Autor: Leslye Walton
Tytuł: Osobliwe i cudowne przypadki Avy
Lavender
Oryginalny tytuł: The Strange And
Beautiful Sorrows of Ava Lavender
Przekład: Regina Kołek
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 304
Nigdy nie znosiłam bycia zamykaną z
przymusu. Zazwyczaj do tego dochodziło, kiedy choroba opanowywała
moje ciało, przez co codzienne wyjścia z domu pozostawały
wspomnieniem przez najbliższe kilka dni. Siedząc z nosem w oknie
tylko patrzyłam, jak inne dzieci bawią się między blokami, a ja
tylko czułam, jak to wszystko mi umyka. Jednakże to trwało
zaledwie chwilę. Po wykurowaniu się dość szybko powracałam do
harców ze znajomymi. Niestety pewna wyjątkowa dziewczyna nie miała
już tyle szczęścia...
Ava Lavender już od pierwszych chwil
życia wywołała ogromne zamieszanie. Cóż się dziwić –
niecodziennie przyjmuje się na świat dziecko owinięte...
skrzydłami. Dość szybko stała się sensacją dla miejscowej
ludności, przez co jej matka postanowiła ukryć ją przed
ciekawskimi spojrzeniami. Lata mijały, a legenda o odmienności
dziewczyny powoli zanikała w szumie codzienności, lecz to nadal nie
pozwalało Avie przekroczyć granicy ustanowionej przez rodzicielkę.
Dopiero przyjaźń z sąsiadką poprowadziła ją ku łamaniu zasad,
dzięki czemu poczuła, że posiadanie skrzydeł może naprawdę
symbolizować wolność. Tym samym odważyła się także rozmyślać
o swoich przodkach, których historie mogłyby ją nakierować ku
wielkiej zagadce niosącej całej rodzinie Lavender dość dziwaczną
sławę.
W tym samym czasie do miasta przyjeżdża
wielce pobożny Nathaniel Sorrows, który po ujrzeniu Avy uznaje ją
za wcielenie anioła. Od tego momentu robi wszystko, aby ta
dostrzegła jego obecność i pozwoliła mu na bliższą zażyłość.
Czy dziewczyna może czuć się
bezpiecznie w pobliżu tego mężczyzny? Może to on pomoże dotrzeć
Avie do informacji mogących pomóc rozwikłać tajemnicę związaną
z pierzastym dodatkiem? A co, jeśli ma w tym jakiś ukryty cel,
który może być brzemienny w skutkach?
Bo ciekawość to pierwszy stopień do
piekła, a ono miewa różne znaczenia.
Na tę książkę chorowałam już od
dnia, kiedy pojawiła się o niej pierwsza zmianka. Miesiące mijały,
a ja oglądałam ją na księgarnianych półkach i marzyłam, że
będzie mi dane wejść w jej posiadanie. Stało się to dzięki
tegorocznym Śląskim Targom Książki, gdzie stoczyłam o nią
„batalię” z SadisticWriter, recenzentką (a prywatnie moją
koleżanką) prowadzącą bloga Zniewolone Treścią. Dzisiaj jestem
już po lekturze [Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender],
ale czy wzniosła ona moją wyobraźnię ku niebu? A może powinnam
wtedy pozwolić zakupić ją pewnej damie, coby sama się najpierw
rozczarowała?
To, że miłość nie wygląda tak, jakbyś tego chciała, nie znaczy, że jej nie ma.
Specyficzna – to idealne słowo, jakim
mogę określić całokształt dzieła Leslye Walton. Już od dawna
nie miałam styczności z tak dziwaczną, a zarazem magiczną i
niezwykle zaciekawiającą prozą! Nawet pozwolę sobie na drobne
porównanie [Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender] do recenzowanego przeze mnie [Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął] Jonassa Jonassona, gdzie
także miały miejsce nieprawdopodobne zdarzenia. Sęk w tym, że
autorka poszła o krok dalej. Nie uraczyła nas bowiem czarnym
humorem, lecz postawiła na przeplatanie fikcji z rzeczywistością,
świata realnego ze zjawiskami paranormalnymi. Sam fakt wykreowania
głównej bohaterki jako wyjątkowej dziewczyny, która urodziła się
ze skrzydłami jest nadzwyczaj nieprawdopodobny, a co dopiero
niecodzienne umiejętności członków jej rodziny.
