Autor:
Dominika Rosik
Tytuł:
Projekt Królowa
Seria:
Projekt Królowa (niepotwierdzone)
Tom:
I
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Ilość
stron: 568
Emily
wybudza się z dość długiego snu, ale nawet lekko oszołomiona
resztkami sennego świata zalegającymi pod powiekami dostrzega, że
coś jest nie tak. Zaniepokojona sterylnymi warunkami panującymi w
pokoju, postanawia dowiedzieć się, co jest grane. Tym samym
opuszcza przypuszczalne schronienie przed niebezpieczeństwami, co
skutkuje spotkaniem na swej drodze siódemki osób, z którymi nigdy
wcześniej nie miała do czynienia. Pełna nadziei próbuje wyciągnąć
od nich niezbędne informacje. Ze strzępek wspomnień udaje jej się
dowiedzieć, że aktualnie znajdują się w podziemiach szpitala
psychiatrycznego. Niestety świadomość całkowitego zamknięcia
oraz zablokowania możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym
psują tymczasową idyllę oraz wywołują atak paniki. Przerażeni
swym położeniem jednak jeszcze nie wiedzieli, co dla nich
przygotowano...
Emily
wraz z nowo poznanymi ludźmi musi stanąć na wysokości zadania i
wziąć udział w grze, w której logiczne myślenie oraz dobrze
zaplanowana strategia uchronią ich przed niepożądanymi skutkami.
Staną do rywalizacji z niewidocznym wrogiem na śmierć i życie,
gdzie ten nie zawsze będzie walczył uczciwie. Rzeczywistość
zacznie mieszać się z jawą, a prawda stanie ramię w ramię z
kłamstwem. Przed nimi długa droga ku upragnionej wolności.
Czy
staną na wysokości zadania i udowodnią swojemu wrogowi, że są od
niego sprytniejsi? A może to on, z pomocą ukrytych asów w rękawie,
pozbawi ich złudzeń i pokaże, że ich waleczność nie jest warta
świeczki? I co, jeśli ludzie zaczną popadać w obłęd i przestaną
sobie ufać? Jak zakończą się znajomości, które powoli
kiełkowały w coś znacznie więcej, a wszędobylskie tajemnice
zaczęły napierać na rodzące się silne więzi?
Na
początku tego roku przyszło mi się zmierzyć z książką, gdzie
tajemniczość grała pierwsze skrzypce i ciągnęła za sobą lawinę
niespodziewanych zdarzeń. Wyskakujące z najciemniejszych kątów
rozwiązania łamigłówek zajmujących miejsce w głowie powoli
rysowały całokształt, dzięki czemu byłam w stanie – w końcu –
stanąć po właściwej stronie barykady pod kątem „podobało mi
się” lub „co to miało być?”. Tak, mam tutaj na myśli
książkę [Żywi] od Scotta Siglera, do której pragnę porównać
dzieło Dominiki Rosik, bo tak samo jak tamten autor zaskoczyła mnie
ilością porozrzucanych puzzli, które miałam zebrać i ułożyć z
nich odpowiedni obraz. Może książka tej autorki ([Projekt
Królowa], coby nie było niedomówień) nie zaskakiwała mnie na
każdym kroku, bo wiele rzeczy byłam w stanie przewidzieć oraz
niektóre elementy fabuły wytrącały mnie z równowagi, jednakże
spędziłam z nią kawał czasu, który nie jestem w stanie uznać za
zmarnowany. Wręcz przeciwnie – bawiłam się niczym dziecko
nieumyślnie zamknięte na całą noc w parku rozrywki!
Zacznę
może od klimatu, jaki przez większość panoszył się na stronach
powieści. Naprawdę ciężko było nie mieć gęsiej skórki, kiedy
to na bohaterów zsyłano coraz to więcej nieprzyjemnych
niespodzianek wywołujących zdezorientowanie. Uczucie strachu o
własne życie odbierało niektórym radość, a czasami śmiech
tylko mógł ratować przed popadnięciem w obłęd. Tylko co miało
powodować uśmiech na twarzy? Zamknięcie w podziemiach szpitala
psychiatrycznego? Z garstką obcych ludzi, o których niewiele wiemy?
Świadomość, że nie znamy powodu własnej obecności w tym
miejscu? Ja sama bałabym się przebywać choćby pięć minut w
takim więzieniu, a co dopiero tam mieszkać. Dobrze, ich jedyną
ucieczką od pozostałych był Ogród Zimowy (który tak mnie
zachwycił, że chciałabym się tam przespacerować), ale nawet tam
byli zamknięci niczym figurki w szklanych kulach.
