Autor: Laurence Yep n Joanne Ryder
Tytuł: Poradnik dla smoków.
Żywienie i wychowanie ludzi
Oryginalny tytuł: A Dragon's Guide to
the Care and Feeding of Humans
Ilustracje: Mary GrandPré
Przekład: Agnieszka Pohl
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 208
Wyobraźcie sobie, że ktoś, z kim
dzieliliście najlepsze lata swojego życia momentalnie odchodzi.
Pozostawia po sobie jedynie przepiękne wspomnienia, zdjęcia
przywołujące te przemiłe chwile oraz rozrywający ból w
sercu, że już nigdy więcej nie zobaczymy tej osoby. Wtedy
próbujemy zamknąć się przed całym światem i cierpieć w
samotności. Ale to nie zawsze nam wychodzi.
Przyzwyczajona do stałej obecności
Kudłatej panna Drake nie umie się pogodzić z tym, że już jej nie
ma. Smoczyca próbuje żyć dniem dzisiejszym, ale każda próba
powrotu do normalności kończy się fiaskiem. Dlatego też przybycie
nieoczekiwanego gościa jeszcze bardziej doprowadza ją do krańca
wytrzymałości psychicznej. Ale krnąbrna i pyskata Winnie, krewna
Kudłatej, nie zamierza zaprzepaścić okazji bliższego poznania
przyjaciółki ciotki. Co więcej – pragnie stać się jej
właścicielką. A to się nie godzi, by ktokolwiek miał prawo
myśleć o pannie Drake jak o swoim pupilu. W tym celu smoczyca
rozpoczyna niezwykle trudną misję ujarzmienia dziewczynki i
uczynienia z niej swojej towarzyszki.
Z jednej ze wspólnych wypraw
Winnie wraca ze szkicownikiem, który był drobnym prezentem od
panny Drake. Niestety żadna z nich nie przypuszczała, że ten
niewinnie wyglądający przedmiot może skrywać pewną tajemnicę.
Otóż każda narysowana w nim rzecz po pewnym czasie ożywa,
co jest niezwykle niebezpieczne. I tak się właśnie dzieje.
Przerażone tym faktem dziewczyny muszą jak najszybciej złapać
nieokiełznane szkicelungi zanim te nie narobią większych szkód.
Tym bardziej, że lada dzień odbywa się Festiwal Czarodziejów,
gdzie zbiorowisko magii może działać na nie jak magnes.
Czy panna Drake i Winnie podołają temu
wyzwaniu? Jak ta niezwykle trudna przygoda odbije się na ich
znajomości? A co, jeśli to wszystko może być kluczem do
przyjaźni?
Niekiedy warto otworzyć drogę do
swojego serca na nowo.
Już od dłuższego czasu nie sugeruję
się kryteriami wiekowymi, jeżeli chodzi o książki. Dla dzieci,
dla młodzieży, dla dorosłych – nie ma to dla mnie znaczenia.
Liczy się opis wzmagający moją ciekawość do przedstawienia
fabuły i czy autor udźwignął własny pomysł. Dlatego też nie
widziałam żadnych przeciwwskazań, kiedy sięgnęłam po [Poradnik
dla smoków...]. Tylko czy po jego lekturze chciałam wznieść
się w chmury na grzbiecie smoka? A może chciałam poprosić pannę
Drake o potraktowanie mnie ogniem, cobym mogła zapomnieć o tym
tytule?
Magia czasem taka właśnie jest. Zabiera ci najdroższe życzenia i pragnienia, by się nimi zabawić. Kapryśna i bezduszna, po prostu droczy się z tobą, żeby zobaczyć, co zrobisz. Żeby zobaczyć, z czego jesteś ulepiony.
Prawdę powiedziawszy spodziewałam się
czegoś innego po tej książce. Przyzwyczajona do wszelkiego typu
poradników oczami wyobraźni już widziałam pełno zakazów
i nakazów, którymi nasza smoczyca karmi dziewczynkę.
Na całe szczęście moje przypuszczenia się nie spełniły, bo
dzięki temu zyskałam coś znacznie więcej, za co jestem ogromnie
wdzięczna. Także nie miałabym takich myśli, gdybym przeczytała
opis [Poradnika dla smoków...] do samego końca, ale wolę ten
fakt przemilczeć i przejść do meritum sprawy.
