wtorek, 12 kwietnia 2016

Playlist for the dead oczami Królika

Autor: Michelle Falkoff
Tytuł: "Playlist for the dead. Posłuchaj, a zrozumiesz"
Oryginalny tytuł: "Playlist for the dead"
Tom: -
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron: 272


Pokłóciłeś się z kumplem.
Tyle że to nie była normalna kłótnia, nie był to popularny foch, który mija szybko. To coś poważnego. Wiedziony wyrzutami sumienia udajesz się do skłóconej z tobą osoby z poczuciem skruchy. Okazuje się jednak, że kumpel już nigdy ci nie wybaczy. Nigdy też z tobą nie porozmawia. Dlaczego?
Bo jest trupem.
Jego śmierć była samobójstwem. Nie wiesz, co ze sobą począć. Cały czas wyrzuty sumienia ścigają cię jak wściekłe psy, gotowe zagryźć na śmierć. Po jedynym kumplu pozostaje tylko składanka muzyczna, którą zostawił specjalnie dla ciebie.
Posłuchaj, a zrozumiesz.
Właśnie. Czy po wysłuchaniu playlisty wszystko stawało się takie proste i przejrzyste jak woda prosto ze źródła? I czy po lekturze książki Michelle Falkoff byłam zadowolona?
Cóż. Przeczytaj, a zrozumiesz.

Sam jest inny. Ma tylko jednego przyjaciela, Haydena, który opuszcza go zaraz po wczorajszej imprezie i kłótni. Musiało wydarzyć się na niej coś ważnego, to fakt. Jednak… co? I czy śmierci przyjaciela był winny nasz główny bohater? A może ktoś inni? Grupka podejrzanych staje się w miarę czytania coraz większa. Pozostaje pytanie, które częściej dotyczy kryminałów: kto jest zabójcą? Kto był ostatnim gwoździem do trumny Haydena, popychając go do samobójstwa?
Książka rozpoczyna się z mocnym tupnięciem. Śmierć. Samobójstwo. Rozpacz po stracie przyjaciela. A potem wszystko powoli spowalnia. Życie płynie swoim rytmem – w końcu przyrodę nie obchodzi fakt, że Hayden zniknął z tego świata. Sam żyje dalej, borykając się z wieloma pytaniami kłębiącymi się w jego głowie. Na pogrzebie kumpla poznaje Astrid, tajemniczą dziewczynę, która okazuje się znać Haydena. Jednak… dlaczego Sam nigdy wcześniej o niej nie słyszał? Czyżby Hayden zataił przed nim jakieś tajemnice, które wziął ze sobą do grobu?
Szczerze mówiąc, mam do tej książki mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się, z drugiej nie widzę w niej nic specjalnego. Wiele osób naprawdę ją polecało i uznawało za świetną, mnie zachęcił opis z tyłu książki. Dlatego też podczas wizyty w Empiku wybór padł właśnie na tę pozycję. Kiedy teraz tak nad tym myślę – wolałabym przygarnąć inny tytuł.
Styl autorki jest lekki, a jednocześnie chwilami potrafi przytłoczyć. Mamy tutaj tajemnicę, do której rozwiązania dążymy w trakcie lektury. Każdy rozdział naznaczony jest piosenkami ze składanki, które są dla nas wskazówkami w zagadce śmierci Haydena. Nie każdemu muszą się one podobać, bo gusta muzyczne mamy różne. Osobiście była ona dla mnie trochę… obojętna. Nie polubiłam jej, ale też nie znielubiłam. Chwilami nie mogłam zrozumieć, dlaczego wcześniej tak bardzo cieszyłam się z upiększenia książki tytułami piosenek do odsłuchania.
Bohaterowie nie byli jacyś szczególnie niezwykli. Sam, outsider, fan gier video i komiksów czy też Astrid, tajemnicza piękność o dziwnym stylu ubierania się, skrywająca parę tajemnic. Niektóre z postaci drugoplanowych miały swoją historię, niektóre jedynie jej zarys, jednak nawet one nieszczególnie mnie zachwyciły.
Akcja w książce też nie jest jakoś szczególnie wybuchowa. Raz  na jakiś czas pojawi się jakaś sytuacja, która wybudza nas z tego otępienia, które może powstać przy czytaniu o Samie czy jego wyrzutach sumienia.


