Autor:
Justyna Chrobak
Tytuł:
Córka lasu
Seria:
Córka lasu (?)
Tom:
1
Wydawnictwo:
Kufer
Ilość
stron: 244
Premiera:
19.03.2018
Ryann
teoretycznie niczym nie różniła się od swoich rówieśników.
Przecież tak samo, jak oni miała mosiężne plany związane z
wybranym przez siebie kierunkiem mogącym pomóc jej w późniejszym
poszukiwaniu lepszej pracy. Tak samo, jak oni posiadała pasję,
która napędzała ją do działania i powodowała, że nawet ponury
dzień nie był w stanie popsuć jej nabytego dobrego humoru. Również
marzyła o tym, aby móc od czasu do czasu oderwać się od
przyziemnych obowiązków i pozwolić sobie na chwilę wytchnienia w
doborowym towarzystwie. Teoretycznie, ponieważ istniały pewne
istotne fakty mogące obalić tę teorię. Fakty, których ujrzenie
światła dziennego spowodowało, że w miarę poukładany świat
dziewczyny rozsypał się niczym domek z kart.
To
miało być tylko przypadkowe spotkanie w jednym z randomowych barów.
Kolejna nieistotna znajomość, gdzie zaraz po opuszczeniu lokalu
pamięć o przystojnym barmanie zostanie zatarta w pamięci. Los
jednak zadrwił z Ryann, ponieważ wystarczył krótki uścisk dłoni
z tajemniczym mężczyzną, aby ten pozwolił sobie wtargnąć do jej
życia.
Odwiedzający
ją w snach „nieznajomy” próbuje przekazać przyszłej studentce
ważną informację. Niestety ta ignoruje go, robiąc prawie
wszystko, aby odpędzić go od swojego umysłu. Miarka się
przebiera, kiedy mężczyzna pojawia się ponownie, w realnym
świecie, i stara się do niej zbliżyć. Zaniepokojona Ryann
postanawia przerwać milczenie i powiadomić o tym niecodziennym
incydencie swoich rodziców, których reakcja na te wieści
niezmiernie ją zaskakuje. Przerażeni tą sytuacją dorośli
postanawiają zrobić jedno – ukryć swoją córkę, byle tylko
odciągnąć ją od nadchodzącego niebezpieczeństwa.
I
od tego momentu kurz okrywający prawdę powoli opada, odsłaniając
jej prawdziwą twarz.
Czy
Ryann da radę przyswoić sobie tę sytuację? A może jej umysł nie
zdoła nadążyć za tym wszystkim i dziewczyna postanowi się
zbuntować?
Jedno
jest pewne – wyścig o bezpieczeństwo Ryann może nie zostać
ukończony.
Muszę
przyznać, że w jakimś stopniu czuję się oszukana. Praktycznie
każda rekomendacja trąbiła wszem i wobec, że będę miała do
czynienia z dobrze skrojoną fantastyką. Niestety z ogromnym bólem
serca odkryłam, iż w tym wszystkim jest niewiele prawdy. Owszem,
natknęłam się na elementy wyraźnie wskazujące na ten gatunek,
ale są one – moim zdaniem – niedopracowane, przez co nie
posiadają one aż tak olbrzymiej siły przebicia. Przez cały czas
liczyłam na to, że autorka rozwinie ten wątek, ukaże mi to
cudowne Nesbero w całej okazałości. Pragnęłam poznać historię
tego świata, odkryć prawdziwą twarz zamieszkujących tam istot,
poobserwować ich wzajemne relacje... I co otrzymałam? Wprowadzenie
do wielu wątków pobudzających ciekawość, które – w jakimś
stopniu są już tak często odgrzewane, że aż prawie trącą
spalenizną – i zostawienie mnie w samym środku lasu, z wieloma
istotnymi pytaniami formującymi się w głowie. A na odpowiedzi
niestety nie mogłam liczyć. Nie powiem, całe to szaleństwo
panoszące się w życiu Ryann, ten zbiór niedopowiedzeń i
skrywanych przez lata sekretów nakręcało mnie. Stopniowo
wprowadzana w ten fabularny chaos starałam się delikatnie rozeznać
w terenie, podejmując próby zrozumienia, co tutaj właściwie się
dzieje. Przewracałam strony, jak szalona, chłonąc każdą linijkę
tekstu, przez co prawie nie byłam w stanie odłożyć książki.
