Autor:
Karen Gregory
Tytuł:
Niepoliczalne
Tytuł
oryginału: Countless
Przekład:
Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo:
Jaguar
Ilość
stron: 336
Siedemnastoletnia
Hedda prawie przypomina wrak człowieka, ale to nie zgubne nałogi
doprowadziły ją do tego stanu. Także nie maczali w tym palców
bliscy dziewczyny czy też osoby trzecia. To Nia – zaburzenie
odżywiania posiadające własną osobowość. Choroba towarzysząca
jej od wielu lat, przez którą większość życia spędziła w
klinikach specjalizujących się w zwalczaniu anoreksji. I właśnie
ta toksyczna „znajomość” powoduje, że po kolejnym opuszczeniu
murów ośrodka Hedda zostaje zmuszona do rozpoczęcia samodzielnego
życia, co naprawdę przychodzi jej z trudem. Odrzucona przez własną
rodzinę stara się dobrze odgrywać swoją rolę, w międzyczasie
pielęgnując swoje maniakalne rytuały, w tym przesadne liczenie
wszystkiego, co popadnie: kalorii, dni, godzin, minut, kroków,
schodów... Także niszczące psychikę chore podszepty Nii stają
się coraz bardziej natarczywe, niemal prowokujące do pozbycia się
„nadprogramowych kilogramów”.
Kiedy
już Nia niemal doprowadza Heddę do stanu ostatecznego, przychodzi
wybawienie – niespodziewana ciąża. Nastolatka początkowo jest
przerażona, a niechciane podszepty powiązane z tym, że szkodnik
może zniekształcić jej ciało wywołują u niej sprzeczne emocje.
Jednakże w dziewczynie coś pęka i decyduje się zawalczyć o
rosnącą w niej istotkę. Tym samym postanawia zawrzeć rozejm ze
swoją chorobą. Do czasu rozwiązania stanie się przykładną
przyszłą mamusią, by później ponownie zatopić się w kościstych
ramionach Nii.
Tylko
na jak długo starczy jej motywacji? Czy Hedda jest w stanie zmienić
swoje nawyki, byle tylko urodzić zdrowe dziecko? A co później?
Postanowi zaryzykować i zaopiekować się nim, raz na zawsze
porzucając Nię? A może nie podoła, przez co ponownie zawiedzie
tych, którzy w jakimś stopniu pokładali w niej nadzieje?
Pomimo
rozwiniętej technologii, nadal musimy walczyć z chorobami
cywilizacyjnymi, które od dekad powodują spustoszenie w naszych
umysłach i ciałach. Tak właśnie jest z anoreksją, która z roku
na rok zdaje się mieć coraz więcej zwolenników. Cóż się
dziwić, skoro na wybiegach widuje się coraz więcej modelek,
których kości grzechoczą znacznie lepiej niż specjalnie stworzone
w tym celu grzechotki. Także tabloidy wiecznie wytykają palcami
aktorki czy piosenkarki tylko dlatego, że mają o kilka kilogramów
ponad normę. A później wielkie zdziwienie, skąd te nastolatki
czerpią inspiracje...
Nie
przypuszczałam, że ta książka może mieć tak sporą siłę
rażenia. Powiem szczerze, że wyobrażałam sobie odnaleźć w niej
łagodne struny powierzchownego przedstawienia tematyki zaburzeń
odżywiania, kiedy całość przesiąknęła znacznie głębiej.
Oczywiście nie doświadczyłam drastycznych scen czy opisów
wywołujących u mnie przeciążające serce przerażenie, jednakże
autorka zdołała mi zapewnić sporą dawkę wrażeń. Nieraz
starałam się zrozumieć zachowanie głównej bohaterki, chociaż w
moich oczach wyglądało ono nieprawdopodobnie, paskudnie i
perfekcyjnie wyćwiczone, by chwilę później pragnąć usiąść na
kanapie tuż obok niej i próbować jej pomóc. Czasami także
nachodziła mnie chęć złapania ją za ramiona, aby nią nieco
pogrzechotać, znaczy poszarpać dla opamiętania. Doprawdy ciężko
jest wejść w skórę osoby poddającej się tego typu chorobom,
kiedy samemu nie ma się z nią styczności, jednakże z czasem
potrafiłam zrozumieć ruchy Heddy. Może ich nie akceptowałam, lecz
dzięki temu znacznie lepiej
poznawałam naturę niby wyleczonej osoby.