Na swoje usprawiedliwienie co do niezbyt przyjaznego nastawienia do tworu Michelle Falkoff mam [Wszystkie jasne miejsca], które przeczytałam jakiś czas wcześniej. W obydwóch pozycjach znajdziemy motyw samobójstwa i miłości. Jednak ujęcie go przez Jennifer Niven podobało mi się o wiele bardziej.
Sam pomysł na powieść nie jest zły. Samobójstwo, ostatnio często poruszane w literaturze, standardowo miłość, ale również tajemnica. Jednak książka chwilami przypominała mi typową, amerykańską pisaninę. I to było trochę przykre. Ale może tylko ja miałam takie wrażenie?

Podsumowując:
[Playlist for the dead] nie jest złe, jednak czegoś mi w tej książce brakuje. Jeśli chodzi o styl – nie ma się do czego przyczepić, jednak zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. Niektórych może także odstraszać cena – blisko trzydzieści trzy złote za niecałe trzysta stron? Gdybyście mieli wybierać pomiędzy powieścią pani Falkoff, a przykładowo [Wszystkimi jasnymi miejscami], zalecam tę drugą pozycję! Bez najmniejszego wahania!

Moja ocena: 


Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!

***

21 komentarzy:

  1. Ja czekam na przeczytanie tej książki już długi czas i nie mogę się zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusi, oj kusi. Czas ją w końcu dorwać. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, bardzo chciałam ją przeczytać, bo zaintrygował mnie opis fabuły. Jednak po jakimś czasie przeszła mi ochota na Playlist for the death i nie wiem czy kiedyś w końcu po nią sięgnę...
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że gdy ja na nią trafię, w moich oczach będzie trochę lepsza niż u Ciebie. Chociaż Ci bohaterowie... trochę mnie boli, że nie mają w sobie nic niezwykłego. ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie od samego początku jakoś nie ciągnie do tej pozycji :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, nie czuję, by to była pozycja dla mnie :D Nie lubię, gdy coś jest nijakie, a tak właśnie zarysowuje mi się w wyobraźni ta powieść po Twojej recenzji, niby nie jest jakoś szczególnie zła, ale niezwykłością też nie grzeszy. Plus za dużo roboty xD Słucham muzyki, gdy czytam książki, ale znowu wchodzić na kompa, przeglądać spotify, panie, nie dziękuję :D
    LeonZabookowiec.blogspot.com
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że chciałam przeczytać tę książkę po premierze, ale jakoś o niej zapomniałam, a potem widziałam same negatywne czy też mieszane opinie, więc zostawiłam tę powieść w spokoju i raczej nie mam jej w planach. Kocham "Wszystkie jasne miejsca", bardzo interesująca, może lekko schematyczna, ale na pewno poruszająca książka :)

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę miałam okazję czytać już jakiś czas temu, ale muszę przyznać, że wywarła ona na mnie mega dobre wrażenie. Jak dla mnie jest to pozycja, którą warto przeczytać. Ciekawa, lekko dziwna, ale naprawdę fajna :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę czytałam jakiś czas temu i mi się bardzo podobała; ale jak mówisz że książka "Wszystkie jasne miejsca" jest od niej znacznie lepsza - to muszę się za nią rozejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam, ale mam z tą książką problem. Temat wart poznania ale książka sama w sobie niczym mnie nie zachęciła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lekka, przyjemna lektura. Wspominam ją dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozytywnie wspominam tę książkę, chociaż zakończenie również nie było dla mnie satysfakcjonujące. A "Wszystkie jasne miejsca" koniecznie muszę przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam, aczkolwiek czytałam wiele różnych opinii. Lecz lubię się sama przekonać do której grupy przynależę. :)
    Pozdrawiam
    http://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mam ochotę na tę książkę :)
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam książkę i podobała mi się, jednak nie było to według mnie arcydzieło. Smutna, prawdziwa historia i przyjemnie mi się ją czytało :)
    skrytaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. lekka lektura jkaie lubie ale poki co nie siegne ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. "Wszystkie jasne miejsca" bardzo mi się podobały, ale "Playlist..." jakoś do mnie nie przemawia ze względu na to, że kojarzy mi się z "Trzynastoma powodami", dlatego sobie odpuszczę. Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja mimo Twojej opinii, sięgnę.
    Książka mnie intryguje i czuję, że zakocham się na zabój.
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie znam tej książki i raczej jej nie poznam bo mnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaczęłam czytać "Wszystkie jasne miejsca", bo też była bardzo zachwalaną książką, ale zatrzymałam się w okolicy setnej strony i nie mogę ruszyć dalej. Co do "Playlist for the dead", to też leży na mojej półce i mam zamiar ją przeczytać w czerwcu :) Mam nadzieję, że będzie mi się bardziej podobać niż "WJM", chociaż po Twoim porównaniu do niej, nie jestem tego pewna.
    Pozdrawiam, Basia z basiek-czyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.