Tytuł: „Cztery”
Oryginalny tytuł: „Four”
Seria: „Niezgodna”
Tom: 0,5
Przekład: Marta Czub
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 304
Patologia – tak zazwyczaj określa się
rodziny, które nie spełniają określonych norm przez
społeczeństwo, zaniedbując ważne elementy życia. W takich domach
króluje przemoc, alkoholizm, narkomania czy bieda. Na takie
miano zasłużyły także rodziny wielodzietne, jednak częściej w
takich domach panuje ład i porządek w porównaniu z takimi,
gdzie jest dwójka dzieci lub nawet jedna pociecha. I to
uczucie, że oni nie znają innego życia i dorastają z myślą, iż
wszędzie jest tak samo...
Tobias Eaton wychowywał się w domu, w
którym królowała przemoc. Jego ojciec, przywódca
Altruizmu, traktuje go jako osobisty worek treningowy. Niestety nikt
nie wie, co się dzieje w domu Eatonów, gdyż Marcus bije syna
tak, by ten mógł ukryć posiniaczoną skórę.
Dodatkowo Tobias odsuwa się od swoich rówieśników,
byle tylko przypodobać się ojcu. Jednak przychodzi taki dzień,
który wszystko zmienia.
Podczas Ceremonii Wyboru Tobias porzuca
Altruizm i swojego ojca, i przechodzi do Nieustraszoności. Zaczyna
tam życie z czystą kartą oraz z nowym imieniem – Cztery.
Tylko czy demony przeszłości pozwolą o
sobie zapomnieć? A może znajdą się tacy, którzy odkryją
jego tajemnicę i będą gotowi wyznać ją wszystkim? Co zrobi
Cztery, gdy odkryje, że przez wiele lat był okłamywany?
Trylogia „Niezgodna” ma swoich
zwolenników, jak i przeciwników. Po przeczytaniu
pierwszego tomu zdawałoby się, że należę do tego pierwszego
obozu, jednak kolejne spotkania z twórczością pani Roth
zmieniły moje nastawienie. Zostałam potraktowana kotłem (nie
kubłem, bo to za mało) lodowatej wody, by się przebudzić z
letargu. Już wam tłumaczę dlaczego.
„Dobrze by było, gdyby poczucie winy
przypominało nam, aby następnym razem bardziej się postarać.”
„Cztery” to nic innego jak prequel, niewinny
dodatek do trylogii (a raczej sam początek tego wszystkiego), tym
razem jednak mamy do czynienia z samą postacią, której imię
widnieje w tytule. W zamysłach autorki to właśnie on miał być
główną postacią serii, jednak po kilkudziesięciu stronach
zrezygnowała z tego pomysłu. I muszę podziękować autorce za tę
zmianę, bo jednak Tris wydawała się nieco mądrzejsza od Eatona.
Veronico – kłaniam ci się odrobinę, ale nie za nisko, bo tak naprawdę nie wiem, czy w ogóle na tyle zasługujesz.
Główny bohater tej książki –
kiedyś Tobias Eaton. Dzisiaj Cztery. Chłopak skrzywdzony przez los,
który odnajduje ukojenie w nowej frakcji. Wieczny samotnik
poznaje nowych ludzi i zaprzyjaźnia się z nimi. Nowonarodzony
człowiek, który miewa przebłyski inteligencji, ale podczas
czytania miałam wrażenie, że mam do czynienia z dziesięciolatkiem,
a nie szesnasto czy osiemnastolatkiem. Po prostu niektóre jego
myśli tak mnie dołowały, że zaczynała boleć mnie głowa.
Owszem, były także przebłyski inteligencji, ale więcej miałam
tutaj do czynienia z Tobiasem ukazanym w „Zbuntowanej” (to też
pójdzie pod moje ostrze). Podczas lektury drugiego tomu tej
trylogii byłam mocno zdziwiona aż tak ogromną przemianą. Teraz
już wiem, że w „Niezgodnej” grał kogoś innego.
