Autorzy:
Jay Asher, Carolyn Mackler
Tytuł: Ty, ja i fejs
Wydawnictwo: Rebis Dom Wydawniczy
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 370
Tytuł: Ty, ja i fejs
Wydawnictwo: Rebis Dom Wydawniczy
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 370
Nie
byłoby tej całej historii, gdyby nie facet, rzecz jasna. Josh
najpierw zepsuł w ich relacjach wszystko (totalnie!), a teraz
jeszcze dał Emmie link do tego nieszczęsnego fejsa...
Przede
wszystkim trzeba wam wiedzieć, że jest rok 1996 i kiedy Emma włącza
przeglądarkę, wpisuje adres: "www.facebook.com" i się
loguje - patrzy w przyszłość. Przegląda swoje aktualne wpisy (i
to aktualne jak diabli, bo sięgające aż piętnaście lat do
przodu), by sprawdzić, co się zmieniło. Jaki ma status związku?
Kto tym razem dzieli z nią życie, no i najważniejsze - czy jest
szczęśliwa?
Ciekawość sprawia, że Emma igra z losem - eksperymentuje z teraźniejszością, by przyszłość uległa fascynującym przemianom. Co później? "Zaloguj", "Odśwież". Nowi partnerzy i nowe dorosłe rozterki. Początkowo to wszystko ją kręci, ale sami rozumiecie - co za dużo...
Przy erze „fejsbukowych” maniaków ciężko jest skusić się na książkę w takiej tematyce, jednak ta wpadła w moje ręce zupełnie przypadkowo. Nadszedł dzień, kiedy przyjaciółka wcisnęła mi ją do ręki i powiedziała, że muszę to przeczytać. Nie czułam wewnętrznej potrzeby, aby sięgnąć po lekturę. Została mi przedstawiona jako „szybki przerywnik na jeden wieczór”, więc podążając za tą myślą spróbowałam jednak ją przeczytać. Mimo wszystko, nie zmienia to faktu, że najpierw zmusiłam do przeczytania tego moją mamę. I tak czyta wszystko, co się u mnie pojawi, więc co jej szkodzi?
Przejdźmy do rzeczy. Niechętnie nastawiona do książki musiałam ją najpierw przejrzeć. Rozdziały podzielone na dni tygodnia, a narracja na Emmę oraz Josha nie były dla mnie zbyt zachęcające. Nie lubię takiego pomieszania, zazwyczaj tylko działa mi na nerwy. Nasuwa mi się tu jednak mój skromny, osobisty plusik... Akcja toczy się w 1996 roku, który w końcu jest dość istotny w moim życiorysie, a wręcz stanowi jego początek. Ciężko nie skusić się na coś, co zawiera dla nas istotną datę. No w każdym razie ja tak już mam.
Ciekawość sprawia, że Emma igra z losem - eksperymentuje z teraźniejszością, by przyszłość uległa fascynującym przemianom. Co później? "Zaloguj", "Odśwież". Nowi partnerzy i nowe dorosłe rozterki. Początkowo to wszystko ją kręci, ale sami rozumiecie - co za dużo...
Przy erze „fejsbukowych” maniaków ciężko jest skusić się na książkę w takiej tematyce, jednak ta wpadła w moje ręce zupełnie przypadkowo. Nadszedł dzień, kiedy przyjaciółka wcisnęła mi ją do ręki i powiedziała, że muszę to przeczytać. Nie czułam wewnętrznej potrzeby, aby sięgnąć po lekturę. Została mi przedstawiona jako „szybki przerywnik na jeden wieczór”, więc podążając za tą myślą spróbowałam jednak ją przeczytać. Mimo wszystko, nie zmienia to faktu, że najpierw zmusiłam do przeczytania tego moją mamę. I tak czyta wszystko, co się u mnie pojawi, więc co jej szkodzi?
Przejdźmy do rzeczy. Niechętnie nastawiona do książki musiałam ją najpierw przejrzeć. Rozdziały podzielone na dni tygodnia, a narracja na Emmę oraz Josha nie były dla mnie zbyt zachęcające. Nie lubię takiego pomieszania, zazwyczaj tylko działa mi na nerwy. Nasuwa mi się tu jednak mój skromny, osobisty plusik... Akcja toczy się w 1996 roku, który w końcu jest dość istotny w moim życiorysie, a wręcz stanowi jego początek. Ciężko nie skusić się na coś, co zawiera dla nas istotną datę. No w każdym razie ja tak już mam.
Facebook
stroną z przyszłości... Chyba ciężko jest to sobie nam
wyobrazić, jednak dla bohaterów jest czymś zupełnie obcym,
nieznanym. Odwołując się do opisu książki zastanawiam się,
jakbym poczuła się w sytuacji, kiedy logując się na „fejsa”
zobaczyłabym swoje wpisy piętnaście lat w przód... Chociaż
jakby nie patrzeć zaskoczyć mógłby mnie tylko jego odmienny
wygląd (co zapewne nastąpi), a nie byłaby to dla mnie jakaś
drastyczna nowość... Ale mniejsza z tym. Nasi bohaterowie muszą
się pogodzić z tym, co ich spotkało. Skutki przeglądania własnej
przyszłości, mogą być naprawdę szokujące.
