Autor: Victoria Scott
Tytuł: „Ogień i woda”
Oryginalny tytuł: „Fire and Flood”
Tom: I
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 363
Wracasz do domu, zmęczona po całym dniu poza nim. Wita cię
znajomy widok, ten, który widzisz praktycznie codziennie. Jednak od jakiegoś
czasu w całej tej domowej rutynie, gdzie mama krzątała się po kuchni, gotując
obiad, a tata siedział przy stole z gazetą w dłoni, śledząc gazetę. Kogoś w
niej brakuje. Twojego rodzeństwa. Twój brat nie może funkcjonować normalnie,
jest chory. Każdy dzień okazuje się być dla niego jakiegoś rodzaju zmaganiem z
przeciwnościami losu. Chciałabyś mu pomóc, ale nie masz jak. Aż w końcu na
twoim łóżku pojawia się małe pudełeczko, a wraz z nim rozwiązanie problemu,
cudowny lek, który zapewniłby zdrowie twojemu ukochanemu rodzeństwu.
Tella ma szesnaście lat, chorego brata i nie podoba jej się
przeprowadzka na jakieś odludzie, gdzie nie chodzi nawet do szkoły, ale uczy
się w domu, gdzie nauczycielką jest jej matka. Żałuje, że nie może już
rozmawiać ze swoją dawną przyjaciółką, Hannah, nienawidzi swoich włosów i
chętnie wróciłaby z powrotem do Bostonu. W Montanie, gdzie mieszka teraz,
zatrzymuje ją jedna rzecz – okolica ma podobno pomóc jej bratu, Cody’emu. Pewnego
dnia znajduje na swoim łóżku małe pudełeczko z dziwnym urządzeniem, które
wspomina o Piekielnym Wyścigu, w którym nagrodą jest lek na wszystkie choroby.
Przed oczami staje jej zdrowy brat, coś, czego tak bardzo chciała, jednak coś,
czego nie mogła mu zapewnić.
Książkę przeczytałam w jakieś trzy dni, chociaż spokojnie
wyrobiłabym się w dwa. Postanowiłam, że lekturę odstawię i przeczytam coś
swojego. Padło na „Ogień i wodę”, stojącą tak ładnie na półeczce obok Gregory’ego,
o który już tyle męczyła mnie siostra, że nie da się tego zliczyć. Zaczęłam
czytać. W szóstym rozdziale wydarto już jakąś część mnie i wsadzono do środka
tej książki. Kiedy oddałam jej swoje serce? A może poprosiłam o zwrot tego
kawałeczka po czytaniu dalszych rozdziałów?
Na pierwszy ogień (a może na pierwszą wodę?) pójdą
podobieństwa. Z początku miałam wrażenie, że jakaś cząstka całości inspirowana
była Igrzyskami Śmierci i mnie to nieco zniechęciło – znów to samo.
Czytałam jednak dalej i moje zdanie diametralnie się zmieniło. Szczerze mówiąc, „Ogień
i woda” będzie chyba książką, do której będzie porównywało się inne lektury, a
nie na odwrót. Jest oryginalna, mimo że sam pomysł Piekielnego Wyścigu
szczególnie nie zachwyca – przynajmniej mnie. Co jeszcze mi się w niej
podobało? Ta nieprzewidywalność. Nigdy nie wiadomo było, co czeka w głębi
dżungli – gdyż uczestnicy mieli do pokonania cztery ekosystemy: dżunglę,
pustynię, ocean i góry – a co może czyhać wśród piasków pustyni. Powiem tyle –
raz mnie wciągnęło, wypuściło tylko na końcu i to z mocnym uderzeniem w ścianę
za mną, tak, że wstrzymałam oddech.
Migające światełka są cool, myślę.
Gdybym miała wypisać jakieś wady tej książki, byłoby
naprawdę ciężko. Skończyłam ją jakieś trzy dni temu, ale nie mogę sobie
przypomnieć nic, co zirytowałoby mnie podczas czytania – oprócz pewnych
zachowań głównej bohaterki. Krótko mówiąc – książka wręcz idealna.
