Autor:
Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł:
Ja, diablica
Seria:
Wiktoria Biankowska
Tom:
I
Wydawnictwo:
W.A.B.
Ilość
stron: 416
Bardzo
często zastanawiamy się, co nas czeka po śmierci. Jedni wierzą,
że dusza może trafić do Nieba za dobre uczynki, a do Piekła,
jeżeli człowiek prawie przez całe życie łamał słowa zawarte w
Dekalogu. Drudzy natomiast wierzą w reinkarnację. I to również
jest zależne od tego, jak zachowywaliśmy się od narodzin aż do
pożegnania się z tym światem. Mogłabym tak wymieniać bez końca,
bo to dość obszerny temat. I właśnie dlatego staje się jednym z
wielu celów pisarskich, przy którym można zaszaleć w
każdą stronę.
Katarzyna
Berenika Miszczuk nie mogła przepuścić takiej okazji!
Wyobrażacie
sobie życie w Boskich Zastępach, gdzie jedyną rozrywką są zabawy
nieprzekraczające danej normy? Bezalkoholowe drinki, zasady savoir
vivre działającej o każdej porze dnia i nocy, pilnowanie się pod
kątem ciszy nocnej... Wróćmy jednak na ziemię i zejdźmy
parę warstw niżej, do Piekła. To właśnie tam zbiera się
najlepsza elita, która kiedyś królowała za życia.
Poza tym tutaj można imprezować do woli, alkohol leje się
strumieniami, a procenty uderzają do głowy. Wszelkie zakazy i
nakazy są praktycznie olewane! Macie już to wszystko w głowie?
Wiktoria
Biankowska nie spodziewała się, że tak szybko opuści swoje ciało
i zawita w miejscu, gdzie Anioły i Diabły targują się o ludzką
duszę. Dziewczyna nic z tego nie pamięta. Odkrywa swoje nowe
miejsce zamieszkania, gdy chodzi z pokoju do pokoju, podpisując
dokumenty. Lada moment zostanie diablicą. Otrzyma niewiarygodne moce
godne jej stanowiska. Zostanie jedną z istot na usługach samego
Lucyfera. Tylko czy takiego (nie)życia chciała?
Wiki
zostawiła na ziemi niezakończone sprawy. Nie zdołała pożegnać
się z bratem, nie zdążyła powiedzieć Piotrusiowi, że go kocha.
Dziewczyna pragnie odzyskać swoje życie, jednak to nie jest łatwe.
Ktoś wyżej postawiony nie mógł pozwolić na to, żeby
uciekła mu ona sprzed nosa.
Czemu
to właśnie Wiktoria musiała zostać diablicą? Przecież jest ona
zwyczajną dziewczyną. A może posiada ona coś niezwykłego, że to
właśnie ona musiała umrzeć? I właśnie – czy to był naturalny
zgon? A może ktoś jej pomógł opuścić ludzkie ciało?
Tajemnica
goni tajemnicę. Tylko żeby nie dostały zadyszki.
Długo
polowałam na tę książkę. Wielu recenzentów kusiło mnie
pozytywnymi opiniami, a moja ciekawość prawie mnie przerastała.
Dlatego też nie mogłam zaprzepaścić okazji, jaką była wyprzedaż
pewnej księgarni internetowej. Z jej pomocą udało mi się zdobyć
całą trylogię za śmiesznie niską cenę.
[Ja,
diablica] stała na półce i prawie puszczała swoje korzenie,
aż zawyrokowałam: najwyższy czas cię przeczytać! Czy po
skończonej lekturze chciałam zostać diablicą? A może miałam
ochotę złożyć reklamację?
„Teraz jesteś istotą wieczną. Czas już nie ma na ciebie wpływu. Gdy umarłaś, pojawiły się przy tobie dwie postacie: anioł i diabeł. Następnie rozpoczęły targ o twoją duszę. Wyliczały twoje dobre uczynki, ile grzechów głównych popełniłaś, ile przykazań złamałaś.”
Katarzyna
Berenika Miszczuk próbowała przekupić mnie swoją wizją
Piekła, gdzie ludzie nie są wrzucani do rozgrzanego mułu w
ogromnych kotłach. Starała się jak mogła, jednak jej wysiłki
poszły na marne.
W
tej książce królują restauracyjne opisy. Autorka próbowała
zasypać mnie kilkunastoma informacjami, serwując je w dość
spłyconej wersji. Starałam się robić dobrą minę do złej gry z
nadzieją, że za jakiś czas otrzymam solidną porcję słów,
które zadowolą moje czytelnicze kubki smakowe. Na próżno.