Pozostali bohaterowie zostali
potraktowani powierzchownie. Coś w stylu: a wcisnę jakieś
stwierdzenie od tej i tej osoby, zapcha trochę fabuły. Miałam
także nadzieję na lepsze poznanie postaci Erica, ale cóż...
Marzenie ściętej głowy. On także ukazywał się raz na jakiś
czas. Tak czy inaczej to ogromny minus.
„Mam taką teorię, że
bezinteresowność i odwaga wcale nie są od siebie tak odległe.”
Według mnie „Cztery” jest napisana
na siłę. Owszem, Veronica Roth miała szerokie pole do popisu przy
Tobiasu, ale poległa ona na całej linii. Możecie mnie teraz
poszatkować, wybatożyć rzepą i tym podobne, ale takie są po
prostu moje odczucia. Dodatkowo zerżnięcie wielu scen z
„Niezgodnej”... Tak, wiem, są one oczami pana Eatona, ale bez
przesady. Ja już to przerabiałam, powtórki z rozrywki nie
potrzebuję, chociaż... Tak, znalazłam jednego malutkiego plusa, a
mianowicie – rozwiązanie kilku zagadek, które trafiły się
podczas lektury „Niezgodnej”. Również mamy odkrycie wielu
kart, chociaż gra nimi przebiega w innym czasie. To chyba jedyny
atut całej książki.
Podsumowując:
Moim zdaniem „Cztery” to nic innego
jak nabijanie kieszeni autorki wadliwym towarem bez możliwości
zwrotu. Owszem, są osoby, które zachwycają się tą książką,
ale ja zepsułam sobie nią Wielkanocne popołudnie.
Książki z serii
„Niezgodna”
1.
„Cztery”
2.
„Niezgodna” >recenzja<
3.
„Zbuntowana”
4.
„Wierna”
Recenzja została zamieszczona na:
Widzę, że nie tylko ja ostatnio przeżyłam czytelnicze rozczarowanie. No cóż, czasami tak po prostu bywa.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w sprawie tego, że ksiązka wydaje się być napisana na siłę :/ Mnie również autorka zawiodła po pierwszej części...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Chyba nie zamierzam sięgać po ten "dodatek". Ledwo pierwszą część przeczytałam, wolę film :)
OdpowiedzUsuńW filmie Cztery mi się podobał. Książki, jak wiesz, nie czytałam i chyba nie zamierzam... A i lekturę dodatku do Trylogii sobie odpuszczę, pomimo tego, ze aktor był przystojny. Ale zwykle takie cuda są pisane na siłę... Kasa, kasa, jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o kasę :D
OdpowiedzUsuńMuszę się wziąć za tę serię, ale akurat tę część sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie w wolnej chwili :) www.maialis.pl
To jest najgorsze - takie pisanie "na siłę" książek, które podpina się do znanych i już zakończonych trylogii.
OdpowiedzUsuńCzytałam i podzielam Twoje zdanie. Mnie też zaczynała boleć głowa od jego myśli. Właśnie z tą książką skończyła się moja przygoda z autorką.
OdpowiedzUsuńrównież nie byłam z niej zadowolona
OdpowiedzUsuńjak dla mnie Cztery i Niezgodna to najciekawsze pozycje z trylogii.
OdpowiedzUsuńo reszcie nawet nie wspomnę ...
Przeczytałam to i powiem szczerze, że na pewien sposób mi się podobała. Nie mogę jednak uznać tej książki za wybitną, bo taka nie jest. :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że Cztery wypadło tak słabo... skoro uważasz, że jest pisane na siłę i że nie znalazłaś w nim prawie żadnych plusów.. to jest przykre dla trrylogii, że ma tak miałką novelkę
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam. Być może przeczytam, ale tylko dla rozwikłania zagadek. Nic innego mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuń