poniedziałek, 14 marca 2016

Ember in the ashes oczami Królika

Autor: Sabaa Tahir
Tytuł: "Ember in the ashes. Imperium Ognia"
Oryginalny tytuł: "An ember in the ashes"
Tom: I
Wydawnictwo: MUZA SA
Ilość stron: 509

„Mój starszy brat dociera do domu ciemną nocą, kiedy nawet duchy śpią. Śmierdzi żelazem, węglem i kuźnią. Śmierdzi wrogiem”.

Ember in the ashes. Żarzący się węgielek w popiołach.
Każdy, kto kiedykolwiek był na ognisku, powinien wiedzieć, co z takim węgielkiem może się stać. Są dwie opcje – albo potraktuje się go wodą i zniweczy jego szansę na jakikolwiek zapłon, albo pomoże mu w zajęciu się ogniem. Jednak najpierw trzeba odnaleźć go pod popiołami – resztkami przeszłości.
Schemat życia wywróconego do góry nogami poprzez nagłą sytuację jest w książkach poruszany często. W przypadku [Ember in the ashes] od Saaby Tahir jest to odkrycie przez władzę Imperium brutalnej prawdy o Darinie, bracie Lai, naszej głównej bohaterki. W ciągu jednej nocy zostaje ona sama. Jej dziadków morduje Maska, bezwzględny żołnierz, a jej brat zostaje zabrany do więzienia. Cudem udaje jej się uciec. Postanawia zasięgnąć pomocy u Ruchu Oporu, który pomógłby odzyskać jedyną bliską osobę, jaką jej pozostała. Jednak kiedy już się tam znajduje, nie wszystko jest tak łatwe, jak przewidywała. Przywódca organizacji wymaga od Lai poświęcenia i spełnienia ważnego zadania. To właśnie ono sprawia, że jej losy splotły się z Eliasem Weturiusem.
Elias od blisko dziesięciu lat szkoli się w Czarnym Klifie na bezwzględnego zabójcę o zimnej krwi – Maskę. Parę dni przed zakończeniem nauk postanawia zdezertować. Przygotowuje wszystko, co potrzebne. I kiedy jest już o krok od ucieczki i upragnionej wolności, pojawia się sposobność całkowitego uwolnienia od Imperium, którego tak bardzo potrzebuje. Próby, które mają wyłonić nowego Imperatora.
Wojanin i Scholarka. Maska i zwykła dziewczyna. Romans gwarantowany?
Zachwyt, jaki towarzyszy mi po lekturze [Ember in the ashes], trudno mi ubrać w słowa. Już po paru pierwszych zdaniach wiedziałam, że będzie to coś niesamowitego. Z każdą kolejną stroną było tylko lepiej.
Styl autorki jest po prostu genialny. Przez cały czas nie mogę wyjść z podziwu do jej opisów, które tak malowniczo przedstawiały się w mojej głowie, jakby były prawdziwe. Wręcz przenosiły mnie w tamtą krainę, uchylając mi na początek jego drzwi, a potem zostawiając je po prostu otwarte na oścież. Bez problemu wczułam się w wykreowany w książce świat. Wydaje się być normalny, podobny do naszego. Ma w sobie wiele zła, przemocy, niesprawiedliwości. A jednak ma w sobie także troszkę magii, która dodaje całości iskry i zaprasza nas do dalszej podróży.
Zwolennicy dobrej akcji mogą zacząć skakać z radości. Powód? [Ember in the ashes] to idealna lektura dla nich! Niespodziewane sytuacje, intrygi, walka, a jednocześnie dobrze przedstawiona kultura tamtejszych ludzi w jednej książce. Wszystko to idealnie połączone z ideą Prób i misji Lai, mającej na celu uwolnienie brata. Wszystko to tak świetne, że aż wydaje się być idealne.
Życie składa się z wielu momentów, które nic nie znaczą. A potem któregoś dnia nadchodzi chwila, która wpływa na wszystkie dalsze wydarzenia.
Wielkim plusem dla dzieła Saaby Tahir jest brak przesłodzonego, typowego wątku romantycznego. Spodziewałam się czegoś prostego – jest Laia, jest Elias, zakochają się w sobie. Przeciwieństwa się przyciągają, Scholarka i Wojanin będą razem, nawet jeśli w Imperium jest to praktycznie niemożliwe. Ale nie! Tutaj mamy część piękna tej książki! Laia nie zakochuje się do strzału w Eliasie i nie biega wokół niego jak pudelek z wywieszonym językiem! Jej uczucia są podzielone między niego, a kogoś innego. Podobnie jak w przypadku Eliasa. Może wydawać się nieco skomplikowane, ale uwierzcie mi – tak nie jest. Czytanie [Ember in the ashes] jest jak jedzenie kanapki na mięciutkiej kromce chleba wysmarowanej nutellą. Szybkie i przyjemne, jednocześnie znajdując czas na delektowanie się smakiem.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę bez wątpienia przypadli mi do gustu. Niesamowite aż, że każdy z nich ma swoją własną historię, która potrafi zaszokować. Lai nie pokochałam, ale zapałałam do niej czymś w rodzaju sympatii. Podoba mi się fakt, że wyodrębniono w niej nie zalety, ale także wady. Elias jest z kolei osobą, którą mogę tylko i wyłącznie wielbić. Znów schemat może wydawać się oklepany – żołnierz zabijający z zimną krwią postanawia zrezygnować ze swojego przeznaczenia. Jednak Weturius nie dezerteruje. Muszę przyznać: z początku byłam pewna, że tak właśnie będzie. Elias ucieknie z Czarnego Klifu i spotka Laię w Ruchu Oporu, gdzie razem będą radośnie się przytulać i migdalić kiedy popadnie. Między innymi właśnie to zdobyło mnie już na samym początku.
Całe piękno gwiazd jest niczym, kiedy życie na ziemi jest tak podłe.
Poboczni bohaterowie są tak samo świetni jak ci pierwszoplanowi. Fakt, Helena czasem mnie irytowała, ale przyczyna jej zachowania wyjaśniła się na końcu. Markusa nie lubiłam, ale to chyba najbardziej wskazane uczucie dla takiej wrednej istoty. Zak, mimo że był bratem pana wcześniej, przypadł mi w jakiś sposób do gustu. Podobnie jak pozostali: Demetrius, Leander, Tristas… Nawet komendantka! Jej chłód i nieludzkość były tak świetne, że stała się jedną z moich ulubionych bohaterek. Nieważne, że jest czarnym charakterem. W takich także drzemie potencjał.
Mówi się, że jeśli książka wzbudza w nas wiele sprzecznych uczuć, to jest emocjonalnym rollercoasterem. Powiem jedno – przy [Ember in the ashes] inne dramaty, które czytałam wcześniej, są po prostu windą. To dzieło Saaby Tahir jest istnym rollercoasterem (których normalnie nie lubię, a tego pokochałam, co może być dla niektórych małym zaskoczeniem). Przyznam się bez bicia, że podczas jednej sceny miałam łzy w oczach. Mogę tylko pogratulować sobie tego, że nie zaspoilerowałam końcówki. Za którą, nawiasem mówiąc, mam ochotę walić w ściany. I aż serduszko boli, że drugi tom ukaże się dopiero w wakacje. I to w USA. Premiery polskiego wydania nie mogłam znaleźć, ale bez wątpienia na nie czekam.
Zostaje mi się tylko pożegnać, wsiąść do tej olbrzymiej windy z czekającymi na drugi tom i czekać. Na drugi tom. Aż ruszymy. Ku wolności.
Póki trwa życie, jest nadzieja.

