Tytuł: „Tajemnice korony”
Oryginalny tytuł: „Secrets of the
Crown”
Seria: Chowańce
Tom: II
Przekład: Ewa Wiąckowska
Ilustracje: Peter Chan n Kei Acedera
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 368
Jak by to było, gdyby pewnego dnia nasze
umiejętności po prostu zniknęły? Nasz fach w ręku zostaje
pogrzebany i musimy sobie radzić okrężną drogą, aby wszystko
naprawić. Czy poddamy się tej nieznanej sile czy też spróbujemy
walczyć o to, co należy do nas?
Bo oni odpowiedzieli na to pytanie: tak,
będziemy walczyć.
W Bezkresji znika ludzka magia, przez co
wybucha zamieszanie. Na początku nikt nie wie, co się stało, lecz
po pewnej naradzie jest już pewne: w tym wszystkim maczała swoje
palce (a raczej łapki) nienawidząca człowieczy świat istota,
która wcześniej odegrała potworną scenę z porwaniem
niewinnych adeptów. Chowańce ponownie muszą stawić czoła
niebezpieczeństwom, aby przywrócić magię w królestwie
oraz zapobiec nikczemnym planom złodziejowi zamierzającemu stworzyć
swoją armię umarłych. Mają na to niewiele czasu, gdyż wyznaczono
im na to parę dni, zanim księżyc nie nabierze swoich pełnych
kształtów.
Aldwyn, Skylar oraz Gilbert zaczynają
poszukiwanie starożytnej korony śnieżnej pantery pomagającej
odwrócić klątwę. By wypełnić swoją misję podążają
ścieżką, jaką wyznaczył im kiedyś ojciec kocura, który
także pragnął ją odnaleźć.
Magiczny szlak prowadzi chowańce na
Drugą Stronę, gdzie stykają się one z nowymi wrogami i
niebezpieczeństwami. To także moment, kiedy Aldwyn może lepiej
poznać tajemnice z przeszłości swej rodziny. Tylko czy prawda
będzie mu się podobała?
Czy chowańce dotrą do korony śnieżnej
pantery cali i zdrowi, aby móc przywrócić magię w
całej Bezkresji? Jak daleko poprowadzi ich tajemna ścieżka i czy
naprawdę prowadzi ona w dobre miejsce? Może ktoś po prostu bawi
się z nimi w kotka i myszkę, śmiejąc się z nieporadności
chowańców?
Jedno jest pewne – tajemnica będzie
gonić tajemnicę, a odkrywane karty mogą mocno zaskoczyć swoim
znaczeniem.
Nie tak prędko rozpoczęłam swoją
przygodę z drugim tomem Chowańców, chociaż śmiało mogłam
to zrobić, bo czekał on półce na swoją kolej. Zrobiłam
sobie krótką przerwę po „Gwiazdach przeznaczenia”, żeby
móc na spokojnie ułożyć sobie w głowie wszystko, co do tej
pory przeczytałam, jednak i tak – w końcu – zwyciężyła moja
ciekawość i otworzyłam „Tajemnice korony” na pierwszym
rozdziale i zaczęłam czytać. Tylko czy kolejna część była
lepsza od poprzedniej? A może poznanie tajemnic korony nie było
warte kontynuacji?
„Zapamiętaj moje słowa, ptaszku. Będą konsekwencje.”
„Tajemnice korony”, niczym „Gwiazdy przeznaczenia”, porywają już od pierwszej linijki początkowego
akapitu. Ponownie wrzucają nas w wyimaginowany świat Bezkresji,
któremu ponownie grozi ogromne niebezpieczeństwo. Z powodu
misji nasi zwierzęcy przyjaciele muszą opuścić znane przez
wszystkich krajobrazy i wyruszyć w nieznane, co pozwoliło autorom
jeszcze bardziej zaszaleć. Brykające niczym źrebięta na polanie
tajemnice zmuszają czytelnika do wspólnych przemyśleń, co
pomaga zostać jednym z bohaterów powieści. Dodatkowo włos
jeży się na głowie w mroczniejszych chwilach, których jest
tutaj więcej, niż w poprzednim tomie. Jest także mniej wątków,
które można przewidzieć, co jeszcze bardziej zachęciło
mnie do kontynuacji lektury. Świadczy o tym fakt, że jak zaczęłam
czytać, tak zamknęłam ją dopiero po przyswojeniu, że ta kropka
kończy tom drugi. I powiedzcie teraz, że taka wredna osoba, jak ja
nie może się świetnie bawić przy książce dla dzieci!
