wtorek, 4 lipca 2017

Niepoliczalne oczami Aleksandry

Autor: Karen Gregory
Tytuł: Niepoliczalne
Tytuł oryginału: Countless
Przekład: Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 336

Siedemnastoletnia Hedda prawie przypomina wrak człowieka, ale to nie zgubne nałogi doprowadziły ją do tego stanu. Także nie maczali w tym palców bliscy dziewczyny czy też osoby trzecia. To Nia – zaburzenie odżywiania posiadające własną osobowość. Choroba towarzysząca jej od wielu lat, przez którą większość życia spędziła w klinikach specjalizujących się w zwalczaniu anoreksji. I właśnie ta toksyczna „znajomość” powoduje, że po kolejnym opuszczeniu murów ośrodka Hedda zostaje zmuszona do rozpoczęcia samodzielnego życia, co naprawdę przychodzi jej z trudem. Odrzucona przez własną rodzinę stara się dobrze odgrywać swoją rolę, w międzyczasie pielęgnując swoje maniakalne rytuały, w tym przesadne liczenie wszystkiego, co popadnie: kalorii, dni, godzin, minut, kroków, schodów... Także niszczące psychikę chore podszepty Nii stają się coraz bardziej natarczywe, niemal prowokujące do pozbycia się „nadprogramowych kilogramów”.
Kiedy już Nia niemal doprowadza Heddę do stanu ostatecznego, przychodzi wybawienie – niespodziewana ciąża. Nastolatka początkowo jest przerażona, a niechciane podszepty powiązane z tym, że szkodnik może zniekształcić jej ciało wywołują u niej sprzeczne emocje. Jednakże w dziewczynie coś pęka i decyduje się zawalczyć o rosnącą w niej istotkę. Tym samym postanawia zawrzeć rozejm ze swoją chorobą. Do czasu rozwiązania stanie się przykładną przyszłą mamusią, by później ponownie zatopić się w kościstych ramionach Nii.
Tylko na jak długo starczy jej motywacji? Czy Hedda jest w stanie zmienić swoje nawyki, byle tylko urodzić zdrowe dziecko? A co później? Postanowi zaryzykować i zaopiekować się nim, raz na zawsze porzucając Nię? A może nie podoła, przez co ponownie zawiedzie tych, którzy w jakimś stopniu pokładali w niej nadzieje?


Pomimo rozwiniętej technologii, nadal musimy walczyć z chorobami cywilizacyjnymi, które od dekad powodują spustoszenie w naszych umysłach i ciałach. Tak właśnie jest z anoreksją, która z roku na rok zdaje się mieć coraz więcej zwolenników. Cóż się dziwić, skoro na wybiegach widuje się coraz więcej modelek, których kości grzechoczą znacznie lepiej niż specjalnie stworzone w tym celu grzechotki. Także tabloidy wiecznie wytykają palcami aktorki czy piosenkarki tylko dlatego, że mają o kilka kilogramów ponad normę. A później wielkie zdziwienie, skąd te nastolatki czerpią inspiracje...
Nie przypuszczałam, że ta książka może mieć tak sporą siłę rażenia. Powiem szczerze, że wyobrażałam sobie odnaleźć w niej łagodne struny powierzchownego przedstawienia tematyki zaburzeń odżywiania, kiedy całość przesiąknęła znacznie głębiej. Oczywiście nie doświadczyłam drastycznych scen czy opisów wywołujących u mnie przeciążające serce przerażenie, jednakże autorka zdołała mi zapewnić sporą dawkę wrażeń. Nieraz starałam się zrozumieć zachowanie głównej bohaterki, chociaż w moich oczach wyglądało ono nieprawdopodobnie, paskudnie i perfekcyjnie wyćwiczone, by chwilę później pragnąć usiąść na kanapie tuż obok niej i próbować jej pomóc. Czasami także nachodziła mnie chęć złapania ją za ramiona, aby nią nieco pogrzechotać, znaczy poszarpać dla opamiętania. Doprawdy ciężko jest wejść w skórę osoby poddającej się tego typu chorobom, kiedy samemu nie ma się z nią styczności, jednakże z czasem potrafiłam zrozumieć ruchy Heddy. Może ich nie akceptowałam, lecz dzięki temu znacznie lepiej poznawałam naturę niby wyleczonej osoby.

