Tytuł: "Gregor i niedokończona przepowiednia"
Oryginalny tytuł: "Gregor the Overlander. Book One of The Underland Chronicles"
Tom: I
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 364
Rozwieszasz pranie, niczym prawdziwa gospodyni domowa, kiedy
twoja dwuletnia siostra – którą miałeś upilnować z powodu nieobecności mamy –
bawi się w swoim świecie, jak to zresztą dziecko. Jednak kiedy nagle
przestajesz słyszeć jej chichot, zdajesz sobie sprawę, że coś jest nie tak.
Otwarta kratka wentylacyjna nie wróży nic dobrego, zwłaszcza, kiedy dobiega zza
niej śmiech siostry. Cóż robić, jeśli nie ruszyć za nią, aby jej nie zgubić?
Jedenastoletni Gregor spędza wakacje w domu. Kiedy jego
ojciec zaginął dwa lata, siedem miesięcy i trzynaście dni temu, stał się
jedynym mężczyzną w rodzinie, na którego to barkach stanęło wyzwanie opieki nad
nią. Podczas gdy jego siostra Lizzie wybiera się na letni obóz, na który on też
chciałby się wybrać, ale nie robi tego ze względu na swoje obowiązki, zostaje w
domu z babcią i Botką – dwuletnią dziewczynką, która tak naprawdę na imię ma
Margaret, a przezywają ją tak z powodu lubowania się w przymierzaniu botków
swojej matki. Pewnego dnia, Botka znika w szybie wentylacyjnym, zaś Gregor –
jako dobry, odpowiedzialny braciszek – rusza za nią.
Jednak szyb okazuje się być przejściem do Podziemia, gdzie
zaczyna się cała historia.
Odwaga bez rozwagi prowadzi do wczesnej śmierci.
Suzanne Collins jest chyba większości nastolatków znana.
Głównie z serii „Igrzysk Śmierci”, które znane są na całym świecie i to nie
tylko dzięki książkom, ale i filmom na ich podstawie. Czytelnicy szaleją na
punkcie losów Katniss i Peety i uważają się za wielkich fanów ich twórczyni.
Jednak czy mają również za sobą lekturę Gregora?
Muszę szczerze przyznać, że do jakiegoś czasu myślałam, że
Suzanne Collins napisała i wydała jedynie trylogię Igrzysk Śmierci.
Przeczytałam, chwaliłam ją nad niebiosa przez jakieś pół roku, potem szał opadł
i obecnie uznaję tą serię po prostu za dobrą – tym bardziej, że nie pamiętam
już z niej wiele szczegółów, a jedynie ogólny zarys akcji. A potem dowiedziałam
się, że autorka ta nie ograniczyła się jedynie do serii o Głodowych Igrzyskach. Kroniki Podziemia to jej zasługa! I chwała jej za to!
Styl Collins wydaje mi się w "Gregorze i niedokończonej
przepowiedni" prostszy niż w Igrzyskach Śmierci. Fakt, tutaj mamy książkę o
nieco mniej dystopijnym świecie i przeznaczoną może dla stosunkowo młodych
czytelników, ale moim zdaniem bez wątpienia dorównuje ona bestsellerowej serii
autorki, jeśli jej odrobinę nie przerasta.
Codziennie kiedy się budzę, mówię sobie, że to mój ostatni dzień życia. Jeśli nie próbujesz na siłę trzymać się czasu, to nie boisz się tak bardzo jego utraty.
Książkę czyta się naprawdę szybko. Ułatwia to dodatkowo
czcionka większa niż w normalnych egzemplarzach, co jest idealną cechą w
przypadku kiedy do lektury zabierze się właśnie młodszy czytelnik i będzie
przerażać go dość spora ilość stron. Wartka akcja, od której trudno się oderwać
spaja idealnie wykreowany przez autorkę świat, bohaterów, których stworzyła
oraz historię Regalii, tworząc całość – świetną lekturę zarówno dla młodszych,
jak i starszych.
Ale po kolei.
Bohaterów pierwszej księgi Kronik Podziemia można właściwie
określić w dwóch słowach: różnorodni i niesamowici. Prawie każdy z nich ma
swoją historię, w każdym znajdziemy coś niezwykłego, a jednocześnie będziemy w
stanie znaleźć w nim lub niej bratnią duszę.
