Autor: Miranda Kerr
Tytuł: Doceń siebie. Jak odkryć
prawdziwą siebie i rozwinąć skrzydła
Oryginalny tytuł: Treasure Yourself.
Power Thoughts for My Generation
Przekład: Regina Kołek
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 264
Gdyby tak wyjść na ulicę i zapytać
losowo kilkadziesiąt dziewczyn o to, czy doceniają swoje
umiejętności i same siebie, to zapewne większość z nich
odpowiedziałaby: nie. Drążąc ten temat odkrylibyśmy przyczyny,
które skłoniły je do takiej oceny. Zapewne usłyszelibyśmy
o braku akceptacji ze strony bliskich bądź otoczenia i ich
przykrych słowach pod kątem pasji, która ma szczególne
miejsce w sercach dziewczyn. Także wpływ na taką odpowiedź mogła
mieć minimalna motywacja do rozwijania swego hobby lub porażki,
jakie zostały odniesione w trakcie działania w tym kierunku.
Ponadto doszłyby informacje o tym, że takie osoby jak one nie mają
czego szukać w danych dziedzinach.
Brak wiary we własne możliwości
wykiełkował w ich sercach i wiecznie podlewany niepewnością oraz
uszczypliwościami rośnie zdrowo i nawet nie dostrzegamy, gdy jego
cień pochłania nas w całości. I jak temu zaradzić? Jak ściąć
tego pasożyta żywiącego się coraz gorszym pokarmem?
Miranda Kerr wychodzi nam wszystkim
naprzeciw i proponuje sposoby, dzięki którym możemy podnieść
swoją samoocenę i pokochać siebie taką, jaką jesteśmy. Słynna
modelka opowiada o swoich początkach kariery i swej niepewności w
świecie pełnym salonowych hien i o walce z pesymistycznym
myśleniem. Miranda wskaże nam drogę ku samoakceptacji i
pozytywnemu myśleniu, trzymając za rękę i pomagając stawiać
powolne kroki ku wyznaczonej trasie. Stanie się naszą pomocną
dłonią likwidującą kłody rzucane pod nogi.
Tylko czy słowa rozchwytywanej w swej
branży kobiety będą w stanie dotrzeć do zwyczajnej dziewczyny? I
czy nastolatki będą gotowe zacząć walczyć z własnymi
słabościami?
Zazwyczaj omijam szerokim łukiem
poradniki i tego typu publikacje, jednak ten miał w sobie to coś,
co zachęciło mnie do jego lektury. Nie mam tutaj na myśli różowej
okładki, która razi mnie w oczy, jednak o sam tytuł. „Doceń
siebie...” to książka sprawiająca wrażenie, że jest stworzona
z myślą o mojej osobie, bo należę do tej grupy ludzi
niewierzących w swoje możliwości. Czy po przeczytaniu tego
poradnika i zanalizowania jego treści byłam w stanie spojrzeć na
siebie pod innym kątem i „rozwinąć skrzydła”? A może
postanowiłam pozostać w kokonie tkanym brakiem wiary?
„Kiedy zyskujesz coraz większą wiarę w siebie i we własne możliwości, będziesz potrafiła z łatwością stawić czoła odrzuceniu, nie załamując się, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że ono nie zmieni w żaden sposób tego, kim jesteś i na co cię stać.”
Po motywującym początku i krótkiej
notatce od autorki rozpoczęła się moja przygoda, która
miała na celu zmotywować mnie do pracy nad sobą i zaakceptowaniu
samej siebie. Nie mamy jednak tutaj (prawie) jednolitej tematyki,
gdzie Miranda Kerr wałkuje jedno i to samo. Modelka skupiła się na
wielu sferach oddziałujących na kruche serca dziewcząt, dzieląc
swoje porady na kilka rozdziałów. Każdy z nich zawiera
cząstkę kobiety, która pokazuje swoją walkę o lepsze jutro
i efekty swych działań. Spodobało mi się to ze względu na to, że
nie jesteśmy zasypywani suchymi stwierdzenia próbującymi
zamydlić nam oczy. Ukazano nam to, czego możemy się spodziewać w
tej bitwie z własnym brakiem wiary w umiejętności, które
skrzętnie ukrywamy przed wszystkimi. Miranda wspomina tutaj także o
afirmacjach, jakie dają jej motywację, jednak w tej kwestii czułam
się zasypana wzmiankami o tym cudownym środku. Rozumiem zachwyt
modelki nad cytatami dającymi motywację, ale żeby cały czas o tym
wspominać? Przeczytałam raz i to wystarczy. Nie trzeba mi tego w
kółko powtarzać, naprawdę. A teraz boję się, że każda
napotkana przeze mnie osoba wymienia to słowo, a ja w końcu ubieram
piękne ubranie z przydługimi rękawami.