To właśnie dzięki temu akcja leciała tak szybko, a to powodowało,
że nie umiałam za tym nadążyć. W jednym momencie przebywałam z
główną bohaterką w Piekle, a już po chwili wylądowałyśmy
na ziemi. Mrugnęłam tylko raz i znowu byłyśmy gdzie indziej. To
powodowało dezorientację i za nic nie pomagało wczuć się w całą
fabułę. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć momenty, przy
których zaczytywałam się i nie mogłam doczekać się
dalszego rozwoju akcji i... Pudło. W tej sekundzie przychodziły
denne przemyślenia Wiktorii oraz niesmaczne żarty (które
były śmieszne dekadę temu). Wiem – książka nie jest pierwszej
świeżości, ale autor powinien myśleć przyszłościowo. Jeżeli
tego nie zrobi to powstaje właśnie taka przykra niespodzianka.
Wiktoria
Biankowska miała dwadzieścia lat, jednak jej umysł zatrzymał się
na okresie gimnazjalnym i nie dał rady starzeć się ze swoją
właścicielką. Jakimś cudem znosiłam wieczne wzdychanie głównej
bohaterki do pewnego Piotrusia, ale gdy tylko o nim wspominała to
wywoływała u mnie odruchy wymiotne. Widziała u tego chłopaka (na
miano mężczyzny nie zasługuje, więc tak go nie nazwę) same
pozytywne cechy, gdy ja ich nie dostrzegałam. Poza tym sama postać
diablicy wydawała mi się zbyt idealna! Nie mogę powiedzieć, że
pech omijał ją niczym wegetarianin mięso, bo bym tutaj skłamała.
Zastanawiał mnie fakt, że gdy coś szło nie po jej myśli i
pakowała się w tarapaty, to szybko się z tego wykręcała. Nie
kupuję takich postaci. Jak dla mnie zabrakło tutaj odrobiny
człowieczeństwa w tej nieżywej istocie. Do tej chwili mam ochotę
wyrzucić Wiktorię przez okno. Z ostatniego piętra. Najwyższego
wieżowca na świecie. Szkoda tylko, że ona już nie żyje...
Jeżeli mowa o pozbyciu się kogokolwiek
to miałabym ochotę zrobić to samo ze słynnym Piotrusiem, który
również mnie irytował. Tak naprawdę nie widzę nic
specjalnego w jego osobie. Za to moje serce zostało zdobyte przez
Beletha, chociaż jego szowinistyczne zachowanie momentami
doprowadzało mnie do szału. Tak właściwie to nie umiem znaleźć
kogokolwiek, kto nie próbował napsuć mi krwi. To tak, jakby
wszyscy spiskowali ze sobą, abym opuściła ten świat i... nie...
Jeżeli chcą, abym została diablicą to mają pecha. Ja już nią
jestem i nikt nie musi podsuwać mi urzędowych papierków do
podpisania. Może moje umiejętności są nikłe, jednak jakieś są.
Jako
że [Ja, diablica] należy do grupy literatury młodzieżowej, to nie
mogło tutaj zabraknąć przereklamowanego schematu, jakim jest
trójkąt miłosny. Beleth kocha Wiktorię. Wiktoria kocha
Piotrusia, ale Beleth nie jest jej obojętny. Piotruś to ogromny
znak zapytania. Diabeł robił śmiałe próby podboju serca
głównej bohaterki, które nieraz były tak nachalne, że
aż głowa pęka. Były też takie momenty, że już się w tym
wszystkim gubiłam, ale nie prosiłam o dobrą mapę. Chciałam
zostać pożarta przez dzikie zwierzęta, byle tylko nie znosić tej
słodyczy i „namiętności”.
„Dla nas nie ma szarości. Jest tylko czerń i biel.”
Nie potrafię zarzucić pani Miszczuk
tego, że nie ma wyobraźni. To właśnie ona jest znana z dość
wielkiej kreatywności, jeżeli chodzi o książki. Jednak tym razem
zabrakło mi tego czegoś, co pozwoli mi korzystniej ocenić tę
powieść. Moim zdaniem autorka chciała przebić swój debiut,
jednak to on wypada lepiej w tej bitwie. Tam nie wyczuwałam
sztuczności w dialogach, a opisy były bardziej rozbudowane. Poza
tym w [Ja, diablica] mamy ogromny misz-masz, który wywołuje u
czytelnika zgagę. Fani tej serii mogą mnie teraz zakrzyczeć za te
przykre słowa, ale ja nie będę owijać w bawełnę. Gdybym to ja
miała oceniać, czy książka nadaje się do druku...
powiedziałabym: nie. Poleciłabym rozwinąć parę wątków
potraktowanych po macoszemu, te zbędne pousuwałabym z prędkością
światła. No i poprosiłabym o popracowanie nad kreacją bohaterów,
bo to też leży i kwiczy. No i te śmieszne kwestie... Już wolę
dowcipy pewnego pana z programu telewizyjnego.
