Autor: Paulina Hendel
Tytuł: Czerwone słońce
Seria: Żniwiarz
Tom: II
Poprzedni tom: Pusta noc
Wydawnictwo: Czwarta
Strona
Ilość stron: 432
Jeszcze do niedawna
Magdalena była zwyczajną dziewczyną, która precyzyjnie dzieliła
swój czas między pracą w małej księgarni i domowymi obowiązkami.
Tylko nieliczni wiedzieli, że oprócz tego również „hobbystycznie”
wspierała wujka w niebezpiecznym interesie, jakim jest walka ze
słowiańskimi kreaturami zagrażającymi życiu nieświadomych ich
istnienia ludziom. Nawet udało jej się zaznać pięknego uczucia,
jakim jest miłość, chociaż zła sława rodziny wskazywała na to,
że nie będzie jej to dane. Niestety dosyć krwawe spotkanie z
Pierwszym prawie niszczy wszystko, co do tej pory udało jej się
osiągnąć. Właśnie – prawie, ponieważ nikt nie przypuszczał,
że spomiędzy obrzmiałych bólem i cierpieniem chmur przeciśnie
się z impetem promień słońca.
Po prawie roku
nieobecności Magda powraca do świata żywych. I chociaż jej dusza
zamieszkuje cudze, a nie własne ciało, to ten fakt niezmiernie ją
raduje. Czym prędzej opuszcza zamieszkiwane dotąd miasto i wyrusza
w podróż do Wiatrołomu, aby odnaleźć Feliksa i podzielić się z
nim swoim planem związanym z likwidacją Pierwszego. Zanim jednak
wyruszą na wspólnego wroga, będą musieli skontaktować się z
najstarszym żniwiarzem, aby ten ofiarował im swoją drogocenną
wiedzę, która pozwoli im zwiększyć swoje szanse. A to nie jest
takie łatwe, bo słuch o nim zaginął, a każda kolejna poszlaka
zdająca się prowadzić do wyznaczonego celu szybko przeistacza się
w ślepą uliczkę. Do tego jeszcze dochodzi codzienna walka z
nawimi, gdzie ich liczba wzrasta w zastraszająco szybkim tempie...
Czy Magda i Feliks
podołają tej próbie? A może ogrom pracy i fałszywych wskazówek
zniweczy ich plany? I jak żniwiarzowi będzie układać się
współpraca z Magdaleną, która w sporym stopniu odziedziczyła
paskudny charakterek poprzedniej właścicielki ciała? I co takiego
wymyśli sam Pierwszy, który również na nich poluje?
Wielokrotnie zdarzyło mi
się otrzymać prezenty urodzinowe, które ani odrobinę nie
przypadły mi do gustu. Trudno się temu nie dziwić, gdyż tylko
nieliczni znają moje preferencje, ale żeby nie było – zawsze
szczerze dziękuję za ten drobny gest, bo tak naprawdę liczy się
pamięć. Jednakże w przypadku Magdaleny strasznie ciężko o tego
typu zachowanie. Przecież nikt o zdrowych myślach nie zacznie
skakać z radości, kiedy w dniu swoich urodzin dowiaduje się, że
najbardziej zaufana osoba cały czas bezczelnie cię okłamywała,
aby chwilę później „pomóc” ci odejść z tego świata. Ale
nikt nie spodziewał się... no dobra, po jawnym spoilerze w [Pustej
nocy] (oraz świadomości, że przecież główna bohaterka nie może
zostać tak perfidnie uśmiercona, kiedy to książka będzie
posiadać kontynuację) doskonale zdawałam sobie sprawę, że Magda
powróci do gry znacznie silniejsza i nie pozwoli na to, aby jej
morderca napawał się zwycięstwem. Tym samym wiadome było, że
rozpocznie się niebezpieczny pościg za oprawcą, ale nie
przypuszczałam, że w międzyczasie rozwinie się znacznie więcej
wątków, które tylko z pozoru przypominały fabularny zapychacz. Po
wdrążeniu się w nie odkrywałam nowe źródło informacji, tym
samym czerpałam zawarte tam fakty pełnymi garściami. Aczkolwiek w
pewnym momencie zaczęłam obawiać się, że nowe ścieżki tejże
historii zaczną przysłaniać najistotniejszą część [Czerwonego
słońca], ale na szczęście obyło się bez pisania skargi do
autorki za ten potworny czyn. Także długopis został odstawiony,
kiedy do starych i dobrze już znanych słowiańskich kreatur
dołączyły zupełnie nowe, znacznie silniejsze stwory, dzięki
czemu całość nabrała mroczniejszego klimatu. Doprawdy ciężko
było nie drżeć ze strachu o Magdę czy Feliksa, kiedy jakaś pewna
siebie poczwara urządza sobie wyciętą spod prawa imprezę i nie
zamierza zakończyć zabawy bez walki o swoje „przywileje”. Muszę
przyznać, że w tym tomie żniwiarze mieli pełne ręce roboty,
której niestety nie ubywało, ale tym samym wiecznie coś się
działo, dzięki czemu nie potrafiłam oderwać oczu od zadrukowanych
stron, by powrócić do realnego świata. Ponownie wcieliłam się w
rolę słynnej skarpetki, gdzie książka odgrywała rolę
bezwzględnej pralki, a wszyscy doskonale wiemy, że to połączenie
może mieć tylko jeden finał... A skoro mowa o zakończeniu, to w
przypadku [Czerwonego słońca] miałam nieodparte wrażenie, jakbym
ponownie powróciła do poprzedniego tomu i przeżywała bolesne deja
vu, ale na szczęście (chociaż nie jestem pewna, czy to dobre
sformułowanie) akcja potoczyła się zupełnie inaczej, chociaż
wywołała u mnie ogromne zaskoczenie, przez co – znowu – nie
potrafię doczekać się kontynuacji! Pani Paulino, dlaczego pani mi
to robi? To powinno podlegać karze grzywny lub więzienia!