Skoro wspomniałam już o głównej bohaterce, Telli, rozwinę
temat bardziej. Jeśli chodzi o nią, to powiem tyle: nie wywołała we mnie
szczególnych emocji. Chwilami miałam ochotę krzyknąć jej w twarz jedne z
najgorszych słów, jakimi dysponuję – dlaczego? Wyobraźcie sobie dżunglę, te
piękne roślinki i wilgoć unoszącą się w powietrzu, dziwne odgłosy, które wydają
się być zbliżającym do ciebie drapieżnikiem i Tellę w środku tego wszystkiego,
myślącą o czym? O tym, że nienawidzi swoich włosów. O tym, że nie ma przy sobie
lakieru do paznokci. Naprawdę, nie ma już głównych bohaterek, które nie
irytują? Czy to ja jestem tak bardzo krytyczna pod ich względem?
- Dobra, stary. Możesz już skończyć z tym zoo-porno?
Oprócz Telli występuje tu dość sporo postaci, z czego te
drugoplanowe mają swoją historię, która jest ciekawa i prawdę mówiąc – dość
nieoklepana. Polubiłam paru z nich, innych traktowałam obojętnie, jednak
żadnego nie znienawidziłam. Nawet Titus, czarny charakter tej książki – chwila,
czy to nie jest spoiler? – przypadł mi do gustu. Tak, naprawdę, nie wydaje wam
się! Ta jego upartość i lekki psychopatyzm – uwielbiam psychopatów i dobre
czarne charaktery – urozmaiciły tą historię. Jednak obok bohaterów ludzkich,
mieliśmy tutaj Pandory, czyli zwierzęta o niezwykłych umiejętnościach – nie
wiem, jak inaczej to określić. Tak, je także polubiłam. Sam koncept na nie jest
naprawdę ciekawy i jest kolejną wielką zaletą całości.
Jednak przez całą tę gadkę o bohaterach, nie wymieniłam
jednego. Kluczowego bohatera męskiego, Guya – tak, łatwo przekręcić jego imię,
aczkolwiek patrząc na całość jest to jak ziarenko piasku na pustyni, którą w
sumie przemierzał w Piekielnym Wyścigu. Bohater – cud, przynajmniej dla mnie.
Taki idealny, i boski, i zaradny, i troskliwy, i chłodny jak przyjdzie co do
czego, i skryty, i… ślub w sobotę! (Jeśli są z innych książek, zdrada się nie
liczy, jedna z zasad fangirl).
To zimny, twardy błękit, raczej deklaracja niż barwa - stwierdzenie: "Odsuń się, do cholery".
Jeśli chodzi o styl Victorii Scott, jest bardzo prosty i
łatwy do zrozumienia, przy czym wciąga niesamowicie. Ma w sobie opisy i
wszystko co potrzebne, znajdziemy w nim humor, znajdziemy też momenty
wzruszenia. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej
przez Tellę, dzięki czemu możemy poczuć się jak profesjonalni czytelnicy jej
myśli i uczuć. Przy tym może nas zirytować to z czasem częstsze myślenie o
sobie czy Guyu niż Cody’m, dla którego właściwie tutaj jest, ale cóż – tak już
jest. Nie znam uczucia bycia zakochaną – ja taka samotna, ja taka chłodna jak
kamień w ogrodzie (powstałby z tego dobry wiersz) – ale być może tak właśnie
jest. Kiedy w twoich myślach gości tylko ta jedna, jedyna osoba, ważniejsza
nawet od tych przyziemnych problemów, gdyż będąc z nią, nie jesteś już na
ziemi, ale w niebie, w obłokach.
Osoby nie przepadającego za wątkiem miłosnym, nie rozczarują
się tutaj. Fakt, mamy tu uczucie rodzące się między Tellą a Guyem, jednak nie
jest ono mocno wyeksponowane, ledwo muśnięte na kartach całości. Dla mnie jest
to idealne posunięcie – miłość nie zajmuje głównego wątku, ale kryje się gdzieś
za ogółem dystopii i akcji ogólnej, Piekielnym Wyścigiem.
