piątek, 11 listopada 2016

Poradnik dla smoków... oczami #Ivy

Autor: Laurence Yep n Joanne Ryder
Tytuł: Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi
Oryginalny tytuł: A Dragon's Guide to the Care and Feeding of Humans
Ilustracje: Mary GrandPré
Przekład: Agnieszka Pohl
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 208

Wyobraźcie sobie, że ktoś, z kim dzieliliście najlepsze lata swojego życia momentalnie odchodzi. Pozostawia po sobie jedynie przepiękne wspomnienia, zdjęcia przywołujące te przemiłe chwile oraz rozrywający ból w sercu, że już nigdy więcej nie zobaczymy tej osoby. Wtedy próbujemy zamknąć się przed całym światem i cierpieć w samotności. Ale to nie zawsze nam wychodzi.
Przyzwyczajona do stałej obecności Kudłatej panna Drake nie umie się pogodzić z tym, że już jej nie ma. Smoczyca próbuje żyć dniem dzisiejszym, ale każda próba powrotu do normalności kończy się fiaskiem. Dlatego też przybycie nieoczekiwanego gościa jeszcze bardziej doprowadza ją do krańca wytrzymałości psychicznej. Ale krnąbrna i pyskata Winnie, krewna Kudłatej, nie zamierza zaprzepaścić okazji bliższego poznania przyjaciółki ciotki. Co więcej – pragnie stać się jej właścicielką. A to się nie godzi, by ktokolwiek miał prawo myśleć o pannie Drake jak o swoim pupilu. W tym celu smoczyca rozpoczyna niezwykle trudną misję ujarzmienia dziewczynki i uczynienia z niej swojej towarzyszki.
Z jednej ze wspólnych wypraw Winnie wraca ze szkicownikiem, który był drobnym prezentem od panny Drake. Niestety żadna z nich nie przypuszczała, że ten niewinnie wyglądający przedmiot może skrywać pewną tajemnicę. Otóż każda narysowana w nim rzecz po pewnym czasie ożywa, co jest niezwykle niebezpieczne. I tak się właśnie dzieje. Przerażone tym faktem dziewczyny muszą jak najszybciej złapać nieokiełznane szkicelungi zanim te nie narobią większych szkód. Tym bardziej, że lada dzień odbywa się Festiwal Czarodziejów, gdzie zbiorowisko magii może działać na nie jak magnes.
Czy panna Drake i Winnie podołają temu wyzwaniu? Jak ta niezwykle trudna przygoda odbije się na ich znajomości? A co, jeśli to wszystko może być kluczem do przyjaźni?
Niekiedy warto otworzyć drogę do swojego serca na nowo.

Już od dłuższego czasu nie sugeruję się kryteriami wiekowymi, jeżeli chodzi o książki. Dla dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych – nie ma to dla mnie znaczenia. Liczy się opis wzmagający moją ciekawość do przedstawienia fabuły i czy autor udźwignął własny pomysł. Dlatego też nie widziałam żadnych przeciwwskazań, kiedy sięgnęłam po [Poradnik dla smoków...]. Tylko czy po jego lekturze chciałam wznieść się w chmury na grzbiecie smoka? A może chciałam poprosić pannę Drake o potraktowanie mnie ogniem, cobym mogła zapomnieć o tym tytule?


Magia czasem taka właśnie jest. Zabiera ci najdroższe życzenia i pragnienia, by się nimi zabawić. Kapryśna i bezduszna, po prostu droczy się z tobą, żeby zobaczyć, co zrobisz. Żeby zobaczyć, z czego jesteś ulepiony.

