześnie które mogłyby tworzyć coś
w rodzaju Ying i Yang, byłoby to najpewniej „Powód by oddychać”.
Emmę obowiązują twarde zasady – wyznaczony czas na prysznic,
wracanie do domu przed dwudziestą drugą, wykonywanie zleconych obowiązków,
niewtrącanie się w życie rodziny, jaką mogłaby nazwać ciotkę, wujka oraz ich
dwójkę dzieci. Mogłaby, ale w sytuacji, w jakiej się znajduje, wcale jej się
tego nie dziwię. Nie owijając w bawełnę, dziewczyna nie ma spokojnego życia.
Każdego dnia towarzyszy jej strach i obawa przed tym, co zrobi jej ciotka.
Siniaki, rany i zadrapania chowa przed światem pod długimi rękawami. Normalna
osoba już dawno by się załamała. Zaczęłaby się ciąć, próbować skończyć ze swoim
marnym życiem, w którym nie znajduje wiele pociechy. Jednak nie Emma.
Dziewczyna nie poddaje się mimo przeciwności losu, jakie
występują przeciw niej. Brzmi jak pierwszy lepszy opis z okładki? Być może, ale
mogę zapewnić – tak nie jest.
Emma odlicza dni do zakończenia szkoły, kiedy to będzie
mogła wyjechać na uniwersytet i opuścić wreszcie dom wujostwa. Stara się
pozostać niezauważoną – ma tylko jedną przyjaciółkę, której jednak nie zdradza
swojego sekretu i przed którą także ukrywa siniaki, skupia się głównie na
nauce, aby uzyskać stypendium, nie rozmawia zbyt wiele z innymi. Jednak jak to
zazwyczaj w książkach bywa – pewnego dnia…
Właśnie. Pewnego dnia pojawia się ktoś, kto chce dołączyć do
jej małego, niekoniecznie idealnego świata. Ktoś, kto chce być jej światem. Ma
na imię Evan, lubi fotografię, do miejscowej szkoły uczęszcza od niedawna, gra
w bejsbol, jest przystojny, widnieje na listach idealnych chłopaków paru
dziewcząt i mógłby zostać moim mężem.
Wolę zachować niesamowite wspomnienia z tych kilku dni spędzonych razem, niż nie mieć ich w ogóle. Mimo świadomości, że ten czas już się nie powtórzy.
Historia Emmy przedstawiona blisko na pięciuset stronicach
książki jest pełna przeciwieństw. Tak właśnie można określić całość – jako
jedno, wielkie przeciwieństwo.
Jest tu miłość, ale także dramat. Śmiech, zarówno jak i łzy.
Idealni bohaterowie, mający jednak swoje problemy i wady. Niesamowite sytuacje,
które jednocześnie mogłyby spotkać każdego z nas.
Tą recenzję pisze mi się niesamowicie ciężko. Po prostu nie
mam zbyt wielu słów, aby opisać „Powód by oddychać”. Książka jest po prostu
wspaniała, pełna prostoty, a jednak poruszająca problem, którego ludzie mogą
nie dostrzegać – przemoc w rodzinie. Chyba każdy z jej bohaterów ma swoją
własną historię, która dobrze wpisuje się w całość. Emma jest z pozoru zwykłą
nastolatką, która jednak w domu przeżywa istne piekło. Nie potrafię zrozumieć i
wyjść z podziwu do tego, że wszystko tak cierpliwie znosiła – tym bardziej, że
jest w moim wieku – i potrafiła żyć poza okiem wujostwa normalnie. Nie irytuje,
nie wydaje się być jakoś szczególnie idealna – jest po prostu normalna.
Podobnie jak Evan, który mimo swojej przystojnej twarzyczki również ma swoje
problemy, jakim jest chociażby częsty brak rodziców w domu, brat mieszkający w
Nowym Jorku czy podróże, niosące za sobą zmianę szkoły. Sara, przyjaciółka Emmy
również nie jest postacią idealną – nawet ona skrywa jakieś sekrety. Nawet
postać, którą wspomniano tylko przelotnie – ona także została uwieczniona na
kartach powieści choćby w jednym zdaniu.
Był jak haust rześkiego powietrza po gwałtownej burzy, która przeszła nade mną, pozostawiając w sercu bolesne rany.
Co takiego zachwyciło mnie w książce?
Styl autorki. Lekki, a równocześnie na tyle ciężki, że nie
mogłabym chyba przeczytać całości w jeden dzień. Bohaterowie, którzy przypadli
mi do gustu i z którym chciałabym porozmawiać. Idea powieści, świetna w swojej
prostocie. Sytuacje, które mogłyby przydarzyć się każdemu z nas. Różowy
sweterek – kto przeczytał, ten wie. Wplatanie w tekst zdań o oddechach, które
wydawały się idealnie wtapiać w całość, a jednak wyróżniać na jej tle.