Tego, co najważniejsze, i tak nie da się policzyć.
Hedda. Niby zwyczajna nastolatka,
jednakże jej bagaż doświadczeń mógłby spokojnie zostać rozdany
pomiędzy przypadkowe osoby, a i tak sporo by go jeszcze zostało.
Choroba posiadająca własną osobowość, wieloletnie tułaczki po
specjalistycznych klinikach, odrzucenie przez rodzinę, nieplanowana
ciąża z przypadkowo poznanym chłopakiem... Wszystko przygniata jej
– i tak już zmaltretowane latami niedożywienia – barki. Bałam
się jednak, że błogosławiony stan i tymczasowe olśnienie
spowodują zbyt gwałtowną przemianę osobowości nastolatki, lecz
moje obawy dość szybko zostały rozwiane.
Naprawdę byłoby to sztuczne, gdyby osobie chorującej od tak dawna na anoreksję zmiana toku myślenia przyszła tak z dnia na dzień. Tym samym bohaterka przypominała mi prawdziwą osobę, która opisuje swoje przeżycie. A co się tyczy choroby...
Naprawdę byłoby to sztuczne, gdyby osobie chorującej od tak dawna na anoreksję zmiana toku myślenia przyszła tak z dnia na dzień. Tym samym bohaterka przypominała mi prawdziwą osobę, która opisuje swoje przeżycie. A co się tyczy choroby...
Nia stała się toksyczną naroślą
niepozwalającą racjonalnie myśleć. Dobrze wiedziałam, że jest
ona częścią Heddy, ale i tak nie cierpiałam jej szeptów.
Chciałam, by raz na zawsze ucichła, wyzwalając nastolatkę, aby ta
mogła w końcu przejrzeć na oczy. Nawet nie chciała odejść,
kiedy jej miejsce powoli zajmowała realna osoba mogąca naprawić
wszelkie krzywdy. Może to tylko wyimaginowana postać, ale i tak
ciężko znosiłam jej cierpienie. Właśnie to spowodowało, że
zżyłam się z nią i przez to strasznie ciężko było mi się
pożegnać z książką.
Nie inaczej było z pozostałymi
bohaterami. Pomimo drobnych wyjątków wyrządzających krzywdy,
znalazło się również wiele postaci, gdzie każda z nich różniła
się charakterem, dzięki czemu nie miałam wrażenia spotykania
jednych i tych samych ludzi posiadającymi zmienne imiona. Wielu z
nich wkroczyło łagodnie w ścieżkę Heddy, by pozostali wskoczyli
w nią z impetem, lecz każde z nich wniosło do jej życia wiele
światła. Pokazywali, że życie posiada sporo barw, tylko trzeba
umieć je rozróżniać i dopasowywać. Nia nie była nimi
zachwycona, ale kto by się nią przejmował?
Karen Gregory zachwyciła mnie swoją
lekkością pióra oraz umiejętnością ukazywania drastycznych
elementów przerażającej choroby, jaką jest anoreksja. Chociaż
powieść jest jedynie fikcją, to jednak gdyby człowiek się uparł,
bez problemu mógłby ją uznać za autentyczną. Jak widać autorka
dobrze przygotowała się do wykreowania Heddy i nie pozwoliła na
to, by w jakimś momencie się potknąć. To wszystko zamyka się w
szkatułce o nazwie „otwierajmy oczy nieświadomym
niebezpieczeństwa nastolatkom”, czemu także przyklaskuję. Każda
forma jest dobra, aby przestrzegać młodzież przed taką głupotą.
Podsumowując:
[Niepoliczalne] to książka, która jest
w stanie wycisnąć z ciebie łzy, nie pozwalając zbyt szybko
zapomnieć o sobie. Pouczająca historia Heddy może otworzyć oczy
wielu młodym czytelnikom łaknącym szczupłej sylwetki, że nawet w
tym przypadku trzeba mieć się na baczności. Przecież nie wiemy,
za którym rogiem może czaić się łaknąca swej ofiary inna wersja
Nii. Mną ta książka wstrząsnęła. A jak będzie z tobą?
Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:
Za egzemplarz książki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Książka ma zaszczyt brania udziału w
wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017 roku!