Całość akcji skupia się na dwóch
najistotniejszych bohaterkach, jednakże wszystko jest opowiedziane z
punktu widzenia panny Drake. To niecodzienny zabieg ze względu na
to, że owa pannica jest tak naprawdę smoczycą, ale – moim
zdaniem – dodaje to tej książce charakteru. Dzięki temu
istotnemu faktowi z ogromnym zaciekawieniem poznawałam świat oraz
opinię na temat przeciętnych poprzez swój brak umiejętności
magicznych ludzi. W trakcie lektury wiele razy towarzyszył mi
uśmiech na twarzy, bo naprawdę ciężko byłoby się nie zaśmiać
w naprawdę komicznych sytuacjach. Oczywiście nie samym humorem
człowiek (a raczej smok) żyje, dlatego też przyszło mi się
zmierzyć ze strachem związanym ze wspomnianymi przeze mnie w opisie
szkicelungami mogącymi wywołać ogromny chaos. Także musiałam
przygotować sobie chusteczkę, by ukradkiem ścierać łzy cisnące
się do oczu z powodu wspomnień, jakimi mnie uraczono. Naprawdę
jestem zaskoczona, że w tak niewielu stronach autorzy byli w stanie
pomieścić taki kalejdoskop emocji. Spodobał mi się ten
wyimaginowany magiczny świat, jednakże nie wprowadzono tutaj zbyt
wielu nowości. Chociaż parę rzeczy pachnie świeżością, ale
reszta jest mi doskonale znana. Niestety przyszła też kryska na
matyska. Zdarzały się przewidywalne do bólu momenty, ale
chwila – one mogą być takie tylko dla mnie. Potencjalna grupa
odbiorców nie powinna się borykać z tego typu problemem,
dlatego też nie zamierzam dłużej zrzędzić na ten temat.
Chociaż byłam ogromnie ciekawa
światopoglądu panny Drake i jej życia to nie mogę powiedzieć, że
od początku zapałałam do niej sympatią. Arogancka smoczyca na
każdym kroku pokazywała pazury i próbowała udowodnić
Winnie, że nie dorasta do pięt utraconej przez nią Kudłatej.
Dopiero po kilku wspólnych perypetiach dojrzała w niej kogoś
więcej, niż małe i pyskate dziecko. Dostrzegła w dziewczynce
własne odbicie smutku i bólu, chociaż ta skrywała je pod
maską dziecinności i krnąbrności. Dopiero po tym pojęła, że
każda z nich potrzebowała bliskości i zrozumienia tej drugiej. I
chociaż nowa oswojona miała opiekuńczą mamę to jednak smoczyca
okazała się być największym lekarstwem na całe zło.
Co mogę powiedzieć o pobocznych
bohaterach? Muszę przyznać, że było ich niewielu, lecz każdy z
nich był dobrze zarysowany i nie wyobrażam sobie, aby mogło danej
postaci zabraknąć. Dodawali oni smaczku całej historii i idealnie
odgrywali swoje wytyczone role. To kolejny atut tej książki!
Oswojony, który cię rozpoznaje i przychodzi, kiedy go wołasz, jest nie tylko drogocenny, ale też ukochany.
Może Laurence Yep oraz Joanne Ryder nie
mogą się pochwalić kunsztem pisarskim wbijającym w fotel,
jednakże warto zwrócić uwagę do kogo kierują swoje wspólne
dzieło. Poprzez prosty i zrozumiały język dostosowali się do
grupy wiekowej czytelników, dla której tworzyli
przygody panny Drake i Winnie. Także nie mamy do czynienia ze
szczegółowymi opisami czy dialogami, ale ja to uważam za
otwartą furtkę ku wyobraźni, gdzie rozwijanie jest bardzo
korzystnym zabiegiem. Warto również wspomnieć o tytułach
rozdziałów, gdzie z jednej strony są one punktami
nawiązującymi do wychowania sobie oswojonej, a z drugiej są
powiązane z dziejącą się wewnątrz nich akcją. Pomysłowość
tej pary nie zna granic.
Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała
co nieco o wydaniu. Nie zamierzam rozpisywać się o okładce (która
swoją drogą jest przepięknie wykonana i zapewne przyciągnie uwagę
dzieci), ale o wnętrzu i udogodnieniach. Większa czcionka oraz
szersze odstępy między linijkami to atut tego tytułu, dzięki
czemu młodsi czytelnicy mogą się nią rozkoszować bez żadnego
problemu. Także umieszczone wewnątrz ilustracje nawiązujące do
fabuły cieszą oko i są idealnym uzupełnieniem. Uwielbiam je!