Chociaż z samego tytułu powinnam już
wywnioskować, że osobliwość ma tutaj ogromne wrażenie, ale nie
nastawiałam się na aż taką moc rażenia! Może momentami czułam
się przytłaczana dość wybujałą fantazją autorki, to i tak
byłam pod ogromnym wrażeniem wspomnień spisanych przez samą Avę
Lavender, które oczarowały mnie w ekspresowym tempie. Zafascynowana
tymi ludźmi wręcz pragnęłam poznać ich jeszcze bliżej. Może
nadnaturalna otoczka miała tutaj ogromne znaczenie, to jednak losy
familii Lavender odgrywały istotniejszą rolę, ukazując jaśniejsze
i ciemniejsze strony ich relacji. Rollecoaster uczuć i wrażeń,
jaki przyszło im razem przeżyć chwytał mnie za serce i trzymał z
całych sił, nie wypuszczając go ani na chwilę ze swoich sideł.
Niestety przyszły też słabsze momenty. Imiona niektórych
bohaterów były nieco trudne do zapamiętania, przez co wiele razy
gubiłam się, nie wiedziałam kto jest kim. Wszelkie minusy zostały
nieco zrekompensowane otwartym zakończeniem. Jak
dla mnie to doskonały zabieg pozwalający czytelnikowi dopowiedzieć
sobie dalsze wydarzenia z życia naszej niezwykłej Avy. Ja sama tego
dokonałam i muszę przyznać, że pomysłów miałam bez liku! Tylko
pytanie – czy kogoś to w ogóle dziwi?
Wydaje mi się po prostu, że nie powinnaś pozwalać innym ludziom się d-definiować – powiedział szybko. – Myślę, że mogłabyś być, kim tylko zapragniesz.
Chociaż wydawałoby się, że przepiękne
skrzydła zdobiące plecy Avy mogłyby jej przynieść wiele
korzyści, to jednak często były one przekleństwem. Ukrywająca
się przed ludźmi – uważających ją za wcielenie anioła –
swoje dzieciństwo spędzała w granicach domu i otaczającego go
ogrodu. Nawet towarzystwo rodziny nie było wystarczalne, kiedy mama
dziewczyny cały czas leczyła złamane serce, brat bliźniak
sprawiał wrażenie dziecka z oznakami wskazującymi autyzm, a babka
cały swój cenny czas poświęcała piekarni odziedziczonej po
zmarłym mężu. Dopiero przybycie nowych sąsiadów z ciekawskimi
dziećmi, które pokazały Avie zakazany świat. Niestety idylla nie
trwała długo, a to za sprawą naprawdę nawiedzonego siostrzeńca
pewnej kobiety. Nie mogłam znieść tego, jak w wielkim
niebezpieczeństwie znajduje się, nieświadoma intencji psychopaty,
skrzydlata bohaterka. Współczułam jej bycia na jego celowniku i
naprawdę pragnęłam, aby nadciągający kataklizm nigdy nie miał
miejsca. Niestety nie mogę wam zdradzić, czy moja cicha prośba
została spełniona. Tego musicie dowiedzieć się już sami.