Podsumowując:
[Ja, diablica] nie powaliła mnie na
kolana, nie wywołała czytelniczego kaca ani nie zmusiła do
szybkiego sięgnięcia po kolejny tom. Do tej chwili nie umiem
zrozumieć tych zachwytów nad tą książką, bo jak dla mnie
pani Miszczuk tutaj się nie popisała. Irytująca główna
bohaterka, zdawkowe opisy czy przereklamowane młodzieżowe teksty
(zwane przeze mnie nieudolnym sarkazmem) – to nie dla mnie. Wolę
wizję tego straszniejszego Piekła.
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Psst! Wiecie, że recenzję tej książki
w wykonaniu Królika znajdziecie tutaj?
***
Tak, tak, tak, tak - zgadzam się ze wszystkim! Ze wszyściutenkim! Ten tom jak i zresztą cała seria to jedna wielka podróż przez mękę, a Wiktorię z przyjemnością zostawiałbym w Zaświatach -.-
OdpowiedzUsuńJa już czytałam kilka recenzji tej ksiażki i wierzę tym negatywnym. Nie mam jej w planach, jakoś mnie nie ciągnie, choć przyznaje, że zarys fabuły zachęca... ale jednak opinie innych zniechęcają.
OdpowiedzUsuńO. Mnie też do niej przekonują, a widać niezbyt się przynajmniej Tobie opłaciło. Zobaczymy jak będzie w przyszłości ze mną. ;)
OdpowiedzUsuńRóżne jej recenzje czytałam, ale chyba jednak coś mi się zdawało, że nie przekona mnie do siebie ta książka. Przekonywać się nie mam zamiaru na własnej skórze, szkoda, że Ty musiałaś. Ale na przykład Szeptuchę bym sprawdziła.
OdpowiedzUsuńTa książka ciekawiła mnie wtedy, gdy była jej premiera - potem o niej zapomniałam, a dzięki Tobie wiem, że wyszło mi to na dobre ;))
OdpowiedzUsuńWiele razy zastanawiałam się, czy ta seria warta jest czasu, który musiałabym na nią poświęcić...
OdpowiedzUsuńKusi, nęci, szczuje...
Co wizyta w bibliotece - widzę je na półce :)
Słyszałam kiedyś, że miała powstać ekranizacja tej powieści... ale nie wiem, czy została wstrzymana czy coś.
OdpowiedzUsuńNo ale nic! Nie planuję tej trylogii, ale chodzi za mną "Szeptucha", czyli najnowsza powieść tej autorki!
Zdecydowanie nie jest to książka dla mnie, bo też nie gustuję w tym nurcie. Jednakże muszę przyznać, że okładka bardzo mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że do tej pory czytałam raczej pozytywne recenzje tej książki. Dobrze wiedzieć, że nie jest to jednak taka idealna powieść :P I tak mam na nią ochotę, bo ciekawi mnie jak sobie Polacy radzą w tych klimatach, ale nie będę nastawiać się na coś cudownego :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że kiedyś o niej już słyszałam.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się za tę książkę zabiorę, na razie mówię nie.
Pozdrawiam! :)
napolceiwsercu.blogspot.com
A szkoda, że książka nie przypadła ci do gustu.
OdpowiedzUsuńWidziałam ją ostatnio za 16 złotych w antykwariacie. Była naprawdę zadbana jak na tę cenę. Ale nie wzięłam jej. Jakoś mam plany na najbliższy miesiąc i dobrze, że nie ciągnie mnie do powieści.
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Czytałam tą książke jakieś trzy lata temu i bardzo mi sie podobała. Wtedy sama byłam zakochana do szaleństwa ( nadal jestem ) w swoim narzeczonym i mocno kibicowałam Wiktorii aby w końcu związała sie z Piotrusiem. No i bardzo podobał mi sie zawarty w tej książce humor. Co rusz śmiałam sie jak głupia. Możliwe, że teraz wiele rzeczy mogło by mnie denerwować.
OdpowiedzUsuń"Ja diablica" to nie debiut autorki. Jest nim powieść "Wilk".
OdpowiedzUsuńPrzemyślenia Wiki czasem wkurzają, ale nie każdy przecież musi być filozofem. I czasem zdarza się myśleć właśnie jak w gimbazie.
A co do szowinistycznego zachowania Beletha - chyba żyję w innym świecie albo mam kompletnie inne poczucie humoru. Facet wygłaszający dwuznaczne propozycje? No tragedia!
"Moim zdaniem autorka chciała przebić swój debiut, jednak to on wypada lepiej w tej bitwie." - to zdanie wskazuje, że wiem o tym, iż [Ja, diablica] nie jest debiutem autorki. Nawet już czytałam [Wilka], gdzie tę książkę sobie chwalę.
UsuńOwszem - każdemu zdarza się myśleć na tym poziomie, ale wypada również ukazać tok rozumowania człowieka w swoim wieku. :)
Pozdrawiam.