Krótka
refleksja na temat bohaterów. Do czynienia z „Ty, ja i fejs”
miałam w lutym zeszłego roku, dlatego odwołując się do
wcześniejszych przemyśleń stwierdzam, że Emma teraz powaliłaby
mnie swoją głupotą. Już wtedy nie uważałam jej za zbyt
elokwentną, a sami wiecie, że teraz mam na wszystko bardziej
krytyczne spojrzenie. Punkt widzenia Josha bardziej
przypadł mi do gustu, jakby nie patrzeć był mądrzejszy od swojej
koleżanki.
Lekka
lektura, ok – zgodzę się. Ale co do tego też mam pewne
wymagania! Może niezbyt wielkie, no bo w końcu nie da się po tym
wiele oczekiwać, ale ile razy można użyć zwrotu „jest naprawdę
sexy”? Irytowało mnie to półtora roku temu... Aż strach myśleć,
co byłoby teraz!
Książka
a okładka – jeżeli Josh na okładce jest rudy, to chyba ja już
nie odróżniam kolorów. Nie zmienia to faktu,
że go polubiłam. Chociaż mogę to nazwać trochę inaczej –
zaciekawił mnie jako postać literacka. Spotkanie kogoś jego
pokroju chyba nie jest tym, o czym marzę... Nie, nie chodzi mi o to,
że był rudy, no może trochę, chociaż spotkać przystojnego
osobnika płci męskiej w tym kolorze włosów mi się zdarzyło. :D
(Nie mogłam się powstrzymać)
Kończąc
moje bezsensowne wypociny – łatwa, lekka i przyjemna lektura.
W 100% zgadzam się z określeniem „przerywnik”. W sam raz na
chłodny, jesienny wieczór przy gorącej herbacie, kawie czy co kto
lubi. Rzecz jasna, o ile nie poszukujecie ambitnej lektury, bo wtedy
zapewne się zawiedziecie. Nie będę nikogo jakoś drastycznie
namawiać, decyzję pozostawię wam. :)
Moja
ocena: 3+/6
Będąc w Empiku normalnie się załamałam, do czego już potrafią zniżyć się pisarze... Książka o Facebook' u, na prawdę? Raczej nie przeczytam, chyba że z czystej ciekawości. W każdym bądź razie podchodzę do tej pozycji bardzo sceptycznie - lepiej się zaskoczyć pozytywnie niż zawieść się...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books :)
Cóż, sama bym się o nią nie pokusiła, gdyby nie została mi wciśnięta. Nie dziwi mnie, ze zniechęca ona ludzi. :)
UsuńKsiążkę czytałam i oceniłam ją nieco lepiej, ale masz racje, że ogólnie szału nie ma. To taki lekki, niezobowiązujący ''przerywnik'', nic poza tym.
OdpowiedzUsuńMiałam problem z jej oceną. Ciężko było mi znaleźć ocenę, która byłaby odpowiednia do tej książki. :)
UsuńJakoś nie czuję się zachęcona. Może to wina tego, że nie jara mnie pomysł zmieniania swojej przyszłości, skoro właściwie nie wiadomo, czy będzie ona taka naprawdę. I czytanie o Facebook'u - Boże, widzisz, a nie grzmisz.
OdpowiedzUsuńWspomniałaś, że Emma jest mało elokwentna - zraziłaś mnie do tej lektury. Nie cierpię, gdy główny bohater robi za idiotę, to uwłacza mojej inteligencji, nie chcę spaść na niższy poziom, więc ten "przerywnik" raczej nie dla mnie.
Ja w pewnych chwilach miałam ochotę ominąć rozdziały Emmy, byle dojść do Josha. Sama bym na pewno ominęła to szerokim łukiem, ale jak dali, to uznałam, że skorzystam. :D
UsuńNiechętnie sięgam po książki o takiej intentowej tematyce, tu tez sie nie skusze bo najlepsza to ona nie jest :)
OdpowiedzUsuńTo zrozumiałe, sama jestem niechętnie nastawiona do takiej tematyki. :)
UsuńNie mam nic przeciwko takim przerywnikom ;)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba się na chwilę oderwać na rzecz czegoś innego. :)
UsuńJak można zepsuć tak rewelacyjny pomysł na książkę... i ograniczyć ją głównie do wątków miłosnych i zwrotów typu „jest naprawdę sexy”... Szkoda. :(
OdpowiedzUsuńOsobiście mogłabym polemizować ze stwierdzeniem "rewelacyjny pomysł na książkę". Może pod względem wglądu w przyszłość, jednak facebook nie jest tym, co mogłabym pod to podciągnąć. :)
UsuńUm, czyli chodzi o to, że bohaterowie żyją w latach 90-tych i nagle logują się do fejsa, w którym są ich wpisy z przyszłości? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie;) Wolę inne przerywniki.
OdpowiedzUsuńOsobiście też mam wyższe wymagania co do książek, ale skoro wpadło to przeczytałam. Inaczej raczej bym tego nie ruszyła. ;)
UsuńTeraz akurat mam co czytać - jak się uporam z Quo vadis, to na półce czeka 6 książek z biblioteki :)
OdpowiedzUsuń