Niestety nie mogli się tam ukrywać przez nieskończoność czasu, bo przecież czekała ich arcyważna gra, w której musieli walczyć o własną wolność. I to właśnie ten wątek został najlepiej skonstruowany! Użycie w tym celu pewnej, starej jak świat, strategicznej gry planszowej okazało się strzałem w dziesiątkę! Ja sama nie pojmowałam jej zasad, ale autorka zadbała o to, by nawet nieobeznani w zasadach czytelnicy mogli zrozumieć każdy ruch, który równocześnie był powiązany z życiem bohaterów. Pokazywało to, jak łatwo nadszarpnąć czyjeś zaufanie i udowodnić potencjalnemu rywalowi, że danym gestem informuje go o swej nieufności. Natomiast wątek miłosny już mnie tak nie nastrajał, a wręcz przeciwnie – odtrącał. Moim zdaniem stanowił on zbędny element całej fabuły, bo prawdę powiedziawszy niewiele wnosił do akcji. Tak samo niektóre wyjaśnienia wątków nie robiły na mnie wrażenia, bo już wcześniej przeanalizowałam poprzednie rozdziały i sama odnalazłam odpowiedzi. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że wiele elementów było na tyle zaskakujących, że nie umiałam usiedzieć na miejscu. Ostatnie sto stron... wtedy to już całkowicie musiałam się powstrzymać od wiecznego łażenia po pokoju w celu rozładowania targających mną emocji. Dominiko Rosik – niech się pani przyzna, że to było celowe, aby moja czaszka eksplodowała od nadmiaru wrażeń i danych!
Niestety nie mogli się tam ukrywać przez nieskończoność czasu, bo przecież czekała ich arcyważna gra, w której musieli walczyć o własną wolność. I to właśnie ten wątek został najlepiej skonstruowany! Użycie w tym celu pewnej, starej jak świat, strategicznej gry planszowej okazało się strzałem w dziesiątkę! Ja sama nie pojmowałam jej zasad, ale autorka zadbała o to, by nawet nieobeznani w zasadach czytelnicy mogli zrozumieć każdy ruch, który równocześnie był powiązany z życiem bohaterów. Pokazywało to, jak łatwo nadszarpnąć czyjeś zaufanie i udowodnić potencjalnemu rywalowi, że danym gestem informuje go o swej nieufności. Natomiast wątek miłosny już mnie tak nie nastrajał, a wręcz przeciwnie – odtrącał. Moim zdaniem stanowił on zbędny element całej fabuły, bo prawdę powiedziawszy niewiele wnosił do akcji. Tak samo niektóre wyjaśnienia wątków nie robiły na mnie wrażenia, bo już wcześniej przeanalizowałam poprzednie rozdziały i sama odnalazłam odpowiedzi. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że wiele elementów było na tyle zaskakujących, że nie umiałam usiedzieć na miejscu. Ostatnie sto stron... wtedy to już całkowicie musiałam się powstrzymać od wiecznego łażenia po pokoju w celu rozładowania targających mną emocji. Dominiko Rosik – niech się pani przyzna, że to było celowe, aby moja czaszka eksplodowała od nadmiaru wrażeń i danych!
Przeszłość jest natrętnym prześladowcą. Zawsze cię odnajdzie.
Jeżeli
mam być szczera, to do końca nie wiem, jak to jest ze mną i z
Emily. Z jednej strony cenię ją za umiejętność logicznego
myślenia, chęć pomocy innym czy też twarde stąpanie po ziemi,
gdy z drugiej jej pobudzający się od czasu do czasu egoizm oraz
humorki doprowadzały mnie do szału. Rozumiem, że w takiej sytuacji
strasznie ciężko komukolwiek zaufać, ale jak można mieć
pretensje do kogoś z powodu tajemnic, kiedy sama nie do końca mówi
tej osobie prawdę? Hipokrytka, aż miło. Za to doskonale wiem, że
złapałabym dobry kontakt z wycofanym Alexem. Może Matthew brylował
ze swym poczuciem humoru (czym mnie kupił), ale nie umiałam znieść
tych jego umizgów do Emily. To było tak słodkie, że nawet
producenci białej czekolady bili się o tę odmianę cukru.
Natomiast Alexander zaimponował mi swoją inteligencją oraz
zastosowaną grą aktorską. Dobrze, na początku mnie irytował, bo
nie byłam w stanie go rozgryźć, ale kiedy ten pan nieco się
odsłonił to... byłam w szoku! Przeszłość Alexa stanowiła bombę
z opóźnionym zapłonem, która właśnie wtedy wybuchła i zmiotła
wszelkie negatywne opinie na jego temat z powierzchni ziemi. To chyba
najlepiej wykreowana postać w tej książce, bo kiedy myślę o
rodzeństwie, Azjacie oraz dawnym wojskowym to nie mogę wykrzesać o
nich żadnego zdania. Po prostu stanowili doskonałe luki między
najistotniejszymi graczami. Nawet Katia, pomimo swego specyficznego
stylu bycia, zasłużyła sobie ode mnie usłyszeć: Jesteś
dzi...wną i szaloną kobietą!