Gdzie mogłam znaleźć wady?
W zakończeniu, które okazało się być czymś niesamowitym, a
jednocześnie przeciętnym, ale przede wszystkim w epilogu. To właśnie dzięki
niemu nie mam pojęcia, czego mogę spodziewać się w drugiej części, po którą już
chciałabym wyciągnąć łapki.
Co zyskałam dzięki tej książce?
Uświadomiłam sobie to, co Emma – że mimo wszystko zawsze
warto jest znaleźć ten jeden, choćby najmniejszy powód.
Powód, by oddychać. Powód, by żyć. Powód, by istnieć.
W rozrachunku między miłością a stratą to miłość popychała mnie do walki o to, by... oddychać.
Podsumowując:
„Powód by oddychać” jest świetną książką, po której
brakowało mi słów na jej opisanie. Wątek miłosny nie jest wszechobecny i mimo
wszystko nie króluje przez większość książki, granicząc z czarą dramatu, której
jednak nie przelewa nawet kropelka.
Moja ocena:
A jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się co nieco o książce poprzez trailer...
Książki należące do trylogii Oddechy:
✦ Powód by oddychać ✦ Oddychając z trudem ✦ Biorąc oddech ✦
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria!
Książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Ech, a mnie ona rozczarowała. Evan niesamowicie mnie irytował, był taki nachalny, że to było aż sztuczne. Emma na całe szczęście mnie nie denerwowała, wręcz przeciwnie - polubiłam ją. Jednak wątek przemocy w ogóle mnie nie "zadowolił", a tło, jakim była szkoła... zbyt schematyczne i w stylu filmów amerykańskich. Ale dobrze, że Tobie się podobała ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i stwierdzam, że jest to książka niezwykle wzruszająca, wywołująca w czytelniku wiele najróżniejszych emocji. Nie jest natomiast lekturą łatwą, jednak wartą uwagi.
OdpowiedzUsuńZ chęcią skusiłabym się na wszystkie trzy części! ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach wszystkie książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMi ta książka strasznie się nie podobała! Bohaterowie płascy, irytujący i bezmyślni, fajny pomysł, ale wykonanie... Z nim sobie chyba Donovan nie poradziła. Całusy, Idalia :*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Mi też książka bardzo się spodobała. Podobnie jak tobie podobał mi się styl autorki i bohaterowie. Jedyną, acz małą, wadą była dla mnie lekka schematyczność.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA :) Wcześniej niezbyt byłam zainteresowana tą serią, ale jak przeczytałam recenzję i przybliżałam sobie mniej-więcej o czym jest ta książka, to mam na nią ochotę :) POZDRAWIAM <3
OdpowiedzUsuńTa seria nadal przede mną, ale jestem jej niesamowicie ciekawa. Prosta, ale jednocześnie poruszająca wiele problemów, książka - myślę, że przypadnie mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą serię, uważam ją za jedną z lepszych :)
OdpowiedzUsuńMi ta seria średnio przypadła do gustu, a uściślając pierwszy tom był najgorszy, bo główna bohaterka najbardziej działa mi na nerwy. Później było troszkę lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Ta seria jest genialna. Słyszałam mnóstwo dobrych opinii o niej :) Nie mogę się doczekać, aż ja przeczytam "Powód by oddychać."
OdpowiedzUsuńskrytaksiazka.blogspot.com
Czytałam inną powieść tej autorki... ale tak! Chcę i to przeczytać!
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem kiedy :/
Całą serię mam w swoich czytelniczych planach i mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się ją nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam już dawno i przyznam, że nawet chciałam ją kupić tydzień temu na ślepo. Znałam jedynie tytuł i rekomendacje moich znajomych.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że twoja recenzja mnie zaintrygowała, chociaż na początku myślałam, że to kolejny, zwykły romans. Romans, którym ludzie będą podniecać się jakiś czas, ale w końcu przestaną. Coś, co odejdzie w zapomnienie tak szybko, jak się pojawiło.
Ale autorka nie wahała się, wydając tę powieść.
Widocznie miała swój POWÓD.
Pozdrawiam gorąco i przepraszam za zwłokę z komentarzem :D
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Mnie się książka bardzo podobała. Wiele w niej emocji - to lubię. Jednak Em irytowała mnie strasznie, choć ja rozumiałam, jej problemy, to co ja ukształtowało, to jednak za nią nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńUgh, chyba jedna z gorszych młodzieżówek, z jakimi miałam do czynienia. Główna bohaterka tak mnie drażniła, że miałam ochotę wrzucić ją do czynnego wulkanu albo (nieco nudniej) pod koła rozpędzonego samochodu. Owszem - tematyka poruszona w książce była bardzo poważna, ale Em... dobra, kończę wywód, bo nie chcę się denerwować na fikcję, a tutaj bym musiała wejść w ten zły stan.
OdpowiedzUsuń~Wagabunda🌺