Prawdę powiedziawszy spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Przyzwyczajona do wszelkiego typu poradników oczami wyobraźni już widziałam pełno zakazów i nakazów, którymi nasza smoczyca karmi dziewczynkę. Na całe szczęście moje przypuszczenia się nie spełniły, bo dzięki temu zyskałam coś znacznie więcej, za co jestem ogromnie wdzięczna. Także nie miałabym takich myśli, gdybym przeczytała opis [Poradnika dla smoków...] do samego końca, ale wolę ten fakt przemilczeć i przejść do meritum sprawy.
Całość akcji skupia się na dwóch najistotniejszych bohaterkach, jednakże wszystko jest opowiedziane z punktu widzenia panny Drake. To niecodzienny zabieg ze względu na to, że owa pannica jest tak naprawdę smoczycą, ale – moim zdaniem – dodaje to tej książce charakteru. Dzięki temu istotnemu faktowi z ogromnym zaciekawieniem poznawałam świat oraz opinię na temat przeciętnych poprzez swój brak umiejętności magicznych ludzi. W trakcie lektury wiele razy towarzyszył mi uśmiech na twarzy, bo naprawdę ciężko byłoby się nie zaśmiać w naprawdę komicznych sytuacjach. Oczywiście nie samym humorem człowiek (a raczej smok) żyje, dlatego też przyszło mi się zmierzyć ze strachem związanym ze wspomnianymi przeze mnie w opisie szkicelungami mogącymi wywołać ogromny chaos. Także musiałam przygotować sobie chusteczkę, by ukradkiem ścierać łzy cisnące się do oczu z powodu wspomnień, jakimi mnie uraczono. Naprawdę jestem zaskoczona, że w tak niewielu stronach autorzy byli w stanie pomieścić taki kalejdoskop emocji. Spodobał mi się ten wyimaginowany magiczny świat, jednakże nie wprowadzono tutaj zbyt wielu nowości. Chociaż parę rzeczy pachnie świeżością, ale reszta jest mi doskonale znana. Niestety przyszła też kryska na matyska. Zdarzały się przewidywalne do bólu momenty, ale chwila – one mogą być takie tylko dla mnie. Potencjalna grupa odbiorców nie powinna się borykać z tego typu problemem, dlatego też nie zamierzam dłużej zrzędzić na ten temat.
Chociaż byłam ogromnie ciekawa światopoglądu panny Drake i jej życia to nie mogę powiedzieć, że od początku zapałałam do niej sympatią. Arogancka smoczyca na każdym kroku pokazywała pazury i próbowała udowodnić Winnie, że nie dorasta do pięt utraconej przez nią Kudłatej. Dopiero po kilku wspólnych perypetiach dojrzała w niej kogoś więcej, niż małe i pyskate dziecko. Dostrzegła w dziewczynce własne odbicie smutku i bólu, chociaż ta skrywała je pod maską dziecinności i krnąbrności. Dopiero po tym pojęła, że każda z nich potrzebowała bliskości i zrozumienia tej drugiej. I chociaż nowa oswojona miała opiekuńczą mamę to jednak smoczyca okazała się być największym lekarstwem na całe zło.
Co mogę powiedzieć o pobocznych bohaterach? Muszę przyznać, że było ich niewielu, lecz każdy z nich był dobrze zarysowany i nie wyobrażam sobie, aby mogło danej postaci zabraknąć. Dodawali oni smaczku całej historii i idealnie odgrywali swoje wytyczone role. To kolejny atut tej książki!

Oswojony, który cię rozpoznaje i przychodzi, kiedy go wołasz, jest nie tylko drogocenny, ale też ukochany.

Może Laurence Yep oraz Joanne Ryder nie mogą się pochwalić kunsztem pisarskim wbijającym w fotel, jednakże warto zwrócić uwagę do kogo kierują swoje wspólne dzieło. Poprzez prosty i zrozumiały język dostosowali się do grupy wiekowej czytelników, dla której tworzyli przygody panny Drake i Winnie. Także nie mamy do czynienia ze szczegółowymi opisami czy dialogami, ale ja to uważam za otwartą furtkę ku wyobraźni, gdzie rozwijanie jest bardzo korzystnym zabiegiem. Warto również wspomnieć o tytułach rozdziałów, gdzie z jednej strony są one punktami nawiązującymi do wychowania sobie oswojonej, a z drugiej są powiązane z dziejącą się wewnątrz nich akcją. Pomysłowość tej pary nie zna granic.
Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała co nieco o wydaniu. Nie zamierzam rozpisywać się o okładce (która swoją drogą jest przepięknie wykonana i zapewne przyciągnie uwagę dzieci), ale o wnętrzu i udogodnieniach. Większa czcionka oraz szersze odstępy między linijkami to atut tego tytułu, dzięki czemu młodsi czytelnicy mogą się nią rozkoszować bez żadnego problemu. Także umieszczone wewnątrz ilustracje nawiązujące do fabuły cieszą oko i są idealnym uzupełnieniem. Uwielbiam je!
[Poradnik dla smoków...] uświadamia nas, że żaden człowiek nie powinien być sam, kiedy przeżywa najgorsze chwile swojego życia. Dlatego też warto wyciągnąć ku takim osobom pomocną dłoń, uzbrajając się w cierpliwość, kiedy ci będą się odgradzać przykrymi słowami rzucanymi w naszym kierunku. Trzeba także pamiętać, że nie od razu Rzym zbudowano. Warto wspierać takich ludzi stopniowo, aż sami zapragną naszej bliskości – a wtedy otrzymamy szansę na ponowne ukazanie piękna życia.