Dominika
Rosik całkowicie kupiła mnie swoim kunsztem pisarskim! Może
fabularnie popełniała błędy, o które niekiedy się potykała,
ale nie jestem w stanie jej odmówić talentu łączenia zwyczajnie
brzmiących słów w zdania powodujące totalną mieszankę
wybuchową, eksplodującą w umysłach czytających. Podziwiam tę
autorkę za kreatywne podejście do tematu, który niektórzy mogliby
już uznać za oklepany i schematyczny do bólu kości. Jak widać
jeszcze można stworzyć wyśmienite danie z czegoś, co zdaniem
innych należałoby wrzucić do kosza zapomnienia. Mam jednak
nadzieję, że Dominika Rosik nie spocznie na laurach i wraz z drugim
tomem obudzi we mnie ukryte zwierzę, które będzie warczeć dniami
i nocami, że chce więcej i więcej!
Podsumowując:
Obok
tej książki nie można przejść obojętnie! [Projekt Królowa] to
całkiem udany debiut Dominiki Rosik, który pozwala nam,
czytelnikom, uwierzyć w moc rodzimych pisarzy i pokazuje, że „cudze
chwalicie, swego nie znacie”. Wszędobylskie sekrety zakradające
się zakamarkami podziemia, narastająca w siłę dezorientacja i
wola przetrwania oraz niecodzienne znajomości, których ścieżki
mogą poprowadzić w naprawdę zaskakujące miejsca – to tylko
nieliczne atrakcje, jakie możecie tutaj odnaleźć. Dlatego też,
jeżeli chcecie przeżyć niesamowitą przygodę, oderwać się od
pędu rzeczywistego świata i sprawdzić swoje umiejętności
logicznego myślenia: ta książka jest w stanie wam to zapewnić.
Tylko uważajcie, bo nigdy nie wiecie, co jest prawdą, a co fikcją!
Moja
ocena:
Recenzja
została zamieszczona na:
Ksiązka
ma zaszczyt brania udziału w akcji Czytam co polskie, organizowanej
przez Heavy Books oraz Zamknięta w pozytywce!
Książka
ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017
roku!
Jak my się dobrze rozumiemy <3. Ciebie też samo jak mnie irytowała Emily, a pociągał Alex (Alex! Ha! Przypadek, nie sądzę XD. Ciągnie swój do swego). No i wątek miłosny. Uch. Ale te tajemnice i ta późniejsza rozwalająca mózg fabuła... Ja chcę drugi tom! A za pożyczenie książki oczywiście nie musisz dziękować, do usług, panno z bluszczu wydobyta!
OdpowiedzUsuńPozdro, yoł >D!
Od dawna czaję się na tę książkę. Gdzieś ją dorwę, na pewno! ^^
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dzięki za udział w akcji! :*
Heavy Books
Widziałam tę książkę u siebie w bibliotece, ale okładka kojarzyła mi się z czystą fantastyką i zignorowałam opis. I popełniłam błąd. Książka już zaklepana w bibliotecznym systemie, w poniedziałek idę ją wypożyczyć. Obym tylko dała się wciągnąć jak ty :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim warto zaznaczyć, że okładka jest cudowna <3
OdpowiedzUsuńA fabularnie zapowiada się naprawdę ciekawie. Ten pomysł rozgrywki, do tego klimat (szpital psychiatryczny, brr) brzmi bardzo dobrze. Chętnie się z tą pozycją zapoznam, szczególnie że to polski debiut! :)
Opis powieści przypomina mi nieco "Drugą szansę" Katarzyny Bereniki Miszczuk, którą uwielbiam. Po przeczytaniu recenzji mam jeszcze większą ochotę na zapoznanie się z powieścią i bardzo cieszę się, że biorę udział w bt :)
OdpowiedzUsuńJa niedawno odkryłam polskich pisarzy i jest coraz bardziej oczarowana!
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości sięgnę po tę książkę, bo obecnie jakoś nie czuję do niej przyciągania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Oprócz Żywych, przypomina mi jeszcze Drugą Szansę Katarzyny Bereniki Miszczuk :) Ogólnie to mnie jakoś szczególnie do niej nie ciągnie, ale może kiedyś sięgnę i przekonam się, co jest na rzeczy!
OdpowiedzUsuń