Zdecydowanym plusem tej książki są
poboczni bohaterowie. Ich różnobarwność charakterów i sylwetek
wpasowywała się w klimat historii, dostarczając jej coraz to
nowszych bodźców. Tym samym przewijając się przez życie członków
rodziny Lavender odciskali na niej swoje ślady. Niektórzy z nich
przyczyniali się do postrzegania tej familii jako zdziwaczałej i
odbiegającej od norm społecznych. Jednakże były też pozytywne
dusze niezwracające uwagi na tę otoczkę i wręcz lgnęły do nich,
wyciągając pomocną dłoń. Każda z tych osób była dobrze
zarysowana, przez co nawet nie przyszłoby mi na myśl określenie
ich papierowymi, bez wyrazu. Sama chętnie spotkałabym ich na swojej
drodze. Wszystkich, bez wyjątków.
Choć Leslye Walton nie używa zbyt
wyszukanych słów i stawia na prostotę, to jednak nie mogę jej
odmówić umiejętności składania z nich zdań oczarowujących
czytelnika. Może opisy mogłyby być nieco bardziej rozwinięte, ale
i tak jestem zadowolona z kunsztu pisarskiego autorki. Dzięki niej
udało mi się oderwać od rzeczywistości na wieeele godzin! Aż
zaczęłam żałować, że ta książka jest taka krótka!
[Osobliwe i cudowne przypadki Avy
Lavender] to książka ukazująca, jak ludzkość obawia się
nieznanego, przez co dochodzi do wielu przykrych sytuacji mogących
doprowadzić do załamania. Dlatego też warto walczyć z
uprzedzeniem, pokonywać je raz za razem. A któż wie, czy czasem
nie poznając czegoś nowego nie odkryjesz czegoś niesamowitego?
Podsumowując:
Może autorka nie zasługuje na Literacką
Nagrodę Nobla, jednakże [Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender]
sprawią, że w jednej chwili oderwiecie się od codziennych
obowiązków i zatoniecie w jej wnętrzu. Poruszy wasze serca,
zagnieżdżając w nich osobliwych bohaterów niepozwalających dość
szybko o sobie zapomnieć. Dlatego już dziś usłyszcie trzepot
skrzydeł i dajcie się ponieść wyobraźni Leslye Walton.
Gwarantuję, że wzniesiecie się wysoko!
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Książka
ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016
roku!
●*●
Jako
że dzisiaj obchodzę swoje dwudzieste drugie urodziny postanowiłam,
że najwyższy czas wyjść z ukrycia. Od teraz moje recenzje będą
miały wzmiankę „XXX oczami Aleksandry”, ale Wy możecie zwracać
się do mnie po prostu Ola. Oczywiście punktacja pozostaje bez zmian! :)
Zainteresowałam się :D
OdpowiedzUsuńMam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
Świat oczami dwóch pokoleń
Mi książka przypadła do gustu i szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiej historii
OdpowiedzUsuńTa książka była cudowna, bardzo smutna i dająca do myślenia. Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
Czy tylko mi okładka przypomina ,,Magonię''?
OdpowiedzUsuńMyślę, że owa lekturka nadaje się świetnie na lekkie wieczory. Podejrzewam, że szybko się ją czyta.
Wszystkiego najlepszego! Spokojnie! Młodość kończy się w 42 latach ;DD
Pozdrawiam! :)
magia-ksiazek-recenzje.blogspot.com
Ja również zauważyłam to drobne podobieństwo, ale nie ma ono dla mnie znaczenia. Ważne, aby wnętrze przypadło mi do gustu. ;)
UsuńDziękuję ślicznie za życzenia i to skromne pocieszenie. Rozbawiło mnie. :)
Również pozdrawiam!
Wszystkiego najlepszego jeszcze jeden raz! <3
OdpowiedzUsuńKurczę, zainteresowałaś mnie. Sama Avy wydaje mi się interesująca - ma skrzydła jak moi bohaterowie! - a to, że być może dzieje się jakiś kataklizm, zaostrza mój apetyt.