Podsumowując:
[Ember in the ashes] jest bez wątpienia świetną lekturą, która bez wątpienia zaspokoi pragnienie przeczytania wspaniałych opisów czy zagłębienia się w ciekawej akcji. Bohaterowie nie pozostawiają nic do życzenia, a całość jest tak genialna, że opinii nie da się normalnie napisać. Emocje powracają.  Jedyną wadą może być tylko naprawdę porządny kac książkowy po zakończeniu lektury. Ale co odważniejsi śmiałkowie zaryzykują. I nie pożałują.

Moja ocena:

Recenzję zamieszczono również na:

Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam ją! Jak ktoś pisze takie książki, to ja dziękuję Bogu, ze tacy ludzie jeszcze istnieją!

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze jej nie czytałam, ale mam zamiar to nadrobić, ponieważ wszyscy ją zachwalają :)
    Pozdrawiam ;)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka już dłuższy czas czeka na mojej półce. Nie mogę doczekać się kiedy zacznę czytać. Oby też mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z lepszych książek jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo bardzo podobała mi się ta książka i chciałabym, żeby było takich więcej :)
    Pozdrawiam
    Natalia Łucja z withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka czeka już na mojej półce i naprawdę nie mogę się doczekać lektury! :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.co.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem dość sceptycznie nastawiona, ale przez same pozytywne recenzje, jestem w stanie dać jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę pożyczyłam od przyjaciółki, ale jestem do niej sceptycznie nastawiona (jak czytelniczka powyżej :D) mimo tylu "ochów" i "achów". Jak przeczytam, to może zmienię zdanie ;) Całuski♥

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna bardzo pozytywna recenzja tej książki! Muszę w końcu i ja się do niej dorwać, bo omija mnie kawał świetnej lektury :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem gapa, skopiowałam treść z poprzedniego komentarza... Więc jeszcze raz:
      Baaardzo chcę to przeczytać. Ta historia przypomina mi moją Iskierkę ♥♥♥
      Mam nadzieję, że będzie mi się fajnie to czytało.
      Pozdrawiam,
      Isabelle West
      Z książkami przy kawie

      Usuń
  11. Chociaż nie jest to mój klimat, widzę, że mogłabym się miło zaskoczyć. Może uda mi się przeczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno wzbogaciłam swoją biblioteczkę o tę książkę i już nie mogę się doczekać, aż po nią sięgnę. Wada w postaci kaca książkowego zupełnie mi nie przeszkadza :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Wcześniej słyszałam o tej książce, a teraz jestem pewna tego że kiedyś po nią siegne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.