„Doceń siebie...” tak do końca nie
jest jedynie dziełem Mirandy, bo pewien wkład mają w niego
przyjaciele kobiety. To właśnie oni podzielili się z nią złotymi
myślami, motywowali na każdym kroku, a nawet strony książki
zostały przyozdobione pewnymi aspektami. Mowa tutaj o kwiatach,
które narysowały kobiety bliskie sercu Mirandy na jej
życzenie, co było kreatywnym pomysłem. Prócz tego mamy
także parę zdjęć z prywatnego albumu modelki i krótkie
adnotacje odnoszące się do nich, i przybliżające nam cel dodania
ich do książki. No i mamy jeszcze te nieszczęsne afirmacje. Może
większość z nich przemawia do mnie, jednak co za dużo to
niezdrowo. Miałam wrażenie, jakby były specjalnym zapychaczem, ale
to tylko moja opinia. Ktoś inny może zachwalać taki zabieg, ale
mnie to osobiście nieco zirytowało. Mogło być więcej treści
nawiązującej do tematyki książki, jednak nie można mieć
wszystkiego.
„(...) wszyscy jesteśmy idealni, jeżeli pozostajemy sobą.”
Miranda Kerr posługuje się prostym i
zrozumiałym językiem, nakierowując go na swoich odbiorców.
Przepraszam – na odbiorczynie, bo ta książka powstała właśnie
z myślą o nich. Nawet użyto tutaj zwrotów, jakby autorka
siedziała naprzeciw nas i spokojnie tłumaczyła krok po kroku swoje
rozmyślenia na ten temat.
„Doceń siebie...” ma także na celu
udowodnienie nam, że mimo światowej kariery Miranda nadal pozostaje
sobą i chociaż jest rozchwytywaną modelką miewa momenty
zwątpienia, a wtedy przypomina sobie o zasadach, jakie stworzyła i
teraz szerzy je dalej, zarażając niepewne dziewczyny, by ta
„choroba” rozwinęła się, pozwalając odkryć prawdziwą
siebie.
Z serii „rozkminy bluszczyny”: Nadal
mam przed oczami wyraz „afirmacja”. Czy naprawdę nie było
żadnego synonimu, coby nie trzeba było wiecznie powtarzać jednego
i tego samego?
Podsumowując:
Jeżeli nadal nie czujesz się pewna
swoich możliwości – książka Mirandy Kerr jest stworzona
specjalnie dla ciebie! Jeżeli nawet nie poczujesz, że zadziałała
w stu procentach, to i tak zaszczepi w tobie chęć walki o samą
siebie. Nie dajmy się krytyce i walczmy z nią!
Miranda Kerr jest dowodem na to, że to
możliwe!
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję Wydawnictwu IUVI!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu: Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Ciekawe! :D
OdpowiedzUsuńNa pewno podobna książka byłaby idealna dla milionów kobiet na całym świecie ;)
Hej :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką poradników, więc podziękuję. Ale dobrze wiedzieć, że poruszane są różne sfery życia.
Poradniki nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńDostałam jeden na zakończenie gimnazjum i nadal się kurzy na półce - w ogóle jej nie dotknęłam.
Mimo to, podziwiam wkład włożony w recenzję :))
Pozdrawiam gorąco ♥♥
Z książkami przy kawie
Podobnie jak Ty nie zwracam najmniejszej uwagi na poradniki i nie ciekwią mnie kompletnie te książki. Zazwyczaj mi się nieciekawie kojarzą z celebrytami i nie specjalnie respektuję "głębię" takich złotych myśli. Pierwszy cytat jest fajny, ale w zasadzie nic w nim odkrywczego ;)
OdpowiedzUsuńZ resztą wydaje mi się, że zyskałam ostatnimi czasy wystarczającą ilośc pewności siebie, żeby potrzebować takich lektur, ale nie twierdzę, że t akategoria literatury nie znajduje z powodzeniem swojego grona odbiorców ;)
Bardzo fajna, lekka książka ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Zerknęłabym do środka z czystej ciekawości, mimo że za takiego typu literaturą nie do końca przepadam ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam poradniki i po ten chętnie sięgnę pozdrawiam http://wiktoriaczytarazemzwami.blog.pl/
OdpowiedzUsuńJa często się nie doceniam, a ta książka mogła by mi pomóc :)
OdpowiedzUsuń