Właśnie – prawie, bo nie tylko ten fantastyczny aspekt powodował,
że moje odczucia, co do „Córki lasu” miewały wahania niczym
marcowa pogoda. Dopiero końcówce udało się co nieco rozpędzić
ciemne chmury. Zwrot akcji, jaki tam nastąpił, pozostawił mnie z
lekko rozdziawionymi od zaskoczenia ustami i gdybym się nie
opamiętała, to zapewne siedziałabym tak przez dobrą godzinę. Za
ten zabieg gratuluję autorce, bo okazał się on strzałem w
dziesiątkę!
Uda się. Może nie będzie łatwo, ale wierzę, że ją ochronisz. Wywalczysz dla niej szczęśliwe życie. Czy to w naszym świecie, czy też w świecie ludzi. Ty też musisz w to uwierzyć, a wtedy to się stanie...
Sama
kreacja tytułowej Córki lasu nie powaliła mnie na kolana. Ryann
wydawała mi się... nijaka. No, nie jestem w stanie inaczej określić
osoby, która – oprócz jakiejś pozycji w hierarchii – nie
wyróżniała się na tle pozostałych bohaterów. Dziewczyna przez
prawie cały czas dawała się manipulować przez innych, co
powodowało, że praktycznie nie posiadała własnego zdania.
Przypominała przy tym kawałek plasteliny, który zmienia swe
kształty pod wpływem nacisku przeróżnych rąk. Na palcach jednej
dłoni mogę policzyć momenty, kiedy to postanowiła zbuntować się
i zrobić coś po swojemu (co skutkowało wieloma przykrymi
konsekwencjami). To i tak nie zmienia faktu, że pomimo szczerej
chęci polubienia jej, nie potrafiłam tego zrobić. Jedynie co udało
mi się oswoić z jej obecnością, bo dzięki temu poznałam
znacznie ciekawiej zarysowane postaci.
Moją
uwagę zdołał przykuć tajemniczy Veik, którego obecność od
samego początku nie dawała mi spokoju. Te jego umiejętności
wnikania do pewnej sfery, ta aura sprawiająca, że Ryann nie umiała
normalnie funkcjonować w pobliżu tego mężczyzny... Coś z nim
było nie tak i koniecznie pragnęłam dociec, kim on tak właściwie
jest. A kiedy tylko otrzymałam szansę bliższego poznania tego
pana... Nie powiem – zauroczyłam się! Veik – jak dla mnie –
robi całą robotę i to właśnie on bryluje na kartach „Córki
lasu”. Zaraz tuż po nim pragnę wyróżnić postać Thomasa.
Chociaż wielu mogłoby go wrzucić do tego samego worka, co Ryann,
uznając tego bohatera za nijakiego, ja nie potrafię przejść obok
niego obojętnie. Całkowicie zdobył moje uznanie oraz szacunek
swoją determinacją. Uparcie dążący do upragnionego celu
mężczyzna swoją postawą udowadnia, że choćbyśmy nawet walczyli
o własne szczęście latami, to nie warto się poddawać, bo nigdy
nie wiemy, czy czasem nie stoimy już ociupinkę na linii mety.
Natomiast pozostali bohaterowie wydawali mi się papierowi.
Rozróżniałam ich jedynie za pomocą imion, co raczej nie jest
wspaniałym akcentem. Przecież każdy człowiek ma w sobie to coś,
co pozwala mu na wyróżnienie się w tłumie z pozoru podobnych do
niego ludzi. A tutaj nawet elfy nie zostały wykreowane tak, aby
ukazać ich słynną majestatyczność...
Pomimo
przykrej niespodzianki związanej z niedopracowanym wątkiem
fantastycznym, nie jestem w stanie zarzucić pani Justynie Chrobak
braku talentu pisarskiego. Autorka ma lekkie pióro i wystarczy
dosłownie niewiele, aby dać się obezwładnić barwnym opisom,
jakimi raczy nas ta pani. Także podobał mi się sposób, w jaki
zostały opisywane odczucia poniektórych postaci, dzięki czemu
lepiej rozumiałam ich stanowisko w danej sprawie. Jednakże mam
nadzieję, że wraz z dalszymi częściami pani Justyna zadba o
poszerzenie swej wiedzy na temat nadnaturalnych istot oraz krain,
dodając temu wszystkiemu coś od siebie tak, aby całość zapierała
dech w piersi!
