Autor:
Elizabeth LaBan
Tytuł:
Zaliczenie z tragedii
Oryginalny
tytuł: The Tragedy Paper
Przekład:
Emilia Kiereś
Wydawnictwo:
Akapit Press
Ilość
stron: 328
Wielu
z was na pewno nie lubi pisać wypracowań. Te dziesiątki godzin
spędzone nad pustymi kartkami i próby nakreślenia
czegokolwiek, co mogłoby mieć jakiś sens. I jeszcze tematy
spędzające sen z powiek... Nawet w wakacje śni się to po nocach i
przebija inne koszmary.
Duncan
doskonale wiedział, że w ostatniej klasie szkoły Irvinga będzie
miał do czynienia z wypracowaniem, gdzie najjaśniejszą gwiazdą
będzie tragedia. Tylko czy do tego słowa-klucz można dopisać jego
sytuację związaną z klitką, którą ktoś bezczelnie nazwał
pokojem? I jak tutaj myśleć o najważniejszej pracy pisemnej, gdy
samemu się walczy z demonami przeszłości?
Chłopak
odnajduje w swoim pokoju tajemniczą paczuszkę. Poprzedni lokator,
Tim Macbeth, pozostawił dla niego
niecodzienny prezent w postaci płyt, na których można
odnaleźć jego historię. Duncan na samym początku nie był pewny,
co do odsłuchania ich, lecz pewne fakty przekonały go do tego
pomysłu. Z dnia na dzień poznawał coraz więcej faktów z
życia tajemniczego chłopaka będącego pierwszym albinosem, jakiego
było mu dane poznać. Tym samym jeszcze bardziej zagłębiał się
we własne wspomnienia.
Co takiego łączyło tych dwóch
chłopaków? Czy Tim ma coś wspólnego z wycofaniem się
Duncana z życia towarzyskiego? I jak zakończy się ta cała
historia opowiadana przez młodego Macbetha?
Zaliczenie z tragedii zdaje się być
błahostką, kiedy do gry wchodzi inne zaliczenie – wybaczenie
samemu sobie.
Rynek
czytelniczy jest zalewany taką ilością książek, że strasznie
ciężko zapoznać się ze wszystkimi tytułami. Nie wszystkie z nich
mogą liczyć na reklamy na każdym kroku, przez co zostają
niezauważane. Tak właśnie było z [Zaliczeniem z tragedii]. Ja
sama pominęłabym tę powieść, jednak Cleo M. Cullen z bloga
Zniewolone Treścią postanowiła to zmienić. Jak tego dokonała? W
prosty sposób – ofiarowała mi tę książkę w formie
prezentu urodzinowego. Minęło trochę czasu, nim dałam szansę tej
książce. Zaryzykowałam i spędziłam z nią parę godzin.
Tylko czy było warto poznawać tę historię?
„Idź i nieś piękno i światło.”
Po
przeczytaniu opisu z tylnej okładki moja wyobraźnia co rusz
podsuwała mi przeróżne scenariusze. Wiele z nich nawet
przekraczało granicę gatunku, z jakim miałam się zmierzyć. Nie
pomyślałabym jednak, że fabuła może się potoczyć jeszcze
inaczej!
Akcja
powieści kręci się wokół tytułowego zaliczenia z
tragedii, aczkolwiek to nie praca pisemna spędza sen z powiek
Duncana. Bacznie obserwowałam jego reakcje związane z nagraniami
pozostawionymi przez Tima. Uważnie widziałam zmiany zachodzące
w zachowaniu chłopaka, lecz nadal głowiłam się nad jednym – co
tak naprawdę łączy tych dwoje nastolatków? Przecież byli
sobie całkowicie obcy, a jednak coś sprawiło, że Duncan
postanowił wysłuchać wcześniejszego lokatora felernego pokoju.
Miałam nie lada zagadkę, a tutaj jeszcze trzeba było śledzić
tekst, który ze strony na stronę coraz bardziej mnie wciągał.
Trudno mi to przyznać, ale w połowie drugiej części książki
zaczęłam być już zmęczona i przytłoczona całą tą fikcyjną
sytuacją. Modliłam się, aby płachta zakrywająca wszelkie
tajemnice – w końcu – runęła na ziemię. A kiedy tak się
stało... Owszem – mieliśmy do czynienia z dramatem, jednak
poprzednie rozdziały zapowiadały coś znacznie lepszego. Autorkę
było stać na to, by dość mocno zaszokować czytelnika, lecz wybrała drogę
na skróty. Jej rozwiązanie mnie nie usatysfakcjonowało.