Gregor jako główny bohater jest jak na jedenastolatka
wyjątkowo inteligentny i bystry – chwilami miałam wrażenie, że nawet bardziej
ode mnie. Ta jego troska o siostrę i innych, która utrzymywała się przez całą
akcję, dziwna dorosłość, jakiej nie podejrzewałoby się u dziecka w jego wieku,
to, w jaki sposób starał się pomóc matce, stając w roli jedynego w rodzinie
mężczyzny. Gdybym miała wybierać pomiędzy nim, a Gale’m czy Peetą z Igrzysk
śmierci, bez wątpienia wolałabym mieć przy sobie jego. Może i
jedenastoletniego, młodszego ode mnie – zapewne też niższego – ale za to
bystrzejszego i mniej irytującego. Inaczej: w ogóle nie irytującego. Nie należy
go wrzucać do worka z takimi bohaterami, a raczej odstawić na tę półeczkę
chwały z napisem „Bohaterowie, do których warto wracać”.
Naziemny wojownik, prawdziwy syn słońca - czy światło przyniesie, czy dotrze do końca?
Dwuletnie Botka podbiła moje serce. Jest moją ulubioną bohaterką
z tej książki pomimo tego, że nie potrafi nawet dobrze mówić. Rozbrajała mnie
swoim zachowaniem i tym, jak bardzo polubiła karaluchy, nie zważając na ich
wygląd. Tym, jak się z nimi zaprzyjaźniła i troszczyła się o nich. Tak, może to
jeszcze dziecko, ale… naprawdę kochane, urocze i podobnie jak braciszek – nadzwyczaj
inteligentne dziecko.
Oprócz naszego rodzeństwa z Naziemia w książce występują
oczywiście także Podziemni – królewna Luksa, chwilami wredna, a jednak nie bez
powodu, Henry, kuzyn księżniczki, po których nie spodziewałam się tego, co zrobił,
Vikus, który praktycznie zawsze znajdował dobre wyjście z sytuacji drogą
pokojową czy Solovet, żona wcześniej wymienionego Vikusa, troskliwa i łagodna. Do
podziemnych bohaterów należy także wliczyć nietoperze – fruwacze, z którymi zespalali
się obywatele Regalii, przyrzekając sobie wzajemną pomoc, a także karaluchy,
czyli pełzacze, szczury – czarne charaktery oraz prząśników lub mówiąc inaczej –
pająki.
Podziemie jest światem świetnie wykreowanym, zarówno jak i
Regalia, czyli królestwo ludzi, na którego czele stanie kiedyś Luksa. Ma swoją
historię, ma swoje tajemnice, ma swoje przepowiednie. I właśnie w jednej z nich
występuje Gregor. Syn słońca, naziemny wojownik, który ma odmienić los Regalii.
Czy mu się udaje? Cóż, to już pozostawiam jako takie niedociągnięcie w
recenzji, żeby nie spoilerować.
Na koniec dodam, że ostatni rozdział „Gregora i
niedokończonej przepowiedni” jest tak cudownie zakończony, tak… pozornie
zwyczajnie, a jednocześnie tak niesamowicie! Nie ma co, Collins ma chyba wielki
talent do pisania zakończeń z przytupem.
Fanów wątków miłosnych muszę rozczarować, gdyż żaden w
książce nie występuje – chyba że wliczyć miłość szczurów do ich samych, jednak
fani przygodówek i dobrej akcji mogą już ostrzyć zakładki do lektury, gdyż jest
to dla nich świetna pozycja!
Odwaga liczy się u tych, którzy umieją liczyć.
Podsumowując:
„Gregor i niedokończona przepowiednia” to idealna lektura
zarówna dla świeżo upieczonych nastolatków jak i tych, którzy w tymże świecie
są już nieco bardziej wprawieni. Nie rozumiem wręcz, dlaczego nie zyskała ona
większego rozgłosu, niż ma – w końcu to wspaniałe dzieło Suzanne Collins, które
w moim osobistym rankingu znajduje się odrobinkę wyżej niż Igrzyska Śmierci. Święta
być może i za nami, ale… Gregor będzie na Was czekał!
Moja ocena:
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI!
Psst! Wiecie, że recenzję tej książki w wykonaniu #Ivy możecie przeczytać tutaj?
Psst! Wiecie, że recenzję tej książki w wykonaniu #Ivy możecie przeczytać tutaj?
Czytałam tę książkę niedawno i uważam, że to świetna lektura - może bardziej dla młodszych czytelników, ale i mnie przeniosła na chwilę do czasów dzieciństwa. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Lubię takie książki i a pewno po nią sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńJa ze zniecierpliwieniem wyczekuje 3 tomu :*
Czytałam i książka bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńNa drugim tomie nie powinnaś się zawieść :D
Uwielbiam tę autorkę, jednak na razie znam tylko Igrzyska Śmierci. Bardzo chciałabym przeczytać również tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że będę się dobrze bawić, podczas czytania tej książki! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Pozdrawiam gorąco,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
O książce już tyle słyszałam dobrego. Mój siostrzeniec również bardzo dobrze się o niej wypowiadał. Co prawda to literatura młodzieżowa, no ale czemu by się nie odmłodzić :D
OdpowiedzUsuń