środa, 11 stycznia 2017

[PREMIEROWO] P.S. I like you oczami Patrycji

Autor: Kasie West
Tytuł: P.S. I like you
Oryginalny tytuł: P.S. I like you
Wydawnictwo: Feeria young
Ilość stron: 389

Każdy z nas ma lub miał taką lekcję, na której nudził się w mniejszym czy większym stopniu. Stosujemy różne sposoby zwalczania nudy: czytanie książek ukrytych pod podręcznikami, myślenie o czymś innym, spanie... U mnie jest to zazwyczaj ostatnia z wymienionych wcześniej możliwości: nie ma to jak ułożyć głowę na dłoniach, zasłonić się kurtyną włosów i przymknąć powieki...
Ale Lily postanowiła zrobić coś innego. Zapisała cytat z jednej ze swoich ulubionych piosenek na szkolnej ławce. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to pociągnie za sobą dalsze konsekwencje. I nie chodziło tutaj o karę za niszczenie mienia szkolnego.
To właśnie dzięki temu jednemu cytatowi Lily poznała kogoś, kto miał prawie identyczny gust muzyczny. Tak zaczęła się długa listowa korespondencja pomiędzy dwojgiem ludźmi znudzonymi na lekcji chemii. Co z tego wynikło?
Czy najnowsza książka Kasie West naprawdę zasługuje na miano przynajmniej "dobrej"? A może jest to tylko kolejny, cukierkowy romans, który opiera się tylko i wyłącznie na miłości głównych bohaterów?

Sama nie wiem, co mną kierowało przy wyborze tego tytułu. Z początku była to pozycja niespodzianka, która zaintrygowała mnie samą tajemnicą. A potem... Ładna okładka czy może w miarę ciekawy opis z tyłu książki? Nie mam pojęcia. Zdecydowałam, że przeczytam [PS. I like you]. I tak jak z początku miałam wrażenie, że był to błąd, tak w miarę czytania zmieniałam zdanie. Dlaczego?
Zaczyna się normalnie. Szkoła, podział na tych popularnych i innych, rodem z amerykańskiego filmu. Po pierwszych stronach powieści bałam się, że Lily będzie kolejną niezbyt inteligentną bohaterką, której główną rolą stanie się irytowanie mnie. Ale nic bardziej mylnego!
Mimo wszystko muszę stwierdzić, że polubiłam Lily. Podobał mi się jej szacunek do prywatności. Były momenty, kiedy nie rozumiałam zachowania czy też poczucia humoru panny Abott, ale w większości muszę stwierdzić, że bohaterka została przedstawiona jako ludzka postać. Nieidealna, popełniająca błędy. Nie dawała sobie w kaszę dmuchać, bywała sarkastyczna, podobało mi się w to. Nie została wykreowana na szkolną ofiarę, która załamuje się docinkami. Jest pozytywna, ale tak jak każdy człowiek załamuje się, kiedy na jej głowę spada zbyt dużo obowiązków czy też nieszczęść.
Główny bohater męski (sama nie wiem, czy mogę zdradzić jego imię - mogłabym tym zaspoilerować książkę) jest... dobry, ale nie na tyle, abym mogła nazwać go moją ulubioną postacią. Z początku w ogóle nie żywiłam do niego sympatii, potem zaczęłam się przekonywać do jego osoby, aż w końcu uznałam go za uroczego.
Wielkie uściski należą się jednak dla rodzinki Lily Abott, którą uwielbiam! Autorka naprawdę wykazała się kreatywnością, jeśli chodzi o ten motyw. Pokochałam Królika Lwa oraz tę małą rywalizację pomiędzy rodzicami bohaterki. Oryginalne, nietypowe wydarzenia, które w sumie nie wnoszą nic specjalnego do fabuły, ale urozmaicają ją. Sprawiają, że wszystko czyta się lepiej.
Jeśli chodzi o nieprzewidywalność muszę stwierdzić, że autorce nie za bardzo udało się mnie zaskoczyć. Już po paru stronach lektury wiedziałam, kto będzie listowym korespondentem Lily. Nie zepsuło to odbioru reszty powieści, wręcz przeciwnie – ciekawie było wiedzieć, jak główna bohaterka zachowuje się w obecności osoby, z którą pisuje, kiedy nie zdaje sobie z tego sprawy.
Co ze stylem Kasie West? Z pewnością jest prosty i przyjemny w odbiorze. Sprawia, że książkę pochłaniamy w mgnieniu oka, dajemy się wciągnąć w akcję. Zapewne to styl autorki był powodem, dla którego nie chciałam oderwać się od lektury. Chciałam więcej i więcej, dopóki nie przeczytałam zakończenia. To właśnie tutaj pani West udało się mnie trochę zadziwić.
Fakt, wiedziałam, jak zakończy się cała akcja, ale wcześniej miało miejsce zaskakujące wydarzenie. I wydawać by się mogło, że nie będzie mieć wpływu na całą resztę, ale jednak – jeśli tylko pojawi się druga część tego tytułu, będę ze zniecierpliwieniem czekać. Chociażby tylko po to, aby zobaczyć, jak autorka wybrnie z sytuacji, w której znalazł się jeden z bohaterów.

Podsumowując:
[PS. I like you] to urocza młodzieżówka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Raczej nie zaskoczy nas nagłymi zwrotami akcji czy też wielkimi tajemnicami, ale z pewnością wywoła uśmiech na naszej twarzy. Dużym plusem są oryginalne pomysły autorki oraz teksty piosenek głównej bohaterki. Nie jest cukierkowo, jednak nie można też nazwać całej historii gorzką powieścią miłosną. Mimo wszystko jestem jednak zdania, że warto przeczytać tę powieść – będzie idealna na odpoczynek po ciężkiej lekturze! 

Moja ocena: 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Feeria young

9 komentarzy:

  1. Na pewno ją przeczytam :) Czytałam "Chłopaka na zastępstwo" tej autorki i bardzo mi się podobała, więc czuję, że ta pozycja również przypadnie mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, to po pierwsze! :) I przekonałaś mnie, co do książki. Teraz muszę ją przeczytać, lubię lekkie młodzieżówki na rozluźnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie zastanawia tylko jedno, co to za durna moda nietłumaczenia tytułów książek?
    Wracając do recenzji, pozycja nie dla mnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Polubiłam poprzednie książki autorki, więc i po tę chętnie sięgnę, bo lubię czasami się zrelaksować z taką może i przewidywalną, ale lekką i przyjemną książką na jeden wieczór. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie to sama nie wiem, czy sięgać po tę książkę czy nie. Szczerze mówiąc, nie ciągnie mnie do tej autorki :D.

    papierowe-strony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako że to młodzieżówka to jednak sobie odpuszczę, bo nie przepadam za tym gatunkiem, a ten tytuł widać jakoś nie powala treścią. Raczej zdecyduję się na inne książki dla rozluźnienia, ale ta nada się pewnie dla młodszych czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czuje sie za stara xD dlatego sobie odpuszcze :) pozdrawiam i zapraszam!: )

    OdpowiedzUsuń
  8. O, zaciekawiłaś mnie tą książką. Bardzo chętnie ją przeczytam, zwłaszcza, że ostatnio mam ochotę na lekką lekturę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.