Tego, co najważniejsze, i tak nie da się policzyć.

Hedda. Niby zwyczajna nastolatka, jednakże jej bagaż doświadczeń mógłby spokojnie zostać rozdany pomiędzy przypadkowe osoby, a i tak sporo by go jeszcze zostało. Choroba posiadająca własną osobowość, wieloletnie tułaczki po specjalistycznych klinikach, odrzucenie przez rodzinę, nieplanowana ciąża z przypadkowo poznanym chłopakiem... Wszystko przygniata jej – i tak już zmaltretowane latami niedożywienia – barki. Bałam się jednak, że błogosławiony stan i tymczasowe olśnienie spowodują zbyt gwałtowną przemianę osobowości nastolatki, lecz moje obawy dość szybko zostały rozwiane.
Naprawdę byłoby to sztuczne, gdyby osobie chorującej od tak dawna na anoreksję zmiana toku myślenia przyszła tak z dnia na dzień. Tym samym bohaterka przypominała mi prawdziwą osobę, która opisuje swoje przeżycie. A co się tyczy choroby...
Nia stała się toksyczną naroślą niepozwalającą racjonalnie myśleć. Dobrze wiedziałam, że jest ona częścią Heddy, ale i tak nie cierpiałam jej szeptów. Chciałam, by raz na zawsze ucichła, wyzwalając nastolatkę, aby ta mogła w końcu przejrzeć na oczy. Nawet nie chciała odejść, kiedy jej miejsce powoli zajmowała realna osoba mogąca naprawić wszelkie krzywdy. Może to tylko wyimaginowana postać, ale i tak ciężko znosiłam jej cierpienie. Właśnie to spowodowało, że zżyłam się z nią i przez to strasznie ciężko było mi się pożegnać z książką.
Nie inaczej było z pozostałymi bohaterami. Pomimo drobnych wyjątków wyrządzających krzywdy, znalazło się również wiele postaci, gdzie każda z nich różniła się charakterem, dzięki czemu nie miałam wrażenia spotykania jednych i tych samych ludzi posiadającymi zmienne imiona. Wielu z nich wkroczyło łagodnie w ścieżkę Heddy, by pozostali wskoczyli w nią z impetem, lecz każde z nich wniosło do jej życia wiele światła. Pokazywali, że życie posiada sporo barw, tylko trzeba umieć je rozróżniać i dopasowywać. Nia nie była nimi zachwycona, ale kto by się nią przejmował?
Karen Gregory zachwyciła mnie swoją lekkością pióra oraz umiejętnością ukazywania drastycznych elementów przerażającej choroby, jaką jest anoreksja. Chociaż powieść jest jedynie fikcją, to jednak gdyby człowiek się uparł, bez problemu mógłby ją uznać za autentyczną. Jak widać autorka dobrze przygotowała się do wykreowania Heddy i nie pozwoliła na to, by w jakimś momencie się potknąć. To wszystko zamyka się w szkatułce o nazwie „otwierajmy oczy nieświadomym niebezpieczeństwa nastolatkom”, czemu także przyklaskuję. Każda forma jest dobra, aby przestrzegać młodzież przed taką głupotą.

Podsumowując:
[Niepoliczalne] to książka, która jest w stanie wycisnąć z ciebie łzy, nie pozwalając zbyt szybko zapomnieć o sobie. Pouczająca historia Heddy może otworzyć oczy wielu młodym czytelnikom łaknącym szczupłej sylwetki, że nawet w tym przypadku trzeba mieć się na baczności. Przecież nie wiemy, za którym rogiem może czaić się łaknąca swej ofiary inna wersja Nii. Mną ta książka wstrząsnęła. A jak będzie z tobą?

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017 roku!