Zrehabilitowała się ona dopiero pod koniec, zostawiając wszystkim
otwartą furtkę związaną z własnym dopowiedzeniem zamknięcia tej
historii. W tym przypadku ten zabieg okazał się strzałem w
dziesiątkę! A moja wyobraźnia szybko to podłapała... Mogłabym
nawet dopowiedzieć kilkadziesiąt scenerii!
„Czasami rzeczą trudną – a nawet niemożliwą – jest wiedzieć, jak wiele wzniosłości kryje się w danej decyzji, dopóki nie jest już po wszystkim.”
Jeżeli chodzi o głównego
bohatera, to na samym początku mamy z nim niewiele kontaktu. Autorka
postanowiła, że to właśnie Tim będzie przez większość czasu w
centrum uwagi i to wokół niego będzie się toczyć cała
fabuła. Jakoś mi nie przeszkadzał taki zamysł. Ba – nawet
wydawało mi się całkiem ciekawe dopuścić do głosu kogoś, kto
już opuścił mury Irvinga, lecz ma coś jeszcze do powiedzenia.
Przyjemnie było patrzeć, jak zakompleksiony i pełen żalu o
urodzenie się albinosem chłopak powoli zaczynał rozumieć, że
jego odmienność nie jest wcale taka straszna. Odrzucając samotność
coraz częściej dostrzegał optymistyczne akcenty życia. To właśnie
jego spowiedź zmobilizowała odsuwającego się od wszystkich
Duncana, że nie może zamykać się we własnej skorupie. Tim
popełnił wiele błędów, których pan D nie chciał
powtarzać. I wyobraźcie sobie, że tych panów mogło jedynie
łączyć to, że główny bohater przejął pokój po
swoim płytowym towarzyszu, który jest już absolwentem tej
szkoły. A jest jeszcze coś, czego wam nie zdradzę – tego musicie
dowiedzieć się już sami!
Z drugoplanowych postaci najbardziej
polubiłam profesora Simona, kiedy reszta raz zyskiwała w moich
oczach, by po chwili w nich tracić. Nasz wspaniały nauczyciel
zachwycił mnie swoim podejściem do uczniów i niecodziennymi
metodami przekazywania im wiedzy. Gdybym miała takiego profesora w
szkole, to wtedy mogłabym się uczyć wiecznie. Najbardziej jednak
zawiodła mnie postać Vanessy. Wydawała mi się taka otwarta i
wyrozumiała, jednak kiedy przyszło co do czego, to nawet nie
zamierzała wysłuchać swojego przyjaciela. Jak dla mnie zachowała
się niedojrzale, chociaż wiem, że mogę nie mieć racji. I
pomyśleć, że on wcześniej skakał wokół niej, przez co
zaniedbywał kontakty z własną rodziną... Dobra. Tak naprawdę
sama nie wiem, jakbym się zachowała na jej miejscu. Mogę jedynie
polemizować. Nic poza tym. To nie zmienia jednak faktu, że
zamieniła się w rozkapryszoną księżniczkę. A o innych osobach
nie wyrobiłam sobie zdania. No może o Patricku, którego
mogłabym określić jedynie za pomocą łaciny podwórkowej, a
wolę tego uniknąć...
„Bez względu na to, jak bardzo chciałbym zmienić rzeczywistość, wiedziałem, że fakt, iż urodziłem się albinosem, nie jest tragedią.”
Jestem ogromnie wdzięczna swojej
przyjaciółce, bo gdyby nie ona to przeszłaby mi koło nosa
kolejna autorka, która doskonale wykorzystuje swoje
umiejętności. Warsztat pisarski Elizabeth LaBan jest na bardzo
dobrym poziomie. Na pewno byłby jeszcze lepszy, gdyby udoskonaliła
parę rzeczy. Co nie zmienia faktu, że czekam na zapowiedź kolejnej
książki tej pani. Oby tylko to nie był poradnik...
Poprzez tę książkę możemy dostrzec
takie ciche przesłanie związane z tym, że warto zaakceptować
samego siebie. Nie warto patrzeć na innych i oceniać się względem
ich, bo każdy z nas jest wyjątkowy. Zamieńmy nasze wady w zalety i
cieszmy się z życia – w końcu jest tylko jedno.