Podsumowując:
[Poradnik dla smoków...] nie jest kolejnym typowym dla siebie poradnikiem, a pełną magii, zrozumienia oraz dojrzewającej przyjaźni historią mogącą zaspokoić ciekawość każdego czytelnika. Dlatego też nie zwlekajcie i czym prędzej zapoznajcie się z przygodami niesamowitej panny Drake i dążącej do wyznaczonego celu Winnie. Obiecuję, że przy tej dwójce nie będziecie w stanie się nudzić! A jeżeli nie przekonuje was fakt, do jakiej grupy docelowej jest skierowana ta książka to pomyślcie o młodszych członkach swojej rodziny i to właśnie im sprezentujcie jeden egzemplarz, bo inaczej poszczuję wszystkich szkicelungami!

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI!
Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2016 roku!

12 komentarzy:

  1. Okładka jest prześliczna! *.*
    A te obrazki w książce, tylko patrzeć! ;)
    Fabuła bardzo mnie zaciekawiła, nie mogę się doczekać, aż przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, tym razem chyba podziękuję. To zupełnie nie mój gatunek i czuję, że książka mogłaby mi się nie spodobać. Chociaż piszesz o młodszych czytelnikach, w sumie czemu nie. Może mojej siostrze by się spodobało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli wpadnie w moje ręce to dam jej szansę. Ale nie szczególnie mnie zainteresowała :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas 😍
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuję, że ta książka niesie ze sobą głębsze przesłanie.
    Nie mówię nie :)
    Bardzo podoba mi się Twój kreatywny system ocen- liście bluszczu są urocze :D
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomyśleć, że nie sięgnęłabym po tę książkę własnie z obawy o to, że będzie to jakiś tam poradnik. Dzięki Twojej recenzji przekonałam się, że to coś więcej i kto wie - może pozwolę sobie na to, by któregoś dnia po nią sięgnąć. A wydanie faktycznie przepiękne, jak zresztą większość tych od wydawnictwa IUVI. :)
    Pozdrawiam,
    Ania.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna okładka, to wydawnictwo chyba się w takich cudach specjalizuje, ale sama książka raczej mnie nie zainteresowała. ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie ta pozycja zaintrygowała kiedy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach i po Twojej recenzji muszę się przyznać, że mój czytelniczy apetyt tylko wzmógł ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie sądziłam, że moja równolatka może zachwalić książkę skierowaną do młodszych czytelników. Ale to zrobiłaś i muszę powiedzieć, że mnie zainteresowałaś. Osobiście raczej sama się na nią nie skuszę, ale może podaruję któremuś dziecku w rodzinie?
    Pozdrawiam :)
    Cleo ze Zniewolone Treścią

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka jest bardzo urocza jednak nie po niej jest mi oceniać książkę. Tak naprawdę nigdy nie miałam okazji jej czytać. Spodobała mi się Twoja recenzja, jednak ta książka to niestety nie jest moja tematyka.
    http://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio zaczęłam się rozglądać za książkami dla młodszych czytelników. Okazało się, że mogą być tak samo fascynujące jak te dla dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kto by pomyślał, że mogę zainteresować się książką przeznaczoną dla znacznie młodszych ode mnie czytelników. Pomyślę nad zakupem tej książki - moja księżniczka na pewno będzie zadowolona. Ona uwielbia smoki, a ten "poradnik" będzie strzałem w dziesiątkę.
    Anita G.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowicie sympatyczna lektura, taka bardzo pozytywna. I jak sama podkreślasz - mimo, że dla młodszych wiekiem, to starsi czytelnicy bawią się przy niej naprawdę dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.