Wpisujemy na moją listę ;)
Ściskam! :*
Przeczytałam tę książkę w wakacje i przyznam, że nawet przyjemna w odbiorze. Może szału nie ma, ale przyjemnie spędziłam z nią czas, odprężając się w dość stresujące dni ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Dużo zdrowia, szczęścia oraz wielu genialnych książek 🎂
Książka jeszcze przede mną i zapewne nie szybko się do niej dostanę, ale mam wrażenie, że to dobra książka na zimę. Długi wieczór, kawa, lampki i siedzisz otoczona magią... Może i coś by z tego było, ale obawiam się, ze mnie taka ilość magii/niezwykłości jednak by przytłoczyła. Cóż, może kiedyś uda mi się to sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńzyjemyslowami.blogspot.com
Korci mnie ta książka, ale jakoś nie mogę po nią sięgnąć. Przypadek? :D
OdpowiedzUsuńAch, no i szanuje, że Aleksandra, a nie Ola. Nie znoszę używać długie wersji, imienniczko. :D
A mnie się ta książka średnio podobała! Ani mi się jej przyjemnie nie czytało, ani nie została mi na długo w pamięci... Chciałabym wiedzieć, dlaczego, bo momentami "Ava" była naprawdę wstrząsająca (chyba wiesz, o czym mówię) i fascynująca. Zabrakło mi chyba tylko tego niezidentyfikowanego "czegoś". xD Okładka za to jest prześliczna! ♥ "Stulatka..." też kiedyś czytałam, ale... wow, nigdy bym tych dwóch powieści do siebie nie porównała!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najnajlepszego z okazji urodzin, Olu! ^^
zaczarrowana
Super Ola. ;D Co do książki mam na nią chrapkę. ;d
OdpowiedzUsuńSpóźnione życzenia urodzinowe!
OdpowiedzUsuńA odnośnie do książki... Kiedyś bardzo chciałam ją przeczytać. Po Twojej recenzji nie wiem, czy mam ochotę na dziwną książkę... Może kiedyś... :)
Malwina
Troszkę spóźnione, ale szczere - wszystkiego najlepszego! ;) Jesteśmy w tym samym wieku. ;)
OdpowiedzUsuńA co do książki, to czeka na półce na przeczytanie, ale wiecznie pojawia się coś ważniejszego i nadal się za nią nie zabrałam. ;/ Ale podziwiam SQN za te piękne wydania, każdą książkę tak mega mają dopracowaną. :D
Mam na tą książkę wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze wszystkiego, lekko spóźnionego, ale szczerego najlepszego Ola <3
OdpowiedzUsuńCo do książki to mam na nią ochotę, więc pewnie wcześniej czy później w 2017 po nią sięgnę :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Krąży ta książka po bligisferze, a ja mam coraz większą ochotę na nią. Okładka przyciąga wzrok. Odrobinę nie odpowiada mi otwarte zakończenie, które dla ciebie było na plus, ja jednak wolę kiedy wszystko zostaje skrupulatnie zamknięte. Mimo wszystko jednak chciałabym poznać te niezwykłą opowieść. Na plus zasługują postacie poboczne, o których piszesz, zazwyczaj te postacie z tła, są strasznie papierowe i nijakie, dobrze, że tutaj były wykreowany dobrze.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach, ponieważ dużo dobrego się o niej się nasłuchałam :)
OdpowiedzUsuńCzeka na półce na swoją kolej!
Lektura Avy jeszcze przede mną, jednak po Twojej recenzji doszłam do wniosku, że muszę zaktualizować swoją listę "musisz przeczytać" i wyciągnąć Avy Lavender ze stosu opasłych tomów czekających na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Po takiej recenzji na pewno przeczyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeszcze tyle książek przed nami :) Bardzo mnie zainteresowałaś, mam ją (ebook) i mimo to jakoś nie mogę się zabrać za czytanie :( poczekam chyba do Świąt.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze ze kupiłam ją dla okładki (zdarza mi się ;p) ale mam nadzieje, że znajdę na nią czas jak najszybciej szczególnie po twojej recenzji :) Pozdrawiam Marta z www.martawsrodksiazek.com
OdpowiedzUsuń