Bardzo
przyjemnym dodatkiem okazał się sam wywiad z autorką, który
odnalazłam na samym końcu książki. Uwielbiam tego typu
niespodzianki! Nie dość, że mogłam poznać prawdziwy powód
powstania [Zaliczenia z tragedii], to jeszcze odkryłam wiele
ciekawych faktów związanych z fabułą! Kochane
wydawnictwa – co wy na to, aby raz na jakiś czas zostawić taki
prezent dla swoich czytelników?
Podsumowując:
[Zaliczenie
z tragedii] wprowadza czytelnika w
melancholijny nastrój, jednak nie pozwoli na całkowite
pożarcie przez depresję. Autorka stopniowo przekazuje nam tę
smutną historię, przeplatając ją z pozytywnymi oddźwiękami. W
ten sposób natrafiamy na wzloty i upadki. To jednak nie
powinno skreślić historii Duncana i Tima w waszych oczach. Jeżeli
jednak macie dość swoich problemów – nie dokładajcie
sobie zmartwień poprzez ten tytuł. Chyba nie chcecie, by ta całkiem
dobra powieść straciła w waszych oczach?
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
***
Nadszedł ten moment, kiedy wypadałoby
ogłosić wyniki konkursu z książką [Gen atlantydzki] A.G. Riddle!
Chociaż frekwencja nie powaliła na
kolana, jednak osoby, które wzięły udział udzieliły takich
odpowiedzi, że... naprawdę było ciężko kogokolwiek z nich
wybrać! Aczkolwiek trzeba było to zrobić.
Nie przedłużam tego i od razu piszę, że najbardziej uwiódł mnie komentarz...
Osoby skrywającej się pod nickiem
CocoLusda! Już piszę do Ciebie wiadomość!
Dziękuję wszystkim za udział i mam
nadzieję, że przy kolejnym konkursie będę miała jeszcze większe
problemy z wytypowaniem zwycięzcy. :)
Oj, to nie książka dla mnie. Tak bynajmniej sądzę.
OdpowiedzUsuńGratuluje wygranej w konkursieeee!
#SadisticWriter
Hejka :3
OdpowiedzUsuńJakoś ta książka mnie do siebie nie przekonuje. Te młodzieżowe dramy niech bedą z dala ode mnie bo co jedna to gorsza. Cieszy mnie jednak fakt, że pomimu tylu przykrych okoliczności udało ci sie znaleźć wiele pozytywnych elementów, dzieki czemu książka zyskała :)
A co do wyników to jestem zaskoczona! Nie spodziewałam sie, że uda mi sie wygrać. Dziekuje! Już sprawdzam wiadomości na stronie fan page! :*
Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWidać, że książka może okazać się naprawdę jedną z niewielu super lektur, aż jej poszukam!
OdpowiedzUsuńJuż wiesz, jakie są moje odczucia. Cieszę się, że choć po części mamy je podobne ;) Odrobinę się bałam, jak ja przyjmiesz, kiedy posyłałam ją na Twoje urodziny, ale nie wyszło źle xD
OdpowiedzUsuńPamiętam, że to wspomnienie w opisie o albinizmie Tima przekonało mnie najbardziej, bo takiej postaci jeszcze nie było. Po półtora roku od lektury stwierdzam, że nie jest to zła powieść, ale też zbytnio nie fascynuje. Zdarzają się momenty, które wręcz się połyka, ale zarówno charaktery postaci oraz sytuacje nie są niczym oryginalnym.
Wystawiam 6/10.
Pierwszy raz słyszę o tej książce, co potwierdza twoje zdanie na temat tego zalewania rynku przeróżnymi książkami. I jak widać sama byś ją przeoczyła, ale pomogła ci koleżanka. :)
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że może się na nią skuszę, lecz pewne aspekty mnie tutaj odrzucają. Nie mówię tutaj o albinizmie Tima czy też tym chłopaku, którego chciałabyś zbluzgać. Po prostu nie lubię, jak książka z czasem mnie przytłacza. To jest okropne uczucie. Dlatego też pozostawię dzieło pani LaBan dla kogoś, kto będzie mógł ją docenić. ☺
~Wagabunda 🌺
Takie książki, które pomagają zaakceptować siebie są naprawdę ważne i potrzebne. Aż żałuję, że nie mam jakiejś przyjaciółki, która by mi polecała książki :P
OdpowiedzUsuń