[Poradnik dla smoków...]
uświadamia nas, że żaden człowiek nie powinien być sam, kiedy
przeżywa najgorsze chwile swojego życia. Dlatego też warto
wyciągnąć ku takim osobom pomocną dłoń, uzbrajając się w
cierpliwość, kiedy ci będą się odgradzać przykrymi słowami
rzucanymi w naszym kierunku. Trzeba także pamiętać, że nie od
razu Rzym zbudowano. Warto wspierać takich ludzi stopniowo, aż sami
zapragną naszej bliskości – a wtedy otrzymamy szansę na ponowne
ukazanie piękna życia.
Podsumowując:
[Poradnik dla smoków...] nie jest
kolejnym typowym dla siebie poradnikiem, a pełną magii, zrozumienia
oraz dojrzewającej przyjaźni historią mogącą zaspokoić
ciekawość każdego czytelnika. Dlatego też nie zwlekajcie i czym
prędzej zapoznajcie się z przygodami niesamowitej panny Drake i
dążącej do wyznaczonego celu Winnie. Obiecuję, że przy tej
dwójce nie będziecie w stanie się nudzić! A jeżeli nie
przekonuje was fakt, do jakiej grupy docelowej jest skierowana ta
książka to pomyślcie o młodszych członkach swojej rodziny i to
właśnie im sprezentujcie jeden egzemplarz, bo inaczej poszczuję
wszystkich szkicelungami!
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję wydawnictwu IUVI!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!
Okładka jest prześliczna! *.*
OdpowiedzUsuńA te obrazki w książce, tylko patrzeć! ;)
Fabuła bardzo mnie zaciekawiła, nie mogę się doczekać, aż przeczytam. ;)
Ojej, tym razem chyba podziękuję. To zupełnie nie mój gatunek i czuję, że książka mogłaby mi się nie spodobać. Chociaż piszesz o młodszych czytelnikach, w sumie czemu nie. Może mojej siostrze by się spodobało :)
OdpowiedzUsuńJeżeli wpadnie w moje ręce to dam jej szansę. Ale nie szczególnie mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas 😍
Świat oczami dwóch pokoleń
Czuję, że ta książka niesie ze sobą głębsze przesłanie.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie :)
Bardzo podoba mi się Twój kreatywny system ocen- liście bluszczu są urocze :D
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Pomyśleć, że nie sięgnęłabym po tę książkę własnie z obawy o to, że będzie to jakiś tam poradnik. Dzięki Twojej recenzji przekonałam się, że to coś więcej i kto wie - może pozwolę sobie na to, by któregoś dnia po nią sięgnąć. A wydanie faktycznie przepiękne, jak zresztą większość tych od wydawnictwa IUVI. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania.
http://chaosmysli.blogspot.com
Piękna okładka, to wydawnictwo chyba się w takich cudach specjalizuje, ale sama książka raczej mnie nie zainteresowała. ;/
OdpowiedzUsuńMnie ta pozycja zaintrygowała kiedy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach i po Twojej recenzji muszę się przyznać, że mój czytelniczy apetyt tylko wzmógł ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie sądziłam, że moja równolatka może zachwalić książkę skierowaną do młodszych czytelników. Ale to zrobiłaś i muszę powiedzieć, że mnie zainteresowałaś. Osobiście raczej sama się na nią nie skuszę, ale może podaruję któremuś dziecku w rodzinie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cleo ze Zniewolone Treścią
Okładka jest bardzo urocza jednak nie po niej jest mi oceniać książkę. Tak naprawdę nigdy nie miałam okazji jej czytać. Spodobała mi się Twoja recenzja, jednak ta książka to niestety nie jest moja tematyka.
OdpowiedzUsuńhttp://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/
Ostatnio zaczęłam się rozglądać za książkami dla młodszych czytelników. Okazało się, że mogą być tak samo fascynujące jak te dla dorosłych.
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że mogę zainteresować się książką przeznaczoną dla znacznie młodszych ode mnie czytelników. Pomyślę nad zakupem tej książki - moja księżniczka na pewno będzie zadowolona. Ona uwielbia smoki, a ten "poradnik" będzie strzałem w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńAnita G.
Niesamowicie sympatyczna lektura, taka bardzo pozytywna. I jak sama podkreślasz - mimo, że dla młodszych wiekiem, to starsi czytelnicy bawią się przy niej naprawdę dobrze :)
OdpowiedzUsuń