Zanim
przejdę do podsumowania, pragnę zwrócić uwagę na pewne
niedociągnięcia, jakie mają miejsce w „Córce lasu”. Sama nie
jestem wybitną mistrzynią, jeżeli chodzi o używanie przecinków w
prawidłowych miejscach, jednakże w tej książce aż roi się od
ich braku lub wciśnięcia ich tam, gdzie nie powinny grzać swoich
zaokrąglonych pośladków, co odrobinę mnie smuci. Wyraźnie to
widać w dialogach, gdzie bohaterowie zwracają się do kogoś. „Tak
kochanie” – oto jeden z licznych przykładów tej zbrodni, za
które – mam nadzieję – ludzie odpowiedzialni za nie zostaną
postawieni przed sądem i otrzymają wyrok w postaci nakazu
natychmiastowej poprawy.
Podsumowując:
Chociaż
wypisano mi na recepcie, zwanej „Córką lasu”, sporą dawkę
fantastyki, a w książkowej aptece otrzymałam zamiennik w postaci
obyczajówki z drobną dozą nadnaturalności, w jakimś stopniu
przypadło mi to do gustu. Koniec końców odbyłam przyjemną
przygodę w towarzystwie Ryann, która pozwoliła mi oderwać się od
rzeczywistości i poznać coś zupełnie nowego. Niestety ogromni
fani tego gatunku mogą poczuć się rozczarowani, dlatego musicie
się zastanowić, czy aby na pewno pragniecie poznać smak zawodu.
MOJA
OCENA:
RECENZJA
ZOSTAŁA ZAMIESZCZONA NA:
PRZECZYTAM 52 KSIĄŻKI W 2018 ROKU!
Gdyby nie Twoja recenzja nie wiedziałabym nawet, że wydano powyższą książkę. Analizując Twoje za i przeciw nie mówię nie, może akurat przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że poczułaś się oszukana i zawiedziona lekturą tej książki. Ja nie planuję jej przeczytać, bo to zupełnie nie mój gatunek.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się podoba ;) Czytam już kolejną recenzję, a oceny są na tyle skrajne, że aż chce się samej sprawdzić o co tyle hałasu ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale nie potrafię do końca zaufać polskim autorom - zawsze wolę sięgnąć po coś zagranicznego, by aż tak się nie rozczarować. :C
OdpowiedzUsuń→ NaD okładkę :)
No cóż, moją opinię znasz z tego względu, że po przeczytaniu książki zaczęłyśmy ze sobą hardo na ten temat dyskutować. Uwielbiam, kiedy ktoś się zgadza z moją opinią XD. No po prostu żyć, nie umierać! W sumie to nawet jakbym chciała cokolwiek dodać, to... co mam dodawać, skoro wszystkie słowa zostały wypowiedziane XD?! Przybij pionchę.
OdpowiedzUsuńA co do powyższego komentarza... Jeżeli jeszcze raz gdzieś zobaczę "dowody" na to, że polscy autorzy są gorsi od zagranicznych, to nie powiem, jaką zbrodnię popełnię.
#SadisticWriter
A ja zaryzykuję i, pomimo twojej opinii - dam szansę tej książce. Chcę się sama przekonać, jak ja odbiorę "Córkę lasu" :)
OdpowiedzUsuńHm, mimo wszystko jestem ciekawa tej książki. Co prawda twoja recenzja sprowadziła mnie trochę na ziemię (po przeczytaniu kilku innych opinii tak jak ty byłam pewna, że będzie to raczej typowa fantastyka), jednak lubię czasem przeczytać coś, co posiada zapowiadający się ciekawie wątek fantastyczny, który w przyszłym tomie (bo to jest pierwszy tom, tak?) może się bardziej rozwinąć :)
OdpowiedzUsuńSama książka mnie w ogóle nie interesuje, więc myślałam, że tylko zerknę na recenzję, ale tak się przez płynęło, że przeczytałam całą bardzo dokładnie. Dobra robota!
OdpowiedzUsuńNie brzmi szczególnie zachęcająco, więc raczej nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo raczej nic dla mnie, ale miejmy nadzieję, że w drugiej części będzie więcej tej fantastyki. :)
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia jak i Ty, jednak mnie najbardziej zabolał fakt niepogłębienia motywu snu, byłam przekonana, że to będzie tworzyło główną oś historii i doda temu pewnej niezwykłości :)
OdpowiedzUsuńMoją opinię możesz obejrzeć tutaj --> https://youtu.be/b0WFfaA0nq8
Mam niemal identyczne odczucia jak Ty. ;) Ryann wydawała się nijaka, a Veik faktycznie robił całą robotę. ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, no mnie kontrowersje wokół autorki wystarczą, żeby nie sięgać po tę książkę.
OdpowiedzUsuń