Jeżeli wcześniej Magda
potrafiła pokazać pazurki, nieraz doprowadzając Feliksa do
szewskiej pasji, to wyobraźcie sobie jego cierpienie, kiedy ta
powraca z podrasowanym charakterkiem! Dawna część osobowości
głównej bohaterki po zmieszaniu z tą od prawowitej właścicielki
ciała stworzyły istną mieszankę wybuchową, gdzie wystarczy tylko
iskra, aby odczuć jej działanie. Tym samym poznawałam Magdalenę
na nowo, co tym razem wcale nie było aż takie łatwe. Nawet
pochmurny i zdystansowany Feliks czy milczący Mateusz wypadali
znacznie lepiej, ale z czasem przyzwyczaiłam się do jej nowej
natury. Co więcej – poczułam się tak, jakbym odnalazła w niej
swoją bratnią duszę! Jak widać przez wrednotyzm wrodzony do
serca! Za to znacznie ubolewałam, że uwielbiany przeze mnie
intrygant Pierwszy stanął w ogromnym cieniu i przez dłuższy czas
nie potrafił wyjść poza jego granice. Aczkolwiek, kiedy tylko to
zrobił, ponownie mnie zaskoczył, gdzie z miejsca wybaczyłam jego
paskudną nieobecność!
Nowy
tom, nowi bohaterowie – to typowe zjawisko, dlatego też nie
zdziwiłam się, kiedy wraz z kolejnymi wątkami przybyły również
następne ofiary „słowiańskiego kultu”. I jak pewna krnąbrna
staruszka Janina doprowadzała mnie do szału, przez co zapragnęłam,
aby dostała zawału (tak, życzę komuś bardzo źle, ale nie
zapominajmy, że to tylko fikcyjna postać), tak kuzyni Magdy
powalali mnie swoją głupotą oraz lekkomyślnością. Trudno się
dziwić, skoro zostali wykreowani na stereotypowych cwaniaczków,
których twarze nie są skalane inteligencją. Ale i tak wolałam,
kiedy fabuła skupiała się na nich, bo dzięki temu całkowicie
rozluźniałam się po mrożących krew w żyłach scenach, a moje
serce powracało do normalnego rytmu.
Paulina
Hendel nadal jedynie wzoruje się na demonologii słowiańskiej, ale
dalej nie mogę stwierdzić, że wychodzi jej to źle. W tej części
przedstawia nam kolejnych kandydatów, którzy mogą śnić się po
nocach, zamieniając rozkoszny sen w istny koszmar! Do tego
wszystkiego dodajmy umiejętne władanie piórem autorki, która nie
zamierza ukrywać swojego talentu pisarskiego, czego nie można jej
mieć za złe. Jedynie męczył mnie wątek miłosny, który w pewnym
stopniu nie odbiegał niczym od tych, jakie dane było nam poznać
poprzez powieści dla młodzieży. Ale muszę przyznać, że schemat
„od nienawiści do miłości” w jakimś stopniu ma to coś,
dzięki czemu parska się śmiechem.
Podsumowując:
Paulina
Hendel raz jeszcze udowadnia, że polska fantastyka ma się bardzo
dobrze i wcale nie musi być gorsza od zagranicznych odpowiedników.
Ponownie zostałam wciągnięta w mroczny, pełen krwiożerczych i
niebezpiecznych demonów świat, gdzie trzeba pilnować się na
każdym kroku, by nie zostać czyimś pożywieniem. Dlatego też,
jeżeli jeszcze nie znacie poprzedniego tomu, to czym prędzej
nadrabiajcie zaległości, bo ucieka wam sprzed nosa kawał dobrej
lektury!
Moja
ocena:
Recenzja
została zamieszczona na:
PRZECZYTAM
52 KSIĄŻKI W 2017 ROKU
Czekam na swój egzemplarz i już nie mogę się doczekać kiedy poznam dalsze losy Magdy! :)
OdpowiedzUsuńCzęść pierwszą czytałam, może kiedyś skusze się na kontynuację.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze pierwszego tomu ale po twojej recenzji dobrze wiem, że szybko zmienię ten status bo bardzo ale to bardzo mnie zaciekawiłaś :).
OdpowiedzUsuńżniwiarz jest świetny :D Druga część podobała mi się o wiele bardziej niż pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Jak tylko ta książka trafi do biblioteki, to ją wypożyczę. Poza tym śliczne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać pierwszy tom! To była niesamowita przygoda!
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać, kiedy sięgnę po "Czerwone słońce"!
Pozdrawiam :-)
Niedawno czytałam "Pustą noc", jednak nie powaliła mnie ona. Nie przekonał mnie styl pisania Pauliny Hendel, nie polubiłam głównej bohaterki, która myśleniem raczej nie grzeszyła. Dlatego kontynuacji mówię nie.
OdpowiedzUsuńZnam jedynie pierwszy tom i muszę stwierdzić, że nie zamierzałam poznawać dalszych losów Magdaleny, ale twoja opinia spowodowała, że teraz się lekko waham... Ale chyba dam szansę tej książce :)
OdpowiedzUsuń