Akcja powieści cały czas się toczy, miejscami wydaje się
pędzić, tylko patrząc, jak podążamy za nią biegiem, jak śledzimy każde kolejne
słowo. Dużym plusem, jak już wspominałam, jest ta nieprzewidywalność. Nie wiemy,
czy właśnie teraz ktoś zginie, czy właśnie teraz ktoś nie zostanie ranny, czy
akurat pod tymi liśćmi będą mrówki, które zaatakują twoje ciało, a za tym
drzewem tygrys, który rozszarpie cię, zanim zdążysz pomyśleć, że nie masz przy
sobie swojego lakieru do paznokci.
Powiem jeszcze na zakończenie tyle: było to moje pierwsze zetknięcie z jakąkolwiek książką z wydawnictwa IUVI i muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona. Tylko czekam na "Kamień i sól".
- Skąd to wytrzasnęliście? Bo jest fanta-kurna-styczne!
Podsumowując:
„Ogień i woda” jest naprawdę świetną powieścią, którą można
wręcz pożreć w krótkim czasie, idealną przerwą od ciężkich lektur oraz nudnego
życia codziennego. W każdym z bohaterów dostrzeżemy coś, co nam się spodoba, a
ich dość spora ilość – przy której jednak nie gubimy się w imionach i
charakterach – sprawia, że możemy wybrać z nich nie jednego, ale parę
ulubionych. W moim przypadku był to Guy, którego szczerze mówiąc, nie
pokochałam tak od razu, ale w miarę poznawania go, powolutku czułam, jak wyrywa
mi serce, jakby chciał je zaserwować na obiad swojej ekipie. Właśnie, byłabym
zapomniała uczcić zabitego w tej książce króliczka, mojego pobratymca.
Wirtualny znicz dla niego, niedźwiedź taki zły.
Wracając jednak – jeśli nie wiecie, za jaką dystopię się
zabrać, aby się nie rozczarować, sięgnijcie po „Ogień i wodę”. Oryginalność,
nieprzewidywalność i pomysły autorki już krzyczą ze środka, żeby tylko je
poznać.
Moja ocena:
***
Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu IUVI.
Wcześniej na tym blogu pojawiła się recenzja tej książki w wykonaniu #Ivy!
***
Przypominam również o konkursie, w którym możecie jeszcze wziąć udział i wygrać zakładki razem z kompletem tatuaży z "Wybranych"! :)
Podchodziłam do tej książki bardzo ostroznie, bo opis wskazuje na kolejne schematyczne YA, które będzie raczej średnie, ale to już kolejna pozytywna opinia dotycząca tej powieści! Chyba jednak będę musiała dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Książka jest niesamowita !! Nie wiem co jeszcze mogę dodać oprócz tego że czekam na drugą część :*
OdpowiedzUsuńMam teraz dużo książek do przeczytania, ale jak tylko będę miała czas to napewno zaopatrzę się w tą pozycje, bo opis bardzo mnie zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazki-na-polkach.blogspot.com/
Planuję sięgnąć po tę książkę już od długiego czasu i nadal mi się to nie udało. Mam nadzieję, że jednak szybko trafi w moje ręce, bo jestem jej ogromnie ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Podobno książka jest genialna, a twoja recenzja to tylko potwierdza.
OdpowiedzUsuńPostaram się jak najszybciej po nią sięgnąć, chociaż naprawdę nie mam czasu xD
Ale co mi tam xD
Pozdrawiam,
Isabelle West
recenzjekawoholika.blogspot.com
Podoba mi się temat jaki podejmuje książka, swoją recenzją bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńwww.apteka-literacka.blogspot.com
Mnie "Ogień i woda" aż tak bardzo nie przypadło do gustu, ale nie powiem, była to przyjemna lektura. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę wspominam całkiem ciekawie, chętnie przeczytam kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Na pewno chętnie przeczytam tę książkę. Trochę się zniechęciłam kiedy napisałaś, że główna bohaterka przejmuje się np. paznokciami w ważnych chwilach, ale dam jednak jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Książka bardzo mi się podobała i z niecierpliwością oczekuję drugiego tomu :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziemy musiały długo na to czekać :)