No i przejdźmy do gwiazd tej recenzji.
Co mogę Wam o nich powiedzieć?
Kocur w końcu odkrywa, kim tak naprawdę
jest, jednak żeby zgłębić tę wiedzę udaje się do miejsca,
które niegdyś miało być jego prawdziwym domem. To tam
poznaje swego wuja i to właśnie on dzieli się ze swoim bratankiem
swymi wspomnieniami na temat rodziców Aldwyna. Sierściuch
niezbyt dobrze przyjął informację o nich, jednak udaje, że
wszystko gra. Strasznie mu współczułam jego przeszłości,
która nie miała pozytywnych barw. Tak samo było ze Skylar,
którą w tym tomie nieco polubiłam. To właśnie w
„Tajemnicach korony” poznajemy jej drobny sekret zmieniający
myślenie o modrosójce. Nie chcę tutaj za wiele pisać, bo to
jest kontynuacja i większość okrawa się już o spojler, czego
chcę uniknąć. Jedno jest pewne – w tym tomie poznajemy głównych
bohaterów od nowa, co może być powiązane z możliwością
ukończenia misji. Czy podołają? Odpowiedź znajdziecie w książce.
Żeby narobić Wam smaczku, to wspomnę
nieco o czarnych charakterach tej części, jednak nie zdradzę ich
danych, abyście mieli swoją tajemnicę do rozszyfrowania. Będą
oni przenikać przez karty i szkodzić chowańcom z różnym
skutkiem. Zdarzy się nawet tak, że będziecie oceniać po pozorach
i odkryjecie, iż: jasność nie zawsze oznacza dobro, a ciemność
nie zawsze oznacza zło*. Sama dałam się na to złapać, więc
uważajcie!
Styl pisania autorów pozostaje bez
zmian, jednak zmienia się sposób kreowania postaci. Panowie
zadbali o to, aby wyszlifować obecnych już bohaterów, jak i
też zadbać o tych, co dopiero się urodzili pośród
rozdziałów. Jeżeli ktoś nie pamięta, co mówiłam o
kunszcie pisarskim tego duetu, to przypomnę, że posługują się
oni prostym i zrozumiałym językiem, co nie utrudnia młodszym
czytelnikom wgryźć się w fabułę. Zadbano także tutaj o to, aby
pokazać, że nie wolno oceniać ludzi (w tym przypadku zwierząt,
ale to przemilczę) po pozorach, bo one często bywają zwodnicze.
Należy poznać tę osobę, aby móc wyrobić sobie opinię o
niej. Ja sama dostałam nauczkę, że zbyt szybko oceniłam Skylar,
czego żałuję.
Wydawnictwo utrzymało także styl
wydania w tej samej wersji, co „Gwiazdy przeznaczenia”: większa
czcionka, szersza przerwa między linijkami, zadbanie o zachowanie
ilustracji. Jak w pierwszym tomie nie spotkałam się z literówkami,
tak tutaj troszkę ich znalazłam. Jednak uważam to za sukces, bo to
dopiero pierwsza książka od nich, gdzie występuje takie zjawisko,
także wybaczam ten drobny występek.
Z serii „rozkminy bluszczyny”: Ktoś
mi pomoże złapać Aldwyna? Cena nie gra roli! Obiecuję, że będzie
możliwość pogłaskania go, ale tylko jeden, jedyny raz. Późniejsze
będą uznawane za zbrodnię!
Podsumowując:
„Tajemnice korony” to kontynuacja,
która może przyćmić swoim blaskiem swoją poprzedniczkę.
Wszechobecna magia potężnej przyjaźni, gotowości poświęcenia
się dla innych stworzeń... No chyba mi nie powiecie, że nie
jesteście zainteresowani. Obiecuję wszystkim świetną zabawę oraz
gwarantuję: Bezkresja wciągnie Was prędzej, niż Wy zdążycie
mrugnąć.
Moja ocena:
Seria Chowańce:
Przyznam, że bardzo mnie zachęciłaś do sięgnięcia po pierwszą część. Muszę rozejrzeć się za nią w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się twoja recenzja!
OdpowiedzUsuńPierwsza część zapewne niedługo wyląduje w moich łapkach ♥
Pozdrawiam,
Isabelle West
recenzjekawoholika.blogspot.com
Również cieszę się, że mogłam poznać kontynuację losów bohaterów. Bardzo fajny cykl ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
A ja nie znam pierwszej części, buuu ;( trzeba będzie nadrobić braki :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy ja też się dam złapać i nie będę wiedzieć, kto jest dobrym, a kto złym charakterem.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :)