Autor: Victoria Scott
Tytuł: Tytany
Oryginalny tytuł: Titans
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 336
Rodzina jest jedną z najważniejszych wartości w naszym
życiu. Każdy z nas pragnie ciepła, poczucia bezpieczeństwa w ramionach matki,
pokrzepiających słów taty. Nasi najbliżsi są statkiem dryfującym spokojnie po
wodach teraźniejszości. Nie toniemy tylko dlatego, że trzymamy się razem. Każdy
ma na pokładzie jakąś rolę, a każda z nich jest jedyna, niepowtarzalna i
niezbędna. Nawet w czasie sztormu dajemy sobie radę.
Ale na naszej drodze pełno jest przeszkód. Chociażby góry
lodowe, których to ofiarą był Titanic. Czyhają, aby nas rozdzielić. Zniszczyć.
I czasem pomimo silnych więzi, jakie kiedyś pomiędzy nami były, mogą się one
zerwać. A wtedy statek powoli tonie, a głębia oceanu tylko czeka, aż pochłonie
go w objęcia swojej ciemności.
Astrid nigdy nie miała w życiu lekko. Uzależniony od hazardu
dziadek sprawił, że jej rodzina musiała opuścić ukochany dom rodzinny i
przenieść się do Detroit. Niestety ojciec odziedziczył rodzinne zamiłowanie do zakładów.
Szykuje się powtórka z rozrywki. Ledwo wiążą koniec z końcem, a więzi pomiędzy
nimi stają się cienkimi nićmi, które szybko zanikają. Jej odskocznią od rzeczywistości
są wyścigi Tytanów, mechanicznych koni. Panna Sullivan interesuje się nimi od
dawna, dlatego też kiedy pojawia się szansa wzięcia udziału w derbach, zgadza
się. Jej głównym celem staje się zwycięstwo, zapewniające przypływ gotówki oraz
nadzieję dla jej rodziny.
Czy Astrid uda się wygrać wyścig Tytanów i uratować swoją
rodzinę? Czy jej historia porwała mnie w wir derbów, nie pozwalając oderwać się
od kartek? A może zostałam stratowana przez kopyta mechanicznych koni?
Na [Tytany] czekałam długo. Nie mogłam doczekać się, aż będę
mogła chwycić tę książkę w swoje ręce i zacząć czytać. Autorką jest w końcu
Victoria Scott, która oczarowała mnie swoją serią [Ogień i woda]. Z wielkimi
oczekiwaniami rozpoczęłam lekturę jej najnowszego dzieła.
Przyznam szczerze – z początku miałam wrażenie, że historii
Astrid czegoś brakuje. Przez chwilę myślałam, że autorka jednak mnie zawiedzie,
że [Tytany] nie mają szans przebić jej pozostałych dzieł. Jednak złudzenie to
zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Zostałam brutalnie wciągnięta do świata
panny Sullivan, w którym to mechaniczne konie były tak samo piękne, jak
niebezpieczne.
Sam pomysł na powieść jest niesamowity. Niektórym może
wydawać się niepozornym oraz prostym, ale nie dajcie się zwieść. Victoria Scott
i coś nudnego, nieciekawego? Nigdy! Ta autorka zaskakuje mnie z każdą kolejną
książką. Kiedy już myślę, że jest cudownie, ona za każdym razem jest coraz
lepsza.
Akcja toczy się cały czas. Wciąga, nie chce nas wypuścić ze
świata wykreowanego przez Scott. Miałam wrażenie, że naprawdę jestem gdzieś
obok Astrid i wspieram ją na każdym kolejnym etapie wyścigu Tytanów. Że
wiwatuję razem z innymi kibicami, kiedy przekroczy linię mety. Serce
przyspieszało mi, kiedy działo się coś emocjonującego i uspokajało się, gdy
wszystko wracało do normy.
Podczas lektury szalały we mnie emocje. Żal, smutek, współczucie,
radość, wola walki, podziw, uznanie i wiele innych. [Tytany] nie są książką,
obok której można przejść obojętnie. Zostają w pamięci, stają się niezmiernie
miłym czytelniczym wspomnieniem, które przyjemnie jest przywoływać.
Takie jest życie, prawda? Bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi.
Jeśli chodzi o bohaterów, to gromkie oklaski dla pani Scott.
Zostanie chyba moją mistrzynią w kreowaniu głównych czy pobocznych postaci. Kto
jeszcze nie klaszcze? No, dalej! Należy się jej!