Raczej nie planuje jej przeczytać :) Podziwiam autorkę za poruszenie tak poważnego tematu i cieszy mnie, że według ciebie zrobiła to dobrze, ale niestety nie gustuje w tego typu literaturze.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką tego typu książek, ale skoro nawet ciebie zaskoczyła swoją szczerością to nie pozostaje mi nic innego jak zmienić swoje nastawienie. Hedda, Nia - kiedyś was poznam, obiecuję ;3
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z takim podejściem w książce do tego trudnego tematu, więc nie mówię nie tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńJuż sam opis książki mnie porwał, ale po recenzji stwierdzam jedno - chcę wymiany! [Skaza] za [Niepoliczalne]! Nareszcie widzę powieść, gdzie nie ma spłycenia problemu ani idealizowania choroby ([Moje serce i inne czarne dziury] też oddały depresję tak, jak sama ją widzę, nie jak o niej piszą tabloidy), nie ma różowo, a jest ludzko.
OdpowiedzUsuńPiszesz się na taki deal?
Ściskam! <3
Choć nie jestem fanką "zarzucania" czytelnika stertą problemów bohaterów i wciskaniu ich dosłownie gdzie popadnie, myślę, że czegoś takiego nie było od długiego czasu w księgarniach. A czasem dobra książka może nieźle otworzyć oczy! :)
OdpowiedzUsuńChętnie obserwuję! :)
NaD okładkę - dawne LimoBooks
Początek tej historii wydawał się taki... zwyczajny. No, bo kolejna anoreksyjna dziewoja z obsesją liczenia kalorii, bla bla, ale ta ciąża mnie zaskoczyła XD. No i istnienie Nii. Dobry motyw.
OdpowiedzUsuńJak tak pisałaś o tej bohaterce to zaczęłam jej współczuć. Natrafiło jej sie multum nieprzyjemnych sytuacji. Tu choroba, tu kliniki, tu rodzina niefajna, tu dziecko z kimś przypadkowym... matko. Hardkor. Muszę kiedyś przelecieć tę lekturę hueheu.
#ZGADNIJKTOXD
To może być naprawdę dobra i poruszająca książka. Szczególni interesuje mnie to, jak autorka poradziła sobie z wątkiem ciąży. Mam nadzieję, że wkrótce sięgnę po "Niepoliczalne" i będę mogła przeżyć te same emocje, co Ty!
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą pozycją, może to być naprawdę pyszna lektura, która pozostanie z czytelnikiem na dłużej. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Iza z Poczytajmycos
A ja mam wrażenie, że anoreksja cały czas jest pojmowana stereotypowo jako 'ci ludzie, co nie jedzą i są chudzi jak szkielety'. To że jest jadłowstręt, to się zgodzę, ale tacy ludzie nie zawsze są tak chudzi... (no i nie wiem też do końca, jak to jest w tej książce, oczywiście :P) Miałam styczność z tą chorobą i wciąż nie mogę sobie wybaczyć, że dowiedziałam się o wszystkim po fakcie (!) i niczego się nie domyśliłam... Teraz już jest dobrze z tą osobą, na szczęście.
OdpowiedzUsuńCo do książki, z jednej strony ciekawi mnie, jak autorka przedstawiła ten problem, a z drugiej, nie za bardzo mam ochotę czytać czytać takich tematach :P Może kiedyś po nią sięgnę... Ale raczej nieprędko ;)
Ojej co za historia, zbyt wiele emocji jak dla mnie. Ciężko radzę sobie z ludzikim cierpieniem, więc nie ma sensu się katować... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka podejmuje dość trudny temat, ale temat, który niestety jest pewną "zarazą" XXI wieku. Mimo, że to nie do końca mój klimat, to jednak dla samego przesłania, skuszę się na zapoznanie się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Sięgnę po nią bez wątpienia, ponieważ zmagam się z podobnymi problemami, co Hedda (nie, nie jestem w ciąży, bez obaw). Myślę, że ta książka porusza niezwykle aktualny temat, więc niewątpliwie poświęcę jej czas. Boję się tylko, że za bardzo wczuję się w historię i wywoła ona u mnie łzy. Ale czego nie robi się dla dobrej książki, prawda? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Izzy z Heavy Books