12 komentarzy:

  1. Raczej nie planuje jej przeczytać :) Podziwiam autorkę za poruszenie tak poważnego tematu i cieszy mnie, że według ciebie zrobiła to dobrze, ale niestety nie gustuje w tego typu literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem fanką tego typu książek, ale skoro nawet ciebie zaskoczyła swoją szczerością to nie pozostaje mi nic innego jak zmienić swoje nastawienie. Hedda, Nia - kiedyś was poznam, obiecuję ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spotkałam się jeszcze z takim podejściem w książce do tego trudnego tematu, więc nie mówię nie tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już sam opis książki mnie porwał, ale po recenzji stwierdzam jedno - chcę wymiany! [Skaza] za [Niepoliczalne]! Nareszcie widzę powieść, gdzie nie ma spłycenia problemu ani idealizowania choroby ([Moje serce i inne czarne dziury] też oddały depresję tak, jak sama ją widzę, nie jak o niej piszą tabloidy), nie ma różowo, a jest ludzko.
    Piszesz się na taki deal?
    Ściskam! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć nie jestem fanką "zarzucania" czytelnika stertą problemów bohaterów i wciskaniu ich dosłownie gdzie popadnie, myślę, że czegoś takiego nie było od długiego czasu w księgarniach. A czasem dobra książka może nieźle otworzyć oczy! :)

    Chętnie obserwuję! :)
    NaD okładkę - dawne LimoBooks

    OdpowiedzUsuń
  6. Początek tej historii wydawał się taki... zwyczajny. No, bo kolejna anoreksyjna dziewoja z obsesją liczenia kalorii, bla bla, ale ta ciąża mnie zaskoczyła XD. No i istnienie Nii. Dobry motyw.
    Jak tak pisałaś o tej bohaterce to zaczęłam jej współczuć. Natrafiło jej sie multum nieprzyjemnych sytuacji. Tu choroba, tu kliniki, tu rodzina niefajna, tu dziecko z kimś przypadkowym... matko. Hardkor. Muszę kiedyś przelecieć tę lekturę hueheu.
    #ZGADNIJKTOXD

    OdpowiedzUsuń
  7. To może być naprawdę dobra i poruszająca książka. Szczególni interesuje mnie to, jak autorka poradziła sobie z wątkiem ciąży. Mam nadzieję, że wkrótce sięgnę po "Niepoliczalne" i będę mogła przeżyć te same emocje, co Ty!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie zapoznam się z tą pozycją, może to być naprawdę pyszna lektura, która pozostanie z czytelnikiem na dłużej. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

    Pozdrawiam,
    Iza z Poczytajmycos

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja mam wrażenie, że anoreksja cały czas jest pojmowana stereotypowo jako 'ci ludzie, co nie jedzą i są chudzi jak szkielety'. To że jest jadłowstręt, to się zgodzę, ale tacy ludzie nie zawsze są tak chudzi... (no i nie wiem też do końca, jak to jest w tej książce, oczywiście :P) Miałam styczność z tą chorobą i wciąż nie mogę sobie wybaczyć, że dowiedziałam się o wszystkim po fakcie (!) i niczego się nie domyśliłam... Teraz już jest dobrze z tą osobą, na szczęście.
    Co do książki, z jednej strony ciekawi mnie, jak autorka przedstawiła ten problem, a z drugiej, nie za bardzo mam ochotę czytać czytać takich tematach :P Może kiedyś po nią sięgnę... Ale raczej nieprędko ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej co za historia, zbyt wiele emocji jak dla mnie. Ciężko radzę sobie z ludzikim cierpieniem, więc nie ma sensu się katować... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka podejmuje dość trudny temat, ale temat, który niestety jest pewną "zarazą" XXI wieku. Mimo, że to nie do końca mój klimat, to jednak dla samego przesłania, skuszę się na zapoznanie się z tą pozycją.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sięgnę po nią bez wątpienia, ponieważ zmagam się z podobnymi problemami, co Hedda (nie, nie jestem w ciąży, bez obaw). Myślę, że ta książka porusza niezwykle aktualny temat, więc niewątpliwie poświęcę jej czas. Boję się tylko, że za bardzo wczuję się w historię i wywoła ona u mnie łzy. Ale czego nie robi się dla dobrej książki, prawda? :D

    Pozdrawiam,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.