Polubiłam Astrid, silną dziewczynę, która nie dała sobie w
kaszę dmuchać. Jej upór w dążeniu do celu był godny podziwu, podobnie jak wola
walki i wygranej, aby uratować rodzinę. Fakt, że nie załamała się pomimo
docinków innych. Miałam ochotę przytulić ją, gdy była smutna, pogratulować po
wygranym wyścigu… Panna Sullivan jest jedną z nielicznych bohaterek, które nie
irytują. W ostatnich czasach to wręcz rzadkość. Może dlatego tak bardzo ją
polubiłam.
Bohaterowie drugoplanowi również okazali się świetni. Magnolia,
Gałgan, Hart… całą trójkę pokochałam. Niby niepozorni ludzie, a jednak
wykreowani świetnie, jakby tylko stworzeni do tego, żeby ich uwielbiać.
Głównym motywem powieści jest rodzina. Fani romansu mogą się
odrobinę zawieść – nie mamy tu wątku miłosnego na pierwszym planie. Główna
bohaterka nie zakochuje się w żadnym z przystojnych dżokejów. Przyznam
szczerze, z początku byłam tym rozczarowana. W końcu… jak to? Ale Victoria
Scott dobrze wiedziała, co robi. I jak zwykle wyszło jej to genialnie.
Oprócz wątku rodziny znajdziemy tutaj także wspomniany
wcześniej upór w dążeniu do celu, nadzieję, problemy, nieco przemocy… Wszystko
w idealnych ilościach, nic nie jest przesadzone.
Styl autorki z każdym kolejnym dziełem jest coraz lepszy. Obrazowe
opisy, świetne dialogi z dozą humoru, wszystko tworzące spójną całość, którą
czyta się lekko i przyjemnie.
Końcówka [Tytanów] łamie serce. Muszę szczerze przyznać –
uroniłam jedną czy dwie łzy. Niby szczęśliwe zakończenie, ale… nie do końca. Najnowsza
powieść pani Scott pozostała w moich myślach na jakiś czas. I tak jak na
początku myślałam, że będzie ona gorsza od [Ognia i wody], tak teraz nie mogę
się zdecydować, która z nich jest lepsza. Coś czuję, że z każdym kolejnym
dziełem Victorii Scott będę miała coraz większe rozterki…
Historia nie zawsze kończy się po naszej myśli.
Podsumowując:
[Tytany] to kolejna świetna powieść od Victorii Scott, która
może złamać wam serce. Czyta się ją przyjemnie, jednocześnie rozkoszując każdym
kolejnym rozdziałem. Pokochacie bohaterów – zarówno głównych, jak i pobocznych.
Podczas lektury będziecie brać udział w derbach razem z Astrid, cieszyć się i
smucić razem z nią.
To jak? Odważycie się dołączyć do Astrid?
Moja ocena:
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI!
Książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
***
O wiele bardziej podobała mi się od "Ognia i wody". :D
OdpowiedzUsuńZainteresowałam się nią. Skuszę sie :)
OdpowiedzUsuńWow :o Jak pierwszy raz zobaczyłam tą książkę to przez okładkę, która strasznie mi się nie podoba, nie zagłębiałam się w opis książki, bo doszłam do wniosku, że nie jest dla mnie, a teraz widzę, że być może się myliłam... Twoja recenzja zaintrygowała mnie do przeczytania książki. Myślę, że wkrótce to zrobię, bo naprawdę wydaje się być super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
SZELEST STRON
Bardzo podobały mi się Tytany, naprawdę nie spodziewałam się takiej książki :)
OdpowiedzUsuńwithcoffeeandbooks.blogspot.com
Ja wciąż mam przed sobą "Ogień i wodę". Skoro nie potrafisz wybrać, która lepsza to chyba jednak zacznę przygodę z tą pierwszą autorki ^^
OdpowiedzUsuńTeż mam często ochotę przytulić bohaterów, gdy są smutni - piona :D
Książka była ciekawa, aczkolwiek bardzo przypominała mi Wyścig śmierci :/
OdpowiedzUsuń"Tytany" to przykład książki, którą skrzywdzić mogą graficy. Okładka skutecznie odstrasza, a jak widać wnętrze zasługuję na uwagę! ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce i w sumie, to miałam do niej mieszane uczucia. Może w końcu po nią sięgnę. Zapowiada się obiecująco :D
OdpowiedzUsuńTe cytaty są świetne!
OdpowiedzUsuńVictoria Scott jest świetna!
Jej książki są świetne!
Sam pomysł jest super oryginalny! Na pewno po to sięgnę! "Tytany" to pozycja must have! :D
Pozdrawiam Was obie gorąco,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Najwyższy czas po nią sięgnąć, przekonałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńFabuła trochę przypomina mi "Wyścig śmierci" Maggie Stiefvater, ale mimo to jestem jej ciekawa. Mam nadzieję, że nie będzie bardzo dużego podobieństwa między tymi książkami ;)
OdpowiedzUsuń